Temat: Zgodzić się czy nie ?

Cześć moje kochane dziewczyny. Pisałam jakiś czas temu o konflikcie z rodzicami mojego mężo-kuzyna. Zrobił tak jak polecałyscie był list. Ja też wykazałam chęć przesyłania zdj i opowieści o Gosi . On też tam chodził, chodził i chodził i wybłagał wręcz , że chcą mieć kontakt z nim i wnuczką tylko beze mnie... Że tego ,, zepsutego dziewuszyska" nie chcą w domu widziec ani być wtedy kiedy ja. Z jednej strony żal mi męża i chce by ich widywał i był szczęśliwy,. Z drugiej mam obiekcje by puszczać do nich Gosię beze mnie . Nie wiadomo co jej mogą tam mówić na mój temat , co może pogorszyć nam kontakt , a także upokarzające by było dla mnie siedzieć w domu, jak za kare, a oni np u rodziców męża na świętach... Tak samo , co Małgosia  sobie pomyśli , że mamie nie wolno iść do dziadków, bo mama jest zła itp. no nie wiem.. jestem rozdarta i chętnie poznam Wasze zdanie mądre Witalijki. Dawno temu też pojawiały się takie propozycje, ale mąż je zawsze negował i unosił honorem. Teraz widzę, że się łamie i jest rozdarty między nami.  Z tego co widzę nie ma szans na akceptację naszego małżeństwa i mnie, jako osoby. 

Wasza koleżanka Kamila.

Karmilia1991 napisał(a):

pyzia1980 napisał(a):

Cieszy mnie fakt że list "pomógł". Dla Twojego męża to ogromny krok na przód. Przykre jest to że teście nie chcą kontaktu z Tobą, ale trzeba to uszanować. Najważniejsze żeby mieli dobre relacje z synem i wnukami. Nie rób mężowi zakazów, bo źle na tym wyjdziesz. Ale teraz bardzo ważne jest byście z mężem wyznaczyli granice. Moja historia była kiedyś taka - teściowa obraziła mnie i oskarżyła o coś czego nie zrobiłam. Na 2 lata zerwałam z nią kontakt bo nie wyobrażałam sobie tej relacji dopóki mnie nie przeprosi , tym bardziej że ona rozpowiadała po mojej rodzinie że to był tylko z jej strony żart. Mąż z synem odwiedzali teściów kiedy tylko chcieli (uważam że mój problem z teściowa nie powinien udzielać się na inne relacje) , ale od razu powiedziałam że jeśli dowiem się że opowiada coś synowi na mój temat złego, buntuje się - skończą się odwiedziny. Całe szczęście nie było takiej sytuacji. 

Generalnie nie jestem taka by mu zabraniać . Zawsze stawiam na jego dobro. Więc nie mam w zasadzie nic przeciwko. Boję się tylko tego buntu na mnie ( mąż jest odporn, czuję że ns prawdę kocha ) , ale Gosia jest mała. Może uwierzyć że mama jest taka i owaka. A nie mogę przedstawić warunków, bo nikt ze mną nie rozmawia ze strony jego rodziców.

Ty chyba oszalałaś. Mąż niech sobie widuje swoich rodziców, natomiast spotkania z dzieckiem powinny się przynajmniej na początku odbywać w Twojej obecności. Dziecko to nie jest zwierzę w zoo.

Mąż niech się kontaktuje i jeździ. Co do córki miałabym obiekcje. Jeśli W OGÓLE bym się zgodziła, to tylko żeby tam jechała w obecności twojego męża. Sam na sam na pewno nie. Wątpię żeby w jego obecności coś jej gadali na Twój temat. Natomiast mąż powinien byc czujny i jak tylko się zdarzy to azymut dom i koniec kontaktów póki się nie ogarną. Tak na prawdę to ich zachowanie nie wiem do czego ma prowadzić, bo przecież się z Tobą nie rozwiedzie, więc powinni pozwolić tobie też przyjeżdżać. Nie muszą z tobą sie jakoś mocno spoufalać. Ot wypić kawę, porozmawiać z synem, z wnuczką i tyle. Robią gównoburzę o nic tak na prawdę, bo kuzynostwo w trzeciej linii to już Was nic nie łączy. A mówienie o zepsutym dziewuszysku sugeruje jakbyś to ty uwiodła swojego męża a on był ubezwłasnowolniony i poszedł za tobą jak baranek za pasterzem.

Pasek wagi

Mąż ma prawo tam jeździć ale córki beze mnie bym nie puściła. Nie i już.

Pasek wagi

Karmilia1991 napisał(a):

pyzia1980 napisał(a):

Cieszy mnie fakt że list "pomógł". Dla Twojego męża to ogromny krok na przód. Przykre jest to że teście nie chcą kontaktu z Tobą, ale trzeba to uszanować. Najważniejsze żeby mieli dobre relacje z synem i wnukami. Nie rób mężowi zakazów, bo źle na tym wyjdziesz. Ale teraz bardzo ważne jest byście z mężem wyznaczyli granice. Moja historia była kiedyś taka - teściowa obraziła mnie i oskarżyła o coś czego nie zrobiłam. Na 2 lata zerwałam z nią kontakt bo nie wyobrażałam sobie tej relacji dopóki mnie nie przeprosi , tym bardziej że ona rozpowiadała po mojej rodzinie że to był tylko z jej strony żart. Mąż z synem odwiedzali teściów kiedy tylko chcieli (uważam że mój problem z teściowa nie powinien udzielać się na inne relacje) , ale od razu powiedziałam że jeśli dowiem się że opowiada coś synowi na mój temat złego, buntuje się - skończą się odwiedziny. Całe szczęście nie było takiej sytuacji. 

