- Dołączył: 2011-10-11
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 483
10 stycznia 2012, 20:38
Od kilku dni nie mogę dogadać się z mamą. Ale rozmawiałam dziś z przyjaciółką (ona to już ma w ogóle przerypane z rodzicami.. ). Wieczne zakazy i nakazy, ciągle ma jakieś kary. Ale nie ważne, zmierzam do sedna sprawy. I ona w pewnym momencie powiedziała, że wczoraj tak się pokłóciła z mamą, że w końcu mama uderzyła ją w twarz. Mówiąc dosłownie- strzeliła jej z liścia. Później ją przepraszała( matka mojej przyjaciółki) tłumacząc się zdenerwowaniem i posiadaniem racji w jakiejś tam sprawie. No i przyjaciółka na koniec opowieści dodała: "Następnym razem po prostu jej oddam i tyle!". Bardzo mnie to zszkowało... Ja też często kłócę się z mamą, potrafię podnieść głos, dochodzi między nami do różnych spięć, ale nigdy nie do rękoczynów... Nie wyobrażam sobie podnieść ręki na własną matkę. I teraz moje pytanie: Czy "oddalibyście" swojemu rodzicowi, gdyby Was uderzył?
Edytowany przez Anet15 10 stycznia 2012, 20:38
10 stycznia 2012, 23:02
gdyby matka jej nie uderzyła to ona nawet by nie pomyślała o oddaniu. cóż za hipokryzja w waszym wykonaniu i niskie morale
- Dołączył: 2008-08-17
- Miasto: Piekło
- Liczba postów: 2631
10 stycznia 2012, 23:24
hmm...
ja oberwalam kilkadziesiat razy w zyciu...
czasami byl hardcore...czasami moja wina...
rozne okresy mam za soba...roznie sie zachowywalam..rozne moja mama miala powody ku temu,zeby mi przylozyc..
w 50% jest to moja wina...ale nie zmienia to faktu,ze jest choleryczka i nie panuje nad nerwami czasami..
Najbardziej mnie bolalo,gdy przylozyla mi po wizycie u dentysty ze spuchnieta twarza..
praktycznie bez powodu dostalam..
jesli nie oddawac z uwagi na szacunek do matki...to winien on isc w obie strony!
matka bezkarna,a dziecko niewinne..
a boli mocno...
- Dołączył: 2008-08-17
- Miasto: Piekło
- Liczba postów: 2631
10 stycznia 2012, 23:26
feellikeanidiot napisał(a):
hmm...ja oberwalam kilkadziesiat razy w zyciu...czasami
hardcore...czasami moja wina...rozne okresy mam za
sie zachowywalam..rozne moja mama miala powody ku
mi przylozyc..w 50% jest to moja wina...ale nie zmienia
faktu,ze jest choleryczka i nie panuje nad nerwami
mnie bolalo,gdy przylozyla mi po wizycie u dentysty ze
twarza..praktycznie bez powodu dostalam..jesli nie
z uwagi na szacunek do matki...to winien on isc w obie
bezkarna,a dziecko niewinne..a boli mocno...
no i nigdy jej nie oddalam rekoczynnie...natomiast slowa lecialy ostre...
ale to nie moja wina,ze stracilam do niej szacunek..
jelsi matka tyle razy ubliza dziecku,kopie,bije po twarzy i sie odgraza,ze cie zmasakruje..
patologia;/
10 stycznia 2012, 23:39
Nie oddałabym, bo to jej zawdzięczam życie ale wyszłabym z domu na dłuuugo...
- Dołączył: 2009-04-21
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 1946
10 stycznia 2012, 23:41
to nie znaczy że przez to stajemy się niewolnikami własnych rodziców i mogą zrobić z nami co zechcą. dziecko to też człowiek któremu należy się szacunek.
