Temat: Dlaczego ludzie po ślubie się zmieniają?

Tak jak w temacie.

Dlaczego tak jest?

Nie mówię tu o wszystkich, ale sporo takich przypadków jednak jest...

Co takiego ma wpływ na tych ludzi?

Wcześniej jest fajnie, sielankowo....

A po ślubie i wspólnym zamieszkaniu często bajka sypie się jak domek z kart....

 

Osobiście nie znam wielu takich przypadków ( tylko 1 z bliższych znajomych, zakończony rozwodem) i sama do nich nie należę.

 

Czy u Was też zmieniło się na gorsze? Macie takie przypadki w swoim otoczeniu?

Pasek wagi
> przed slubem mieszkac i robic wszystko to co po
> slubie wiec po co w ogole slub? nic nie zmieni,
> bedzie tylko zmiana stanu cywilnego, a mi o to nie
> chodzi ja nie chce by moje zycie z facetem
> wygladalo tak samo przed i po slubie
jak sie dba tak sie ma
to rob tak aby bylo inaczej i nie tylko dzis i jutro tylko zawsze
Pasek wagi

drska-zgadzam się z Tobą
ze swoim M. nie mieszkałam przed ślubem -dopiero po.

Wszystko było pięknie-fajnie, czasem małe kłótnie ale to tylko o pierdoły.
Dopiero jak pojawiły się dzieci-zmieniliśmy spostrzeżenia, uczyliśmy się siebie na nowo

oraz jak żyć by sprostać nowym obowiązkom i problemom.
Co do zmiany-fakt nieprzespane noce-brak czasu na wspólne przyjemności, brak czasu na wszystko i na wszystkich-dał do wiwatu i zrobił z nas trochę zmęczonych ludzi ...sobą i wszystkim.

Były kłótnie, płacz-ale przede wszystkim ROZMOWA
to dużo daje-naprawdę!
Będąc w domu i słuchając opowiadań znajomych gdzie to oni nie byli i czego nie widzieli, dodając do tego moje nie przespane noce, krzyki i ból głowy-człowiek na okrągło by tylko wyżywał się że chce już zmiany poprzez naprawdę jakieś pierdy

dlatego dużo rozmawiamy, wiem że mąż ma świadomość że wychowując dzieci w domu a nie oddając je do żłobka (broń Cię-nic do niego nie mam), odpalam dobrą robote- stresująca, pochłaniającą i wyczerpującą. Dlatego jak mam zły dzień-wysłucha mnie, a potem przytuli i mówi że jest już dobrze-będzie co raz lepiej. Bez tego-mogłabym oszaleć vice versa :)  trafiłam na dobry "egzemplarz"

refleksja co „zmiany”


Otóż ślub-hmm co tu dużo pisać, była cześć oficjalna i impreza i ,...żyli długo i szczęśliwie ..tak tak kończą się wenezuelskie filmy, jakieś bajki. Niestety pod wpływem mediów ludzie co raz bardziej mają przekonanie że ślub-to tylko papier-nic więcej, życie sie nie zmienia a co dopiero my, a jak przychodzą wspólne troski, problemy-nagle sie okazuje że nie trafiliśmy na "tego" bo on mnie nie rozumie bo ona mnie olewa, nie gotuje-każe prać, że jestem uzależniony/zależna, nie jest taki jakiego sobie wyobrażałam, no cóż… życie to nie serial "Majka"czy  Prosto w serce".

Wspólne życie to WYZWANIE nikt nie gwarantował że będzie lekko.

to wszystko da sie przeżyć pod warunkiem że się chce.

bo jak nie zależy to porażka....

Kiedy dochodzi do rozwodu szczególnie w dzisiejszych czasach zastanawiamy się dlaczego im/nam  się nie udało. „Rozwód jest porażką dwojga ludzi, w końcu  nie udało im się coś bardzo wiążącego, jak nie najważniejszego. Jednakże "jeżeli już popełnimy błąd to dobrze jest potrafić go naprawić, ale do tego potrzeba klasy, której wielu ludziom brakuje". Nawet jeżeli ktoś kogoś zdradzi, toż już trudno, ale rozstańmy się należycie, weźmy odpowiedzialność za wspólne decyzje, dzieci, itp, a nie pakujmy walizki i od dzisiaj czysta karta w moim życiu. A tak wielu robi.”

Zgadzam się z tym w 100%.

