- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
28 sierpnia 2024, 23:16
2 lata temu wzielam slub z milosci-meza kocham, szanuje, lubie i podziwiam. Oboje mamy 40 lat. W lozku od poczatku bylo tak sobie, bo mial czasem problem z utrzymaniem erekcji (plus dosc niskie libido i duza nadwage, ratowalismy sie czasami viagra), ale bylam zakochana i spelniona. Po roku problem bardzo sie nasilil, do tego stopnia, ze on wogole nie ma ochoty/potrzeby seksu lub nawet rozladowania napiecia seksualnego samemu. Proby stosunku konczyly sie wiele razy niepowodzeniami, viagra przestala dzialac, i na pewno zostawilo to slad w jego i mojej psychice i seks zaczal sie kojarzyc nie z radoscia, a ze stresem. Probowalismy samych pieszczot, ale to nie to samo, on nawet wtedy traci erekcje. Aktualnie on wogole nie ma potrzeb/zainteresowania. Zrobil badania, serce ok, ale okazalo sie, ze ma zbyt niski testosteron- po 3 miesiacach terapii zelem nie widzi/czuje roznicy. On widzi problem, ma do siebie pretensje, calkowicie stracil pewnosc siebie w tych sprawach. Ja nie naciskam, nie robie wyrzutow, rozumiem, ze problem musi miec przyczyne fizyczna, rozmawiamy o tym, ale w glebi duszy umieram jako kobieta. Stracilam radosc zycia, poczucie kobiecosci, czesto placze i nie wiem, jak sobie z tym poradzic. Boje sie o przyszlosc tego zwiazku, nie wiem, czy dam rade zyc jak z przyjacielem. Kocham go i nie wyobrazam sobie zycia z nikim innym, ale jestem po prostu nieszczesliwa.
30 sierpnia 2024, 14:40
Z testosteronem może być jak z eutoroksem, nie u każdego jest w stanie zastapić własne hormony w takim stopniu, żeby dało się funkcjonować jak wcześniej.
Ja bym zrobiła tak: wyjaśniasz mężowi, że seks jest dla ciebie ważny ale wasze małżenstwo jeszcze bardziej (jeśli to mniej więcej jest zbliżone do prawdy no i jeśli poza tą sferą jesteś naprawdę zadowolona) w celu odblokowania pyshiki, być może . Widzisz, że to leczenie nie przynosi dobrych efektów więc odpuszczasz temat, w końcu kto powiedział, że w życiu trzeba mieć wszystko. I całkowicie przestajesz się do niego dobierać. Czułe przytulaski powinny zostać. Potem zabrałabym się do naturalnego podniesienia mężowskiego testosteronu tak, żeby nie miał o tym pojęcia jakąś dietą keto, najłatwiej chyba metodą obśmianych tu braci Rodzeń. Po mojemu u nich jest za dużo białka ale facetom to nie przeszkadza. No i uczysz się przyrządzać pyszną golonkę, ociekające tłuszczem żeberka i potrawy z jajek, mogą być sałatki. Szlaban na soję - czytasz wszystkie etykiety, ten syf jest wszędzie, szlaban na piwo, czysta wyborowa lepsza jak już czasem musi, zrób rozeznanie około herbaciane jeśli dużo tego pije, coś mi się kołacze że tez morduje hormony. Byłabym bardzo, bardzo zdziwiona, gdyby po pół roku takiego karmienia nie schudł i nie nabrał ochoty oraz mocy. I najważniejsze, traktuj go z szacunkiem, jak mężczyznę którym jest nawet z niskim testosteronem a nie jak synka, kotka czy pieska. Dobre kobiety często wpadają w rolę mamusiek.
Bardzo dziekuje za te konkretna rade. Masz duzo racji. Po prostu wlasny zal przeslania mi myslenie o tym jak pomoc jemu.
Hotpie, proponuję nie startować z pozycji "pomóc jemu" tylko "pomóc sobie". Będą takie momenty, że to nabierze znaczenia. A wyżalić i wypłakać się trzeba, tylko własnie najlepiej gdzieś poza zwiazkiem. Wtedy szybciej minie. Bo może być tak, że nic nie pomoże niestety.