Generalnie nie jestem taka by mu zabraniać . Zawsze stawiam na jego dobro. Więc nie mam w zasadzie nic przeciwko. Boję się tylko tego buntu na mnie ( mąż jest odporn, czuję że ns prawdę kocha ) , ale Gosia jest mała. Może uwierzyć że mama jest taka i owaka. A nie mogę przedstawić warunków, bo nikt ze mną nie rozmawia ze strony jego rodziców.


Porozmawiaj na spokojnie z mężem. Powiedź jemu o swoich obawach i rozterkach. To naturalne że masz obawy. Jesteście małżeństwem, więc sobie ufacie, dlatego też to mąż powinien w takim razie zasady przedstawić swojej rodzinie i jeśli będzie coś nie tak poinformować Ciebie i przede wszystkim powiedzieć Stop rodzinie . Może na początek idźcie małymi krokami? Najpierw niech odbudowa kontaktów będzie w relacjach rodzice - syn. Kiedy to będzie już w miarę trwałe dopiero niech poznawaja wnuczkę. Też możesz obrać takie stanowisko że o ile mąż niech sam chodzi na spotkania z rodzicami, tak jeśli chodzi o dziecko chcesz mieć tu podgląd do spotkań i albo oni to będą akceptować, albo tak szybko nie poznają wnuczki. Musisz przegadać to z mężem. 


krolowamargot napisał(a):

Karmilia1991 napisał(a):

pyzia1980 napisał(a):

Cieszy mnie fakt że list "pomógł". Dla Twojego męża to ogromny krok na przód. Przykre jest to że teście nie chcą kontaktu z Tobą, ale trzeba to uszanować. Najważniejsze żeby mieli dobre relacje z synem i wnukami. Nie rób mężowi zakazów, bo źle na tym wyjdziesz. Ale teraz bardzo ważne jest byście z mężem wyznaczyli granice. Moja historia była kiedyś taka - teściowa obraziła mnie i oskarżyła o coś czego nie zrobiłam. Na 2 lata zerwałam z nią kontakt bo nie wyobrażałam sobie tej relacji dopóki mnie nie przeprosi , tym bardziej że ona rozpowiadała po mojej rodzinie że to był tylko z jej strony żart. Mąż z synem odwiedzali teściów kiedy tylko chcieli (uważam że mój problem z teściowa nie powinien udzielać się na inne relacje) , ale od razu powiedziałam że jeśli dowiem się że opowiada coś synowi na mój temat złego, buntuje się - skończą się odwiedziny. Całe szczęście nie było takiej sytuacji. 

Generalnie nie jestem taka by mu zabraniać . Zawsze stawiam na jego dobro. Więc nie mam w zasadzie nic przeciwko. Boję się tylko tego buntu na mnie ( mąż jest odporn, czuję że ns prawdę kocha ) , ale Gosia jest mała. Może uwierzyć że mama jest taka i owaka. A nie mogę przedstawić warunków, bo nikt ze mną nie rozmawia ze strony jego rodziców.

Ty chyba oszalałaś. Mąż niech sobie widuje swoich rodziców, natomiast spotkania z dzieckiem powinny się przynajmniej na początku odbywać w Twojej obecności. Dziecko to nie jest zwierzę w zoo.

tez tak uwazam. Widac po Twoich opowiesciach ze to sa ludzie malostkowi i zacofani. Beda na 100% saczyc dziecku jad, jak nie bezposrednio to przez glupie dogadywanie typu 'masz tu czekoladke bo twoja mama taka niedobra na pewno by ci zabronila' albo 'no jak ta twoja matka cie ubrala, jak ty wygladasz' - a dziecku juz sie w glowie zapala lampka ze cos nie halo.

Pasek wagi

Berchen napisał(a):

dobrze ze list cos zadzialal, jednak takie traktowanie nie jest normalne, nie jestes przestepca, nikogo nie skrzywdzilas i nie ma powodu bys byla tak traktowana. Ci ludzie urwali sie z choinki (delikatnie mowiac, nazwalabym inaczej ale to nie byloby cenzuralne).

Mam podobne zdanie i twoje obawy Autorko są słuszne bo prędzej czy później córka usłyszy od dziadków "coś" na Twój temat.  To nie jest chęć normalnej relacji w moim odczuciu...

Pasek wagi

Nie, nie zgadzac sie. Albo wszyscy, albo nikt.

cancri napisał(a):

Nie, nie zgadzac sie. Albo wszyscy, albo nikt.

Mam takie same zdanie. Co to w wogole ma być, że tak o Tobie mówią i obwiniają Cię o wszelkie zło gdzie zła żadnego w Waszym związku nie ma. Dziwaczni ludzie i absolutnie nie chciałabym by moje dziecko jeździło do takich ludzi bez mojej obecności. 

cancri napisał(a):

Nie, nie zgadzac sie. Albo wszyscy, albo nikt.

Też tak myślę.

Ale dobra, po co caly ten cyrk?

Maja prawa nie akceptowac takiego zwiazku.

Ok

A Ty nie masz obowiazku utrzymywac z nimi kontaktu ani wlazic im, za przeproszeniem, w tylek.

Wcale bym nie miala zaufania jak oni moga potraktowac dziecko i co jej naopowiadac.

W jakim celu takie sztuczne, wymuszone kontkaty rodzinne?

Nie chca, to nic na sile.

Moze kiedys zmienia zdanie, moze nie. Ale teraz wszystko jest na sile. 

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.