Temat: odddd

..........................................

jeżeli ktoś miałby z nimi rozmawiać to ewentualnie narzeczony a nie Ty. Uważam, że on ma prawo powiedzieć rodzeństwu bo rodzice to trochę ich wspólna sprawa.

Co do samego pytania to przy dobrych relacjach to też mi się wydaje, że dość mało. My jesteśmy w innej sytuacji bo nasza odległość to ok 30-50 km do jednych i drugich. Spotykamy się średnio 2 razy w miesiącu, jeśli dziadkowie zostają z synem to trochę częściej ale to oni do nas przyjeżdżają.

Pasek wagi

krolowamargot napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego chcesz sie wtracac i narzucac swoj punkt widzenia rodzinie narzeczonego (narzeczony to nie maz i nie jest to Twoja rodzina, a nawet gdyby byla formalnie to nadal nie Twoj interes). 

Rodzina chlopaka nie musi Ci siespowiadac z tego, dlaczego i jak czesto odwiedzaja swoich rodzicow i jakie powody za tym stoja. Chcesz to odwiedzaj codziennie, a innym nie ustawiaj zycia, bo Ci sie wydaje.

To raczej narzeczony by z nimi pogadał jak już coś, a nie ja. Zresztą porównanie narzeczony to nie mąż baaaardzo słabe, teraz już się tak do tego nie przywiązuje uwagi. Niejedno małżeństwo nie ma takich relacji jak my z narzeczonym, jesteśmy ze sobą kupę lat i serio wytykanie braku jakiegoś śmiesznego papierka jest bardzo słabe

No ale FORMALNIE ma to znaczenie.

Oraz, jeśli narzeczony ma poczucie, że jego rodzeństwo źle traktuje rodziców przez brak wizyt, to powinien dawno podnieść temat ze swoim rodzeństwem, Tobie naprawdę nic do tego.

Naturalnie, to narzeczony podjąłby rozmowę, nie ja. 

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego chcesz sie wtracac i narzucac swoj punkt widzenia rodzinie narzeczonego (narzeczony to nie maz i nie jest to Twoja rodzina, a nawet gdyby byla formalnie to nadal nie Twoj interes). 

Rodzina chlopaka nie musi Ci siespowiadac z tego, dlaczego i jak czesto odwiedzaja swoich rodzicow i jakie powody za tym stoja. Chcesz to odwiedzaj codziennie, a innym nie ustawiaj zycia, bo Ci sie wydaje.

To raczej narzeczony by z nimi pogadał jak już coś, a nie ja. Zresztą porównanie narzeczony to nie mąż baaaardzo słabe, teraz już się tak do tego nie przywiązuje uwagi. Niejedno małżeństwo nie ma takich relacji jak my z narzeczonym, jesteśmy ze sobą kupę lat i serio wytykanie braku jakiegoś śmiesznego papierka jest bardzo słabe

No jest. Narzeczony to nie maz. I wlasnie ten”smieszny “ papierek” robi roznice. Poczytaj o tym.

Ale nawet jako zona, nie masz prawa narzucac komus swojego zdania i prawic moralow. 

Nikt nie musi sir tlumaczyc z tego dlaczego i jak czesto odwiedza i jakoe ma powody. A juz stwiedzenie, ze ok 300 km to takie nic i powinni sie barfziej postarac. Ich sprawa jak czesto chca, potrzebuja i moga. Dlaczego ty nie jezdzisz codziennie? Masz tylko 20 km. Wg mnie moglabys sie bardziej wysilic. 

LinuxS napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego chcesz sie wtracac i narzucac swoj punkt widzenia rodzinie narzeczonego (narzeczony to nie maz i nie jest to Twoja rodzina, a nawet gdyby byla formalnie to nadal nie Twoj interes). 

Rodzina chlopaka nie musi Ci siespowiadac z tego, dlaczego i jak czesto odwiedzaja swoich rodzicow i jakie powody za tym stoja. Chcesz to odwiedzaj codziennie, a innym nie ustawiaj zycia, bo Ci sie wydaje.

To raczej narzeczony by z nimi pogadał jak już coś, a nie ja. Zresztą porównanie narzeczony to nie mąż baaaardzo słabe, teraz już się tak do tego nie przywiązuje uwagi. Niejedno małżeństwo nie ma takich relacji jak my z narzeczonym, jesteśmy ze sobą kupę lat i serio wytykanie braku jakiegoś śmiesznego papierka jest bardzo słabe

No jest. Narzeczony to nie maz. I wlasnie ten?smieszny ? papierek? robi roznice. Poczytaj o tym.

Ale nawet jako zona, nie masz prawa narzucac komus swojego zdania i prawic moralow. 

Nikt nie musi sir tlumaczyc z tego dlaczego i jak czesto odwiedza i jakoe ma powody. A juz stwiedzenie, ze ok 300 km to takie nic i powinni sie barfziej postarac. Ich sprawa jak czesto chca, potrzebuja i moga. Dlaczego ty nie jezdzisz codziennie? Masz tylko 20 km. Wg mnie moglabys sie bardziej wysilic. 

