23 września 2011, 22:27
Dziewczyny, bardzo Was proszę o ciepłe słowa :(. Wiem, że byc może histeryzuję, człowiek jest w stanie przyzwyczaic się do wielu rzeczy i wiem, że z czasem będzie lepiej. Ale teraz jest mi bardzo źle, siedzę sama w pustym mieszkaniu, z dala od rodziny i najważniejsze chłopaka :(. Dziś właśnie się wyprowadziłam, wiedziałam że będzie ciężko ale w sumie odbierałam to również jako pozytywną rzecz, taka zmiana w życiu. Jestem tu jak narazie sama, nie znam miasta, nie mam wielu znajomych. Jest mi źle, tęsknię za chłopakiem. On studiuje w innym mieście, ja w innym, dzieli nas 200 km. Do tej pory byliśmy razem. Nie wiem co ile czasu będziemy się widywac, wiadomo studia i brak gotówki...ustaliliśmy, że będziemy widywac się 2 razy w miesiącu na weekend, w dobrych miesiącach byc może 3 razy. Jest mi tak bardzo źle, że nie umiem tego nawet opisac :(.
Proszę Was o jakieś słowa otuchy...czy też byłyście w takich związkach? Jak często mieliście czas się spotykac? Czy wasz związek wogóle przetrwał?
- Dołączył: 2009-05-27
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 11725
24 września 2011, 12:06
najpierw 3 lata zwiazek na odleglosc, widywalismy sie roznie raz na miesiac, raz na dwa tygodnie.. no jednym slowem roznie.. pozniej On zrezygnowal ze swojej pracy ( a byla bardzo dobrze platna) dla mnie.. zebysmy mogli razem zamieszkac, dostal prace na miejscu za mniejsze pieniadze ale mowi ze jest szczesliwy bo ma mnie codziennie przy sobie :)
w przyszlym roku slob :)))))))))))
24 września 2011, 12:18
> najpierw 3 lata zwiazek na odleglosc, widywalismy
> sie roznie raz na miesiac, raz na dwa tygodnie..
> no jednym slowem roznie.. pozniej On zrezygnowal
> ze swojej pracy ( a byla bardzo dobrze platna) dla
> mnie.. zebysmy mogli razem zamieszkac, dostal
> prace na miejscu za mniejsze pieniadze ale mowi ze
> jest szczesliwy bo ma mnie codziennie przy sobie
> :) w przyszlym roku slob :)))))))))))
Cieszę się bardzo z Waszego szczęścia! :)
Najlepszego! :)
24 września 2011, 12:47
prawie 4 lata związku na odległość, on w Niemczech, ja w Polsce, ale codziennie rozmawialiśmy, widzieliśmy się kilka razy w roku. Jak był w PL to mieszkał ponad 400 km ode mnie, ale po jakimś czasie stwierdził, że zostawia wszystko i przeniósł się do mojego miasta. początkowo to była tylko internetowa znajomość, ale przetrwała i od 2 lat mieszkamy już razem :)
- Dołączył: 2010-08-11
- Miasto: Wyspy Szczęścia
- Liczba postów: 3826
24 września 2011, 12:53
heyyy... 200 km to nie dużo.. (; bardzo bliska osoba mieszka ode mnie właśnie te 200 km, i jakoś dajemy rady.. nawet nie mamy jak pogadać na skype za często. Ale nie jest źle.. ! :) dasz także rady!:)
- Dołączył: 2011-03-29
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 1075
24 września 2011, 13:58
jeśli się kochacie to przezwyciężycie wszystko, niestety takie jest życie, ciągle napotykamy trudności ale po to by umacniać siebie, i uwierz mi te spotkania w weekendy takie stęsknione są cudowne, gorsze powroty, nienawidzę powrotów. Mam chłopaka w swoim wieku, tylko, że ja po liceum on technikum. Ja wcześniej matura i wcześniej studia, na początku byłam załamana jak Ty, ale wszystko da się przeżyć jeśli się kochacie to dacie radę,my przeżyliśmy jakoś ten rok, on teraz idzie na zaoczne, ale może za rok poszuka tu ze mną mieszkania, pracy i zamieszkamy razem. A Ty głowa do góry! i motto "byle do piątku" :)
- Dołączył: 2011-09-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 465
24 września 2011, 14:17
To Ja powiem tak, nie jest łatwo być w związku z Marynarzem no ale jest wiele fanastycznych chwil których na pewno nigdy nie bede zalowała:) Kiedy on studiował dzielilo nas 400km, przyjeżdżał co drugi weekend, czasem zajecia musiały byc i w sobote wiec raz na miesiąc.... Oczywiscie kazde wakacje codziennie razem i czasem tez ja pojechałam do niego na weekend. Dzisiaj mój D. jest na statku juz prawie dwa miesięce i jeszcze zostały 2 tygodnie, potem miesiac w domu (ale ja zaczynam studia wiec spotkanie tez tylko wieczorem) i znowu na dwa miesiace. Kontakt mamy codziennie, zasieg jest internet pokładowy wiec nie ma problemu. Ale ta teskonota jest ogromna, z tym że ja jestem tego zdania że skoro ludzie się kochają to nie ma żadnej przeszkody:) Nasz zwiazek trwa 3,5 roku, nie ma rutyny, coraz mocniej sie kochamy, zalezy nam i jak już sie widzimy to jest pieknie, korzystamy z kazdej chwili:)
Tak wiec nie łam sie, dacie rade;)
- Dołączył: 2011-08-16
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 18
24 września 2011, 15:34
Po 2 tygodniach związku (!!!) wyjechałam na rok do innego kraju. I przez ten rok widzieliśmy się 2 razy po 3-4 dni. Dziś jesteśmy razem ponad 3 lata, szczęśliwi. Można, da się, nawet na tak wczesnym etapie związku :)
Edytowany przez dottir 24 września 2011, 15:36
24 września 2011, 15:58
Kiedyś mieliśmy przerwę jak był w wojsku, widzieliśmy się może raz na miesiąc. Nawet było tak, że nie widzieliśmy się 3 miesiące, w tym bez wspólnych świąt i sylwestra 2009/2010. Masakra była. Ale wytrzymaliśmy tamtą przerwę, byłam szczęśliwa, niestety obecnie związek chyli się ku upadkowi ale to z innego powodu. Ogólnie jeśli się kocha, wytrzyma się wszystko. Głowa do góry, nie martw się.
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
25 września 2011, 12:48
Badz dobrej mysli, prawdziwa milosc przetrwa naprawde wiele....wiadomo,nie bedzie latwo, tęsknota...ale jezesli bedziecie chcieli i sie starali to wszystko sie pouklada. Wiele par zmaga sie z takimi problemami, jedno wyjezdza itd. Ja wiem o czy piszesz, bo ja tez tesknilam jak wyjechalam na wakacje przykladowo...ale trzeba myslec pozytywnie a czas mija i w koncu nadchodiz moment spotkania. Plusem jest to ze jak juz sie spotkacie to napewno to spotkanie bedzie super, nie bedziecie sie mogli soba nacieszyc i warto na to czekac.