6 grudnia 2011, 22:55
Witam, mam problem, jestem w związku już od prawie 3 lat, a właściwie to chyba byłam i sama nie wiem co mam robić. Zawsze jakoś to bywało, ale z miesiąca na miesiąc zauważałam, że chłopak mnie nie docenia, kompletnie nie umiał podziękować mi za pomoc, za wsparcie itd, wiele razy z nim o tym rozmawiałam, że czuję się niedoceniana, on za każdym razem mówił, że to zmieni, że zacznie mnie doceniać. Wierzyłam mu, ale to nigdy się nie stało, nigdy nie poczułam się doceniona. Dalej mu pomagalam, robil ciasta, ciasteczka, zeby mu bylo milo itd, a on nic. Inną kwestia jest fakt, że w ciągu tych trzech lat, nigdzie praktycznie nie chodziliśmy, nigdy nie byliśmy w kinie, zawsze tylko maratony nocne, bo najtańsze, nigdy nie byliśmy na żadnej kolacji, bo mój chłopak twierdził, że to za drogie, że on nigdy po takich lokalach nie chodził, zazwyczaj zawsze w domu siedzieliśmy. Jak mu mówiłam, że chciałabym gdzieś wyjść to zawsze był tekst, że on nie wie gdzie może ze mną iść, mimo iż wiele razy wspominałam mu, że miło by było gdziś tu, albo tam. Jesli już gdzieś chodziliiśmy to tylko i wyłącznie z mojej inicjatywy, bo ja chcialam coś zobaczyć itd. Wszystkie jego obietnice, że coś się zmieni szły w zapomnienie. Ostatnio doszłam sprawa jego pracy, mowił, ze musi znalezc prace, gadał mi przez 3 miesiace, ze szuka, ze przeglada oferty. Moja mama powiedziała mu jakieś dwa miesiace temu, ze u niej szukaja pracownika gospodarczego, mój chłopak to osrał, nie zainteresował sie tym w ogóle, mimo iż praca nie była wymagająca i w miare dobrze platna, bo prawie 1600zl na rękę. Ja mu podesłałam też z pare ofert to stwierdził, ze to tez nie dla niego. Nie ruszyl go nawet fakt, ze za dwa miesiace nie bede mieli z czego zyc, bo jego matka traci wlasnie prace. Wkurzylam się i zostawiłam go, powiedzialam mu, ze nie będę z dzieckiem (ma 22 lata) które wybrzydza każdą pracą, nie potrafi docenić pomocy, które nie umie wyjsc z zadna inicjatywa, ktore ciagle mnie oszukuje, ze cos sie zmieni. Doszlo do klotni, wyrzucil mi, ze przeciez nigdy mu nie powiedzialam, ze to co robie to robie dla niego, ponadto walnal mi tekst 'co Twoja mama sobie wyobrazala proponujac mi prace zwyklego ciecia, widac jak ona mnie docenia', jak to uslyszalam to nie wiedzialam, czy plakac, czy sie smiac.. :/ zostawilam go i poszlam, nie rozmawialam z nim dalej. od tamtej pory ciagle do mnie pisze, przyjechal dzis, przeprasza mnie za to co powiedzial, ze wcale nie chcial, ze to w zlosci, obiecuje mi, ze teraz naprawde sie zmieni, ze juz zaczal porzadnie szukac pracy. podejrzewam i jestem niemal pewna, ze znow sie nic nie zmieni, ale nie wiem co mam robic. nie jest mi obojetny, ale chcialabym miec faceta, ktory oprocz wsparcia, zrozumienia, opieki bedzie umial mi tez zapewnic bezpieczenstwo, bo w obecnej sytuacji nie wyobrazam sobie byc z nim, stworzyc w przyszlosci rodzine, dzielic z nim finanse itd, bo on jest zwyczajnie nieodpowiedzialny i zwyczajnie nie chce dorosnac.. chcialabym mu dac szanse, ale nie wiem co zrobic, jak postapic by on naprawde cos zmienil. czy rozsadnym jest bym dala mu szanse, ale postawila pewne warunki?
- Dołączył: 2011-11-30
- Miasto:
- Liczba postów: 45
6 grudnia 2011, 22:59
mysle ze tak powinnas mu dac jeszcze jedna szanse:)
- Dołączył: 2007-01-25
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 3360
6 grudnia 2011, 23:04
być może, że się zmieni... ja jednak jestem sceptycznie nastawiona do takich ludzi... jeśli nie jest Ci obojętny to możesz spróbować dać mu szansę, ale niech sobie zapracuje na to... nie funduj mu powrotu do poprzedniej sytuacji i cudownego życia... niech ma pod górkę, niech się zmęczy, niech udowodni, że mu zależy... tylko teraz możesz coś wywalczyć... jeśli wrócisz do poprzedniej sytuacji nie licz na zmiany...
i jeszcze jedno... musisz się dobrze zastanowić czy naprawdę chcesz z nim być... jeśli tak, to musisz mieć świadomość, że już zawsze będziesz musiała trzyma rękę na pulsie i wszystko mieć na oku... jeśli odrobinę popuścisz... będzie powrót do stanu poprzedniego... jesteś w stanie kontrolować go przez całe życie??? dasz radę??? ja pękłam... ale Tobie życzę powodzenia!
- Dołączył: 2011-09-14
- Miasto: Rzeszów
- Liczba postów: 2189
6 grudnia 2011, 23:10
życie z kimś takim na dłuższą metę to będzie męczarnia i udręka, nie dośc że pracować się mu nie chce to na wszytstkim oszczędza nawet na Tobie! otwórz oczy, tacy ludzie się nie zmieniają. Uciekaj od nigo i szukaj kokoś z kim stworzysz normalny związek partnerski oparty na solidnych podstawach, gdzie będziesz się czóła bezpieczna i doceniana.
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16219
6 grudnia 2011, 23:19
ludzie się zmieniają:) myślę, ze jeśli go kochasz to daj mu szansę. oczywiście nie od razu, najpierw musi znaleźć pracę, a dopiero potem niech przyjdzie do Ciebie rozmawiać i wtedy wyjaśnij mu czego oczekujesz od swojego partnera i jak obieca poprawę to do niego wróć.
6 grudnia 2011, 23:25
Nie pokazuj mu teraz, że Ci zależy. Niech się stara. Faceci tacy są, że wszystko mają w d*....
- Dołączył: 2011-05-11
- Miasto:
- Liczba postów: 645
6 grudnia 2011, 23:41
no cóż a może on nie chcial cię zabierać do kina czy restauracji bo wstydził się, ze nie ma kasy.. a duma mu nie pozwalała mu tego ci powiedzieć? a od matki nie chciał brać? i tym bardziej od ciebie?
co do drugiej szansy.. uważam, że powinnaś mu ja dać bo ludzie naprawdę się zmieniają tylko potrzeba na to czasu i systematyczności.. wiem coś o tym:)
6 grudnia 2011, 23:45
Enigmatusia - miał kasę, bo ma rentę po ojcu, na fajki i swoje przyjemności zawsze ma kasę.