Temat: Ateizm w związku

Czy wyobrażacie sobie związek ateisty z osobą wierzącą? Czy Waszym zdaniem taki związek może być szczęśliwy i trwać wiele lat?

Jeśli ktoś zechce się podzielić własnymi, osobistymi doświadczeniami będę hmm 'wdzięczna':) Choć wiem, że to temat osobisty i delikatny.

 

> czyli sama widzisz ze religie nawet wojny wywołują

Nie same religie, co fanatyczni wyznawcy :)

tak , którzy wzięli się właśnie  dzięki religiom   potrafią nawet zabić człowieka w imę religi a czyzto życie nie jest największą świętością?

  i zamiast mi tu grozić sądami idź i ciesz się swoim życiem    ;)

Pasek wagi
> tak , którzy wzięli się właśnie  dzięki religiom  
> potrafią nawet zabić człowieka w imę religi a
> czyzto życie nie jest największą świętością? 
> i zamiast mi tu grozić sądami idź i ciesz się
> swoim życiem    ;)

Ja Ci nie grożę, absolutnie!

Oprócz fanatyków, jest grono 'normalnych' wyznawców. Wszędzie znajdziesz wyjątki.

Ateiści też prowadzili wojny :D

"Oprócz fanatyków, jest grono 'normalnych' wyznawców. Wszędzie znajdziesz wyjątki."

właśnie z takimi warto trzymać ;)

Pasek wagi
Mój tata jest osobą niewierzącą, moja mama "wierzącą" chociaż ostatni raz w kościele była chyba na mojej komunii. Zostałam ochrzczona, byłam u komunii a nawet z własnej woli przystąpiłam do bierzmowania- nie wiem po co, nikt mnie nie zmuszał, moi rodzice powiedzieli "to Twoja sprawa" Nauczyli mnie modlitw, chodzili ze mną jak byłam dzieckiem do kościoła. Gdy miałam może 10 lat- skończyło się. Na moje szczęście bo nie znosiłam rano w niedzielę wstawać, ubierać się i siedzieć grzecznie godzinę w miejscu, w którym jako dziecko nie rozumiałam. Jestem niewierząca, odchodzę oficjalnie z kościoła niedługo, nie boje się powiedzieć, że nie wierzę. Problem pojawia się w rodzinie, moja babcia wierzy szczerze, na prawdę. Jest świadoma co znaczy dla mnie kościół, ale wmawia mi co niedzielę, że ja wierzę ale nie jest dla mnie istotna cała otoczka chrześcijaństwa...i jak tu z Nią rozmawiać? Była w szoku gdy się dowiedziała, że na religię nie chodzę od kilku lat. Nie przyjmuje do wiadomości, że w boże ciało nie poszłam do kościoła, że w boże narodzenie też nie. Patrząc na moją babcię nie wyobrażam sobie założenia rodziny z osobą wierzącą, nie chcę posyłać dziecka do kościoła, nie chcę chrzcić, nie będę uczyć modlitw...ale mój partner będzie chciał, i co ja wtedy zrobię? Mam się z nim żreć całe życie? Nie chcę tego, chociaż nie wykluczam, że się z katolikiem zwiąże. Poza tym mało osób znam wierzących, czy to w szkole czy w miejscu zamieszkania. Spotykałam się z "katolikiem" :) Mi było bliżej do kościoła niż jemu, ale co tam :)
> Ateizm
> twierdzi, że Bóg nie istnieje ? pozycja nie do
> udowodnienia.

Niestety widać tutaj luki w wiedzy. ateizm jest dokładnym przeciwieństwem wiary, tzn. np. katolik wierzy, że Bóg istnieje, mocno głęboko, ale to wciąż jest wiara a nie wiedza. Tak samo ateista głęboko wierzy, jest przekonany o nieistnieniu Boga, ale na jakiej postawie ma dać sobie rękę uciąć, że Go nie ma.


> Ateiści są wolni wyzwoleni spod głupoty jaką narzucają różne religie a wierzacy to takie zniewolone owieczki łatwo nimi            > manipulować bo boją sie kary boskiej ,a ateista w takim związku zawsze jest górą

Nie wiem skąd taki pogląd, ale skoro i tak nie jest niczym nie poparty...


> Nie każda kobieta ma podręcznikowy 28-dniowy cykl. Wystarczy poczytać forum, żeby dowiedzieć się, ilu dziewczynom zanikł > okres w wyniku odchudzania.

Jak jedzą 600kcal, to faktycznie nie dziwię się. Odchudzanie to nie zabawa.

> Moja koleżanka nie ma miesiączki już od roku, bo ma problemy zdrowotne. Czy to oznacza, że nigdy nie będzie mogła uprawiać > seksu bez obaw, że zajdzie w ciążę?

Nie znam się na tyle na tym, ale jak dla mnie od tu wkracza wyjątek.

> Jeśli nie kupuje się ich w supermarkecie, tylko w aptece, gdzie są przechowywane w odpowiednich warunkach, a także
> umiejętnie się z nich korzysta, to mają naprawdę wysoką skuteczność.

To jednak nie 100%. No risk no fun? :)

> Niechęć do takiej formy zabezpieczenia interpretuję jako egoizm ze strony samców, bo niby dlaczego tylko kobieta ma dbać o
> zabezpieczenie?

A dla mnie egoizmem jest oczekiwanie od kobiety, że będzie truła się hormonami. Prezerwatywa jest jakimś wyjściem, ale to wciąż nie 100% + dla osoby religijnej nie do przejścia.