30 sierpnia 2024, 15:36
Z Twoich postow (dokopalam sie) wynika, ze od poczatku byl problem, a “on nic z tym nie robil”. Poza tym waga w stosunku do wzrostu jest przerazajaca. Moze czas podjac kroki w kierunku zdrowszego trybu zycia? Nie twierdze, ze rozwiaze to wszystkie problemy, ale zdecydowanie nic innego nie pomaga ich rozwiazac.
Karmienie meza glonka i ociekajacymi tluszczem zeberkami, biorac pod uwage jego dotychczasowy styl zycia, nawet nie skomentuje. Rada, ze nie powinnas traktowac jak dziecko, jednoczenie proponujac “nie mow, przemyc” jest rownie idiotyczna.
Naprawde, poszukaj specjalisty, a nie radz sie przypadkowych osob na forum, bo mozesz dostac rady “nakarm misia golonka i nic mu nie mow”.
Edytowany przez LinuxS 30 sierpnia 2024, 15:43
30 sierpnia 2024, 16:14
Linux, ona już się radziła specjalistów. Efekty opisała.
Rozumiem, że utknęliśmy na 5 porcjach warzyw i owoców, mnóstwie produktów pełnoziarnistych oraz dramatycznej szkodliwości diety ketogenicznej? Otyła laska jest w stanie wmówić sobie, że to co je zgodnie z oficjalną dietetyką jest smaczne i sycące, otyły facet nie. Dlatego jeśli długofalowo zależy nam, żeby schudł (i przestał endogennie z tego tuszczu produkowac sobie kobiece hormony) trzeba go karmić inaczej. Żarcie musi być smaczne.
Żeby coś ze sobą zrobić, mąż musi uwierzyć, że to w ogóle możliwe. Przy ogromnej otylości człowiek już nie wierzy, musi zostać pchnięty i to najlepiej poza świadomością żeby nie sabotowac procesu. Czy chce? Bez szklanej kuli zapewniam, że bardzo chce.
30 sierpnia 2024, 16:27
Linux, ona już się radziła specjalistów. Efekty opisała.
Rozumiem, że utknęliśmy na 5 porcjach warzyw i owoców, mnóstwie produktów pełnoziarnistych oraz dramatycznej szkodliwości diety ketogenicznej? Otyła laska jest w stanie wmówić sobie, że to co je zgodnie z oficjalną dietetyką jest smaczne i sycące, otyły facet nie. Dlatego jeśli długofalowo zależy nam, żeby schudł (i przestał endogennie z tego tuszczu produkowac sobie kobiece hormony) trzeba go karmić inaczej. Żarcie musi być smaczne.
Żeby coś ze sobą zrobić, mąż musi uwierzyć, że to w ogóle możliwe. Przy ogromnej otylości człowiek już nie wierzy, musi zostać pchnięty i to najlepiej poza świadomością żeby nie sabotowac procesu. Czy chce? Bez szklanej kuli zapewniam, że bardzo chce.
Napisala, ze zrobil jakies tam badania, wyszedl niski testosteron. Zadnej wzmianki o poradzie specjalisty/specjalistow. Dostal zel, pewnie na recepte- jedyne.
Nie wiem dlaczego dzielisz osoby na kobiety i mezczyzn i przypisujesz im jakie podejscie do diety powinni miec. Dla mnie sa osoby szczuple i te, ktore maja problem z waga i jak chca schudnac, wyregulowac cos tam to powinny zastosowac zdrowa diete. Tak, warzywa, owoce, zboza, ryby, nabial to podstawa. Mozna waziac pod uwage ewentualne preferencje czy nietolerancje, ale karmienie kogos zeberkami i golonka, dlatego ze jest facetem, a nie kobieta (te jedza ziarna i pija mleko;-)) jest conajmniej dziwne.
