- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 17:46
zacznę może od początku. Gdy poznałam mojego narzeczonego on był w trakcie rozwodu. Ma dziecko z byłą. Jest obcokrajowcem, szczerym uczciwym człowiekiem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Od początku znałam całą prawdę, nic nie ukrywał, poza tym nasz związek oparty jest na szczerej rozmowie. Problem jest tylko jeden, ja nie potrafię zaakceptować jego dziecka, może to głupie ale nie chcę mieć z małym nic do czynienia. Chłopczyk ma 2 latka, wiem że on nic tu nie jest winien, no ale ja nie potrafię... nie potrafię zaakceptować faktu że mój przyszły mąż ma dziecko... że to nie ''nasze'' szczęście. Czy jest tu ktoś kto znalazł się w podobnej sytuacji?? Bardzo mi ciężko i chodź i nie wiem jak mam się z tym pogodzić. Wiem natomiast że mój narzeczony jest tym jedynym.... co robić... czego nie...
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
30 października 2011, 19:00
"On twierdzi że akceptuje fakt że ja się z tym nie mogę pogodzić"
a co ma zrobić? Może akceptować albo powiedzieć Ci do widzenia czego jak piszesz nie zamierza.
To Ty musisz zaakceptować fakt, że ma dziecko.
A samo "stanie z boku i nieprzeszkadzanie w ich kontaktach" jest dobre na teraz, ale jak będziesz miała swoje dzieci idę o zakład, że jednak będziesz chciała mieć wpływ na spotkania męża z tym wcześniejszym dzieckiem z racji tego że będą one "zabierały" czas Twoim dzieciom. Już teraz pewnie jesteś zazdrosna o ten czas dla małego (co rozumiem bo też bym była i nie wiem czy bym się na taki związek zdecydowała).
Dlatego albo razem wypracujecie teraz jakieś wspólne stanowisko w tej sprawie albo pomyśl o rozstaniu...
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
30 października 2011, 19:02
Dlatego albo
> razem wypracujecie teraz jakieś wspólne stanowisko
> w tej sprawie albo pomyśl o rozstaniu...
oj tam, rozstaniu. ja jestem za terapeutą i kilkoma sesjami. i najlepiej, jeśli Wasze dzieci i jego synek będą się bawiły razem, bez podziałów i rywalizacji.
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
30 października 2011, 19:03
A może tak Ciężko jest Tobie zaakceptować to dziecko bo jesteś o nie zazdrosna ? Taka myśl mi się teraz nasunęła :)
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
30 października 2011, 19:07
patasola- toteż mówię o "przepracowaniu", najpierw niech spróbuje to dziecko zaakceptować.A w sumie musi to zrobić bo inaczej to ja tego związku nie widzę...
- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 19:08
może i jestem zazdrosna, nawet rozmawialiśmy że może będzie mi łatwiej jak będziemy mieli własne. O czas który spędza z małym nie jestem zazdrosna, ja też mam swoje obowiązki i pracę, nie nudzę się ... w tym czasie on widuje się z małym.
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
30 października 2011, 19:11
to może rzeczywiście Twoje dziecko będzie dla Ciebie taką "terapią" (choć dla mnie byłoby pewnie jeszcze większą komplikacją). W każdym razie życzę Wam i Tobie rozwiązania tego problemu.
- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 19:18
caiyah nie dziękuję co by sie udało ;) najważniejsze że sie staramy i rozmiamy o problemach też. Niestety nikt nie powiedział że w zyciu jest łatwo ;)
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
30 października 2011, 19:18
Sytuacja niełatwa i podejrzewam, że pewnie też czułabym się podobnie. Tzn. bałabym się. Ale kochasz go. Nie chcesz go stracić, a złym zachowaniem można do tego doprowadzić, zwłaszcza jeśli dochodzi do przeciwstawienia się dwóch najbliższych mu osób.
a może wyjdźcie gdzieś we 3?
możeesz dzięki temu chłopczykowi "poćwiczyć" bycie mamą, poobserwować dziecięce zachowania i jak sobie z nimi radzić, a jak już będziesz miała swoje, zawsze będziesz ciut bardziej świadoma jak postąpić i co Cię czeka...
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
30 października 2011, 19:23
Mi się wydaję że najłatwiej przez to wszystko wprowadził by Ciebie psycholog.
Czy Wasze wspólne dziecko by było idealną dla Ciebie terapią to mam pewne wątpliwości.
Wiesz to może być na takiej zasadzie że będziesz partnera porównywać jakim jest ojcem dajmy na to dla Krzysia a jaki dla Kuby.Ba,możesz stwierdzisz że z "tamtym"dzieckiem ojciec spędza więcej czasu,że tamtemu kupuje ładniejsze zabawki etc.
W każdym razie życzę Wam jak najlepiej :)
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2937
30 października 2011, 19:29
Mój partner też ma dziecko z poprzedniego małżeństwa. Był już kilka lat po rozwodzie jak go poznałam, była żona ma drugiego męża i nowe dzieci. Nigdy obecność jego córki nie była dla mnie żadnym problemem. Wręcz przeciwnie, wiedzę że jest bardzo fajnym, mądrym i rozsądnym ojcem. Wychowują ją tak jak ja byłam wychowywana, więc widzę że to kolejna sprawa w której jesteśmy zgodni.
Jego córka była od początku po mojej stronie( nastolatka), zawsze się dogadywałyśmy, ona jest zadowolona że jej tata jest szczęśliwy.
Nie sądzę, że da się zdrowo i normalnie funkcjonować bez akceptacji dziecka partnera. Jeśli po 2 latach masz z tym problem, jak będziesz mieć własne dziecko problem tylko się nasili.