26 sierpnia 2011, 17:27
-
Edytowany przez brooklyn2000 16 września 2013, 22:32
26 sierpnia 2011, 22:49
A ja bardziej od rozwydrzonych dzieci nienawidzę ich tępych, zmanierowanych rodziców...
26 sierpnia 2011, 22:58
Moim zdaniem gdy czyjeś dziecko wkurza nas do białej gorączki, to bardzo prawdopodobne, że winni są rodzice;-) Dziecko to dziecko, rodzice powinni zadbać o to, żeby nie terroryzowało innych i powinni zdawać sobie sprawę z tego, że nie każdy musi zachwycać się wszystkim co zrobi ich dziecko, a już zwłaszcza takimi zachowaniami dziecka, które ewidentnie komuś szkodzą. I myślę, że sensowny rodzic nie obrazi się, gdy się słusznie zwróci jego dziecku uwagę (lub jemu). Oczywiście są ludzie przewrażliwieni, którzy nie widzą że dziecko innym dokucza i przeszkadza i wszelkie uwagi traktują jako atak, ale na szczęście wśród moich znajomych dominuje rozsądna postawa i trzymanie ręki na pulsie, dlatego mimo że średnio przepadam za dziećmi, nie mam nic przeciwko temu, gdy spotkanie jest z towarzyszeniem ich dzieci, bo oni nad nimi panują, a te dzieci wcale nie są rozwydrzone. A jedna z moich koleżanek - aż przyjemnie patrzeć, jak wychowuje swoją córeczkę, i to od małego , oboje z mężem postępują konsekwentnie, i wyrasta z niej bardzo fajna dziewczynka. Owszem, też potrafi rozrabiać jak to dziecko, ale nie jest złośliwa ani rozpieszczona, ma już wpojone różne zasady i koleżanka naprawdę umie nad nią zapanować.
Oczywiście gdyby czyjeś dziecko w moim domu np. coś mi niszczyło, zwróciłabym uwagę rodzicom i oczekiwałabym stosownej reakcji, a nie udawania że wszystko jest ok i że ma mi się to podobać. Ale nigdy nie zdarzyła się taka sytuacja, żebym musiała zwracać uwagę.
Edytowany przez nenne29 26 sierpnia 2011, 23:00
- Dołączył: 2010-05-01
- Miasto: Dublin
- Liczba postów: 6339
26 sierpnia 2011, 23:01
Hm...dzieci nikt nigdy nie pyta czy lubia doroslych...wiec czemu dorosli mieliby lubiec wszystkie dzieci? Ja lubie te fajne, a te niezbyt fajne to juz nie...
- Dołączył: 2011-02-01
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 535
26 sierpnia 2011, 23:05
> > > > Ja odczuwam. Jak takie małe się ślini,
> żarcie>> mu> po paszczy leci...fuuu;/Nie jest to>>
> obrzydliwe? A> jakby np. wasi faceci jedli jak>>
> świnie, nadal> byłoby to takie oczywiste i>>
> nieobrzydliwe?swoja droga ty tez jadłaś jak>
> świnia> i żarcie ci z paszczy leciało i byłaś>
> obrzydliwa> hahaKiedyś też paliłam papierosy.>
> Sugerujesz,że teraz palacz może mi pychać dymem w>
> twarz?co ma piernik do wiatraka :D
konieczność akceptacji "bo ja kiedyś"
Edytowany przez Agniech89 26 sierpnia 2011, 23:05
- Dołączył: 2009-01-06
- Miasto: Jasień
- Liczba postów: 2187
26 sierpnia 2011, 23:10
Niestety niektóre matki tak mają ...moja koleżanka kiedyś dała swojej córce moje świeczniki do zabawy / bo przecież nie mam zabawek /. Gdy jej zwróciłam uwagę ,że może je pobić to stwierdziła ,że przecież to tylko świeczniki . Gówniara stukała jednym o drugi aż jeden pękł...już teraz ma 8 lat ale nadal jest wścibskim i upierdliwym dzieckiem , taka stara - maleńka.
