- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
1 listopada 2011, 17:23
Tak jak w temacie.
Dlaczego tak jest?
Nie mówię tu o wszystkich, ale sporo takich przypadków jednak jest...
Co takiego ma wpływ na tych ludzi?
Wcześniej jest fajnie, sielankowo....
A po ślubie i wspólnym zamieszkaniu często bajka sypie się jak domek z kart....
Osobiście nie znam wielu takich przypadków ( tylko 1 z bliższych znajomych, zakończony rozwodem) i sama do nich nie należę.
Czy u Was też zmieniło się na gorsze? Macie takie przypadki w swoim otoczeniu?
Edytowany przez FammeFatale22 1 listopada 2011, 17:24
- Dołączył: 2010-07-21
- Miasto: Konin
- Liczba postów: 6794
1 listopada 2011, 17:40
ja ze swoim przyszlym mezem nie mieszkalismy razem przed slubem....dopiero po...i wtedy sie zaczelo::(>>>>>>>>>> no właśnie, podejrzewam że gdyby ludzie zawszeze soba mieszkali przed slubem to do co drugiegi slubu by nie doszlo
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
1 listopada 2011, 17:50
> ja ze swoim przyszlym mezem nie mieszkalismy razem
> przed slubem....dopiero po...i wtedy sie
> zaczelo::(>>>>>>>>>> no właśnie, podejrzewam że
> gdyby ludzie zawszeze soba mieszkali przed slubem
> to do co drugiegi slubu by nie doszlo
Skrzydlata.. Kurcze, smutne to co napisałaś, ale prawdziwe. I napewno dla wielu osób byłoby lepiej.
- Dołączył: 2011-06-13
- Miasto: Gliwice
- Liczba postów: 2104
1 listopada 2011, 17:51
No nie zgodzę się że po ślubie przez to że się z kimś mieszka.. ja mieszkam ze swoim chłopakiem już 2,5 roku i jest bardzo dobrze :)))
1 listopada 2011, 17:58
po 1 po jakim czasie nastepuje nuda, uczucia sie wypalaja
po 2 te staranie o kogos, jak sie nam ktos znudzil to sie nie staramy
po 3 nie wyobrazamy sobuie zycia z jedyna osoba. nie wiem gdzie to czytalam ale ludzie byli szczesliwi 8 lat ze soba, wzieli slub i w ciagu roku sie rozwiedli? (jakos krotko minelo)
po 4 to zalezy od charakteru, niektorzy moze sa cwani i biora slub dla korzysci. znajomy powiedzial ze eks zona powiedziala ze wziela z nim slub zeby sie z domu wyrwac
po 5 pewnie niedopasowanie do obowiazkow.
moj jasno postawil - ja pracuje, ty pracujesz, dokladamy sie wspolnie, wspolnie dbamy o dom.
ja zmywam, moj odkurza, ja czyszcze lazienke on pokoj. raz nie mogl spac i wstal o 5 i pozmywal naczynia.
Edytowany przez aguniek1988 1 listopada 2011, 18:02
- Dołączył: 2011-02-15
- Miasto: Syberia
- Liczba postów: 9620
1 listopada 2011, 17:58
A ja uważam, że ludzie po slubie się nie zmieniają w 90%, najzwyczajniej w świecie odkrywają swoje nowe cechy.
Owszem zgadzam sie, że mieszkanie razem przed ślubem może być pomocne, ale dalej nie są to zwykle te same warunki i nie zawsze ci co mieszkali wczesniej razem mają dalej udany związek, tak jak i wielu, ktorzy zamieszkali dopiero po ślubie ze sobą tworzy zgodne i trwale rodziny.
Większośc mlodych żyjących "na kocią łapę" mimo wszystko zachowuje pewna dozę niezależności, chociażby finansowej. Większość nie ma dzieci, bo na dzieci przyjdzie czas po slubie. A nie oszukujmy się dzieciaki mimo, że dla większosci to szczęście wiążą się też z ogromną ilością stresu, wydatków i odpowiedzialnością. W wielu wypadkach to dopiero rodzicielstwo wyciąga na wierzch te nejgorsze cechy, czemu?
Zmęczenie, presja, kasa...
Jak zauważyłam większosc wypowiadających się wczesniej zwala cała winę na facetów, a co my takie święte jesteśmy? - chyba żart.
Coś co niszczy związki to przekonanie, że po ślubie to ja go/ją zmuszę żeby się zmienił/a... takie drobiazgi jak np. rzuci palenie, albo przestanie wychodzić ze znajomymi itd. Halo? To jest dla mnie śmieszne i już powstaje konflikt - skoro wczesniej cos nie przeszkadzało, czemu nagle zaczęło? Jeden konflikt pociąga następny.
