Temat: Jak wam sie układa w zwiazku czy w małżeństwie????

Kochane tak jak w temacie piszcie jak wam sie uklada  w zwiazku czy w małżenstwie co sie zmieniiło czy dalej jest tak cudownie jak na poczatku???? Co was boli i dreczy???? Piszcie
Mi się różnie układa. 90% niewypałów i kłótni to jego uzależnienie od zielska, ale jakby to wykluczyć, to bajka: lubimy wychodzić do ludzi, mamy podobne poczucie humoru, te same zainteresowania, szalejemy za swoimi ciałami, ufamy sobie.
jestem 5 lat po slubie, prawie 7 lat ze soba mieszkamy, wspólnych dzieci nie posiadamy,

jest róznie i zawsze tak było. zawsze sie znajdzie cos, zeby sie pokłócic:) ale w zasadzie są to bzdety. W przypadku powaznych problemów, wspieramy się. Kocham bardzo mojego męża, ani mocniej ani słabiej niz na w momencie rodzenia sie miłości, na pewno teraz spokojniej:)) dechu mi nie zatyka. I taka samą miłość odczuwam od męża.

Nie wyobrazam sobie dnia bez sms-ów z czułosciami, takie drobnostki podtrzymują związek, jego temperaturę
Pasek wagi
Mieszkamy razem od 2 lat. Mysle  ze przyjdzie czas na slub i dzieciaczki gdy on do tego dojrzeje, poza tym chce dac nam szanse na "dotarcie sie" w roznych kwetiah. Nie klocimy sie o nic. CHyba potrafimy ze soba dobrze rozmawiac. Nieslismy raziem wiele (w tym moja bulimie) -dla faceta to wielki szok :)  Myle ze kluczem do ukcesu jet dobra rozmowa. bez krzykow. Proste prekazywanie swoich potrzeb. A takze odpowiednio dobrane partnertwo. Np nam jet lepiej gdy dzielimy sie obowiazkami, nawet domowymi mimo iz ja nie pracuje i mam czas by dom sprzatac na bylsk, lepiej jest gdy robimy to wspolnie-dla naszej relacji :) Poza tym kazdy z na ma swoje hoby, zycie i zainteresowana, swoich znajomych i swoj swiat, a jednoczesnie chcemy razem budowac wpolna przyszlosc. Mysle  ze mamy szanse :)

dziekuje ;) sama sobie zazdroszcze, ale na  pierwsza milosc 18 lat czekalam ;)))

jestem z moim mężem 12 lat, a w małżeństwie ponad 7.. i muszę szczerze przyznać, że jest super, nadal bardzo się kochany, jesteśmy dla siebie dobrzy, nie tylko mąż i żona ale też jako przyjaciele, ojciec z niego świetny, mąż też.. nie mam na co narzekać :)
Pasek wagi
od 7 miesięcy jestem mężatką, póki  co jest idealnie :) czasem zdarzają się jakies zgrzyty, ale to chyba normalnie. nie narzekam :)męża mam kochanego :)

kamilla1991 napisał(a):

Niebezpieczne pytanie. Bo kocham o nim pisać Jestesmy ze soba 2 lata . Jak sie poznalismy byl zolnierzem zawodowym, bylismy od siebie bardzo daleko. Ja mieszkam prawie w gorach a on byl pod Olsztynem. Jezdzil do mnie z drugiego konca polski co 2 tyg na weekend ... Po roku zrezygnowal z wojska poweidzial ze za ciula nie wytrzyma tak daleko bezemnie. :) ( nigdy nie naciskalam na to - nie chcialam zeby podejmowal tak wielka decyzje przez moje namowy ) i mieszkamy etraz 20km od siebie idzimy sie codziennie :) kocham go bezgranicznie ! jest niesamowity, cholernie niesamowity.Gotuje dla mnie czasem ( dietetycznie bo wiemz e sie odchudzam ) tuli caluje przytula wszystko wszedzie jest niesamowity czesto mowi mi ajk okropnie mnie kocha rozmawiamy czesto o slubie, dzieciach mam najlepszego chlopaka na swiecie.. ja to wiem :) ba ... oby kiedys mąż ojciec naszych dzieci !!   choelra jasna ale go dzis wyprzytulam :)))) Ps. czasem ajk czytam w pamietnikach niektorych dziewczyn jak ich faceci je traktuja to nie moge w to uwierzyc ...

