Temat: Ateizm w związku

Czy wyobrażacie sobie związek ateisty z osobą wierzącą? Czy Waszym zdaniem taki związek może być szczęśliwy i trwać wiele lat?

Jeśli ktoś zechce się podzielić własnymi, osobistymi doświadczeniami będę hmm 'wdzięczna':) Choć wiem, że to temat osobisty i delikatny.

 

Byłam w związkach z katolikami i nie było kolorowo. Zmuszanie do ślubu kościelnego, brak dyskusji nad kwestią ochrzczenia dziecka, posyłania do komunii, brr. A najbardziej bolało mnie jak bogobojny chłopak po namiętnej nocy leciał się wyspowiadać, przyrzekał poprawę i nawet mi wkręcał, że nie ma zamiaru już grzeszyć, więc nie będzie seksu. Po czym naturalne popędy wygrywały.
Całe szczęście mój mąż też jest ateistą. Nie ma żadnych kłótni o fundamentalne sprawy. Kwestie wychowania dzieci ustalone bez ani jednego konfliktu. Jedyne o co się boję, to że reszta rodziny będzie chciała 'wychować' nasze dziecko po katolicku. Dla mnie jest to ważna sprawa. Nie rozumiem, dlaczego ateiści odpuszczają w tym temacie. Często słyszę "jestem ateistą, ale nie wtrącam się w religijne wychowanie dziecka, jeśli małżonek chce ochrzcić i nauczyć paciorka, to okej". Nie mogłabym tak. Rodzic ma prawo wychowywać dziecko zgodnie ze swoimi poglądami, więc w związku mieszanym jeden z rodziców ustępuje, co jest wg mnie nie fair.
> Nie rozumiem, dlaczego ateiści odpuszczają
> w tym temacie. Często słyszę "jestem ateistą, ale
> nie wtrącam się w religijne wychowanie dziecka,
> jeśli małżonek chce ochrzcić i nauczyć paciorka,
> to okej".

Ale jak rozumiem co za tym idzie również chce wychować dziecko na porządnego człowieka, co już nie kłóci się z ateizmem. Pytanie czy to takie straszne, że dziecko będzie chodzić do kościoła. W przyszłości samo zadecyduje. Nie widzę tu jakiejś wielkiej krzywdy.
Na szczęście nie jest mi dane być z takim związku. Mojego jedynego mężczyznę poznałam wiele lat temu i na szczęście nas obojga oboje jesteśmy wierzącymi i praktykującymi katolikami :) Ciężko by mi było żyć z kimś, kto np. nie chodzi ze mną do Kościoła, coś tam wyśmiewa, nie uczestniczy w świętach, itp. Nie powiem, że jesteśmy wzorowi, ale jednak jest łatwiej, gdy się ma te same przekonania. :) Choć mój narzeczony jest bardziej liberalny w niektórych kwestiach, głównie dotyczących sfery seksualnej. Ja jestem bardziej konserwatywna. :) Nieraz nawet tu czasem dochodzi do jakichś tam spięć, ale to nie jest ta sama przepaść co między katolikiem a ateistą...
> > > Salemka - ja bym czuła jakiś niedosyt. ;)
> Każdy> jest inny :)A każdy żyje po to żeby
> umrzeć,> różnimy się jedynie podejściem do tego co
> będzie> potem :)Sprzeczność. Chrześcijanin nie
> żyje po to by umrzeć. Celem nadrzędnym jest
> dostanie się na górę.bardzo bym prosił o pisanie
> jednego postu a nie paru pod rząd. Używajcie opcji
> Edytuj.

Miałam na myśli, że każdy kiedyś umrze.
Moj ojciec nie wierzy, mama jest wierzaca. Z braku czasu rzadko chodzi do kosciola, ale jak tylko moze to zaklada wyjsciowe buty i idzie. Nikomu ta sytuacja nie przeszkadza. Ojciec ma wszystkie sakramenty, maja nawet slub koscielny. Zrobil, zeby nie bylo problemow. Na pasterke pojdzie, swieta obchodzimy, a oni jakos nie rozmawiaja czesto na wzniosle filozoficzno - egzystencjalne tematy.

Ja zostalam wychowana w wierze katolickiej. Jedno z moich pierwszych wspomnien z dziecinstwa to ciotka, ktora mnie uczyla 'Ojcze nasz', 'Zdrowas Marjo' i 'Aniele Bozy'. Mam chrzest i komunie. I jestem mimo wszystko ateistka i nie mam potrzeby wierzenia w cos. Jesli mialabym wierzacego meza postapilabym tak samo. Szanowalabym wybor meza i nie oponowalabym, gdyby chcial ochrzcic dziecko. Ot tak, dla swietego spokoju. Uwazam, ze nie ma sensu wychowywac dziecka w jakis pogladach. Wychowywac po katolicku, wychowywac jako ateiste.. Wolalabym wpoic mojemu dziecku nonkonformizm i przekonanie, ze trzeba samemu myslec, a nie slepo isc za tlumem. Wtedy samo wybraloby sobie swoja droge.

