> Dlatego taka obserwacja nie trwa parę
> miesięcy, tylko ok. 2 lat. Zakładam, że
> dynamicznie jest przydzielany czas do tego.
Nie każda kobieta ma podręcznikowy 28-dniowy cykl. Wystarczy poczytać forum, żeby dowiedzieć się, ilu dziewczynom zanikł okres w wyniku odchudzania. Moja koleżanka nie ma miesiączki już od roku, bo ma problemy zdrowotne. Czy to oznacza, że nigdy nie będzie mogła uprawiać seksu bez obaw, że zajdzie w ciążę?
> Ale przynajmniej nie oczekuję, że
> kobieta będzie faszerować się grubymi dawkami
> hormonów. Coś za coś :)
Istnieją inne formy antykoncepcji, niekoniecznie hormonalna. Nie widzę niczego złego np. w używaniu prezerwatyw. Jeśli nie kupuje się ich w supermarkecie, tylko w aptece, gdzie są przechowywane w odpowiednich warunkach, a także umiejętnie się z nich korzysta, to mają naprawdę wysoką skuteczność. Podobno faceci nie lubią prezerwatyw, ale moim zdaniem seks z ukochaną kobietą jest na tyle zajebistym doświadczeniem, że nic nie powinno stać na przeszkodzie w delektowaniu się chwilą. Niechęć do takiej formy zabezpieczenia interpretuję jako egoizm ze strony samców, bo niby dlaczego tylko kobieta ma dbać o zabezpieczenie?
> Jednak po negatywnym opisie swojego
> chłopaka "nadgorliwca" stwierdziłaś, że "Mam duży
> temperament, dlatego wiem, że jak już znajdę swoją
> wielką miłość, to nigdy nie będziemy się nudzić
> (przynajmniej w sypialni ).". Nie widzę związku
> pomiędzy byciem religijnym czy ateistą a "nudą w
> łóżku".
Cóż... Chodzi o to, że ten chłopak miał poczucie winy z powodu swojego popędu seksualnego. Rodzice oraz wspólnota religijna wyrządzili mu ogromną krzywdę, wmawiając przez wiele lat, że miłość duchowa zbliża do Boga, a fizyczna (o ile nie przyczynia się do prokreacji) jest zła i grzeszna. Pozycje seksualne to przeżytek, a seks oralny to wymysł mediów. Ważna jest tylko miłość duchowa, bo "Bóg jest Miłością". W takiej sytuacji seks rzeczywiście staje się jedynie małżeńskim obowiązkiem, a w sypialni mogłoby zawiać nudą. Uważam, że namiętność między dwojgiem ludzi jest czymś pięknym, a nie grzesznym, dlatego nigdy nie przyszłoby mi do głowy, by opowiadać o tym w konfesjonale jakiemuś facetowi w sukience, a tym bardziej obiecywać poprawę. To bardzo istotna część związku, jak widzisz - nie tylko dla mężczyzn. Zdecydowałbyś się na związek z aseksualną kobietą?
> Nie wiem czym był
> zaślepiony ale raczej nie religią. Widocznie źle
> interpretował pewne aspekty
Zgadzam się. Chrześcijaństwo jest religią miłości, a on "w imię wiary" mógłby pozabijać wszystkich grzeszników. Jedno się z drugim kłóci. Z perspektywy czasu dziwię się, że w ogóle coś do niego czułam. Byłam wtedy bardzo samotna, a on odnalazł mnie w tłumie i wyciągnął do mnie dłoń. Ehh, długa historia... Nie będę przynudzać.