- Dołączył: 2010-01-20
- Miasto: Mysłowice
- Liczba postów: 447
8 lipca 2011, 19:23
miałam podobną sytuacje... mama była strasznie zaborcza każdego chłopaka chciała mi wybić z głowy.. ciągle się z nią kłóciłam aż w końcu się wyprowadziłam.. i uważam to za najlepszą moją decyzje.. :) jestem szczęśliwa i to jest najważniejsze:)
- Dołączył: 2009-06-24
- Miasto: Blebleble
- Liczba postów: 2466
8 lipca 2011, 19:25
> miałam podobną sytuacje... mama była strasznie
> zaborcza każdego chłopaka chciała mi wybić z
> głowy.. ciągle się z nią kłóciłam aż w końcu się
> wyprowadziłam.. i uważam to za najlepszą moją
> decyzje.. :) jestem szczęśliwa i to jest
> najważniejsze:)
Mieszkasz na swoim i za swoje? Gratuluje o tym mówię.
- Dołączył: 2011-05-05
- Miasto: Tarnów
- Liczba postów: 1796
8 lipca 2011, 19:32
to zrob tak... spakuj sie i wyjdz. popros jakas kolezankee o nocleg..zobaczysz ze ona sama do ciebie pierwsza zadzwoni i bedzie chciala zebys wrocila..i wtedy jej przejdzie..musisz sie buntować...
- Dołączył: 2009-06-24
- Miasto: Blebleble
- Liczba postów: 2466
8 lipca 2011, 19:40
A może powie, to idź do ...., no co wtedy. Koleżanka ja utrzyma. Nie lepiej spakować się, wynająć mieszkanie i samej się utrzymać. A jak kasiorki zabraknie to co ma zapukać do mamy i powiedzieć daj, bo to co zarobię w trzy dni to nieznacznie za mało, wystarczy na szminkę i wejściówkę. Jeżeli moje dziecko,,,by tak zrobiło mając 18 lat powiedziałabym : Powodzenia . Matka, jak kocha, to musi prosić dziecko, by na złość mamie nie odmroziło sobie uszu. Dziecka natomiast jak "kocha" to powie daj kasę i idę na imprezę wrócę rano, zrób śniadanie a tak poza tym mam cię w d...e,czyt. głębokim poważaniu",Natomiast ,jak małolat by zwiał z chaty,wracając do tematu opuszczenia rodzinnego domu, to widocznie byłabym tak złą matką, ze ośrodek opiekuńczy byłby lepszy. Po co wracać do tej złej, wyrodnej matki, od której daje się nogę, oj, figlarnaa figlarna jesteś, a doświadczenie masz po byku, gratuluje pomysłowości, może sama sie do tego zastosuj i opisz nam swoje wrażenia.
Edytowany przez donia43 8 lipca 2011, 19:47
8 lipca 2011, 20:01
donia43 jak ma wydawać kasę na drinki skoro nigdzie nie wychodzi. Młodość się ma jedną, potem są obowiązki, praca, rodzina, wtedy będzie szalała?? I będzie wspominała jak pięknie spędziła młodość: szkoła, praca i dom, matka, która ją nigdzie nie puszcza i na dodatek obraża. Super wspomnienia :-) i super młodość na prawdę.
Oczywiście, trzeba liczyć się ze zdaniem rodziców. Trzeba być odpowiedzialnym i mieć umiar we wszystkim ale nie można zamykać się w domu podczas gdy wszyscy wychodzą, mają życie towarzyskie, a życie towarzyskie to nie tylko drinki, wódka, papierosy i imprezy!! To także wyjście do koleżanki, spędzenie babskiej nocy, czy wyjście do kina!!
A widzę, że Tobie życie towarzyskie kojarzą się tylko z alkoholem i balangą do rana ... głodnemu chleb na myśli.
Jej mama może chce się nią zaopiekować, ostrzec ją przed złym, chronić ale czy nie widzi tego, że krzywdzi swoją córkę?? Odbiera jej najpiękniejsze lata w życiu, bo TAK ... to właśnie młodość, to kiedy mamy naście lat często wspominamy.