Maz autorki w zeszlym roku wazyl 125 kg/175 cm. To jest powazna otylosc, nie nadwaga (jak okreslila autorka), bo nie wspomniala, ze jest kulturysta. Moze wazy jeszcze wiecej.
Trzeba sie za siebie wziac, a nie rozkiminiac czy lubie marchewkę. Serio. To nie jest kosmetyczne 3 kg, gdzie brzuszek odstaje w malej czarnej.
Edytowany przez LinuxS 30 sierpnia 2024, 16:41
30 sierpnia 2024, 16:59
Tak, waga jest taka jak byla. Zdaje sobie sprawe, ze to sie bardzo przyczynia do opisanego problemu, on rzekomo tez, ale jego zapal do diety/cwiczen trwa najwyzej tydzien. Staralam sie dopingowac, motywowac pozytywnie, endokrynolog i kardiolog tez byl z mojej inicjatywy- on sam o siebie nie walczy. Nie wiem czemu, nie moge mu ukladac tego, co ma w glowie. Nie chce mu matkowac, a czuje, ze jesli tego nie zrobie, on calkowicie odpusci i zupelnie sie od siebie oddalimy. Od dawna czuje do niego pod tym wzgledem zlosc i czuje sie zawiedziona, ze on nic z tym problemem nie robi, ze sam sobie nie pomaga.
30 sierpnia 2024, 17:08
Z Twoich postow (dokopalam sie) wynika, ze od poczatku byl problem, a ?on nic z tym nie robil?. Poza tym waga w stosunku do wzrostu jest przerazajaca. Moze czas podjac kroki w kierunku zdrowszego trybu zycia? Nie twierdze, ze rozwiaze to wszystkie problemy, ale zdecydowanie nic innego nie pomaga ich rozwiazac. Karmienie meza glonka i ociekajacymi tluszczem zeberkami, biorac pod uwage jego dotychczasowy styl zycia, nawet nie skomentuje. Rada, ze nie powinnas traktowac jak dziecko, jednoczenie proponujac ?nie mow, przemyc? jest rownie idiotyczna.
Naprawde, poszukaj specjalisty, a nie radz sie przypadkowych osob na forum, bo mozesz dostac rady ?nakarm misia golonka i nic mu nie mow?.
popieram, też nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać czytając te rady
30 sierpnia 2024, 17:12
Linux, ona już się radziła specjalistów. Efekty opisała.
Rozumiem, że utknęliśmy na 5 porcjach warzyw i owoców, mnóstwie produktów pełnoziarnistych oraz dramatycznej szkodliwości diety ketogenicznej? Otyła laska jest w stanie wmówić sobie, że to co je zgodnie z oficjalną dietetyką jest smaczne i sycące, otyły facet nie. Dlatego jeśli długofalowo zależy nam, żeby schudł (i przestał endogennie z tego tuszczu produkowac sobie kobiece hormony) trzeba go karmić inaczej. Żarcie musi być smaczne.
Żeby coś ze sobą zrobić, mąż musi uwierzyć, że to w ogóle możliwe. Przy ogromnej otylości człowiek już nie wierzy, musi zostać pchnięty i to najlepiej poza świadomością żeby nie sabotowac procesu. Czy chce? Bez szklanej kuli zapewniam, że bardzo chce.
haga, czy zdajesz sobie sprawę, co się może stać w pół roku z osobą, która ma otyłość olbrzymią, a żona zacznie jej podsuwać golonkę i ociekające tłuszczem zeberka? Przecież ta sama osoba jest wolna jednostka, i żona nie zabroni jeść jednocześnie ciast, lodów i czekolady, bo jak słusznie zauważyłaś, mówimy o dorosłym mezczyznie. Ketoza to nie zabawa, to dieta wskazana w padaczce. A osoba otyła łącząc wysokoprzetworzone jedzenie, dużo węglowodanów i dużo nasyconych tłuszczy, może mieć na tyle poważne problemy, że żona może szybko zostać wdową
30 sierpnia 2024, 17:34
Tak Himawari, najlepiej to dalej stosować te metody, które już sie wielokrotnie nie sprawdziły i dziwić się, że nie przynoszą innych efektów.
