Temat: Pełnoletność? I co z tego?

Jest ciężko, dlatego muszę się wyżalić, poprosić Was o jakieś rady, w jaki sposób rozmawiać z moją matką, bo sama już nie daję rady.
Jestem już pełnoletnia, za niecały rok piszę maturę, są to moje ostatnie wakacje, podczas których pracuję 10 godzin a w tygodniu mam 2-3 dni wolne. Za to kilka miesięcy mam zamiar się wyprowadzić i rozpocząć studia. Matka zawsze krótko mnie trzymała, ale od kiedy skończyłam 18tkę jest jeszcze gorzej. Na imprezy nie mogę chodzić - bo z imprez wraca się w nocy, a za jej czasów ani mojej siostry, która dzięki jej wychowaniu jest straszną ofiarą, takiego czegoś nie było, a jak trzy razy mi się zdarzyło wrócić o 4-5 ( oczywiście uprzedziłam ją, że będę później, bo nie mogłam mieć szybciej dojazdu, ale przecież wiadomo, że mogłam znaleźć sobie inny transport! no pewnie! ) do domu, to od razu porównała mnie do dziwek, które wówczas kończą pracę, a ona nie ma zamiaru zbierać żniw ' mojego imprezowania',  dziś zapytałam, czy mogę wyjść na noc do przyjaciółki jutro po 10cio godzinnej pracy. Odpowiedź matki została powyżej opisana, a ja nie wiem jak się bronić, nie dość, że przez pracę izoluję się od znajomych, to jeszcze tak mnie ciśnie, dodam iż jest rozwódką. Po tym jak porównała mnie do ladacznicy, wyprosiłam ją z pokoju a ona skwitowała to sentencją, iż jeśli chcę wyjść na noc to mam się już pakować i wynosić. 
Niebywałe.
Donia43 tak na swoim i za swoje :) pracuje i sie uczę ;) 
> Donia zapewne jest jedną z takich matek. Trzeba
> pamiętać, że dziecko to nie tylko utrzymanie o
> którym wciąż tak się trąbi. To również wychowanie.
> MĄDRE wychowanie. Trzymanie potomka pod kloszem i
> tłumaczenie tego ciągłym: "Póki jesteś pod moim
> dachem masz robić co Ci mówię" z takim wychowaniem
> nic wspólnego nie ma. Rodzic powinien być
> RODZICEM, ale nie TYRANEM. Wyznaczać granice będąc
> przy tym otwartym na dyskusje i pertraktacje.
> Najciekawsze jest to, że w złotej klatce
> najczęściej zamykane zostają nie dzieci
> sprawiające problemy, przed którymi ta klatka
> miałaby je chronić, ale odpowiedzialni młodzi
> ludzie, którzy nie zaliczą na pierwszej lepszej
> imprezie "zgonu" a dziewczęta nie wrócą z
> brzuchem. Pieniędzmi jest zaś bardzo łatwo i
> przyjemnie się zasłaniać.


W stu procentach się z tym zgadzam! Dzięki Rodzicom żyjemy, to oni dali nam życie. Trzeba ich kochać i mieć do nich szacunek (oczywiście mowa tu o rodzinach w których nie ma miejsca na patologie czy inne tego typu problemy społeczne chociaż nawet tam szacunek jest wskazany) Nie mniej jednak uważam że wychowywanie to nie jest chronienie dziecka przed całym złem istniejącym na świecie tylko powolne wtajemniczanie dziecka w to co czeka go w przyszłości. Tak wychowują mnie moi rodzice. Chodzę na imprezy, mam chłopaka i z każdą rzeczą mogę do nich iść będąc pewnym że mogę liczyć na zrozumienie. Mam 17 lat i nie wyrazili zgody żebym poszła na całą noc na sylwestra do mojego chłopaka bo organizował imprezę. Udało mi się z nimi wynegocjować że o 5 mam wrócić do domu, opłacić taksówkę musiałam sobie sama. Pomimo, że nie pozwolili mi tam zostać na noc to i tak byłam wdzięczna że w ogóle pozwolili mi tam iść. Według mnie pozwalanie na wszystko jest błędem, ale chronienie od wszystkiego co złe jest błędem jeszcze większym, bo później taka osoba doznaje ciężkiego szoku, że życie nie jest tak kolorowe i piękne jak to się wydawało zanim opuściło się gniazdko rodziców.

