17 czerwca 2011, 19:21
Jak dogadujecie się ze swoim partnerem? My jesteśmy małżeństwem 4lata a przed ślubem byliśmy prawie 5. Po urodzeniu dziecka wszystko się popsuło, prawie nie rozmawiamy ze sobą a jak już to o sprawach które trzeba załatwić, kupić itp. Czuję że wszystko się wypaliło
18 czerwca 2011, 20:40
nie wiem czy potrafię, czy chcę
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
18 czerwca 2011, 20:47
A to sorry, tego nikt juz w Tobie nie zmieni..
Ja swojego K. kocham ponad zycie i gdyby cos sie dzialo,stanelabym na glowie,aby bylo lepiej. Nawet jesli mialabym jechac na 10 kawach dziennie. Bo wiem,ze mi sie to zwroci z nawiozka w formie milosci,czulosci, oddania.
Musialabys miec moj charakter,wtedy uratowalabys malzenstwo,a tak nie wroze Wam swietlanej przyszlosci...
Swoja droga dla mnie to strasznie egosityczne. Nie masz sily, nie potrafisz.... A myslisz o dziecku? Byc moze z Twojego lenistwa bedzie dorastalo w rozbitej rodzinie, tydzien u mamy ,tydzien u taty. Bo mamusi sie nie chcialo ratowac malzenstwa i rodziny...
KTOS MUSI ZROBIC PIERWSZY KROK
19 czerwca 2011, 15:32
> Jak mi ktoś powiedział "Trzeba trzymac zycie za
> ryja i walic prosto po mordzie a za kazde
> niepowodzenie obwiniac tylko siebie" mi to
> pomogło... Zacznij od siebie.
ale ja obwiniam siebie i przede wszystkim siebie ale nic to nie daje, tkwię w tym coraz głębiej i jest jeszcze gorzej
- Dołączył: 2009-01-08
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4271
19 czerwca 2011, 15:42
Mała przypomnij sobie jak bardzo go kiedyś kochałaś, co czułaś spędzając z nim czas, co myślałaś gdy Cię przytulał - całować. Jak bardzo cieszyliście się z dziecka. Nie wierzę, że już nic do siebie nie czujecie. Im więcej w coś się wkłada pracy, poświęcenia tym bardziej to szanujesz, doceniasz, dbasz o to ! NIE ZMARNUJ ŻYCIA SWOJEGO, MĘŻA I DZIECKA. Walcz o swoją rodzinę bo to najcenniejsze co człowiek ma ! Jeśli faktycznie nic z tego nie wyjdzie przynajmniej będziesz miała czyste sumienie, że TY zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy by uratować ten związek. Buźka i trzymam kciuki !
19 czerwca 2011, 15:46
to było kiedyś, teraz już tego nie czuję. wiele razy próbowałam się przełamać i było lepiej na chwilę. gdzieś we mnie siedzą jakieś zadry o to że to tylko ja zajmuję się dzieckiem, że ja musiałam coś poświęcić...
- Dołączył: 2009-01-08
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4271
19 czerwca 2011, 16:21
To mu o tym powiedz. Bez krzyku, na spokojnie. Może zaproponuje żebyś poszła do pracy i wynajmiecie opiekunkę ? Z Ciebie zejdzie stres tym związany i znów będziecie się sobą cieszyć ? Dziecko nie będzie obowiązkiem a najcenniejszym skarbem i radością ? Przemyśl to sobie.
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
19 czerwca 2011, 19:10
My za Ciebie z mezem nie porozmawiamy..
Za mnie tez nikt z moim nie rozmawia.
- Dołączył: 2010-01-30
- Miasto: Słupsk
- Liczba postów: 22630
19 czerwca 2011, 19:14
Wybacz,ale dla mnie jestes straszna egositka i na dana chwile liczy sie tylko Twoje szczescie.....
Przeciez to dziecko samo sie nie zrobilo. Chcieliscie go,a teraz placzesz,ze musialaa sie poswiecic.... A nie myslalas o tym wczesniej? To chyba wiadome,ze ktores rodzicow musi sie zajac wychowaniem dziecka,a drugie utrzymaniem domu i rodziny......
Trzeba bylo powiedziec mezowi,ze Ty sie nie bedziesz poswiecac i marnowac zycia w 4 scianach z dzioeckiem,tylko niech on to zrobi,a Ty bedziesz od rana do nocy pracowala i wykonywala wszystkie czynnosci,ktore on wykonuje po za praca i juz.
20 czerwca 2011, 17:56
FammeFatale22 popieram.
Ja też jestem w takiej sytuacji. Tylko że jesteśmy młodym małżeństwem. Dopiero nam stuknęła pierwsza rocznica. Nigdy nie mieliśmy takich problemów. Tak jak pisze Famme mój mąż pracuje ciężko od świtu do nocy żeby utrzymać rodzinę. Jednak zawsze jak przyjdzie jemy razem obiado-kolację albo chociaż mu towarzyszę, rozmawiamy jak minął dzień i w ogóle. Jest fajnie. Jestem mile zaskoczona. 2 miesiące temu urodziła nam się córeczka. Mąż wstaje w nocy do małej (pomimo że ja tego nie chcę bo i tak się nie wysypia a strasznie mało śpi).
Nie mam do niego pretensji o to że tylko i wyłącznie ja zajmuję się dzieckiem.
Wydaje mi się że to Ty nie jesteś pogodzona z sytuacją . Co z uczuciem jakim darzysz/darzyłaś męża ?
U nas też nie zawsze było zawsze kolorowo. Jak byłam w ciąży mieliśmy remont w domu. Bez przerwy czepiałam się męża że to nie jest zrobione,że syf w domu, że długo się ciągnie, że nie jest idealnie.
Szkoda mi go trochę bo nie miał ze mną lekko. Miałam pretensje o wszystko. Na szczęście w porę się opamiętałam. Zrozumiałam że jak ma być idealnie jak trwa remont, że mąż nie ma czasu ... przeprosiłam. Winą były hormony. Chciałam ze wszystkim zdążyć przed narodzinami dziecka...