- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 grudnia 2024, 19:40
Hej dziewczyny, chyba po prostu chciałabym się wyżalić, może usłyszeć jakąś radę. Czuję, że bardzo już mi to działa na głowę. Trochę mnie krępuje pisanie o takich intymnych sprawach na forum, ale czuję, że muszę się wygadać. Chciałabym, żeby ktoś na to spojrzał z boku.
Jesteśmy razem od marca, czyli niecały rok. On ma 28 lat, ja 23. To mój pierwszy związek, pierwszy pocałunek, pierwszy seks. Od trzech miesięcy mieszkamy razem. Może to trochę szybko, ale sytuacja życiowa tak się ułożyła.
Od ok 4 miesięcy jest u nas problem z seksem. Na początku wszystko było okej, mimo że nie mieszkaliśmy razem i mieliśmy dla siebie mniej czasu, to było średnio 2-3 razy w tygodniu. Czułam się atrakcyjna, pożądana. Seks był ok, nie jakiś rewelacyjny, dosłownie kilka razy miałam orgazm, ale i tak byłam w miarę zadowolona, bo to nie tak, że chłopak był egoistą. Zawsze pytał czy mi dobrze itp.
Natomiast mniej więcej od września coś się zmieniło. Jesteśmy razem króciutko, więc raczej nie zwalalabym tego na wypalenie i znudzenie. Zaczęło się od miesięcznej przerwy. Miesiąc bez seksu. Wprost spytałam go, czy coś jest nie tak. Przyznał, że ostatnio był przemęczony, stres w pracy, brak snu, mniej siłowni itp. ok, rozumiem. Ale od tego czasu wszystko poszło na łeb na szyję. Zamieszkaliśmy razem, codziennie kładziemy się razem do łóżka. Mimo to seksu jest malutko. Przytulanie, całusy w główkę, tak. Ale nie czuje już żadnej namiętności.
Myślę że taka średnia przez ostatnie 3 miesiące to raz na 2 tygodnie. Jak już jest, to bardzo mechanicznie, przed snem, mam wrażenie, że się zmusza, żeby mnie zadowolić. Dla niektórych może to ok, no ale dla mnie niestety nie, tym bardziej że wiem, jak było na początku. Czuję się niepożądana, brakuje mi tej namiętności w związku. Bardzo się tym zadręczam, męczy mnie to psychicznie i przez to czuję, że ja też już tracę ochotę. Teraz znowu mija miesiąc od ostatniego razu. Porozmawialiśmy. Powiedziałam, że nie potrafię udawać, że wszystko jest ok. Przyznał, że od paru tygodni kompletnie nie ma ochoty. Ani na seks ze mną, ani na masturbację, ani na pornosy. Nic.
Bardzo mnie przepraszał. Powiedziałam mu, że nie ma za co, że rozumiem, ale że musimy coś z tym zrobić bo sobie tak tego nie wyobrażam na dłuższą metę. Obiecał, że pójdzie w pierwszej kolejności na badanie poziomu testosteronu.
Dziewczyny, czasem czuję się ze sobą okropnie. A to dlatego, że od jakiegoś czasu pojawiają się u mnie myśli o zerwaniu. Wiecie, taki tok rozumowania. Jesteśmy ze sobą krótko, ja jestem młoda, całe życie przede mną, i już takie problemy w związku? Jak teraz jest tak źle, co będzie potem? Ja po prostu czuję, jak bardzo mnie to męczy psychicznie. Ja sama, jak się okazuje, mam dość duże libido, ale przede wszystkim potrzebuję tej czułości, namiętności w związku. Nie wystarczy mi całus w główkę. My mamy po 20 parę lat! On jest cudowny, opiekuńczy, wiem, że mu zależy. Z drugiej strony nie jest to jeszcze AŻ TAK poważne. Ostatnio, przy tej rozmowie, powiedział, że bardzo mnie lubi i coś do mnie czuje. Ale nie kocha.