Co do autorki: Na Twoim miejscu porozmawiałabym, na spokojnie nawet jeśli to miałby być tysięczny raz. Próbowała dojść do jakichkolwiek kompromisów. Tyle w tym temacie.
boi sie o ciebie poprostu,ale z wyzwiskami przegina
Jaka jestem matką, to może powiedzieć mój syn. Nie mam takiego problemu z nim ani on ze mną. Ale to inna sprawa. Ja jak miałam 19 lat poszłam do pracy, kupiłam sobie mieszkanie, urządziłam je, jako panienka jeździłam na wczasy i chodziłam na imprezy, ale ja pracowałam  i uczyłam się, po absolutorium wyszłam za mąż , po 1,5 roku urodziłam syna. Teraz jestem wielka egoistka, bo zabrałam syna do Egiptu na rejs po Nilu, do Turcji, Istambuł, Bosfor, noc turecka, obiad nad brzegiem M. Marmara, wszystkie zabytki, byłam z nim w Grecji, gdzie pozwoliłam 7 latkowi skakać ze statku na pełnym morzu do wody ( świetnie pływa), byłam w Hiszpanii, w Bułgarii itp. Dlaczego jestem wiec egoistką, bo mój syn kiedyś wspominając te wczasy powie , że był ze mną. Korzystam z nim z życia na full, taniec na pokładzie statku w Grecji. Tak jestem taka wyrodna matką. Ja uważam ,ze dług zaciągnięty wobec rodziców spłaca się swoim dzieciom. mój miał w wieku 16 lat zaliczony certyfikat z j. niemieckiego, uczy się super. Mam do niego zaufanie i gra i buczy, ale to nie znaczy, że może balować po nocach. Młodość ma swoje prawa, Ale 16-18 lat to jest wczesna młodość jest jeszcze taki czas od 20-25 gdzie można coś wspominać i na to tez przyjdzie czas. Jeden moment z życia panienki 18 letniej może być wspomnieniem nie koniecznie super na całe życie. Ja nikogo nie obrażałam i nie oceniałam , napisałam co myślę na temat dorosłości, ale jak brakuje komuś argumentów to pisze donia musi być właśnie taka matką,  jest to bardzo ciekawy argument w tej dyskusji Ciupek, na pewno na wysokim poziomie. Gratuluję.
jesli sie boi jak to pisza inne dziewczyny to czemu nie usiadze i powie to na spokojnie - wroci ochlonieta za 5 minut - kochanie ja rozumiem... ale wiesz boje sie...
a ona co propozycje wczyna awantury. wiec moze ma cos nie tak pod kopula ze lubi tryb rzadzenia
Tak do końca to nie wiemy kto wszczyna awantury. Może matka mówi "nie" a córeczka na to reaguje... hm... wrzaskiem i wyzwiskami?
Z moim synem jest tak, że jeśli od razu się nie zgodzę to się obraża i wychodzi. Bez negocjacji i ustalania stanowiska. Zwykle chodzi o samochód. Chce i musi mieć teraz. I nie obchodzi go, że mi też jest potrzebny (może bardziej, bo on zakupów nie zrobi).
donia43    pamiętaj, że żeby zajść w ciążę nie trzeba być na całonocnej imprezie więc nie zdziw się jak kiedyś zostaniesz przedwcześnie babcią :).
Pasek wagi
Mój młody nie jest już taki młody, ma 185 cm wzrostu i ma poukładane w głowie. Ja czekam na synowa ,jak na córkę i na wnuki. Jako teściowa będę super, bo już im zapowiedziałam,ze ze mną nie będą mieszkać. Pomagam synowi, bo jest dobrym synem i przyjacielem, pomogę jemu i jego wybrance w ich życiu, jeżeli będę mogła, to bardzo chętnie. Nie chcę być babcią, co przez grube bryle zagląda na wnuka, chcę być taka babcia , co z wnukami śmignie na szlaki górskie. Chcę by moja synowa czuła się gospodynią w swoim domu i małżeństwie, panią domu, a nie była u mnie katem. Gdzie kucharek sześć, tam.., Młodym zawsze lepiej na swoim. Czekam wiec na usamodzielnienie się młodych, a pępowinę odcięłam dawno. Jak się zapomni, to przeżyje chwilę, ale on do domu niczego w posagu nie przyniesie, będzie miał jedynie obowiązek w wychowaniu, utrzymaniu dziecka, jak byłoby niechcianym dzieckiem, ale zaciąży kto inny, a jak stanie się to przez głupotę, to poniesie tego konsekwencje, ale on a nie ja. Natomiast gorzej jest dziewczynie, która zaciąży przez ten moment i pa z marzeniami, wspomnienie pojawi się po 9 miesiącach. A jak dziewczynę młodą , niedoświadczoną życiową spotka krzywda i nawet nie będzie wiedziała kto jest ojcem,bo tabletki gwałtu, bo narkotyki , to co. łajdaków nie brakuje na świecie. Dziecko odstawi do przechowalni, okienka życia , adopcji. trudna przed nią sprawa i doświadczenie na całe życie. Może jej matka właśnie tak to widzi. Kobiecie, dziewczynie zawsze gorzej, dlatego rozumiem matkę autorki tematu. Dawniej mówiono, że lepiej garbatemu Jasiowi, jak złotej Kasi.
Mam wrażenie, że donia chce tu leczyć jakieś kompleksy. Po raz kolejny powtórzę, że złote góry, wyjazdy, kasa czy wyniki dzieci nie mają nic wspólnego. Wielu moich znajomych, którzy mają wybitnie poukładane w głowie, są ludźmi inteligentnymi i mądrymi, od rodziców nie zaznali niczego oprócz kasy i braku zainteresowania ich potrzebami wyższymi. Potrzebą miłości i akceptacji.