- Dołączył: 2011-12-30
- Miasto: Alicante
- Liczba postów: 1665
10 stycznia 2012, 23:50
Nigdy w życiu bym nie oddała. Pamiętam, że raz porządnie się na mnie zdenerwowała i mi dała z liścia. Ale potem mnie przeprosiła...:)
W ogóle jakiekolwiek podniesienie ręki na mamę nie wchodzi w grę..;/ Może mnie wkurzać, a uwierzcie opanowała to do perfekcji, ale to moja MAMA : O NIGDY NIGDY NIGDY bym ręki nie podniosła i nie rozumiem ludzi, którzy są do tego zdolni ;/
10 stycznia 2012, 23:52
nie, nie oddałabym w twarz, ja rodzicom zawdzięczam dużo, kocham ich, nie wyobrażam sobie abym mogła uderzyć mamę w twarz, ale jestem sobie w stanie wyobrazić sytuację gdy inni mogą
- Dołączył: 2009-07-25
- Miasto: Aha
- Liczba postów: 4104
10 stycznia 2012, 23:56
ja mialam raz taka sytuacje.. Moja mama mnie bila od malego. Chodzilam posiniaczona do szkoly, plecy miala pocharatane od paska, od kabla od zelaska.. Nie pyskowalam matce ale oczykiwala, ze bede ,,perfect".. z wiekiem juz mnie bila mniej.. kiedy mialam 17 lat wybuchlam bo juz nie znioslam (zaczela sie na mnie wyzywac bo sie poklocila z ojczymem). O 20.30 musialam byc w domu nie zaleznie pory, wyzywana od najgorszych, sprawdzanie pracy domowej, ile jadlam, co ubieralam wszystko. Czulam sie jak wiezieniu i caly okres dojzewania spedzilam w pokoju, zamknieta. Mialam nawet wyliczony czas powrotu do domu. No i nigdy matce nie oddalam.. Ale wybuchlam. Kiedy zaczela mnie bic zlapalam ja za rece tak mocno jak moglam i powiedzialam, ze mam juz dosyc takiego zycia i niech wytrzyma do konca liceum i sie wyprowadze. Po drodze wygarnelam jej, ze biciem nie rozwiaze problem a pogorszy.. Od tamtej pory nie tknela mnie reka. Kiedy skonczylam liceum wyprowadzilam sie i nidy juz mnie nie zobaczyla.
Ps. a jeszcze ojczym w tym samym dniu na mnie naskoczyl, ze jak udeze matke, to mnie skatuje.. Nie wiedzial, ze mimo wszystko mialam szacunek do matki az taki po tym wszystki.
Opowiedz to twojej kolezance. Ja do dzis mam czyste sumienia, z tego co wiem ona nie.
Edytowany przez 20mniej 10 stycznia 2012, 23:57
11 stycznia 2012, 00:29
wlasnie o czyms takim pisalam, ze rozumiem ze ktos moze
kochana napisz teraz masz kontak z matka?
ja bym jej chyba znac nie chciala
- Dołączył: 2012-01-09
- Miasto: Tychy
- Liczba postów: 449
11 stycznia 2012, 00:34
Ja tam nie raz dostałam i "po pysku" i w "dupsko" i bolało strasznie i czułam się poniżona i byłam zła,wściekałam się, pyskowałam .Moja mama wychodziła z założenia "lepsze bite niż zgnite " .Dziś jak o tym pomyśle to niektóre sytuacje wydają mi się nawet zabawne, bo muszę przyznać, że nieraz należało mi się ,ojjj należało ,ale wtedy wydawało mi się ,że pozjadałam wszystkie rozumy i że mam taka wyrodną i niedobrą matkę.... och i jaka ja byłam wówczas nieszczęśliwa ,a jaka durna :) .Nie uderzyłabym nigdy swojej matki ,złość mi szybko przechodziła i jej też .Chociaż wściekała się często w końcu miała trzy rozwydrzone "dziewuchy" z buzującymi hormonami .
.I jeśli ktoś uważa ,że dostać w twarz od swojej mamy to taka wielka tragedia to jest w ogromnym błędzie .Znam z własnego doświadczenia większe ,moja mama nie żyje od 5 lat.