I, szczerze mówiąc, ja też nie wiem, czy potrafilabym powiedzieć, że go kocham. Czasem wydaje mi się że tak, czasem już sama nie wiem. Te problemy łóżkowe tylko to pogorszyły, trwa już to kilka miesięcy i po prostu czuję, że tracimy te namiętność, ekscytację, pożądanie. A nie minął nawet rok odkąd jesteśmy razem. Do tego coraz częściej martwię się, jak to będzie w przyszłości, mam wątpliwości, czy jestem gotowa na tak poważny związek. Od dłuższego czasu planowałam wyjechać, takie marzenie do zrealizowania, a teraz....Sama nie wiem, nie wiem, czy jestem gotowa na rezygnację ze swoich planów, marzeń. Wiem, że to trochę dziecinne.
Z drugiej strony jak myślę, że mielibyśmy zerwać, to chce mi się płakać. To naprawdę cudowny człowiek, mój przyjaciel. Dzieli ze mną sporo planów itp. Czasem myślę sobie, że dany radę, on mówi, że jest gotowy ze mną wyjechać, że nie muszę z niczego rezygnować. Ale ja naprawdę czuję, że ta sytuacja bardzo na mnie wpływa. Czuję się bardziej jakbym była z przyjacielem właśnie, a nie facetem. Nawet się już nie całujemy tak "na serio", bardziej jakieś buziaczki. Poczekam aż pójdzie na to badanie, zobaczę, jak będzie przez kolejny miesiąc, dwa, ale jak nic się nie zmieni, to czuję, że nie dam rady. Po prostu widzę, że sama już jestem zniechęcona, myśl o seksie mnie stresuje, czuję się nieatrakcyjna, niepożądana. Czy jest to dla was błahy powód do rozstania ? Proszę nie oceniajcie mnie za surowo. Mam mętlik w głowie, ostatnio cały czas tylko o tym myślę, płaczę, milion myśli przechodzi mi przez głowę. Po prostu to nie jest to, czego oczekuję na tym etapie związku, i w ogóle w związku.
30 grudnia 2024, 08:29
porozmawiaj z nim. Moze uznal ze jak juz cie zdobyl i jestes w 'domu', to juz nie musi sie starac?
(ps. a moze to Ty np w domu non stop w dresie, a do lozka flanelowe barchany? A na 'randkach' widzial cie zupelnie inaczej?)
A to jak dziewczyna ma chodzić ubrana w domu? Większość ludzi chodzi w dresach/piżamie w domu. Jeśli się kogoś pożąda, to ubiór nie ma znaczenia.
nie mowie ze kobieta ma chodzic non stop w jedwabiu i koronkach, bo zycie to nie jest 'moda na sukces'. Ale jesli do tej pory byly randki, spotkania, to zapewnie oboje starali sie wygladac ladnie i swiezo, kobieta miala umyte wlosy, jakis makijaz itd. A we wspolnym domu weszla proza zycia, domowe ciuchy, wlosy w kitke, moze goscia to po prostu przeroslo.
Jeśli domowe życie z bliską osobą kogoś przerasta, to nie jest to dojrzały poważny człowiek do związku.
ale bardzo czesto tak jest. Mlodym facetom wychowanym na filmach dla doroslych wydaje sie ze kobieta zawsze jest w stringach, pelnym makijazu, cala wydepilowana. A w rzeczywistosci okazuje sie ze moze miec okres, katar, o zgrozo wlosy na nogach. moze w tym okresleniu 'ostatnie pokolenie' cos jest.
30 grudnia 2024, 08:58
porozmawiaj z nim. Moze uznal ze jak juz cie zdobyl i jestes w 'domu', to juz nie musi sie starac?
(ps. a moze to Ty np w domu non stop w dresie, a do lozka flanelowe barchany? A na 'randkach' widzial cie zupelnie inaczej?)
A to jak dziewczyna ma chodzić ubrana w domu? Większość ludzi chodzi w dresach/piżamie w domu. Jeśli się kogoś pożąda, to ubiór nie ma znaczenia.
nie mowie ze kobieta ma chodzic non stop w jedwabiu i koronkach, bo zycie to nie jest 'moda na sukces'. Ale jesli do tej pory byly randki, spotkania, to zapewnie oboje starali sie wygladac ladnie i swiezo, kobieta miala umyte wlosy, jakis makijaz itd. A we wspolnym domu weszla proza zycia, domowe ciuchy, wlosy w kitke, moze goscia to po prostu przeroslo.
