Temat: Ja tu, a on w cholerę daleko.

Wariuję z tęsknoty.

Są wśród Was takie, które też mają faceta na końcu świata? Jak często się spotykacie? I jak sobie radzicie?
Pasek wagi
Mój Tata jest za granicą i przyjeżdża tylko w takie święta jak np. Wigilia, Wielkanoc, ferie, wakacje, tak to czasem co 2 miesiące przyjedzie na tydzień. I mi jest max ciężko to wytrzymać:( Ale już się przyzwyczaiłam. Moja Mama tak samo.
Nas dzieli na pewno ponad 1000 km... Swoją drogą, nie liczyłam na tak duży odzew :) No proszę, ile tu mamy takich stęsknionych bab :)

Edit: Teraz już 11 000 km...
Pasek wagi
Ja z moim obecnym chłopakiem przez prawie dwa lata byłam w związku na odległość. Weszłam w ten związek z pełną świadomością, że dzieli nas 300km, że będziemy się rzadko widywać i że może być ciężko. Jednak jakoś się udało i miało to swój urok;)

moj skarb jest ode mnie 1000 km ;( widujemy sie tak co 3, 4 (edit nie miechy tylo:) tygodnie tylko na weekend....jest ciezko ale staramy sobie jakos radzic...dzwonimy do sobie czesto i jakos trwamy w tym juz 3 miesiac a jestesmy razem 10...
mój chłopak mieszka o 100 km dalej.. zazwyczaj widujemy się co 2 tygodnie, ale teraz pracuje zagranicą, nie widzimy się od 2 miesięcy, mało gadamy i wręcz wpadam w depresję
Ja równiez tak mam ;( widujemy się 2 razy w miesiacu ;/ teraz wyjeżdza na drugi koniec świata i 2 miesiace rozłaki ;(((( 
Pasek wagi
a my przez 3 lata mielismy miedzy soba ocean. Codziennie rozmawialismy na czacie, w weekendy przez skype. Widywalismy sie raz w roku. 

Ciekawe, bo dowiedzialam sie o nim wiecej, niz zazwyczaj partnerzy o sobie wiedza wlasnie przez te czaty...
Jestem z moim chłopakiem od 17 miesięcy razem i od początku był to związek na odległość 1600km, nawet jak jesteśmy w Pl to dzieli nas odległość 600km, czy się da?, da się, ale kto jest w takim związku wie ile to kosztuje, trzeba mieć do siebie mnóstwo zaufania i wierzyć, ze ma to jakiś sens i oboje chcieć. Spotykamy się co 1,5 miesiąca na 4-5 dni  no i całe wakacje razem. Kiedy jesteśmy razem "próbujemy" nadrobić zaległości jak się da" Rozmawiamy prawie codziennie na skypie. Było wiele chwil kryzysowych i wątpliwość i czy damy rade, czy to ma sens...ale decyzji nie da się podjąć tylko logicznie myśląc. Najgorsze jest to że w takich związkach brakuje zwykłej codzienności, szarej, czy kolorowej, jest odległość, są pokusy..... Niejednego wieczoru brakuje po prostu kogoś do kogo można się przytulić.... Póki co jest jak jest, ja kończę studia, on zbiera na mieszkanie, a co z tego wyjdzie zobaczymy....
dla mnie koniec świata to 50km..:( przez ostatni miesiąc widzieliśmy się 2 razy i to po parę godzin.. przyjeżdżał o 19, wyjeżdżał o 10 rano..:( staramy się widywać chociaż parę godzin, ale co tydzień, ale nie zawsze nam to wychodzi, a już najgorzej jest gdy żyje z myślą 'byle do piątku', a w piątek się okazuje, że nie da razy przyjechać:( a wszystko przez studia i przez tą ilość nauki:( płacze średnio 5 razy dziennie i mam już wrażenie, że powinnam coś zrobić z tym nastrojem.. jesteśmy ponad 5,5 roku razem.. przez 2,5 mieszkaliśmy razem i chyba dlatego tak bardzo mi Go brakuje:( przyzwyczaiłam się do tego, że zawsze mnie przytulił, pocieszył, troszczył się o mnie i  te codzienne spacery wieczorami.. teraz mieszkam niby z najlepszą koleżanka, więc nie powinnam narzekać, bo nie z obcą osobą, ale gdy zaczynam mówić o swoich problemach słyszę tylko 'aha' albo jakaś banalną odpowiedź..:(
Związki na odległość nie działają. Oczywiście na krótszą metę jakoś się da, ale na dłuższą oboje jesteście nieszczęśliwi, że zacytuje: "całe to gadanie i zero seksu"...:P
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.