31 października 2011, 15:47
zdecydowalam ze nie ma sensu dalej ciagnac naszego malzenstwa....bo ono poprostu nie istnieje:(zyjemy ze soba jak pies z kotem...zero milosci...czulosci...zainteresowania druga osoba:(ciagle klotnie,awantury...ciche dni ktore trwaja czasami nawet 2 tygodnie:(mam tego dosyc...dusze sie w tym zwiazku...nie jestem nawet w minimalnym stopniu szczesliwa...jestesmy po slubie ponad 2 lata...mamy niespelna 2 letnie dziecko...strasznie sie boje jak to bedzie dalej....ta cala sprawa rozwodowa,zalatwianie formalnosci, boje sie czy nie bedzie robil mi problemow w opiece nad dzieckiem....boje sie czy sobie poradze sama wychowywac dziecko....czy bedzie mnie na to stac:(boje sie przyszlosci....ale mam dosyc obelg,ponizania psychicznego,zycia na pokaz......mam dosyc:(
przepraszam ale musialam to komus napisac:(
31 października 2011, 16:11
przy takim słownictwie - wyszłabym od razu i nie pozwoliła na kontynuację
Masz rację myśląc o rozwodzie...
Serce pęka jak się czyta takie historie i to z dzieckiem w tle...A jeszcze bardziej na samą myśl o tym, że w takim podejściu, które doprowadziło Cię do dzisiejszego wyznania nie jesteś osamotniona. To straszne że w 21 wieku ludzie decydują się na ślub nie dlatego, że siebie chcą, ale dlatego ze WPADKA i ciśnienie pcha ich do tego ślubu...
31 października 2011, 16:13
1,5 miesiaca przed slubem poklocilismy sie...(bylam juz wtedy w ciazy)klotnia byla z powodu wodki na slub....juz nawet nie pamietam szczegolow...powiedzial mi wtedy cos co jest moim najgorzym bledem w zyciu...powiedzial.. Wiesz co rob co chcesz..mam cie w dupie ty szmato.... powiedzial to kobiecie z ktora za 1,5 miesiaca mial wziasc slub..ktora nosila pod sercem jego dziecko...
zaluje z calego serca ze wtedy nie odwolalam tego slubu....ale bylam glupia wstydzilam sie rodziny:(zaproszenia byly juz porozdawane, wszystko gotowe...sala,sukienka.... to byl moj blad zycia:( blad za ktory place do tej pory.....co prawda dlugo wtedy myslalam co mam zrobic...wkoncu tlumaczylam go ze byl zmeczony,ze ten caly szybki slub go wykancza nerwowo...a kasa tez nie bylo super...on przepraszal, obiecywal ze to 1 i ostatni raz:(
glupia bylam i tyle....PRZEPRASZAM ALE MUSIALAM TO Z SIEBIE WYRZUCIC.....
- Dołączył: 2010-02-02
- Miasto: Bahamy
- Liczba postów: 1679
31 października 2011, 16:26
Z tego co piszesz to i tak długo wytrzymałas...wez ten rozwód jak najszybciej poki dziecko nie bedzie pamiętało Waszych kłótni, za kilka lat na pewno sie Wasze relacje nie poprawia skoro po dwoch latach dalej Cie tak poniza jak wtedy przed slubem a na psychice dziecka bedzie sie to z wiekiem odbijało, Trzymam za Ciebie kciuki :***
- Dołączył: 2008-04-09
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1669
31 października 2011, 16:26
Pytacie autorkę po co był ślub, bo wpadka?! A co to za różnica czy wzięła ślub czy nie?! Tylko tyle że teraz formalnie jest gorzej odejść. Nie martw się dasz sobie radę, i wierzę że znajdziesz szczęście! Powodzenia Ci życzę :)
31 października 2011, 16:27
ja też jestem 1,5 miesiąca przed ślubem. Ciarki mnie przeszły jak przeczytałam to co napisałaś bo wyobraziłam sobie tą sytuację jakby dotyczyła mnie. Pewnie też na twoim miejscu bym nie odwołała ślubu myśląc co powie rodzina. Ja jestem z moim narzeczonym prawie 6 lat a mieszkamy razem ok. 4 lat. i nigdy się nie zdarzyło aby on do mnie powiedział coś w tym stylu co piszesz. Nawet jak czasem się kłócimy i on sie zapomni i powie do mnie ostrzej to ja daję mu wyraźnie do zrozumienia że sobie tego nie życzę. Mój ojciec źle traktował moją mamę. Szmacił ja na każdym kroku a ona zawsze była cicho i po wielu latach odeszla od niego - niedlugo będze sprawa rozwodowa. I on stwierdził że robił tak dlatego że ona nigdy się mu nie sprzeciwiła - ze nie dala wyraznego sygnalu ze jej sie to nie podoba
- Dołączył: 2011-02-11
- Miasto:
- Liczba postów: 3345
31 października 2011, 16:27
.
Edytowany przez naturminianum 18 lutego 2013, 18:49
31 października 2011, 16:30
moj 2 razy uzyl podobnego wulgaryzmu jak "szmata" bardzo go musialam zdenerwowac ale zaznaczylam ze teraz zwykle przepraszam nie wystarczy
- Dołączył: 2010-04-14
- Miasto:
- Liczba postów: 2075
31 października 2011, 16:30
Mam pytanko: Wyszłaś za niego za mąż bo byłaś w ciązy?
31 października 2011, 16:31
naprawde jest mi ciezko....bo biarac slub nie myslalam ze kiedykolwiek bede musiala wziasc rozwod...a napewno nie po 2 latach malzenstwa,bo boli i to bardzo:(ale ja naprawde juz nie widze sensu ratowania naszego malzenstwa...zadne rozmowy,prosby i obietnice nie pomoga...moj maz ma problemy emocjonalne...gromadzi w sobie wszystkie problemy, stresy a potem wybucha jak jakis wulkan;/z byle powodu bo np.zle postawilam rower(krzywo)ze nie posprzatalam w pokoju...itp
31 października 2011, 16:35
aasiulaa wyszlam z kilku powodow:
1.dlatego ze bylam w ciazy
2. on bardzo nalegal na slub...wciaz mi powtarzal ze on chce miec dziecko z zona a nie z kolezanka albo dziewczyna:/
3. kochalam go...naprawde go kochalam i bardzo zalezalo mi na nim
4. chcialam stowrzyc swojego dziecku prawdziwa rodzine...tz. zeby mialo mame i tate....ja zostalam wychowana przez sama mama.... nie chcialam zeby moje dziecko powtarzalo to samo:(
wiec slub nie byl tylko ze wzgledu na ciaze....mi slub nigdy nie byl potrzebny do pelni szczescia..bo to tylko papierek...no ale moj maz nalegal i to bardzo.