Co do pytania o sens zycia ateisty.. Ja jestem jeszcze mloda, wiele sie moze zmienic. Na chwile obecna uznaje, ze zycie nie ma wiekszego sensu. Chce je przezyc szczesliwa i czuc sie spelniona.
> > Nie rozumiem, dlaczego ateiści odpuszczają> w
> tym temacie. Często słyszę "jestem ateistą, ale>
> nie wtrącam się w religijne wychowanie dziecka,>
> jeśli małżonek chce ochrzcić i nauczyć paciorka,>
> to okej".Ale jak rozumiem co za tym idzie również
> chce wychować dziecko na porządnego człowieka, co
> już nie kłóci się z ateizmem. Pytanie czy to takie
> straszne, że dziecko będzie chodzić do kościoła. W
> przyszłości samo zadecyduje. Nie widzę tu jakiejś
> wielkiej krzywdy.

Zgadzam sie w 100%

Nie jestem ani ateistka, ani katoliczka...jednak praktykujemy wszystkie sakramenty chrzest, slub itp. Tak wlasnie zadecydowalismy. Jak dzieci beda dorosle same zadecyduja, co chca w zyciu robic. Ja dostalam wolna reke od moich rodzicow. nie uczeszczalam na religie, bo nie moglam sluchac katechety jak pieprzyl, ze antykoncepcja to samo zlo. Jak powiedzialam, ze lepiej by mlodziez rozmnazala sie jak koty na wiosne, to rodzice musieli stawic sie w szkole...wiec powiedzielei mu, ze jestem juz dorosla i tak uwazam, a sami by w tym momencie zaprzeczyli by sobie przytakujac mu, poniewaz zawsze powtarzali mi, ze jesli juz zamierzam uprawiac sex, to tylko z zabezpieczeniem:). Troche sie zdziwil, a ja dostalam wybor:)
Jesli chodzi o sens życia, to jesli nie widzi go nastolatek, wcale mnie to nie dziwi...ale jak rodzi sie dziecko, wtedy wszystko nabiera ksztaltow. Ja tak mialam, przezywalam dlugo bol egzystencjalny, kiedy urodzilam chlopakow wszystko inne odeszlo na bok, bo oni sa moim sensem zycia.

poruszacie tu wiele problemów, z których każdy jest tematem na osobną dyskusję.

odpowiadając na pytanie w tutyle: uważam, że takie związki się nie sprawdzają. To znaczy na etapie randek jak najbardziej, natomiast założenie rodziny z kimś o zupełnie innych poglądach na tę rodzinę jest co najmniej trudne. Chodzi mi o obchodzenie świąt z całą tą duchową otoczką, o ochrzczenie (czy jakiś inny rytuał "wprowadzający", bo zakładamy, że nie mówimy tylko o religii katolickiej) dziecka, o posyłaniu go na religię w szkole czy na inne spotkania wyznaniowe.

Wiem, że ateiści też obchodzą święta (dla zachowania tradycji, bo są przyjemne i tak dalej), ale nie znam żadnego ateisty, który pozwoliłby ochrzcić swoje dziecko, ani żadnego katolika, lub "katolika", który zrezygnowałby z ochrzczeenia dziecka.

Ja w boga wierzę, ale już tych tzrech osób nie pojmuję, nie sądzę, żeby opłatek na serio był ciałem chrystusa i nie chcę przysięgać wierności przy księdzu, bo co go to obchodzi, tylko swojemu partnerowi. Nie wiem, czy nie odejść od kościoła katolickiego, by odebrać mu argument: "bo 90% Polaków to katolicy", ja katoliczką się nie czuję i chcę mieć prawo do aborcji i in vitro. nie wiem, co zrobię z dziećmi, jeśli będę je miała (chrzcić?), bo jak mam je wychowyać w wierze i tradycji z którą się nie zgadzam.

Dlatego też absolutnie nie wyobrażam sobie związku z jakimś wyznaniowym fanatykiem.

przez chrzczenie dzieci i śluby w kościele "dla świętego spokoju" mamy państwo wyznaniowe...

Pasek wagi
Jeżeli chodzi o dzieci to według mnie najlepiej je wychowywać bez wiary. Uczyć o różnych religiach, pokazywać mu, że nie istnieje tylko chrześcijaństwo czy ateizm. W dorosłym życiu samo powinno zdecydować. Brak wiedzy o innych religiach często prowadzi do dyskryminacji, a bo "żydzi i muzułmanie są źli a my tylko dobrzy".

W szkole też powinna być lekcja o religiach a nie jednej konkretnej.

Tu jest petycja żeby wprowadzić religioznawstwo zamiast religi/etyki http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=7496 
Pasek wagi
> Jeżeli chodzi o dzieci to według mnie najlepiej je
> wychowywać bez wiary. Uczyć o różnych religiach,
> pokazywać mu, że nie istnieje tylko
> chrześcijaństwo czy ateizm. W dorosłym życiu samo
> powinno zdecydować. Brak wiedzy o innych religiach
> często prowadzi do dyskryminacji, a bo "żydzi i
> muzułmanie są źli a my tylko dobrzy". W szkole też
> powinna być lekcja o religiach a nie jednej
> konkretnej.Tu jest petycja żeby wprowadzić
> religioznawstwo zamiast religi/etyki
> http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=7496

Otóż to! Zgadzam się!

Petycję podpisałam :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.