Dlatego też powstał ten post. 

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego chcesz sie wtracac i narzucac swoj punkt widzenia rodzinie narzeczonego (narzeczony to nie maz i nie jest to Twoja rodzina, a nawet gdyby byla formalnie to nadal nie Twoj interes). 

Rodzina chlopaka nie musi Ci siespowiadac z tego, dlaczego i jak czesto odwiedzaja swoich rodzicow i jakie powody za tym stoja. Chcesz to odwiedzaj codziennie, a innym nie ustawiaj zycia, bo Ci sie wydaje.

To raczej narzeczony by z nimi pogadał jak już coś, a nie ja. Zresztą porównanie narzeczony to nie mąż baaaardzo słabe, teraz już się tak do tego nie przywiązuje uwagi. Niejedno małżeństwo nie ma takich relacji jak my z narzeczonym, jesteśmy ze sobą kupę lat i serio wytykanie braku jakiegoś śmiesznego papierka jest bardzo słabe

No jest. Narzeczony to nie maz. I wlasnie ten?smieszny ? papierek? robi roznice. Poczytaj o tym.

Ale nawet jako zona, nie masz prawa narzucac komus swojego zdania i prawic moralow. 

Nikt nie musi sir tlumaczyc z tego dlaczego i jak czesto odwiedza i jakoe ma powody. A juz stwiedzenie, ze ok 300 km to takie nic i powinni sie barfziej postarac. Ich sprawa jak czesto chca, potrzebuja i moga. Dlaczego ty nie jezdzisz codziennie? Masz tylko 20 km. Wg mnie moglabys sie bardziej wysilic. 

Dlatego też powstał ten post. 

I dostalas odpowiedzi. Ale nadal drazysz i udowadniasz swoje racje. Wyprowadz sie 400 km pd nich, miej prace na caly etat, dzieci, normalnie zyciowe problemy (niektorzy maja wiecej niz to) i wtedy zobaczymy czy bedziesz jezdzila co miesiac. 
A teraz powtorze: zajmij sie swoim zyciem, bo widac atrakcji Ci brakuje i wtazalasz nos w nie swoje sprawy. 

co do punktu narzeczony czy mąż - tu się zgadzam z autorką, wg mnie to bez różnicy, ale nie o tym jest temat.

nie wiesz jak wyglądały w przeszłości relacje rodzeństwa narzeczonego z rodzicami (nawet jeśli narzeczony coś Ci opowiadał - oni mogą mieć inne odczucia). Być może jeśli wszystko byłoby ok, to częściej odwiedzaliby rodziców i wychodziłoby to naturalnie. Nie wiem dlaczego chcielibyście zmuszać doroslych ludzi do jakichś relacji.

Mam ok. 200 km, odwiedzam teraz mniej, moze weekend raz na dwa msc. Moi rodzice tez pracuja na weekendy i ciezej jest sie zgrac. Mi tez juz sie nie chce tyle jezdzic, co kiedys. Mamy tez za rogiem rodzine D, ktora odwiedzamy moze raz na dwa tygodnie. Bo jest prosciej, krocej, szybciej. I nie musze tam spac i spedzac calego weekendu.

W dzisiejszych czasach rozmawiam z rodzicami po kilka razy dziennie. Jak bylam w liceum, dzwonilismy moze raz na tydzien, bo to byly inne czasy. 

Nie narzucaj kto ile ma sie z kim spotykac, kazdy ma inne powody. Nie masz pojecia jak to jest po calym tygodniu jechac 300 km i wracac dzien pozniej. To nie jest takie hop siup. Zwlaszcza, kiedy np. w tygodniu nie ma sie czasu dla siebie nawzajem, dla domu, dla swoich spraw.

Kazdy dorosly czlowiek ma tez prawo wybrac z kim i jak czesto utrzymuje kontakt.

LinuxS napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego chcesz sie wtracac i narzucac swoj punkt widzenia rodzinie narzeczonego (narzeczony to nie maz i nie jest to Twoja rodzina, a nawet gdyby byla formalnie to nadal nie Twoj interes). 

Rodzina chlopaka nie musi Ci siespowiadac z tego, dlaczego i jak czesto odwiedzaja swoich rodzicow i jakie powody za tym stoja. Chcesz to odwiedzaj codziennie, a innym nie ustawiaj zycia, bo Ci sie wydaje.

To raczej narzeczony by z nimi pogadał jak już coś, a nie ja. Zresztą porównanie narzeczony to nie mąż baaaardzo słabe, teraz już się tak do tego nie przywiązuje uwagi. Niejedno małżeństwo nie ma takich relacji jak my z narzeczonym, jesteśmy ze sobą kupę lat i serio wytykanie braku jakiegoś śmiesznego papierka jest bardzo słabe

No jest. Narzeczony to nie maz. I wlasnie ten?smieszny ? papierek? robi roznice. Poczytaj o tym.

Ale nawet jako zona, nie masz prawa narzucac komus swojego zdania i prawic moralow. 

