4 lipca 2011, 22:45
Czy wyobrażacie sobie związek ateisty z osobą wierzącą? Czy Waszym zdaniem taki związek może być szczęśliwy i trwać wiele lat?
Jeśli ktoś zechce się podzielić własnymi, osobistymi doświadczeniami będę hmm 'wdzięczna':) Choć wiem, że to temat osobisty i delikatny.
4 lipca 2011, 23:51
sluchaj, staram sie szanowac - ok, rozumiem to, po prostu ladnie pozegnalismy sie z panienka i poszli swoja droga, ona ma swoje zycie ja swoje:), z drugiej strony zauwaz, ze wszyscy ktorzy w Polsce wierza w byle co, od razu mowia, ze sa katolikami - dla mnie katol to osoba, ktora wierzy i jest w kosciele, i takich jest zdecydowanie mniej, niz tych wszystkich wierzacych w jakies tam swoje pomysly..i to mnie wkurza.
- Dołączył: 2011-02-19
- Miasto:
- Liczba postów: 2347
4 lipca 2011, 23:52
> moja dziewczyna stwierdzila, ze jest wierzaca i
> niestety z seksu nici, bo jej cos tam przeszkadza,
> oczywiscie natychmiast powiedzialem, ze jest
> skreslona (...) a jak bylo u was z
> tym seksem w takich mieszanych zwiazkach? bo skoro
> wierzacy mowia, ze tylko po slubie, a niewierzacy
> - nie, to chyba moze byc jakis problem...
Widać, że Tobie zależało tylko i wyłącznie na seksie, a nie na dziewczynie, dlatego dobrze się stało, że nic nie wyszło z Waszego związku. Wyżej opisany przeze mnie przypadek miał miejsce już jakiś czas temu. Miałam wtedy 16-17 lat i nie chciałam jeszcze uprawiać seksu (teraz zresztą też jeszcze nie chcę), ale kilkakrotnie zaczynałam z nim ten temat, żeby zobaczyć na czym stoję. Otóż... Seksu przed ślubem nie będzie, żadnego zabezpieczania przed niechcianą ciążą oczywiście też nie. Kiedy delikatnie uświadomiłam mu, że kobieta nie jest komputerem i nie da się jej zaprogramować, że dzisiaj ma dni płodne, ale jutro już można bez obaw zacząć działać, on stwierdził, że czytał bardzo mądre książki na ten temat, a kalendarzyk małżeński jest świetną formą naturalnej antykoncepcji. Masturbacja jest grzechem, więc podobno nigdy tego nie robił ;) Mam duży temperament, dlatego wiem, że jak już znajdę swoją wielką miłość, to nigdy nie będziemy się nudzić (przynajmniej w sypialni
).
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
4 lipca 2011, 23:55
profesorbartoszewski - właśnie tacy ateiści psują opinie wszystkim niewierzącym w Boga ;) Dajesz zły przykład, sorry.
- Dołączył: 2008-04-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4317
4 lipca 2011, 23:56
> Cieszę się jednak,
> że nie jestem w związku z ateistą, to by było dla
> mnie trudne.
