Temat: Częste spotkania z lubym

Cześć dziewczęta :)
Spotykamy się z chłopakiem codziennie i tak od roku. Słyszałam od znajomej ostatnio że by nie wytrzymała codziennych spotkań, że 3-4 razy w tyg. zupełnie wystarczą, potrzebna jest jej "wolna przestrzeń" i czas dla siebie (mi ukochany wolnej przestrzeni nie zaburza ).

A jak jest u Was? Jak często widujecie się ze swoimi ukochanymi?
Są takie które mają tak jak ja? A które z Was już mieszkają ze swoimi chłopakami/narzeczonymi, nie będąc jeszcze po ślubie? A jak to było u Was kochane mężatki?

Jestem ciekawa, zapraszam do wypowiedzi!
Ja sie widywalam ze swoim przez dwa lata prawie codziennie po kilka godzin, a teraz z powodu odleglosci widzimy sie co tydzien. Jeste ciezej, ale juz jakos dwa miesiace dajemy rade. :)
Pasek wagi
               
Pasek wagi
Ja jestem ze swoim narzeczonym 3,5 roku. Na początku widywaliśmy się trzy razy w tygodniu. Teraz mieszkamy razem i nie wyobrażam sobie nocy bez niego spędzonej:)
Oj chciałabym widywać się z moim D. codziennie. Niestety teraz wyjeżdża często na delegacje i pozostają nam niektóre weekendy (chłopak studiuje zaocznie). Na początku związku (tj. 7 lat temu) widywaliśmy się częściej, ale też nie codziennie przez szkołę i maturę.

Marzymy też o wspólnym mieszkaniu, ale to na razie jest niestety nieziszczalne.
Dwa razy w tygodniu. Chodzimy do różnych szkół i czasami ciężko częściej. Więc pozostają nam piątki i soboty :(
mieszkam z nim kilka dni a potem wracam na troche do domu i tak w kolko. narazie jest tak dopoki jest jeszcze na swoim.
Ja z moim jestem 5,5roku, ale od dwóch lat widujemy sie tylko w soboty i niedziele popołudniu/wieczorem. Wczesniej było troche częsciej ale nie dużo... przez 9 m-cy 1-2 razy w miesiacu bo był w wojsku na drugim koncu Polski... Jest bardzo cięzko ale cóż zrobić ;( On w tygodniu pracuje do wieczora, a ja pracuje i studiuje zaocznie w weekendy :(

Ja się ze swoim widywałam codziennie.

Po roku razem spędzaliśmy już całe weekendy i większość wakacji.

Od prawie 2 i pół roku mieszkamy razem :-).

 

Pamiętam jak na początku nie zobaczyliśmy się 1 dzień, to tak mnie tęsknota żżerała,że szok....

 

Mojej przestrzeni też nigdy nie zaburzał :P

Pasek wagi
a ja po roku codziennego widywania się miałam dość  
prawie byśmy się rozstali , ale porozmawialiśmy i zaczęliśmy spotykać się rzadziej. 
ja już się dusiłam spotkania ze znajomymi i moimi koleżankami ciągle wspólne. 
teraz widujemy się mniej więcej co 2 dni i jest ok. 
> Mojej przestrzeni też nigdy nie
> zaburzał :P

U mnie podobnie. Pewnie to kwestia dobrze dopasowanych charakterów i tego, że mamy podobne zainteresowania dzięki czemu nigdy się nie nudzimy, a wręcz się uzupełniamy i wzajemnie nakręcamy.  : )
Do tego jest moim najlepszym przyjacielem...do pełni szczęścia brakuje nam tylko kasy na mieszkanie. : (

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.