Temat: Zamieszkajmy razem... czyli co się zmienia ?

Mam dylemat. Usłyszałam takie słowa więc pytam Was ! 
Co się zmienia ? Czy nie jesteście sobą zmęczeni ? Jak dzielicie obowiązki ? Jak żyjecie i przede wszystkim - CZY NIE ŻAŁUJECIE ? 
Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która mówiła, że żałuje bo wpadli w rutynę i zdziadzieli przez to - nie są już sobą zafascynowani - podsumowując.. nie ma co się spieszyć ! Co Wy o tym sądzicie ? 
Jeszcze moze powinnam dopisac: jestesmy razem juz 4 lata i 7 miesiecy i rowniez tak jak poprzedniczka nie wyobrazamy sie mieszkania oddzielnie i budzenia sie kazde gdzie indziej ;-P
Aż miło się czyta Wasze pozytywne odczucia :) - nigdy nie miałyście doła i nie żałowałyście ? 
Jak można żałować tego, że każdą wolną chwilę spędza się z ukochaną osobą? :D My bardzo szybko zamieszkaliśmy razem i nigdy nie żałowaliśmy. A rutyna... to zależy tylko od Was! Ja jej nie zauważam w naszym  życiu po 5 latach wspólnego mieszkania :) Ale na początku trzeba było się dotrzeć...
Ja jestem z moim 5  miesięcy i na razie nie myślimy o wspolnym mieszkaniu choć wspolne budzenie się każdego ranka jest bardzo kuszące :) Ja wychodze z założenia , że jednek gdy zaczyna się mieszkać pod jedym dachem cała fascynacja druga osobą mija , nie ma już tego strania się o nią które było na początku . Tak mi się wydaje :)
Ja nie miałam doła:) żałuję tylko, że nie stać nas na całkowite mieszkanie samemu (bo mieszkamy z Jego rodzicami). On pracuje od niedawna, ja zaraz kończę studia i mamy plany by 'odgrodzić' się od rodziców robiąc chociaż osobne wejście i własną kuchnie.:) 
> Aż miło się czyta Wasze pozytywne odczucia :) -
> nigdy nie miałyście doła i nie żałowałyście ?

NIGDY! po roku mieszkania razem mielismy kryzys finansowy bo on stracil prace i musielismy wrocic do rodzicow - to byla tragedia od razu jak M. znalazł pracę wynajelismy mieszkanie i znów bylismy razem te 4msce osobno wspominam tragicznie nigdy wiecej, teraz od kiedy mamy swoje mieszkanie jest superowo jeszcze czeka Nas jeden z piekniejszych dni w Naszym zyciu Nasz Ślub mysle że gdybysmy nie mieszkali razem to życie mogłoby sie potoczyc inaczej....
Dziękuję Wam za te komentarze ! Ja chyba najbardziej obawiam się najprostszych rzeczy typu obowiązki domowe.. wszystko będzie na mojej głowie - będę chodziła sfrustrowana i będą notoryczne kłótnie.. Od początku ustaliliście podział obowiązków ? Ja narzekam, że mój ukochany nie ma dla mnie czasu i w sumie wspólne zamieszkanie rozwiązałoby ten problem.
u mnie nie ma podzialu obowiazków ja kura domowa on pracus... oboje pracujemy wiec reszte obowiazkow tez robimy na spółe raz ja wstawiam pranie raz on, ja gotuje on odkurza, ja sie zle czuje mam ciezki okres on skacze wokol mnie i wszystko robi , on jest chory to ja przejmuje obowiazki -wyznajemy partnerstwo i tyle
z moim facetem jestem od dwoch lat, po roku zamieszkalismy razem, jest 7 lat starszy ode mnie, odpowiedzialny i jedynie powaznie myslacy o zyciu facet w moim zyciu,, moi rodzice bardzo konsaerwatywni poznajac go i pozwalajac nam zamieszkac wykazali duzo tolerancji, i pokochali go jak syna, tyle ze ta sama bajka z moja tesciowa juz nie wyszla..potwor.. ale zawsze  moglo byc gorzej.. a propos mieszkania razem, nie zwlekalabym dluzej z ta decyzja bo szkoda zycia, czterech znajomych pod trzydziestka po rozwodach bo po 8 czy 5 czy 3 latach zycia razem pomieszkali z zonami kilka miesiecy po slubie i to skonczylo sie rozwodem w kadym przypadku..
takze uwazam ze warto sie sprawdzic, moj facet gotuje od czasu do czasu, dodam do tego ze jest pedantem wiec porzadek musi byc a ja tez lubie czysto wiec sie dogadujemy:) ale charakterki mamy niezle, czasem az iskry leca:) wszystkim zamierzajacym zamieszkac razem zycze powodzenia:)
> Zamieszkanie razem to chyba najlepszy sposob zeby
> sprawdzic jak mocna jest milosc. Wtedy wszystko
> wychodzi...

...ale i rowniez by sprawdzic, kim jest w rzeczywistosci twoj partner. Dopiero wtedy poznajesz go naprawde.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.