- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Węgorzewo
- Liczba postów: 764
31 maja 2011, 11:51
Zastanawiam się czy są na Vitalii kobietki, których Mąż wyjechał na misję? Coprawda mój Mąż wyjeżdża do Afganistaniu dopiero za rok na wiosnę, ale ja już się tym faktem stresuję :/ Jesteśmy małżeństwem 2 lata, wiem, że przetrwamy spokojnie rozłąkę (6 miesięcy), ale przeraża mnie ten czas, że będzie się dłużyło, no i ciągła obawa, czy wszystko u Niego ok...
Piszcie dziewczyny, te które już to mają za sobą i te, które tak jak ja mają rozłąkę przed sobą lub są w trakcie... jak sobie radziłyście/radzicie?
- Dołączył: 2010-05-10
- Miasto: Mauritius
- Liczba postów: 21812
31 maja 2011, 21:20
Wojny byly sa i beda i nic nigdy tego nie zmieni i dobrze jest ze istnieja zorganizowane jednostki militarne ktorymi ktos moze sterowac i nadzorowac. To zecz jasna sa specyficzni ludzie bo jednak trzeba miec jakas chec do tego zeby wpakowac przeciwnikowi kulke w leb ale coby sie o nich nei mowilo sa potrzebni. Misje zagraniczne troche ta nasza armie rozruszaja i nie mowice ze to zadne doswiadczenie albo ze calkiem inne (calkiem inne od czego?) bo kazde doswiadczenie sie liczy. Co z tego ze teren inny? Stres psychiczny taki sam i do ludzi strzela sie tak samo.
Macie dzieci? Jak tam to bzm napewno faceta nei puscila bo to juz inna bajka jednak. On tam naprawde musi jechac? Pytal cie w ogole o zdanie?
- Dołączył: 2008-01-22
- Miasto: Koniec Świata
- Liczba postów: 20142
31 maja 2011, 21:21
A, i jeszcze jedno.
Owszem, wrócił zmieniony psychicznie-spokojniejszy, taki pogodzony. Mówił "czym są nasze problemy wobec zagrożenia życia?"
Ale przeszło mu. Jest już taki jak kiedyś. I znowu go ciągnie...
- Dołączył: 2008-01-22
- Miasto: Koniec Świata
- Liczba postów: 20142
31 maja 2011, 21:33
Co do kasy....
Obie wiemy, że dla nie o kasę chodzi. Mój nawet nie wiedział ile zarobi.
Zresztą w większości wypowiadały się negatywnie osoby znające wojsko ze słyszenia.
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Węgorzewo
- Liczba postów: 764
1 czerwca 2011, 06:06
Dzieci nie mamy i póki co nie zamierzamy mieć. Oczywiście , ze najpierw zapytał mnie o zdanie, razem podjęliśmy tę decyzję. Epestka też kiedyś negatywnie się o tym wszystkim wypowiadałam, ale teraz z innego punktu widzenia już to inaczej wygląda.. Doświadczenie to doświadczenie i ukształtowanie terenu nie ma tu nic do rzeczy.
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Węgorzewo
- Liczba postów: 764
1 czerwca 2011, 06:33
> > > > dziewczyno jestes
> smieszna!sorki ze to az tak napisalam...tlumaczysz
> faceta, ze bedzie mial pozniej doswiadczenie w
> obronie NASZEGO kraju takimi misjami?wynajdujesz
> nietrafione powody po to zeby podswiadomie siebie
> pocieszac. co z tego, ze to byl rozkaz?znam faceta
> wojskowego, ktory mowil, ze to wcale nie jest tak,
> ze masz rozkaz i jedziesz...to dana osoba sie
> godzi na to. poza tym juz wspomnialam- misja=
> kasa...widocznie twojemu facetowi zalezy bardziej
> na kasie niz na zyciu. on pomyslal o twoich
> uczuciach?zdaje sobie sprawe, ze moze juz nie
> wrocic?tym bardziej, ze juz widac co sie
> dzieje...zabili Bin Ladena i beda sie mscili.
> zreszta juz nie o takie zgrupowania mi chodzi.
> kazdemu komu zalezy na 2 polowce - nie godzi sie!
> moj facet konczac studia chcial isc do wojska...co
> prawda taki kurs trwalby 3 miesiace. wybral prace
> w swoim zawodzie- urbanisty. mowi, ze nie zaluje,
> bo nie musi isc w swieta do pracy i co
> najwazniejsze nie rozstajemy sie. cos za cos...ale
> wiedz, ze taki wyjazd zrujnuje ci zycie. wiem, co
> pisze- z opowiesci innych. byl tez taki gosciu u
> mnie w miescie, ktory pojechal na misje i juz nie
> wrocil...albo jak wspomnialam o tych dzieciach, co
> chodza doslownie z karabinem po ulicy i
> strzelaja...twoj facet raz posmakuje kasy i bedzie
> chcial jezdzic dopoki nie zdarzy sie jakies
> nieszczescie. oczywiscie zle nie zycze, ale
> twierdze, ze jemu nie zalezy, a dwa, ze tlumaczysz
> go bezpodstawnie pocieszajac w tym siebie
> sama...zauwazylas?