Piękna historia :))))
Hi hi Ja też mam najlepszego pod słońcem :PP 
To jest ich już 2 

Kamila to tak jak ja :P też 18 lat he he he.
Pasek wagi
Hmmm naszego początku bycia razem nie da się opisać było przecudownie i tak za tym tęsknie, że szok:) Jesteśmy razem ponad 5 lat... różnie u nas było.

Były kłamstwa.. dwuznaczne sytuacje... rozstania i powroty... a zaczęło się psuć po 2 latach bycia razem... mogę się przyznać, że to ja wszytko zepsułam... robiłam z siebie nie wiadomo jaką księżniczkę czepiałam sie dogryzałam zabranialam itd itd on chodził za mną płakał... z cudownego kochającego mnie faceta zrobiłam kogoś obcego... zrozumiałam wszystko gdy kopnął mnie w d... no ale cóż zaczęłam walczyć chciałam się zmienić... on się bał ryzykować ale kochał.... wiec wróciliśmy do siebie... było jeszcze kilka rozstań i powrotów ale to ja za każdym razem zabiegałam o niego.. jemu zdarzało się skłamać co jakiś czas..cierpiałam nie potrafiłam zaufać miałam podobnie jak właśnie opisuje czarnula. ciężko... a, że jesteśmy swoimi pierwszymi partnerami życiowymi co się tyczy i sexu to nie mieliśmy żadnego doświadczenia typu jak to wszytko pielęgnować po prostu leciało jak chciało oddalaliśmy się od siebie z każda kłótnią... aż w końcu miałam dość powiedziałam stop... nie zniosłabym kolejnego kłamstwa... rozstaliśmy się na miesiąc żeby zrozumieć czego my oczekujemy przecież się kochamy ? wiec co jest... po tym czasie wydaje mi się, że dojrzeliśmy, że dało to nam do myślenia... że muszę zaufać bo inaczej będziemy sie tylko żreć a to wykańcza... po roku oświadczył mi się:)) był ślub... a ponad miesiąc temu urodziła się nam piękna córeczka:)) nie jest tak jak kiedyś i pewnie nie będzię ale dążymy do tego aby było chociaż w połowie tak jak kiedyś ta tęsknota zabieganie o tą osobę ale dla mnie i tak jest cudownie :) ważne, że daliśmy sobie szansę bo naprawdę się kochamy:) jest cudownym mężem i ojcem. i bardzo mi pomógł:)


pozdrawiam troszkę się rozpisałam:P
ja jestem ze swoim od ponad 2 lat, mieszkamy od siebie 20 km. i widujemy się najczęściej jak możemy. Przyjeżdża nawet 4 razy w tygodniu około 18/19 tylko po to żeby się przytulić do mnie zasnąć i obudzić obok mnie :)
Czasami mamy kryzysy, ale przechodzimy je i dochodzimy do kompromisów :) Dla mnie to najwspanialszy facet pod słońcem, całe dzieciństwo o takim marzyłam i taki mnie pokochał, taką jaka jestem :-) Jest pracowity, kochany, szanuje każdą kobietę, uwielbia dzieci, mam nadzieję że w przyszłości będzie moim mężem i ojcem naszych dzieciątek :-) Właśnie o tym marzę :-)
Mój pierwszy facet, jeden jedyny, co do którego nie miałam wątpliwości, że mogę z nim spróbować, sam wziął sprawy w swoje ręce i tak oto w marcu stuknie nam 2 lata razem. 
Szczerze  mówiąc, nie pokłóciliśmy się jeszcze ani razu tak, żeby się do siebie nie odzywać dłużej, niż do końca 'kłótni', wszystko wyjaśniane jest na bieżąco, ja nie ograniczam jego, on nie ogranicza mnie, ale oboje znamy 'swoje miejsce' :) I to jest jeden ze składników naszego przepisu na szczęście. Plus dystans, szczerość, zaufanie, przyjaźń i MIŁOŚĆ, rzecz jasna:)
Aktualnie dzieli nas kilka państw, ale od września to się już ma zmienić.
Jestem najszczęśliwszą kobietą na świecie, traktowaną jak księżniczka, mój chłopak miał przede mną dziewczyny, ale z każdą rozsypywało się po kilku miesiącach, a mi oświadczył, że 'nawet się ze mną ożeni' :) 

I podważę zdanie którejś z Vitalijek- mój chłopak jest najlepszy na świecie:-)))


© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.