Nikt nie musi sir tlumaczyc z tego dlaczego i jak czesto odwiedza i jakoe ma powody. A juz stwiedzenie, ze ok 300 km to takie nic i powinni sie barfziej postarac. Ich sprawa jak czesto chca, potrzebuja i moga. Dlaczego ty nie jezdzisz codziennie? Masz tylko 20 km. Wg mnie moglabys sie bardziej wysilic. 

Dlatego też powstał ten post. 

I dostalas odpowiedzi. Ale nadal drazysz i udowadniasz swoje racje. Wyprowadz sie 400 km pd nich, miej prace na caly etat, dzieci, normalnie zyciowe problemy (niektorzy maja wiecej niz to) i wtedy zobaczymy czy bedziesz jezdzila co miesiac. A teraz powtorze: zajmij sie swoim zyciem, bo widac atrakcji Ci brakuje i wtazalasz nos w nie swoje sprawy. 

Gdzie drążę i udowadniam swoje racje? Prowadzę normalną rozmowę, w przeciwieństwie do Ciebie, bo Ty się akurat unosisz. 

My mamy do jednych i do drugich rodziców po ok. 350 km drogi. W obu przypadkach droga zajmuje nam 5-7 godzin, bo brak tam autostrad i ekspresówek. Jeździmy raz na kilka miesięcy, zwykle tak na 4-6 miesięcy. Mamy swoje życie, pracę, dziecko i nie jest tak łatwo dotrzeć na jeden cały dzień, żeby w niedzielę już wracać. Tym bardziej, że po całym tygodniu zwyczajnie jesteśmy zmęczeni. Za to utrzymujemy często kontakt telefoniczny i przez komunikatory.

Serio mają tylko 3h drogi na 300 km? Poza tym, jeśli mają małe dzieci, to każdy wyjazd jest bardziej obciążający, niż w przypadku gdy są sami dorośli.

Pasek wagi

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Użytkownik4535693 napisał(a):

LinuxS napisał(a):

Nie rozumiem dlaczego chcesz sie wtracac i narzucac swoj punkt widzenia rodzinie narzeczonego (narzeczony to nie maz i nie jest to Twoja rodzina, a nawet gdyby byla formalnie to nadal nie Twoj interes). 

Rodzina chlopaka nie musi Ci siespowiadac z tego, dlaczego i jak czesto odwiedzaja swoich rodzicow i jakie powody za tym stoja. Chcesz to odwiedzaj codziennie, a innym nie ustawiaj zycia, bo Ci sie wydaje.

To raczej narzeczony by z nimi pogadał jak już coś, a nie ja. Zresztą porównanie narzeczony to nie mąż baaaardzo słabe, teraz już się tak do tego nie przywiązuje uwagi. Niejedno małżeństwo nie ma takich relacji jak my z narzeczonym, jesteśmy ze sobą kupę lat i serio wytykanie braku jakiegoś śmiesznego papierka jest bardzo słabe

No jest. Narzeczony to nie maz. I wlasnie ten?smieszny ? papierek? robi roznice. Poczytaj o tym.

Ale nawet jako zona, nie masz prawa narzucac komus swojego zdania i prawic moralow. 

Nikt nie musi sir tlumaczyc z tego dlaczego i jak czesto odwiedza i jakoe ma powody. A juz stwiedzenie, ze ok 300 km to takie nic i powinni sie barfziej postarac. Ich sprawa jak czesto chca, potrzebuja i moga. Dlaczego ty nie jezdzisz codziennie? Masz tylko 20 km. Wg mnie moglabys sie bardziej wysilic. 

Dlatego też powstał ten post. 

I dostalas odpowiedzi. Ale nadal drazysz i udowadniasz swoje racje. Wyprowadz sie 400 km pd nich, miej prace na caly etat, dzieci, normalnie zyciowe problemy (niektorzy maja wiecej niz to) i wtedy zobaczymy czy bedziesz jezdzila co miesiac. A teraz powtorze: zajmij sie swoim zyciem, bo widac atrakcji Ci brakuje i wtazalasz nos w nie swoje sprawy. 

Gdzie drążę i udowadniam swoje racje? Prowadzę normalną rozmowę, w przeciwieństwie do Ciebie, bo Ty się akurat unosisz. 

Bo irytuja mnie takie osoby jak ty. 
I tak, praktycznie wszystkie odpowiedzi sprowadzaja sie do tego samego i dostalas odpowiedz na pytanie. A ty wyskakujesz z tekstami “ale im smutno” itd. Wiec tak, drazysz, uzywajac dziwnych argumentow. 
Ludzie maja prawo decydowac o swoim wlasnym czasie. Co beda w nim robili i jak go spedzali czy z kim. Widac rodzenstwo ma powody robic tak a nie inaczej. I proponuje odpuscic rozmowy i moralizowanie. Cancri ci wyjasnila, jakbys jeszcze nie mogla ogarnac, ze zrobienie ok300 km po pracy to nie 20 km przy okazji. 


© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.