Dodam, że argumentów wcale mi nie brakuje, ale z zaściankiem pertraktować tak czy owak się nie da.

I taki mały prztyczek na koniec - imprezy odpowiedzialnego i leciwego już (na pewien sposób) dziecka - nie, zaś skakanie 7 latka do wody na pełnym morzu ma być szczytem odpowiedzialności? Argument, że świetnie pływa do mnie nie przemawia. Odnieść wręcz można wrażenie, że na siłę starasz się Nam pokazać jaką to jesteś wyluzowaną matką, chociaż poglądy przez Ciebie wyrażane świadczą o czymś innym.
> Mam wrażenie, że donia chce tu leczyć jakieś
> kompleksy. Po raz kolejny powtórzę, że złote góry,
> wyjazdy, kasa czy wyniki dzieci nie mają nic
> wspólnego. Wielu moich znajomych, którzy mają
> wybitnie poukładane w głowie, są ludźmi
> inteligentnymi i mądrymi, od rodziców nie zaznali
> niczego oprócz kasy i braku zainteresowania ich
> potrzebami wyższymi. Potrzebą miłości i
> akceptacji. Dodam, że argumentów wcale mi nie
> brakuje, ale z zaściankiem pertraktować tak czy
> owak się nie da. I taki mały prztyczek na koniec -
> imprezy odpowiedzialnego i leciwego już (na pewien
> sposób) dziecka - nie, zaś skakanie 7 latka do
> wody na pełnym morzu ma być szczytem
> odpowiedzialności? Argument, że świetnie pływa do
> mnie nie przemawia. Odnieść wręcz można wrażenie,
> że na siłę starasz się Nam pokazać jaką to jesteś
> wyluzowaną matką, chociaż poglądy przez Ciebie
> wyrażane świadczą o czymś innym.

TAK, dokładnie!! Dochodzi do tego jeszcze przechwalanie się o wyjazdach bo niby po co opisywałaś tutaj co dokładnie robiliście i co dokładnie zwiedzaliście. Chyba nie ominęłaś żadnego miejsca :-) Na mnie to nie robi wrażenia. A egoizm ujawnia się tutaj tylko w tym, że wychwalasz syna pod niebiosa.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.