Jeśli domowe życie z bliską osobą kogoś przerasta, to nie jest to dojrzały poważny człowiek do związku.
I tu jest clou problemu. Wspólne zamieszkanie po półrocznej znajomości to skok na głęboką wodę dla obojga. Być może chłopaka przerosła ta cała zabawa w dorosłość i uświadomił sobie, że z tej mąki chleba nie będzie. FFS, powiedział wprost, że "bardzo lubi" swoją partnerkę. Tu nie w badaniu testosteronu jest problem...
30 grudnia 2024, 11:55
E tam, ona już go może nie kręcić, proza życia mogła go przerosnąć, ale jakby mógł, to ze dwa razy w tygodniu 28 letni zdrowy facet by się skusił myśląć o jakiejś panience w stringach i lateksowym wdzianku. Niezależnie od tego, jak partnerka jest ubrana. Widać nie może.
30 grudnia 2024, 16:03
z tej mąki chleba nie będzie. Lepiej rozstać się teraz niż zmarniwac kolejny rok czy dwa. Jezczze żebyście byli pewni że się kochacie to można by powalczyć ale tu za bardzo nie ma o co walczyć
30 grudnia 2024, 16:55
Nie wyglada to dobrze. Jestescie ze soba bardzo krotko, a problem tego typu jest powazny i szczerze to ciezko mi uwierzyc w powody podane. Facet ma 28 lat. W tym wieku hormony szaleja, szczegolnie na tym etapie zwiazku i zaden stres w pracy czy brak silowni (serio?) az tak nie jest w stanie wplynac. Mysle, ze nie mowi Ci calej prawdy. Serio chcesz w cos takiego brnac? Raczej po takim wstepie bedzie tylko gorzej. Wyobraz sobie was za 5-10 lat, z kredytem,dziecmi, faktycznymi problemami.
Ja bym sie wymiksowala i poszukala kogos, z kim bedzie mi bardziej po drodze.
30 grudnia 2024, 17:02
porozmawiaj z nim. Moze uznal ze jak juz cie zdobyl i jestes w 'domu', to juz nie musi sie starac?
(ps. a moze to Ty np w domu non stop w dresie, a do lozka flanelowe barchany? A na 'randkach' widzial cie zupelnie inaczej?)
A to jak dziewczyna ma chodzić ubrana w domu? Większość ludzi chodzi w dresach/piżamie w domu. Jeśli się kogoś pożąda, to ubiór nie ma znaczenia.
nie mowie ze kobieta ma chodzic non stop w jedwabiu i koronkach, bo zycie to nie jest 'moda na sukces'. Ale jesli do tej pory byly randki, spotkania, to zapewnie oboje starali sie wygladac ladnie i swiezo, kobieta miala umyte wlosy, jakis makijaz itd. A we wspolnym domu weszla proza zycia, domowe ciuchy, wlosy w kitke, moze goscia to po prostu przeroslo.
Jeśli domowe życie z bliską osobą kogoś przerasta, to nie jest to dojrzały poważny człowiek do związku.
I tu jest clou problemu. Wspólne zamieszkanie po półrocznej znajomości to skok na głęboką wodę dla obojga. Być może chłopaka przerosła ta cała zabawa w dorosłość i uświadomił sobie, że z tej mąki chleba nie będzie. FFS, powiedział wprost, że "bardzo lubi" swoją partnerkę. Tu nie w badaniu testosteronu jest problem...
Ale mieli juz problemy zanim razem zamieszkali (jak dobrze policzyc). Tak wiec ani dres partnerki ani zmiana zdania raczej nie sa powodem. Hormony raczej nie, chyba ze od zawsze mial mega problem i tylko udawal.