Powodem rozwodów staje się również temat tego topiku- bo on/ona nie jest taki jak był wcześniej,nie tak miało to wyglądać,  po pracy pochłania się czymś innym a nie tylko mną itp. Uwierzcie LEKARSTWEM na wszelkie problemy są ROZMOWY

Pozdrawiam 

 

Pytanie autorki tegoz postu jest trafione....nie ma na nie jednoznacznej odpowiedzi, ale cos o tym wiem.... Mam za soboa dwa zyciowe zwiazki - jedno malzenstwo a drugi zwiazek partnerski. Oba, niestety, nieudaly sie, glownie przez owe zmiany po wspolnym mieszkaniu, obowiazkach, dzieciach. I, mimo, ze jestem po dwoch takich przezyciach, powiem szczerze, nie potrafie do konca pojac, dlaczego tak sie dzieje.
Pasek wagi

bysia27

popieram rozmowy ..o wszystkim a zwlaszcza o tych najdrobniejszych problemych dnia codziennego i zawsze i w kolko macieju powtarzac tematy ...spokojna i szczera rozmowa

Pasek wagi
ostatnio ogladalam film wlasnie na ten temat ...nie moge sobie przypomnac tytulu ...ale tam bylo tak dokladnie pokazane zycie nazeczonych , potem malzenstwa i te wszystkie codzienne problemy ...i zycie na wlosku ...na koniec okazalo sie ze przetrwali wszystkie ciezkie chwile z 3 dzieci i udalo im sie dozyc spokojnej starosci ....
Pasek wagi
W moim przypadku zmieniło się ale na lepsze utwierdziłam się w przekonaniu ,że go kocham i chcę spędzić z nim resztę życia ale znam małżeństwo ,które przed ślubem było udane a teraz po kilku latach drą koty na siebie
Nam to nie grozi bo juz lata mieszkamy ze soba i zyjemy jak stare dobre malzenstwo, zadnej roznicy po slubie nie bylo (no, moje nazwisko sie wydluzylo;-), ale jak ktos mieszka ze soba pare miesiecy przed slubem albo i wcale i nie wie jakie sa realia codziennego zycia to moze sie pozniej rozczarowac.

Przyczyną może być to, że ślub to już jakiś tam kontrakt, z którego nie tak łatwo się wywinąć i po nim ludzie nagle przestają się starać, bo uznaja, że juz nie trzeba. Często np. kobiety tyją zaraz po ślubie, rok czy dwa, przestają o siebie dbać i takie przypadki znam osobiście. Innym ważnym czynnikiem jest wspomniane zamieszkiwanie razem dopiero po ślubie, co wiadomo z czym sie wiąże.

Bardzo często słyszy sie, że to kobiety częściej zmieniają się po ślubie, taka krąży ogólna opinia wśród facetów. Wydaje mi się, że faktycznie coś w tym jest.

A, no i jest też to, że przed ślubem zazwyczaj nie ma się jakiś wspólnych większych problemów, o których trzeba wspólnie porozmawiać, a kiedy już się pojawią, własnie po ślubie, okazuje się, że nasz partner nie potrafi otworzyć się emocjonalnie itp. - i to już problem głównie mężczyzn.

niestety ale prawdziwe
Pasek wagi

> ostatnio ogladalam film wlasnie na ten temat
> ...nie moge sobie przypomnac tytulu ...ale tam
> bylo tak dokladnie pokazane zycie nazeczonych ,
> potem malzenstwa i te wszystkie codzienne problemy
> ...i zycie na wlosku ...na koniec okazalo sie ze
> przetrwali wszystkie ciezkie chwile z 3 dzieci i
> udalo im sie dozyc spokojnej starosci ....

 

O i tego życzę wszystkim  na forum,bez wyjątku!

 

> Famme a co chciałaś napisać? spotkało kogoś to
> czego ja się obawiam???

Ni wiem, czy Ci to pisać..No,ale jak chcesz.

W moim najbliższym otoczeniu,była sytuacja gdzie życie było super.Oni bardzoo się kochali,powodziło im się,mieli już kilkuletnią córkę i postarali sie o 2 dziecko.... urodziło się, wszystko wydawało się być super! Po pól rocznym szczęściu nagle z mała zaczęło się dziać źle.... Już wcześniej jej rozwój był dość niepokojący........ Miała bodajże koło roczku, a ani nie raczkowała,  nie mówiła.....Lekarz to zbagatelizował........ I pewnego dnia mała jej leciała z rąk. Helikopterem zabrali małą do Gdańska na oddział dziecięcy..badania..Wyrok.... Zaawansowany góz mózgu...... Horror trwał ponad 2 lata, wszystkie możliwe sposby zostały wykorzystane,ale mała skonała w hospicjum..W wieku 3 latek.

 

Przepraszam,że to napisałam.

Trzeba się cieszyć chwilą.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.