Jeżeli z góry nie stwierdziłby, że musisz być kompletnie obłąkana, bo wierzysz w Boga i dodatkowo potrafiłabyś mu to wyargumentować, to nie byłoby tragedii ;) Mimo, że jestem ateistą jakoś nie leję swojej dziewczyny za jej wiarę. Co więcej, z racji tego, że jest konsekwentna w swoich przekonaniach szybko zyskała u mnie wielki szacunek. Chodzę z nią do kościoła, matko jedyna, nawet byłem na święceniu ognia i liturgii światła. Mało moich znajomych "wierzących" wie, że takie coś jest ;) Na pewno nie radzę pakować się ludziom "wierzącym nie praktykującym" w związek z kimś, kto ma choćby najmniejsze pojęcie o ich religii. Wtedy dyskusje mogą faktycznie zabić :)
4 lipca 2011, 23:59
> Jeżeli z góry
> nie stwierdziłby, że musisz być kompletnie
> obłąkana, bo wierzysz w Boga i dodatkowo
> potrafiłabyś mu to wyargumentować, to nie byłoby
> tragedii ;) Mimo, że jestem ateistą jakoś nie leję
> swojej dziewczyny za jej wiarę. Co więcej, z racji
> tego, że jest konsekwentna w swoich przekonaniach
> szybko zyskała u mnie wielki szacunek. Chodzę z
> nią do kościoła, matko jedyna, nawet byłem na
> święceniu ognia i liturgii światła. Mało moich
> znajomych "wierzących" wie, że takie coś jest ;)
> Na pewno nie radzę pakować się ludziom "wierzącym
> nie praktykującym" w związek z kimś, kto ma choćby
> najmniejsze pojęcie o ich religii. Wtedy dyskusje
> mogą faktycznie zabić :)
Zaimponowałeś mi teraz :) 'Szacun' jak to się teraz mówi ;)
5 lipca 2011, 00:01
> profesorbartoszewski - właśnie tacy ateiści psują
> opinie wszystkim niewierzącym w Boga ;) Dajesz zły
> przykład, sorry.
sorry, nie kumam o co ci chodzi... mialem sluchac jej dyrdymalow? mam teraz niewierzaca dziewczyne, z ktora jedziemy gruubo (nawet kiedys byla u nas sasiadka:D) i to jest spoko:)
- Dołączył: 2008-04-18
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 4317
5 lipca 2011, 00:03
> Kiedy
> delikatnie uświadomiłam mu, że kobieta nie jest
> komputerem i nie da się jej zaprogramować, że
> dzisiaj ma dni płodne, ale jutro już można bez
> obaw zacząć działać, on stwierdził, że czytał
> bardzo mądre książki na ten temat, a kalendarzyk
> małżeński jest świetną formą naturalnej
> antykoncepcji.
Jeśli nie jesteś o tym przekonana zachęcam do pogłębienia swojej wiedzy z dziedziny biologii. Może wtedy tego typu sprawy będą bardziej oczywiste :) Faktycznie, nie zaprogramuję kobiety, ale można na podstawie obserwacji przewidzieć pewne rzeczy. To niemal czysta matma :)
> Mam duży
> temperament, dlatego wiem, że jak już znajdę swoją
> wielką miłość, to nigdy nie będziemy się nudzić
> (przynajmniej w sypialni ).
Kompletnie nie widzę związku. Czy my ciągle mówimy o Chrześcijaństwie?
Edytowany przez ramayana 5 lipca 2011, 00:04
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
5 lipca 2011, 00:04
ramayana - wiem, że jest wielu niefanatycznych ateistów, ludzi mądrych, uprzejmych i pełnych akceptacji ale mimo wszystko to byłoby trudne. Po prostu łatwiej jest dzielić pewne przekonania niż mieć świadomość, że ukochana osoba myśli z politowaniem o "wszystkich tych wymysłach". Może kiedyś trafię na człowieka, którego pokocham i który będzie ateistą, na razie nie umiem sobie tego wyobrazić ale... nie wykluczam tego. W końcu wszystkich ludzi chciałabym traktować tak samo, bez względu na ich przekonania. Mój obecny partner ma te same wątpliwości i przemyślenia co ja, oboje jesteśmy poszukujący, tyle, że ja mówię o tym wprost.
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
5 lipca 2011, 00:11
Bo rozumiecie, dla mnie twardy ateizm, choćby wynikał z wnikliwości i był podparty latami poszukiwań jest zaprzeczeniem pewnego porządku - także porządku mojej "duszy". Całe życie zmagam się z chorobą tej duszy, wizja braku "wyższego sensu" mnie zjada na równi z depresją. Dlatego potrzebuję raczej wsparcia ideologicznego w związku niż polemiki;) Trudna sprawa..