Temat: Mój mąż ciągnie mnie do kościoła...


Wiem, że to dość konwersyjny temat ale mam problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Na początku gdy mieszkaliśmy razem z moim jeszcze chłopakiem szanował mój wybór i nie musiałam razem z nim chodzić na msze wiedział, że nie czuje potrzeby i mnie nie ciągnął. Dopiero po ślubie wiele się zmieniło mój mąż zaczął chodzić częściej sam i namawiał też i mnie byłam z nim kilka razy i wiecej nie chce. Zawsze jak jesteśmy u niego tesciowa  twierdzi ze robie źle i  mnie nawróci. Co mam zrobić w takiej sytuacji czuję się zmuszana ...
Agnieszek3 - czy w Waszym przypadku chodzi tylko o niedzielne chodzenie do kościoła czy także w innych sferach życia religia Was dzieli ?

ChudaAnia1977 napisał(a):

Agnieszek3 - czy w Waszym przypadku chodzi tylko o niedzielne chodzenie do kościoła czy także w innych sferach życia religia Was dzieli ?


dobre pytanie, chyba sama musisz sobie przeanalizować czym jest dla Ciebie wiara, czy wierzysz, dlaczego brałaś ślub (bo domyślam się, że brałaś ślub kościelny) i przygotować się na osobistą rozmowę z mężem... może praktyki religine Cię nie interesują ale w takim razie trochę to bez sensu jeśli brałaś ślub kościelny- wtedy sama sobie swoim postępowaniem przeczysz (bo jednak w tych praktykach z własnej woli brałas udział, chyba, że Cię mąż zmusił albo wzieliście taki ślub bo "wypada", "rodzina i tradycja")... więc zgodą na ślub kościelny dałaś mu trochę "przyzwolenie" na to by Cię namawiał na praktyki religijne.

Ja np. też rzadko zaglądam do kościoła głównie z mojego własnego lenistwa (bo tyle rzeczy odkładam w tygodniu na potem, że w niedziele nadrabiam zaległości i nie wyrabiam się na msze, np.nie pamiętam żebym przez ostatnie dwa lata myła okna w inny dzień niż niedziela...:D)
ja jestem świeżo po szkolnych rekolekcjach i wyniosłam z nich taką naukę, ze nawrócenia trzeba chcieć samemu...
Twój facet wiedział, na co się decyduje, więc szkoda, ze nie szanuje Twoich przekonań.

ChudaAnia1977 napisał(a):

Agnieszek3 - czy w Waszym przypadku chodzi tylko o niedzielne chodzenie do kościoła czy także w innych sferach życia religia Was dzieli ?


myśle, że nie ...ale wiem, że jeśli bedziemy mieć dziecko on będzie chciał je ciągnąć do kościoła a ja będę chciała dać mu wybrać gdy dorośnie. Boje się tego co będzie. On znów mówi, że nasze dziecko bedzie wytykane i że to jest normalne,że wszystkie dzieci chodzą do kościołą

hanoirocks napisał(a):

ja jestem świeżo po szkolnych rekolekcjach i wyniosłam z nich taką naukę, ze nawrócenia trzeba chcieć samemu... Twój facet wiedział, na co się decyduje, więc szkoda, ze nie szanuje Twoich przekonań.


A ja bym powiedziała, że chyba autorka nie wiedziała na co się decyduje i ma problem... Naprawdę nie ustaliliście tego PRZED slubem jak wychowacie dzieci? W końcu biorąc ślub zobowiązujecie się do wychowania dzieci w wierze katolickiej- chyba nawet trzeba to określić w jakichś papierach do kościoła... przy spisywaniu protokołu czy jakoś tak.
i jeszcze jedno- nie pomyśl przypadkiem, że Cię atakuje... ja podaję argumenty jakie może podać Twój mąż więc podpowiadam co można przemyśleć :) bo ja na miejscu Twojego męża tak bym pewnie myślała...
rozumiem, że może Ci być cięzko jesli czujesz się "nawracana" na siłę... szczególnie przez teściową- jak to sobie wyobraziłam to na Twoim miejscu miałaby reakcję wręcz odwrotną niż stosowanie się do jej rad i wizji świata...
Aganieszek3 - takie kwestie jak wychowanie dzieci w wierze należy omawiać wcześniej  Jeśli nie przed ślubem, to na pewno przed ich pojawieniem się na tym świecie. I wcale nie jest tak, że wszystkie dzieci chodzą do kościoła, a te co nie chodzą są wytykane palcami. Wiele zależy od środowiska i od wychowania.
Pytanie jak Ty byś chciała wychować Wasze dzieci ? Jeżeli nie przeszkadza Ci chrzest/komunia, a jemu rzeczywiście zależy (i jego wiara nie jest tylko niedzielnym dreptaniem do kościoła na pokaz ) - to może taki kompromis - On biega z dziećmi i dba o ich edukację religijną, a w zamian nie ciągnie Cię na siłę do kościoła ? To tylko propozycja. Sami musicie znaleźć ten złoty środek
caiyah masz racje..wzieliśmy ślub kościelny, bo mój mąż od początku tak planował i dla mnie w tedy to było normalne tak samo podpisywaliśmy różne papiery gdzie nie zwracałam uwagi na niektóre pytania z resztą gdybym odpowiedziała nie tak "jak trzeba" nie byłoby ślubu. Myślę, że przez tą całą sytuację nie dość, że sie nie nawróciłam to jeszcze oddaliłam, bo już mam dosyć. Wiem, że mnie nie atakujesz masz rację ja tylko nie wiem jak sobie z tym poradzić

agnieszek3 napisał(a):

caiyah masz racje..wzieliśmy ślub kościelny, bo mój mąż od początku tak planował i dla mnie w tedy to było normalne tak samo podpisywaliśmy różne papiery gdzie nie zwracałam uwagi na niektóre pytania z resztą gdybym odpowiedziała nie tak "jak trzeba" nie byłoby ślubu. Myślę, że przez tą całą sytuację nie dość, że sie nie nawróciłam to jeszcze oddaliłam, bo już mam dosyć. Wiem, że mnie nie atakujesz masz rację ja tylko nie wiem jak sobie z tym poradzić


Przepraszam,że zapytam wprost - względem antykoncepcji i sfery seksualnej też trzyma się wytycznych KK ?

A jeśli "nie czujesz bluesa" - to chodzenie i praktyki na siłę mijają się z celem. Choćby sakrament pokuty - jednym z warunków jest szczery żal i mocne postanowienie poprawy - bez tych elementów sakrament jest nie ważny.
ChudaAnia podsunełaś mi pomysł myslę, że gdybym wysyłała męża w niedziele z dziećmi do kościoła a sama zostałabym w domu np. gotując obiad byłoby ok. Tylko chodzi mi o ten moment poradzenia sobie z naciskami męża i jego rodziny, bo oprócz teściowej dołączyła się też babcia męża.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.