Tak, może dożerać na mieście, jak będzie karmiony zieleniną to wręcz pewne. Jesli natomiast to co na niego czeka w domu jest smaczniejsze niż fast foody (a potrawy ketogenne takie właśnie są), prawdopodobieństwo spada.
Tak, dieta ketogenna przed zastosowaniem wymaga przygotowania, jak każda inna. Są zresztą keto dietetycy, można skorzystac z ich usług, choć faktycznie, nie na każdym rogu każdego polskiego miasta. Na miejscu autorki bym do takiego poszła.
Hotpie, dla osób w sytuacji Twojego męża ruch jest odrażającą aktywnością i jeśli na dokładkę jadł dietetycznie to fakt, że wytrzymał aż tydzień, naprawdę dobrze o nim świadczy. Poza tym ćwiczenia przy jego wadze są dyskusyjne. Dla niego ćwiczeniem jest spacerek.
30 sierpnia 2024, 17:37
Trochę nie rozumiem zdecydowałaś się na życie z osobą chorą i liczysz na to, że ta osoba postanowi dla ciebie wyzdrowieć, klasyczny syndrom księżniczki on nic nie zmieni bo nie dojrzał do tej decyzji, być może nigdy nie dojrzeje, on nie walczy dla siebie tym bardziej nie będzie walczyć dla ciebie, diety wysoko tłuszczowe dla tak grubej osoby? nie i już, mu ewentualnie pomoże psychoterapia w połączeniu z operacją zmniejszenia żołądka, sama operacja też mu nic nie da bo jego głowa nie działa tak jak powinna, lekarze rozkładają ręce bo tu się nic nie da zrobić póki pacjent sam nie podejmie walki o swoje zdrowie.
30 sierpnia 2024, 17:51
Tak, waga jest taka jak byla. Zdaje sobie sprawe, ze to sie bardzo przyczynia do opisanego problemu, on rzekomo tez, ale jego zapal do diety/cwiczen trwa najwyzej tydzien. Staralam sie dopingowac, motywowac pozytywnie, endokrynolog i kardiolog tez byl z mojej inicjatywy- on sam o siebie nie walczy. Nie wiem czemu, nie moge mu ukladac tego, co ma w glowie. Nie chce mu matkowac, a czuje, ze jesli tego nie zrobie, on calkowicie odpusci i zupelnie sie od siebie oddalimy. Od dawna czuje do niego pod tym wzgledem zlosc i czuje sie zawiedziona, ze on nic z tym problemem nie robi, ze sam sobie nie pomaga.
Mieliscie (tzn. maz) okazje porozmawiac z tymi lekarzami o zagrozeniach i ew spotkac sie z psychologiem np?
Zakladam, ze maz doszedl do tej wagi wieloletnimi przyzwyczajeniami, generalnie je niewlasciwie, styl zycia ( w tym praca) nie pomaga.
Mysle, ze zmniejszenie wagi powinno pomoc na roznych plaszczyznach (zdrowie, checi do zmian, testosteron i inne). Jedno ma zwiazek z drugim .
Rozumiem frustracje, on pewnie tez zrezygnowany, ze nie daje rady (z dieta, cwiczeniami, innymi rzeczami). Tylko zmiany w podejsciu i stylu zycia pomoga. Bedzie ciezko, wiec powoli i ze wsparciem.
Przyjrzyjcie sie stylowi zycia, diecie, co mozna zmienic. Dieta ma zostac stylem zywienia na lata, zeby nie wrocic do momentu, w ktoryM sie zaczelo.
Ale musi wprowadzic zmiany, drogi na skroty nie ma.
Twoj watek, wiec podejmij decyzje. proponuje jednak odrzucic dziwaczne rozwiazania w stylu golonek. Haga jest znana na forum z dziwacznych pogladow i braku wiedzy na wiele tematow, w ktorych sie wypowiada, wiec potraktuj jej rady z przymróżeniem oka.