Mój Mąż w święta też do pracy nie chodzi... Mnie śmieszy takie twierdzenie, ze komuś na kimś nie zależy, zupełnie nas nie znając :P Sam decyzji nie podjął, rozmawialiśmy o tym i razem zadecydowaliśmy. Oczywiście, ze mógł odmówić (na silę nikt Go nie może zmusić) ale co to za żołnierz, który się boi?
- Dołączył: 2011-04-19
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 309
1 czerwca 2011, 12:12
mam sasiadke doslownie przez sciane z ktora mamy bardzo dobry kontakt i uwierz mi, ze ona ma dwojke dzieci, trzecie w drodze...i nie raz opowiadala ze nie poszlaby na to wiecej. jej maz strasznie przezyl rozstanie. no to ja czegos nie rozumiem- dajmy na to, ze twoj facet ginie. i w tym momencie na czym mu bardziej zalezalo?na tobie, gdy siedzisz w Polsce,a jego przy tobie nie ma czy na wojnie i bitwie, ktora nie powinna lezec w naszym interesie? czym kieruje sie, gdy przeciwnik go zabije??patriotyzmem?!przeciez to nie nasz kraj i nie nasze problemy...a sorry wielkie, ze "z uczucia do ciebie" tam jedzie i da sie zabic. dla mnie nie jest to normalne. nie wierze, ze nie wiecie ile za to jest kasy :D ale wez pod uwage, ze zycie jest bezcenne a on swiadomie ciebie porzuca i jeszcze ryzykuje smiercia.
kwestia "zalezy, komus, czy nie" jest latwa- moj uwielbia rzeczy zwiazane z wojskiem, ale nie poszedl, bo mu zalezy na bardzo dobrym kontakcie ze mna. liczyl sie z uczuciami drugiej polowy...i widzisz MOJEMU zalezalo zeby byl tutaj, teraz ze mna.
masz naprawde bardzo smieszne wytlumaczenia- raz piszesz o doswiadczeniu, innym razem o strachu...brakuje ci konkretnych wytlumaczen dlaczego tak sie dzieje i dlaczego facet wybral to, a nie ciebie. dziwne...
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Węgorzewo
- Liczba postów: 764
1 czerwca 2011, 13:15
Założyłam ten temat nie po to żeby czytać czy mojemu Męzowi na mnie zalezy czy nie, bo tylko my o tym wiemy ;)
Co ma doświadczenie do strachu? Normalne, że się boje i ja i On. Chciałam poznać opinię Kobiet, które doświadczyły już takiej sytuacji lub tak jak ja będę musiały się z nią zmierzyć. Nie interesuje mnie czy komuś się wydaje, ze mojemu Mężowi na mnie nie zależy- to dla mnie absurdalne jest :)
Edytowany przez inuska84 1 czerwca 2011, 13:42
- Dołączył: 2008-01-22
- Miasto: Koniec Świata
- Liczba postów: 20142
1 czerwca 2011, 17:22
> nie wierze, ze nie
> wiecie ile za to jest kasy :D
A Ty wiesz ile? To powiedz.
Nie musisz wierzyć. Po prostu przed wyjazdem tym aspektem się nie interesował. Zresztą jakie pieniądze mogą zrekompensować rozstanie, zagrożenie? Dla mnie takich nie ma. Ale jak już napisałam- nie o kasę tu chodzi.
Jeśli ktoś wybiera zawód żołnierza- wie na co się decyduje. A ja wychodząc za niego, wzięłam go z dobrodziejstwem inwentarza.
Zresztą, załóżmy, że jest górnikiem . I co? Powie, że dzisiaj fedrować nie będzie, bo dzisiejszy urobek sprzedadzą nacji, której nie lubi? Czy z innych powodów ideologicznych?
Pyta mnie, ale ja mu nie zabronię wyjazdu. Jeśli to ma go uszczęśliwić...
- Dołączył: 2008-01-22
- Miasto: Koniec Świata
- Liczba postów: 20142
1 czerwca 2011, 17:25
I nie pisz, że porzuca ja świadomie. Bo NIE MASZ O TYM POJĘCIA. Nie porzuca jej. Po prostu jedzie do pracy.
Wyobraź sobie Lollineska, że bycie ze sobą to nie wyłącznie kontakt fizyczny.
- Dołączył: 2011-03-01
- Miasto: Węgorzewo
- Liczba postów: 764
1 czerwca 2011, 18:00
> I nie pisz, że porzuca ja świadomie. Bo NIE MASZ O
> TYM POJĘCIA. Nie porzuca jej. Po prostu jedzie do
> pracy.Wyobraź sobie Lollineska, że bycie ze sobą
> to nie wyłącznie kontakt fizyczny.
Dokładnie, wychodząc za mąż wiedziałam co mnie czeka. W zawód żołnierza wpisane sa często rozłąki, bo jak nie misja, to poligony, to szkolenia, ciągle coś. On nie robi tego dlatego, że ode mnie ucieka, że nie chce ze mną czasu spędzać, tylko to jest część Jego pracy... ale po co to komukolwiek tłumaczyć? już napisałam, ze dla mnie takie podejście do sprawy jest absurdalne.Aha kwestia pieniędzy.. póki co to my też nie wiemy ile Maż na tym wyjeździe zarobi...