Albo niektorzy uważają, że "jak będziemy mieć dziecko to się poukłada" Gówno prawda, dzieci nie są lekarstwem na kłopoty, nie wiem czemu niektorzy uważają, że jak mają problemy to obecność malucha (ktory nie pozwala się wyspać, płacze, krzyczy i zgarnia większośc uwagi małżonków) wszystko rozwiąże. (znam laskę, ktora zaszla tylko dlatego, że myślała, że jej mąż zacznie ją szanować), teraz jest rozwódką z dzieckiem, a chlop alimenty placi jak mu sie przypomni.
- Dołączył: 2010-11-21
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 2083
1 listopada 2011, 18:00
Nie wiem....u mnie po slubie jak bylo tak jest(na razie-po slubie rok razem 9 lat)...i moze jest jeden przypadek, ze byla milosc, slub i czar prysl...ale ta para nie mieszkala przed slubem ze soba, niestety ale wg mnie trzeba przed slubem sie na prawde dobrze poznac, co by wlasnie zadnych niespodzianek nie bylo. I nie ma sie co ze slubem spieczyc, bo duzo osob zna sie krotko i biora slub. I slub ze wzgledu na dziecko to glupota...duzo takich malzenstw niestety ale nie przetrwa...
- Dołączył: 2010-02-24
- Miasto: Home
- Liczba postów: 1842
1 listopada 2011, 18:10
Gdy przeczytałam to pytanie od razu sobie pomyślałam, ze ludzie sie NIE zmieniają PO ślubie, tylko udają innych PRZED ślubem... a potem z kazdym dniem coraz mniej chce im sie udawać i w końcu pokazuja prawdziwe JA, które odbiega od tamtego "ja" i wyglada na to ze sie zmieniaja.... taką miałam pierwszą myśl, znam wiele osób które "kreują" się np. na pedantów, czyścioszków, wielbicieli filmów bądź ksiązke bądź czegokolwiek żeby sie komuś przypodobać, potem sie okazuje ze już im sie nie chce robić czegoś czego nigdy naprawde nie lubili, nie wiem dokładnie jak to opisać bo poza takimi zwykłymi sprawami są tez poważniejsze np. że ktoś twierdzi że seks 1 raz w tygodniu mu odpowiada, a tak naprawde ledwo zadowala go 1 raz dziennie i liczy ze po sluboie nakłoni druga osobo do częstszych stosunków, jednakże tak sie niedzieje, wiec ma dość proszenia (jak robił to przed slubem) a zaczyna tego wymagac...robią sie awantury... ale tak naprawde po co sie łudził ze sie sytuacja zmieni, albo czemu sie oszukiwał ze jest mu dobrze skoro nie było. Myśle że wiele osób nie bierze ślubu z X, ale z wyobrażeniem o X i ze swoimi własnymi marzeniami.... A do tego wszystkiego dochodzi upływ czasu i zmieniajace sie okolicznosci....przecież nawet nie majać slubu często ludzie "łapią" się na tym że rok wcześniej byli inni, inaczej postrzegali świat itp....
To moja pierwsza myśl, ale pisze to osoba która nie wyobraża sobie siebie biorącej ślub, tak tylko chciałam sie włączyć do dyskucji i zobaczyc co Wy o tym myślicie
*** oczywiście nie generalizuje i to normalne że na randki chodzi sie wypucowanym a nie zawsze wygląda nie jak z Żurnala, miałam na mysli "udawanie" i kreowanie sie na kogoś w szerszym znaczeniu
Edytowany przez ...Asia... 1 listopada 2011, 18:13
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
1 listopada 2011, 18:10
> No nie zgodzę się że po ślubie przez to że się z
> kimś mieszka.. ja mieszkam ze swoim chłopakiem już
> 2,5 roku i jest bardzo dobrze :)))
NIE mieszka ;-)
A uważacie,że po jakim czasie można "bezbiecznie" się pobrać?
Po ilu latach życia pod jednym dachem? Po ilu latach ogólnego bycia razem?
Pewnie nie ma idealnego czasu.
1 listopada 2011, 18:11
musze Wam powiedziec ze faktycznie cos w tym jest, gdyz moje znajome stwierdzily ze zmienilam sie po slubie, ale tylko w tym sensie, bo ja i moj maz jestesmy tacy sami jak bylismy, nic nas nie zmienilo a moze bardziej sie zzylismy i tych zmian nie zauwazamy