> Uważam, że namiętność między dwojgiem ludzi jest czymś pięknym, a nie grzesznym, dlatego nigdy nie przyszłoby mi do
> głowy, by opowiadać o tym w konfesjonale jakiemuś facetowi w sukience, a tym bardziej obiecywać poprawę.

To, że on odczuwał taką potrzebę (nie wiem dlaczego, nie trzeba spowiadać się z seksu, chyba, że to przed ślubem (grzech) ;) ).
Generalnie to, że on miał skrzywione podejście nie oznacza, że każdy wierzący takie ma, bo nie musi mieć. Nikt w pracy czy w szkole nie każe stać godzinę pod ścianą, bo masz dziwne lęki. Indywidualne zachowanie nie czyni z całej religii czegoś chorego.

> ludzie byli pierwsi na ziemi a nie  biblia koscioły i inny syf

+

> czyli sama widzisz ze religie nawet wojny wywołują

Naprawdę nie wiem co odpisać... albo prowokacja, albo już sam nie wiem :) Nie skasuje tego postu, ale uważaj co piszesz.

> Patrząc na moją babcię nie wyobrażam sobie założenia rodziny z osobą wierzącą

Widzisz chyba różnicę między Twoją babcią, kobieta innych czasów, a swoim ew. mężem. Jedno totalnie nie ma nic wspólnego z drugim.

> Ateizm
> twierdzi, że Bóg nie istnieje ? pozycja nie do
> udowodnienia.

>> Niestety widać tutaj luki w wiedzy. ateizm jest dokładnym przeciwieństwem wiary, tzn. np. katolik wierzy, że Bóg istnieje,     >> głęboko, ale to wciąż jest wiara a nie wiedza. Tak samo ateista głęboko wierzy, jest przekonany o nieistnieniu Boga, ale na jakiej >> postawie ma dać sobie rękę uciąć, że Go nie ma.

To fragmenty definicji agnostycyzmu a nie ateizmu, więc czepiasz się bezpodstawnie.
> To fragmenty definicji
> agnostycyzmu a nie ateizmu, więc czepiasz się
> bezpodstawnie.

Jednak zdanie odnosi się do ateizmu. Ciężko zgodzić się z takim podejściem. Ateizm jest podobny do agnostycyzmu, bo zakłada, że się myli, tak samo jak wierzący wierzy a nie wie, jednakże ateista stwierdza, że nie widzi przesłanek do wiary w Boga.
I nie czepiam się, tylko zwracam uwagę na istotną rzecz.
Mylisz pojęcia.

Ateista nie tyle nie widzi przesłanek, co twierdzi, że go nie ma. Przesłanek to nie widzi właśnie agnostyk - jest 'neutralny', bo nie może stwierdzić ani że Bóg jest ani, że go nie ma.

Ateizm to formalnie negacja istnienia Boga, ODRZUCENIE idei teizmu.
> Mylisz pojęcia.
Niestety nie rozumiesz tego co piszę.

> Ateista nie tyle nie widzi
> przesłanek, co twierdzi, że go nie ma.
Nie ma, że "nie ma" i już. Nie mogę czegoś wiedzieć ot tak, kiedy sprawy dotyczą transcendencji, mimo, że jestem przekonany, że Boga nie ma.

> Przesłanek
> to nie widzi właśnie agnostyk - jest 'neutralny',
> bo nie może stwierdzić ani że Bóg jest ani, że go
> nie ma.
A co, wierzący to stwierdza, że Bóg jest czy wierzy, że jest.

> Ateizm to formalnie negacja istnienia Boga,
> ODRZUCENIE idei teizmu.

To jest negacja wiary w istnienie w Boga.

Jak tak bardzo lubisz posiłkować się definicjami, to te 2 z PWN

agnostycyzm [gr. ágnōstos ‘niepoznawalny’], każda doktryna wykluczająca możliwość poznania absolutu, ograniczająca możliwości poznawcze człowieka do zjawisk zmysłowych;

termin wprowadzony 1869 przez Th.H. Huxleya; także kierunek negujący lub ograniczający możliwość poznania rzeczywistości; agnostycyzm głosili m.in. D. Hume i I. Kant.

teizm [gr. theós ‘bóg’], wiara w Boga jedynego, osobowego, transcendentnego, będącego stwórcą świata i ludzi oraz sprawującego opiekę nad światem; również stanowisko filoz. przyjmujące istnienie takiego Boga;

przeciwieństwo: ateizmu (niewiary w Boga), politeizmu (wielobóstwa), panteizmu (utożsamiającego Boga ze światem) i deizmu (negującego opatrzność Bożą); czasami utożsamiany z monoteizmem, chociaż, ściślej formułując, jest — oprócz deizmu — jedną z jego odmian; pojęcie teizm zostało spopularyzowane w XVII w. przez pisarzy chrześc. w celu odróżnienia prawdziwej wiary chrześc. od deizmu.

Jasno wynika, że ateizm to jest podejście "nie wierzę, że Bóg istnieje", a nie wiem, że go nie ma. Tym się różni od agnostycyzmu, że zajmuję jasne stanowisko w kwestii wiary w istnienie w Boga, a nie stwierdzam jak agnostyk, że nie da rady nic powiedzieć, to nic nie mówię.

Mam nadzieję, że możemy już skończyć dyskusję o definicjach. Odsyłam zainteresowanych do książek.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.