No widzisz, nie do końca tak jest. Jak poznałam mojego obecnego, to raz mi powiedział, że nie wie co się z nim stało, bo włączył jak zwykle filmik i nawet nie spojrzał na niego tylko myślał o mnie. Byłam zachwycona, pewna siebie, czułam się panią świata i atrakcyjną kobietą (zresztą, zanim go poznałam też się taka czułam, bo nie miałam o kogo być zazdrosna skoro byłam sama). W łóżku było cudownie (też do pruderyjnych nie należę, choć to chyba kwestia co kto uważa za pruderię) ale jak się okazało, że on jednak wrócił do pornoli to mnie coś w gardle ścisnęło i od tego czasu mam burdel jeden w głowie. Poczułam do niego obrzydzenie. Nigdy wcześniej żaden facet się przy mnie do tego nie przyznał i nie znałam tego konkretnego uczucia zazdrości - zazdrości o to, że nie jestem jedynym elementem jego życia erotycznego a chciałabym być i uważam, że to mi się należy. Kiedyś myślałam, że nie byłabym zazdrosna o filmy ale jednak jestem i wątpię żeby to mi kiedyś przeszło, wolałabym, żeby jemu przeszło to hobby a jeśli nie to prędzej czy później chyba przestanę kochać... Ja po prostu jestem z tych kobiet, które kochają za bardzo i każda forma dzielenia orgazmów mojego faceta z inną kobietą (choćby taką, która nie wie o jego istnieniu) jest dla mnie obrzydliwa, frustrująca i niedopuszczalna. Może jestem toksyczna, ale tylko pod tym jednym względem i nie chcę tego nawet zmieniać...
no wiesz, na początku są motyle i różowe okulary, pełen zachwyt i niemożność nasycenia się swoimi ciałami. potem sytuacja się normuje, a on może po prostu lubi to oglądać. ja też lubię.
co mają kompleksy do bycia zazdrosnym o swojego partnera? to chyba naturalne, ze mozna odczuwac zazdrosc w wypadku gdy facet poswieca wieksza uwage panienka z monitora niz nam, niewazne ze są one nierealne..
a jak ktoś nie odczuwa zadrości, to jest to nienaturalne? powinnam się leczyć, bo wisi mi to czy mój facet sobie trzepie, czy nie? ma potrzebę, to się zaspokaja. jak jest ze mną to nie ma takiej potrzeby, bo ja go wystarczająco zaspokajam. może jesteś zazdrosna, bo ty nie potrafisz go wystarczająco zadowolić i musi poprawiać filmikami?:]
Nie rozumiem motywu z tym byciem na odległość. Są telefony, jest skype i kamery internetowe - na odległość można dać facetowi więcej niż filmik porno. Dla mnie to żadne tłumaczenie.
pewnie, będę siedzieć pod telefonem i kamerką 24/7, żeby mu pojęczeć jak mu się zachce. też mam swoje życie, nie dam rady i wcale bym nie chciała być na jego zawołanie ;]
a i popieram wypowiedz ze filmy porno często przedstawiają seks w obrzydliwej postaci i generalnie nie chcialabym zeby moj partner oczekiwal ode mnie po tym pewnych rzeczy jakie w porno są "normalne"
a, i o tym właśnie mówiłam - z takimi partnerkami nietrudno o nudę, czasem faceci niezaspokojeni przez partnerkę nie mają wyjścia i sięgają po pornografię, żeby móc sobie chociaż wyobrazić mocniejsze akcje.