Odnosnie dresow i pizam po domu, to ja nie do konca ogarniam, jak wiele osob daje sobie przyzwolenie i czuje sie z tum dobrze, snujac sie po domu jak kocmoluch;-) Nie do Ciebie Zoe, tak ogolnie komentarz do watku. I nie ma to nic wspolnego z przeginaniem w druga strone i robieniem makijazu zanim facet wstanie czy zasuwaniem w szpilkach. Rowniez z tym, ze w realnym zyciu mamy katar, grype zoladkowa czy inne powazniejsze przypadlosci, gdzie nikt nie oczekuje wygladu gwiazdy filmowej.
30 grudnia 2024, 20:31
porozmawiaj z nim. Moze uznal ze jak juz cie zdobyl i jestes w 'domu', to juz nie musi sie starac?
(ps. a moze to Ty np w domu non stop w dresie, a do lozka flanelowe barchany? A na 'randkach' widzial cie zupelnie inaczej?)
A to jak dziewczyna ma chodzić ubrana w domu? Większość ludzi chodzi w dresach/piżamie w domu. Jeśli się kogoś pożąda, to ubiór nie ma znaczenia.
nie mowie ze kobieta ma chodzic non stop w jedwabiu i koronkach, bo zycie to nie jest 'moda na sukces'. Ale jesli do tej pory byly randki, spotkania, to zapewnie oboje starali sie wygladac ladnie i swiezo, kobieta miala umyte wlosy, jakis makijaz itd. A we wspolnym domu weszla proza zycia, domowe ciuchy, wlosy w kitke, moze goscia to po prostu przeroslo.
Jeśli domowe życie z bliską osobą kogoś przerasta, to nie jest to dojrzały poważny człowiek do związku.
I tu jest clou problemu. Wspólne zamieszkanie po półrocznej znajomości to skok na głęboką wodę dla obojga. Być może chłopaka przerosła ta cała zabawa w dorosłość i uświadomił sobie, że z tej mąki chleba nie będzie. FFS, powiedział wprost, że "bardzo lubi" swoją partnerkę. Tu nie w badaniu testosteronu jest problem...
Ale mieli juz problemy zanim razem zamieszkali (jak dobrze policzyc). Tak wiec ani dres partnerki ani zmiana zdania raczej nie sa powodem. Hormony raczej nie, chyba ze od zawsze mial mega problem i tylko udawal. Odnosnie dresow i pizam po domu, to ja nie do konca ogarniam, jak wiele osob daje sobie przyzwolenie i czuje sie z tum dobrze, snujac sie po domu jak kocmoluch;-) Nie do Ciebie Zoe, tak ogolnie komentarz do watku. I nie ma to nic wspolnego z przeginaniem w druga strone i robieniem makijazu zanim facet wstanie czy zasuwaniem w szpilkach. Rowniez z tym, ze w realnym zyciu mamy katar, grype zoladkowa czy inne powazniejsze przypadlosci, gdzie nikt nie oczekuje wygladu gwiazdy filmowej.
Słusznie prawisz. A "za mało siłowni" w połączeniu z "lubię cię" to aż nadto wyraźny sygnał alarmowy dla przyszłości opisywanej tu relacji.
30 grudnia 2024, 22:33
porozmawiaj z nim. Moze uznal ze jak juz cie zdobyl i jestes w 'domu', to juz nie musi sie starac?
(ps. a moze to Ty np w domu non stop w dresie, a do lozka flanelowe barchany? A na 'randkach' widzial cie zupelnie inaczej?)
A to jak dziewczyna ma chodzić ubrana w domu? Większość ludzi chodzi w dresach/piżamie w domu. Jeśli się kogoś pożąda, to ubiór nie ma znaczenia.
nie mowie ze kobieta ma chodzic non stop w jedwabiu i koronkach, bo zycie to nie jest 'moda na sukces'. Ale jesli do tej pory byly randki, spotkania, to zapewnie oboje starali sie wygladac ladnie i swiezo, kobieta miala umyte wlosy, jakis makijaz itd. A we wspolnym domu weszla proza zycia, domowe ciuchy, wlosy w kitke, moze goscia to po prostu przeroslo.
