Temat: Związek a odległosc.Proszę o słowa otuchy :(.

Dziewczyny, bardzo Was proszę o ciepłe słowa :(. Wiem, że byc może histeryzuję, człowiek jest w stanie przyzwyczaic się do wielu rzeczy i wiem, że z czasem będzie lepiej. Ale teraz jest mi bardzo źle, siedzę sama w pustym mieszkaniu, z dala od rodziny i najważniejsze chłopaka :(. 
Dziś właśnie się wyprowadziłam, wiedziałam że będzie ciężko ale w sumie odbierałam to również jako pozytywną rzecz, taka zmiana w życiu. Jestem tu jak narazie sama, nie znam miasta, nie mam wielu znajomych. Jest mi źle, tęsknię za chłopakiem. On studiuje w innym mieście, ja w innym, dzieli nas 200 km. Do tej pory byliśmy razem. Nie wiem co ile czasu będziemy się widywac, wiadomo studia i brak gotówki...ustaliliśmy, że będziemy widywac się 2 razy w miesiącu na weekend, w dobrych miesiącach byc może 3 razy. Jest mi tak bardzo źle, że nie umiem tego nawet opisac :(.
Proszę Was o jakieś słowa otuchy...czy też byłyście w takich związkach? Jak często mieliście czas się spotykac? Czy wasz związek wogóle przetrwał?
> 1000km. Widziałam 9 lipca, zobaczę pod koniec
> listopada:( Co Ty na to?

(przytul) :*

pfff. ja mam chlopaka z tucji, 2490 km to inne miasto to pikuś.. biorac pod uwage ze mozecie do siebie dzwonic non stop, a ja mam takie oplaty ze nawet smsa ciezko jest wyslac.. 

żal..


Hej, ja również byłam w takim związku i jestem do teraz chłopak za którym tak mocno tęskniłam mieszkał daleko daleko a dzisiaj jesteśmy już 10 lat po slubie wspominam te czasy tęsknoty i rozłąki bardzo miło, dopiero teraz po latach zrozumiałam ...:)
hihihih... o ile niedola innych moze cie pocieszyc...
Najpierw przez 2,5 roku mieszkalismy, razem w jednym pokoju!
A teraz:
Odleglosc: UK - Niemcy. Widujemy sie raz na 3-4 miesiace, na ok. 2 tygodnie.
I zyjemy tak juz od 2,5 roku. sama sie czasem dziwie, ze tak dobrze to dziala.

A do Skypa chyba wyslemy kartke z podziekowaniami

Bardzo, bardzo chciałabym dodać Ci otuchy, jednak moje osobiste doświadczenia wskazują, że to się nie uda, a raczej mi nie idało - 3 razy. Chociaż najprawdopodobniej wynika to z mojego charakteru i typu facetów, których wybieram i z którymi związek na odległość próbowałam tworzyć.

O! Na pocieszenie powiem Ci, że moja współlokatorka jest ze swoim 6 lat na odległość, bywaly czasy, że widywali się 6 razy w ciągu 9 miesięcy i wakacje spędzali razem, a w zeszłym roku się zaręczyli. Ale i ona i on są bardzo cisi, spokojni, ułożeni i ustatkowani, więc to jednak zdecydowanie zależy od ludzi.

Pasek wagi
Pewnie, że ma szansę przetrwać, wystarczy chcieć i nie zaniedbywać siebie nawzajem - jak tylko dacie radę to się spotykajcie, piszcie do siebie, rozmawiajcie. Zobaczysz wszystko będzie ok. 

ja jestem z moim juz 5 lat, ja mieszkam w Danii, a on w Holandii, wiec kilometrów duuuuzo więcej niz w Twoim przypadku:)Na pewno w takim związku potrzeba jest dużo zaufania, ale najwazniejsze jest to, ze się kochamy. Wolalabym byc singlem do konca zycia, niz zyc bez mojego misia:) Pozdrawiam cieplutko i życzę wytrwałości.

Powiem ci, że u Ciebie nie ma jeszcze tragedii, ja z  moim chlopakiem jestem od lutego widywalismy sie w weekendy i w ciagu tyg tak 2-3 razy. Wsierpniu wyjechal do pracy i bedzie przyjezdzal co 4 tyg. tylko na weekend. Za pierwszym razem bylo ciezko jak pojechal, za drugim czyli teraz jest jeszcze gorzej, nawet nie przestane za nim tesknic a juz musi jechac. Układa nam sie tak samo dobrze jak byl przy mnie, dzwoni codziennie i mowi ze bardzo kocha wiec mam nadzieje ze jakos to przetrwamy:) pomału sie do tego przyzwyczaje mysle ale na pewno nie bedę mniej teskinła :(...
200 km w Waszym przypadku nie jest jeszcze takie strasze zawsze moza urwac sie w jakis dzien i sie zobaczyc i tak jak dziewczyny pisza jest lepsza komunikacja, bo na terenie Polski :) Zycze Wam powodzenia :)
Jejku dziewczyny, naprawdę dziękuję Wam za te słowa, nie wiecie ile one dla mnie znaczą.
Jesteście wspaniałe :*!

Misiek w Holandii, ja w RP. Widujemy się raz na dwa miesiące, jak mnie praca przypili, nawet raz na trzy. Jesteśmy razem od dobrych czterech lat, mamy do siebie zaufanie i generalnie jest dobrze. Tęsknię do Miska, ale wiem, że zanim się gdziekolwiek przeniosę, muszę mieć domek i pracę w moim zawodzie, co wymaga pewnych długoterminowych działań z mojej i jego strony. On się szykuje na moje przybycie, a ja się szykuję na wyjazd, ale to jeszcze troche czasu nam zejdzie tak... nie jest łatwo, ale nikt nie mówił, że będzie więc nie narzekam.

Uważam, że jak się na prawdę kocha, to przetrwa się wszystko. No i jestem pracoholiczką, jak się w pracę zanurzę to potrafię odsunąć przykre myśli itd. Rzeczy, na które się czeka, pracuje się na nie, są potem zdecydowanie bardziej cenne, niż coś, co przyszło łatwo.

Trzymam kciuki za ciebie, autorko tematu. Zobaczysz, zaczniesz studiować, pojawią się nowi znajomi, obowiązki, prace, ogarniesz wszechświat dookoła siebie i tak ponuro juz nie będzie to wyglądać. Prawdziwa miłość przetrwa wszystko, nie tak jakieś zauroczenia, hormony, pierdoły, tylko wybory i decyzje. Także trzymam kciuki i wysyłam pozytywną energię
Pasek wagi

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.