- Dołączył: 2009-01-04
- Miasto: Waregem
- Liczba postów: 5296
24 lutego 2012, 21:12
Wiem, że to dość konwersyjny temat ale mam problem i nie wiem jak sobie z nim poradzić. Na początku gdy mieszkaliśmy razem z moim jeszcze chłopakiem szanował mój wybór i nie musiałam razem z nim chodzić na msze wiedział, że nie czuje potrzeby i mnie nie ciągnął. Dopiero po ślubie wiele się zmieniło mój mąż zaczął chodzić częściej sam i namawiał też i mnie byłam z nim kilka razy i wiecej nie chce. Zawsze jak jesteśmy u niego tesciowa twierdzi ze robie źle i mnie nawróci. Co mam zrobić w takiej sytuacji czuję się zmuszana ...
- Dołączył: 2009-01-04
- Miasto: Waregem
- Liczba postów: 5296
24 lutego 2012, 22:02
Przepraszam,że zapytam wprost - względem antykoncepcji i sfery seksualnej też trzyma się wytycznych KK ?
nie biore tabletek bo nie mogę ich przyjmowac ale gdybym mogła wiem że nie miałby nic przeciwko
- Dołączył: 2010-01-25
- Miasto: Lafayette In
- Liczba postów: 2525
24 lutego 2012, 22:08
no to jaki z niego wierzący kiedy dopuszcza antykoncepcję? spoko, Ty byś brała, ale odpowiedzialność jest wspólna.
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
24 lutego 2012, 22:11
Jeśli chodzi o naciski to powinnaś porozmwaiać z mężem nie ważne czy chodzi o praktyki religijne czy o cokolwiek innego- teściowa ani nikt inny nie powinien wywierać na Ciebie nacisków i mąż powinien tego dopilnować by Ci uwag nie robiły bo Ty sobie nie życzysz i ich uwagi przynoszą odwrotny skutek do zamierzonego.
ChudaAnia podała rozwiązanie co do dzieci- sama też bym je zaproponowała...
Co do kwestii wiary- ja uważam, że trzeba w swoich przekonaniach być konsekwentnym- jak ja miałam okres buntu i nie chciałam się spowiadać ze swojego życia intymnego to tego nie robiłam ale też na żadą okoliczność nie robiłam wyjątków "by sprawić przyjemność rodzicom". Nie praktykowałam i już. Uważam, że sama nad sobą powinnaś się zastanowić co jest zgodne z twoim sumieniem i światopoglądem a co nie i tego się trzymać. Unikniesz wtedy takich sytuacji. Odpowiedz sobie np. na to czy na wypadek śmierci kogoś bliskiego będziesz czuła potrzebę praktyk religinych (typu np. modlitwa za zmarłego i wiara w to, że pomoże ona i zmarłemu i Tobie) czy zrobisz to tylko dlatego, że tak wypada, ktoś tego oczekuje? Wtedy odpowiedziałaś bo ktoś takich odpowiedzi oczekiwał- i okazało się, że teraz odbija Ci się to czkawką. Ja bym trzymała się swojego nawet za cenę ewentualnego braku ślubu- zawsze są cywilne, albo można wziąć ślub jednostronny np. z kimś innej wiary (nie wiem czy jest to możliwe z ateistą). Teraz jeśli ma być dobrze między Wami musicie wypracować jakiś kompromis. I on się może czuć oszukany bo wychodzi na to, że trochę nieświadomie (jeśli chodzi o kwestie wiary) decydowałaś się na ten sakrament. Taka decyzja stety/niestety do czegoś zobowiązuje- już tak to sobie kościół "sprytnie" ułożył... dlatego on po ślubie tak Cię "nawraca".
Edytowany przez caiyah 24 lutego 2012, 22:24
- Dołączył: 2010-04-02
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 499
24 lutego 2012, 23:55
Bardzo polecam osobom z mieszanych religijnie małżeństw tego bloga: http://mixed.blox.pl/html
Autorka omawia sporo podobnych problemów. :)
- Dołączył: 2006-03-09
- Miasto: ----------
- Liczba postów: 3292
25 lutego 2012, 00:46
Może on zaczął chodzić do kościoła bo rodzina na niego napiera w tym teściowa że jak to tak że nie chodzicie wiesz...
U mnie w domu tez jest gadanie jak sie dowiedzą ze nie byłam w niedziele w kosciele,a czasami opuszczam...
Najlepiej gdybyscie wypracowali kompromis, on czasem odpusci a ty sie czasem poświęcisz dla niego :) A jesli chodzi o chodzenie na msze to dla mnie np. to jest taka godzina wyciszenia, bo mam stresujacy tryb zycia a jak ide do kosciola to wyłaczam telefon i wiem ze nikt nie zadzwoni, z nikim nie rozmawiam, czasem słucham a czasami nie i mam czas przemyslec niektore sprawy, kłotnie z chłopakiem czy jakies inne problemy... W Boga tez wierze ale czasem jestem zbyt leniwa żeby isc na tą msze poprostu...
PS: braliście slub kościelny ?
Edytowany przez gwiazdkaaa 25 lutego 2012, 00:46
25 lutego 2012, 01:57
Bądź asertywna i nie rób tego co chcą wymusić na tobie inni ludzie bo ulegając im wbrew sobie, oddajesz im na własność kawałek siebie. Dajesz im prawo, żeby robili z tą cząstka ciebie co chcą. Potem może im się nie spodobać, że nie tak klękasz, nie przyjmujesz komunii itd.
Nie daj sobie zgiąć karku, bo jak raz to zrobisz to będziesz coraz bardziej garbata.
Kompromis i szacunek w małżeństwie polega na tym, że ty nie zmuszasz męża, żeby przestał chodzić do kościoła, a on niech nie zmusza ciebie, żebyś chodziła.
Jak on chce dlatego - bo co ludzie i mamusia powiedzą? To powiedz, że chcesz żyć własnym życiem, a nie jak ludzie by chcieli.
A jak chce cię nawrócić - to powiedz, że pomodlisz się szczerze w domu.
- Dołączył: 2007-04-09
- Miasto: Tu
- Liczba postów: 24673
25 lutego 2012, 07:19
daj sobie spokoj, do kosciola boisz sie isc? heee
25 lutego 2012, 16:14
porozmawiaj z nim. wiedział jaka jest sytuacja. ty na nim nie wymuszasz, by nie chodził do kościoła, więc niech on nie zmusza ciebie do chodzenia. sprawę miał przedstawioną jasno, nie można tak ot się rozmyślić i stwierdzić "nawracam". równie dobrze mógłby cię "nawracać" na islam lub judaizm.
26 lutego 2012, 15:52
"On znów mówi, że nasze dziecko bedzie wytykane i że to jest normalne,że wszystkie dzieci chodzą do kościołą".
Dziwne. W takim razie powiem, że nie chodziłam na religię od 3 podstawówki i NIGDY nikt mi nie powiedział złego słowa, nigdy nie byłam wytykana palcami i tak dalej. Nienormalne za to jest to, co on robi czyli narzucanie komuś swojego zdania.