Jeśli domowe życie z bliską osobą kogoś przerasta, to nie jest to dojrzały poważny człowiek do związku.
I tu jest clou problemu. Wspólne zamieszkanie po półrocznej znajomości to skok na głęboką wodę dla obojga. Być może chłopaka przerosła ta cała zabawa w dorosłość i uświadomił sobie, że z tej mąki chleba nie będzie. FFS, powiedział wprost, że "bardzo lubi" swoją partnerkę. Tu nie w badaniu testosteronu jest problem...
Ale mieli juz problemy zanim razem zamieszkali (jak dobrze policzyc). Tak wiec ani dres partnerki ani zmiana zdania raczej nie sa powodem. Hormony raczej nie, chyba ze od zawsze mial mega problem i tylko udawal. Odnosnie dresow i pizam po domu, to ja nie do konca ogarniam, jak wiele osob daje sobie przyzwolenie i czuje sie z tum dobrze, snujac sie po domu jak kocmoluch;-) Nie do Ciebie Zoe, tak ogolnie komentarz do watku. I nie ma to nic wspolnego z przeginaniem w druga strone i robieniem makijazu zanim facet wstanie czy zasuwaniem w szpilkach. Rowniez z tym, ze w realnym zyciu mamy katar, grype zoladkowa czy inne powazniejsze przypadlosci, gdzie nikt nie oczekuje wygladu gwiazdy filmowej.
Ja chodzę w dresach nie tylko po domu, ale również do pracy i nie wyglądam jak kocmołuch.
31 grudnia 2024, 00:13
porozmawiaj z nim. Moze uznal ze jak juz cie zdobyl i jestes w 'domu', to juz nie musi sie starac?
(ps. a moze to Ty np w domu non stop w dresie, a do lozka flanelowe barchany? A na 'randkach' widzial cie zupelnie inaczej?)
A to jak dziewczyna ma chodzić ubrana w domu? Większość ludzi chodzi w dresach/piżamie w domu. Jeśli się kogoś pożąda, to ubiór nie ma znaczenia.
nie mowie ze kobieta ma chodzic non stop w jedwabiu i koronkach, bo zycie to nie jest 'moda na sukces'. Ale jesli do tej pory byly randki, spotkania, to zapewnie oboje starali sie wygladac ladnie i swiezo, kobieta miala umyte wlosy, jakis makijaz itd. A we wspolnym domu weszla proza zycia, domowe ciuchy, wlosy w kitke, moze goscia to po prostu przeroslo.
Jeśli domowe życie z bliską osobą kogoś przerasta, to nie jest to dojrzały poważny człowiek do związku.
I tu jest clou problemu. Wspólne zamieszkanie po półrocznej znajomości to skok na głęboką wodę dla obojga. Być może chłopaka przerosła ta cała zabawa w dorosłość i uświadomił sobie, że z tej mąki chleba nie będzie. FFS, powiedział wprost, że "bardzo lubi" swoją partnerkę. Tu nie w badaniu testosteronu jest problem...
Ale mieli juz problemy zanim razem zamieszkali (jak dobrze policzyc). Tak wiec ani dres partnerki ani zmiana zdania raczej nie sa powodem. Hormony raczej nie, chyba ze od zawsze mial mega problem i tylko udawal. Odnosnie dresow i pizam po domu, to ja nie do konca ogarniam, jak wiele osob daje sobie przyzwolenie i czuje sie z tum dobrze, snujac sie po domu jak kocmoluch;-) Nie do Ciebie Zoe, tak ogolnie komentarz do watku. I nie ma to nic wspolnego z przeginaniem w druga strone i robieniem makijazu zanim facet wstanie czy zasuwaniem w szpilkach. Rowniez z tym, ze w realnym zyciu mamy katar, grype zoladkowa czy inne powazniejsze przypadlosci, gdzie nikt nie oczekuje wygladu gwiazdy filmowej.
"daje sobie przyzwolenie" - ze co?
Co tu jest do rozumienia i pozwalania? Kazdy chodzi po domu w tym, w czym lubi, nie rozumiem - ma sie ltos zmuszac do chodzenia w czyms innym?