- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 17:46
zacznę może od początku. Gdy poznałam mojego narzeczonego on był w trakcie rozwodu. Ma dziecko z byłą. Jest obcokrajowcem, szczerym uczciwym człowiekiem. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Od początku znałam całą prawdę, nic nie ukrywał, poza tym nasz związek oparty jest na szczerej rozmowie. Problem jest tylko jeden, ja nie potrafię zaakceptować jego dziecka, może to głupie ale nie chcę mieć z małym nic do czynienia. Chłopczyk ma 2 latka, wiem że on nic tu nie jest winien, no ale ja nie potrafię... nie potrafię zaakceptować faktu że mój przyszły mąż ma dziecko... że to nie ''nasze'' szczęście. Czy jest tu ktoś kto znalazł się w podobnej sytuacji?? Bardzo mi ciężko i chodź i nie wiem jak mam się z tym pogodzić. Wiem natomiast że mój narzeczony jest tym jedynym.... co robić... czego nie...
- Dołączył: 2011-01-28
- Miasto: Lestartit
- Liczba postów: 327
30 października 2011, 18:18
Postaraj sie zaakceptować,bo to na całe życie...zawsze będziecie mieli kontakt.Im wczesniej tym lepiej, a zobaczysz,że mały bardzo Cię polubi. Mój maż też ma córkę z pierwszego małżeństwa ,ana miała 12 lat jak sie poznalyśmy,bywało różnie między nami.Teraz jesteśmy przyjaciółkami i jest ok.
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
30 października 2011, 18:23
Twoja sytuacja wymaga dużej dojrzałości i gotowości do poświęceń- dlatego nie każdy decyduję się na związek z kimś kto ma dziecko. Musisz pogodzić się z jego istnieniem i jego obecnością w życiu Twojego narzeczonego. Jeśli tego nie zrobisz (sama lub z czyjąś pomocą- jak tu Ci radziła patasola) to zamienisz swoje i Wasze życie w męczarnie a odciągając narzeczonego od syna- zrobisz niewinnemu dziecku krzywdę a sobie wroga jak dorośnie. Zastanów się czy Twoja miłośc do narzeczonego jest na tyle silna byś zniosła i udźwignęła takie poświęcenie- jeśli nie (a masz takie prawo) to pomyśl jednak o rozstaniu i poszukaniu partnera bez zobowiązań.
Edytowany przez caiyah 30 października 2011, 18:23
- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 18:25
Wawrzyn105 a czy macie razem dziecko czy tylko córka z poprzedniego małrzeństwa ?
- Dołączył: 2011-08-29
- Miasto: Dreamland
- Liczba postów: 3330
30 października 2011, 18:27
co do zazdrości- tak możesz być zazdrosna o to dziecko- to nawet w Twojej sytuacji naturalne- ale to Was będzie niszczyć więc musisz jak najszybciej "przepracować" tą zazdrość na coś konstruktywnego dla siebie i dla Was. Poza tym myślałaś o Waszej przyszłości? Co będzie jak pojawią się Wasze dzieci. tamto dziecko nie zniknie, też będzie potrzebowało taty a Twój partner będzie musiał dzielić czas między tamtym dzieckiem a Waszymi bo i jednemu i drugim będzie potrzebny.
- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 18:35
staram się podejść do tego racjonalnie. Myślę też o przyszłości. Ale jak powinnam się zachowywać? Ja wolałabym żeby narzeczony spotykał się z nim sam, a ja zostanę z boku i nie będę mu w tym ''przeszkadzała'' postaram się byc wyrozumiała i nie foczyć się. Ale czy to wystarczy?
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
30 października 2011, 18:38
Jak nie potrafisz zaakceptowac jego dziecka to czym predzej sie rozstancie, bo szkoda czasu. Dziecko zawsze bedzie jego, a jak ty nie potrafisz sie z tym pogodzic to predzej czy pozniej on od ciebie odejdzie.
- Dołączył: 2010-11-24
- Miasto: Dolina Słoni
- Liczba postów: 14535
30 października 2011, 18:45
Dziecko jest na całe życie.
Kobieta nie zawsze.
Jeśli nie potrafisz się z tym uporać,zaakceptować to prędzej czy później możecie się rozstać.
- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 18:51
On twierdzi że akceptuje fakt że ja się z tym nie mogę pogodzić, akceptuje bo chce się ze mną zestarzeć i mieć dzieci. Jest na prawdę wyrozumiałym i dobrym człowiekiem. To czy ze mną jest coś nie tak że tak mi z tym ciężko? czy jest to nie normalne?
- Dołączył: 2007-09-10
- Miasto: To Tu To Tam
- Liczba postów: 8155
30 października 2011, 18:52
> patasola Napisała to bardzo bezpośrednio i w
> prost , ale ma 100% rację
bo ja nie umiem owijać w bawełnę. ale moje też było bez ukrytej złośliwości. po prostu tak myślę...
może faktycznie przejdź się do jakiegoś psychologa. możliwe, że po 2-3 spotkaniach to przerobicie, bo sama nie wiesz co zrobić., chcesz dobrze, ale też nie wiesz, jak się zachować. może psycho naświetli Ci to jakoś lepiej.
Edytowany przez patasola 30 października 2011, 18:55
- Dołączył: 2008-08-07
- Miasto: -
- Liczba postów: 586
30 października 2011, 18:54
tak tak spokojnie nie myślę że jesteście złośliwe. Wszelkie rady i spostrzeżenia są tu mile widziane, przecież to forum :) Patasola to co mi radzisz??