- Dołączył: 2011-08-19
- Miasto:
- Liczba postów: 732
30 listopada 2011, 16:20
Pewnie każdej chociaż raz w życiu zdarzyło się, że postanowiła od kogoś odejść..
Jak to zrobiłyście? Szybko? Z nienacka? Czy może bardzo długo musiało być źle, żebyście się na to odważyły?
Jak mu to powiedziałyście?
Nie zapomnijcie powiedzieć, jaki był "staż" tego związku:) I czy teraz postąpiłybyście inaczej.
Edytowany przez amazing.girl 30 listopada 2011, 16:19
- Dołączył: 2011-07-06
- Miasto: Zaragoza
- Liczba postów: 9117
30 listopada 2011, 17:11
ja zbierałąm sie do rozstania ponad rok czasu musialam dojrzeć do tej decyzji i upewnic sie ze nie ma juz sensu walczyc o ten zwiazek. Czy dzis postapilabym tak samo... pewnie tak i to duzo wczesniej. Bylismy razem 4 lata nie zaluje bo kazdy zwiazek uczy nas czegos nowego, patrzac na to z dystansu wiem jakie bledy popelnilam i czego nie nalezy robic w przyszlosci.
30 listopada 2011, 17:27
Ja też należę do tych szczęśliwców, którzy się nigdy nie musieli rozstawać. Ale gdybym chciała to zrobić, to na pewno bardzo dobrze bym to przemyślała, przeanalizowała wszystkie "za" i "przeciw". No i na pewno w grę wchodziłaby tylko szczera rozmowa, żaden sms, telefon, mail...
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
3 grudnia 2011, 11:56
Przez sms.. Wiem dzicinada,ale dowiedziałam się o czymś co mi krew w żyłach spieniło i to był impuls. Koniec teraz, natychmiast w tej sekundzie.
1.5 roku - 3 mies. po oświadczynach.
Nie, nie postąpiłabym inaczej... Mimo,że nawet się pociął i wylądował na sesjach u psychologa.
Edytowany przez FammeFatale22 3 grudnia 2011, 11:58
3 grudnia 2011, 13:10
ja zdradzilam 2 razy swoich facetow i jak sie dowiedzieli to auomatycznie bylo pozegnanie ze zwiazkiem, chociaz w drugim przypadku przed zdrada nie czulam takiej milosci jak wczesniej, nie tesknilam az tak za facetem. a jeszcze w ost w pieczor rzed wyjazdem chcialam sie wrocic do niego (wsiadlam w tramwaj i jechalam do domu)
zwiazki byly ponad 2 letnie. jeden jakiej 2,5 drugi 2 i 8-9 miesiecy
Edytowany przez aguniek1988 3 grudnia 2011, 13:12
- Dołączył: 2011-11-22
- Miasto: Reda
- Liczba postów: 2382
3 grudnia 2011, 13:14
po idealnych 2 latach nagle cos zaczelo sie urywac w przeciagu paru miesiecy i jakos samo tak wyszlo
- Dołączył: 2006-03-18
- Miasto: Włoszczowa
- Liczba postów: 10057
3 grudnia 2011, 17:06
Ja zerwałam z chłopakiem po 6 miesiącach związku i zaręczynach już. Był wspaniały dopóki mieszkaliśmy osobno,a od momentu zamieszkania wspólnego zmienił się zupełnie. Ja energiczna i nie potrafiąca dłużej usiedzieć w domu nie mogłam po dłuższym czasie wytrzymać z typowym domatorem lubiącym gry, Tv i piwko z kolegami, do tego straszną marudą i zazdrośnikiem, a szale przełamała sytuacja gdy siadając na gg zobaczyłam wiadomość od dziewczyny (którą zapisał sobie w kontaktach jako Słoneczko) że go kocha a on jej odpisał to samo. Gdy wstał bo spał podjęłam decyzję o rozstaniu. Niestety nie obeszło się bez wojny, bo w tej sytuacji impulsywnie puściły mi nerwy i czułam się strasznie upokorzona i okłamywana. Rzuciłam mu pierścionkiem, zamówiłam taxi i pojechałam do siebie. Tak się zakończył mój związek. Dziś tego nie żałuje choć do dzisiaj go nie lubię.
4 grudnia 2011, 21:00
oj oj ja jestem z tych kobiet które zazwyczaj same odchodzą.Mozę coś w tym jest że trafiam na takich facetów z którymi z perspektywy czasu nie chciałabym sie spotykać.Po 3 latach młodego 1 poważnego związku odeszłam(ja miałam 15-18 on 5 lat starszy) ..hmm przez jakis czas nie wiedziałam czego chce ale nagle przejrzałam na oczy i powiedziałam cześć...nie obejrzałam sie za siebie.Mimo jego desperackich zachowań bym wróciła.
Kolejny zwiazek ok 2 lat z tym że pół roku mieszkania razem(ja miałam 21-22 on o rok starszy)...od poczatka miałam watpliwosci co do chlopaka ale ciagle sama go sobie tlumaczylam..zamieszkalismy razem i wiedzialam ze to nie to ale wiedziałam ze świata poza mna nie widzi..Męczyłam sie pol roku az w końcu go spakowałam i kazałam mu sie wyprowadzić..Bardzo zle sie pożegnaliśmy....pomimo tego on dalej chciał wrócić ale ja juz nie chciałam..co dziwne rok później a on nadal sie odzywa..Chociaż z mojej strony jest widoczna niechęć..
A jesli chodzi o te krótkie związki to byłam perfidna za młodu np. spotykam sie z chłopakiem on daje mi róże i mówi kocham cie a ja ja oddaje i mówię że jesli on mówi mi takie slowa po 2 tyg to mu nie wierze to koniec...
lub moje najczystsze pożegnalne słowa"powodzenia w dalszym życiu ,tyle ze juz beze mnie"
te ostatnie to z nienacka tak czułam w danej chwili tak robilam
12 stycznia 2012, 03:55
3 miesiące się głowiłam... W końcu powiedziałam, że potrzebujemy przerwy, musimy się zastanowić (chociaż ja byłam pewna, że to koniec, ale On był bardzo dobrym facetem i nie umiałam tak po prostu powiedzieć 'żegnaj' ponadto nie umiałabym podać sensownego powodu) Związek trwał rok.
- Dołączył: 2008-02-15
- Miasto: Olsztyn
- Liczba postów: 10726
12 stycznia 2012, 09:18
trwało to bardzo długo zanim się zdecydowałam. zerwałam ale mnie przebłagał, obiecywał zmianę, poprawę (miał problemy z chorobliwą zazdrością, ograniczał mnie na każdym kroku,) Po zerwaniu uznał że to na pewno przez innego i byliśmy razem jeszcze tylko kilka dni bo było jeszcze gorzej niż do tej pory. Zerwałam ponownie, tym razem byłam konsekwentna. Bylismy razem ponad 5 lat. Gdybym mogła cofnąć czas nie związałabym się z nim