>Wczoraj wieczorem pokazałam
> mojemu chłopakowi ten wątek i odnośnie Twoich
> wpisów stwierdził, że nie wierzy, iż Twój mąż jest
> po doktoracie, czyli Panem doktorem. A wiesz
> dlaczego ? bo gdyby był to Ty musiałabyś być na
> podobnym poziomie intelektualnym
Cóż za błyskotliwa myśl, takiej dedukcji nie powstydziłby się sam Sherlock Holmes... Mam nadzieję, że Twój chłopak nie studiuje medycyny, bo jeżeli tak, to mija się z powołaniem...
A skoro tak namiętnie czyta ten temat razem z Tobą, to może niech i on w swojej łaskawości udzieli się tutaj pozwalając nam obcować z poziomem tak wysokim i dla nas niedostępnym?
Kosmopolitanka, jak na razie to właśnie Tobie obca się wydaje być nie tyle kultura dyskusji, co sama dyskusja w ogóle. Nie odpowiedziałaś na ani jedno konkretne pytanie, Twój argument, nie tylko w stosunku do mnie, to "nie czytacie ze zrozumieniem" (na marginesie ja mam wrażenie, ze to Ty nie czytasz ze zrozumieniem, i to nie tylko wypowiedzi innych, ale nawet swoich),
a kiedy nawet to nie wystarcza, to wyciągasz, już nawet nie z kontekstu, ale w ogóle z innych tematów (!!) moje posty, albo przyczepiasz się do mojej rodziny.
Jeśli tak wygląda "dyskusja" w Twoim wykonaniu, to chyba naprawdę skończyły Ci się argumenty.
Resztę pominę, bo chyba każdy, kto przeczytał Twoje posty, ze zrozumieniem właśnie, to może wyciągnąć swoje wnioski.