- Dołączył: 2009-08-09
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2937
8 lipca 2011, 20:05
Jak byłam nastolatką też chciałam wychodzić do rana, wszystko mi przeszkadzało u rodziców. poszłam bardzo wcześnie do szkoły. w wieku 17 lat zdałam mature. postanowiłam się wyprowadzić i "żyć po swojemu". i okazało się że rodzice mieli racje. Jak się ma 17/18 lat, studia i prace by zarobić w 100% na swoje utrzymanie( mieszkanie, rachunki, życie)nie jest tak kolorowo jak wielu tutaj młodym dziewczynom się wydaje. Nagle się okazało, że mam tyle z tej dorosłości, że ani czasu, ani ochoty już na te imprezy nie ma, jak od rana trzeba być przytomnym w pracy i na wykładach. Po roku, dwóch zaczęło się układać. Teraz jest bardzo dobrze. ale pierwsze lata"mojej dorosłości" to spanie 3-5h dziennie, liczenie rachunków, kalkulowanie żeby starczyło na wszystko. Rodzice wbrew pozorom mają w większości racje. A dorosłość to właśnie świadomość, że nie można wracać z imprezy o 5 nad ranem parę razy w tyg.
8 lipca 2011, 20:10
Donia zapewne jest jedną z takich matek. Trzeba pamiętać, że dziecko to nie tylko utrzymanie o którym wciąż tak się trąbi. To również wychowanie. MĄDRE wychowanie. Trzymanie potomka pod kloszem i tłumaczenie tego ciągłym: "Póki jesteś pod moim dachem masz robić co Ci mówię" z takim wychowaniem nic wspólnego nie ma. Rodzic powinien być RODZICEM, ale nie TYRANEM. Wyznaczać granice będąc przy tym otwartym na dyskusje i pertraktacje. Najciekawsze jest to, że w złotej klatce najczęściej zamykane zostają nie dzieci sprawiające problemy, przed którymi ta klatka miałaby je chronić, ale odpowiedzialni młodzi ludzie, którzy nie zaliczą na pierwszej lepszej imprezie "zgonu" a dziewczęta nie wrócą z brzuchem.
Pieniędzmi jest zaś bardzo łatwo i przyjemnie się zasłaniać.
Edytowany przez Ciupek 8 lipca 2011, 20:12
8 lipca 2011, 20:13
> Donia zapewne jest jedną z takich matek. Trzeba
> pamiętać, że dziecko to nie tylko utrzymanie o
> którym wciąż tak się trąbi. To również wychowanie.
> MĄDRE wychowanie. Trzymanie potomka pod kloszem i
> tłumaczenie tego ciągłym: "Póki jesteś pod moim
> dachem masz robić co Ci mówię" z takim wychowaniem
> nic wspólnego nie ma. Rodzic powinien być
> RODZICEM, ale nie TYRANEM. Wyznaczać granice będąc
> przy tym otwartym na dyskusje i pertraktacje.
> Najciekawsze jest to, że w złotej klatce
> najczęściej zamykane zostają nie dzieci
> sprawiające problemy, przed którymi ta klatka
> miałaby je chronić, ale odpowiedzialni młodzi
> ludzie, którzy nie zaliczą na pierwszej lepszej
> imprezie "zgonu" a dziewczęta nie wrócą z
> brzuchem. Pieniędzmi jest zaś bardzo łatwo i
> przyjemnie się zasłaniać.
BRAWO!!
- Dołączył: 2008-09-25
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 1023
8 lipca 2011, 20:24
wyprowadzaj się jak najszybciej... Będzie ciężko ale dasz rade. Nie możesz teraz się wyprowadzić?
- Dołączył: 2009-02-27
- Miasto: Dallas
- Liczba postów: 1612
8 lipca 2011, 20:47
Znam to z autopsji!!!! Dlaczego rodzice traktują nas jak bezmózgie yeti?