- Dołączył: 2011-07-30
- Miasto: Zet Zet
- Liczba postów: 1136
26 sierpnia 2011, 23:31
Mam kuzynkę, kiedy widzę ją w furtce to mnie skręca, dodatkowo muszę się z nią bawić, chwilę wezmę telefon, już jest u mojej mamy, lub ciotki, że nie chcę się z nią bawić. Nie kiedy też nawet potrafi uderzyć, a tu ani oddać, ani nic powiedzieć, ehh. Szkoda słów, dodatkowo, jak dziadkowie ją zachwalają, to tragedia, nie da się wytrzymać.
26 sierpnia 2011, 23:47
jak maly przychodzi do nas to kuzynka zwraca na wszystko uwage. mowi nie wolno nie rusz, albo daje to co dozwolone.i nie ma ze jak zaplacze to daja to dla spokoju, zajmuja go czyms (ale na ogol to jest grzeczne dziecko tylko ciekawe swiata, zaplacze wyjatkowo. maly ma 1,5 roku)
moge sie cieszyc ze nie czuje instynktu, dzieci sa mi obojetne ale ich halas mnie denerwuje. do mlodych dziewczynek nie mam tez gadki. u rodziny to siostra rozmawiala z bratanica, ja siedzialam cicho. i o dziwo obie jej nie widzialysmy tyle samo czasu, bratanica byla z nia w kontacie.
z bratankiem sie czesto widze to mysle ze zgadamy sie.
a co do intyktu to patrze na te zmagania, wydatki i na delikatna isote ciesze sie ze nie chce miec dzieci. tak myslalam ze bede sie bala ja wziac na rece i swiat mi sie wywroci do gory nogami. nie jestem w stanie nad soba zapanowac a co dopiero brac odpowiedzialnosc za czyjes zycie.
27 sierpnia 2011, 00:48
Nie lubię dzieci. Uważam je za totalną zarazę, ale wiem, że to w dużym stopniu wina ich rodziców.
Dzieci głupiej matki i ojca, dobrze wychowane i fajne nie będą.
Tak jak ktoś już napisał, ja dzieci swoich znajomych traktuję bardzo zimno, dzięki czemu, wiedzą, że nie warto się ze mną z pouchwalać i mam święty spokój. Jeżeli chodzi o imprezy z udziałem dzieci, konsekwentnie odmawiam i nie pozwałam też przyprowadzać do siebie na imieniny, urodziny czy inne okazje dzieci. Nie wiem jak można po nocy targać ze sobą dzieci i wymagać od gospodarzy żeby np użyczyli swojej sypialni, jak dzieci się zmęczą. Będą chodzić na imprezy jak dorosną, do tej pory- popołudniowe kinderbale .
- Dołączył: 2011-03-13
- Miasto: Kraków-Stavanger
- Liczba postów: 90
27 sierpnia 2011, 00:56
Ja w prost mówię, że nie lubię dzieci. Nie planuje ich w przyszłości i uważam, że koleżanki ze studiów które "pociechy" posiadają mogły się jednak lepiej zabezpieczać.
Nie potrafię też z dziećmi się komunikować. Nie potrafię przejść na język gulgocząco - migowy i irytuje mnie, gdy jakiś dzieciak za mną łazi. Dlatego na wszelki wypadek się mało do malców uśmiecham i w naturalny sposób się mnie boją. Tylko jedynego małego kuzyna zaakceptowałam - mieliśmy rodzinny wypad w góry, co oznaczało bodajże 8kobiet, 4 dziewczynki, 3 panów i 1 chłopczyk. Po przejściu trasy do Morskiego Oka (wiem, że trasa banalna ale były też dzieci..) tenże kuzyn, który całą trasę trzymał się blisko mnie stwierdził, że chociaż się mnie boi to mnie lubi, bo nie jestem taka jak reszta. Ta szczerość mnie rozbawiła. Gorzej tylko, że później usłyszałam, że mam rękę do dzieci o.O
Ale małe kotki i pieski uwielbiam i gdybym mogła to bym ściągnęła jakiegoś pod dach :)
- Dołączył: 2010-09-07
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1540
27 sierpnia 2011, 01:04
Ja się boję dzieci i nie umiem się z nimi obchodzić. Większość dzieci płacze jak próbuję nawiązać z nimi kontakt, a niektóre nie mogą się ode mnie odczepić. Pewnie, kiedyś będę miała jakieś dziecko, najwyżej je sprzedam na organy:D