Temat: Smutek

Witajcie kochane piszę ten post , ponieważ chciała bym Was zapytać po prostu o to, co robicie jak już na prawdę macie wszystkiego dość, jak już nachodzą was głupie myśli, jak już brakuje sił psychicznych, przez co nie funkcjonujecie już tak dobrze nawet fizycznie ? Chodzę obecnie z Antkiem do psychologa, sprawa na policji jest w toku, a on śmieje się mi , że jak się z nim prześpię to da spokój, że jestem teraz jego własnością i mamuśka, bo dziecko nas na zawsze połączylo. Nie wiem gdzie mogła bym to napisać , na jakiej grupie gdzie szukać pomocy, dlatego znowu do Was wracam , w zasadzie do mojej jedynej grupy wsparcia. Wszystko co mi radzilyscie załatwiam, tylko przez to, że tak to się ciągnie w czasie ja nie wiem jak funkcjonować na codzień , a muszę znaleźć jakiś sposób na to, bo już nawet syn ostatnio zapytał , czy jestem chora i umieram


Neverthinktwice napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

Z niebieskiej linii na pewno skorzystam, bardzo potrzebuje rozmowy. Jeśli chodzi o terapię. Jestem już po 10 latach . Więcej już z siebie nie wycisnę i też muszę zacząć odkładać na przyszłość syna. Z takich rozmów bardzo chętnie skorzystam, nawet tu jak napiszę zawsze mi raźniej. Boję się go mówiąc wprost .boję bo go nie rozumiem . I czułam do niego coś więcej niż przyjaźń i nie rozumiem , że mógł się taki stać, że go bawi to że się martwię o siebie i syna. Chciała bym by ktoś mi to wytłumaczył, pomógł zrozumiec ale nikt tego nie rozumie, pewnie tylko on wie o co mu chodzi. Ta niewiedza jest najgorsza. Wolała bym znać jego najgorsze plany, by wiedzieć jak się bronić. I czego się spodziewać.

Ludzie się zmieniają. Albo inaczej, nie zmieniają, tylko ujawniają swoje najgorsze strony wtedy, kiedy czują, że mogą. POwiem Ci, co on planuje.

Planuje Cię upokorzyć, omotać, zniszczyć, ubezwłasnowolnić, krzywdzić, być może zabić - w imię dobra dziecka. Chce tobą manipulować, chce uzyskać dla siebie korzyści, chce, żebyś płakała, żebyś się bała. Chce poczucia władzy nad tobą, twoim życiem, dzieckiem. Nie powinno cię to obchodzić, on w ogóle nie powinien być dla ciebie istotny. Powinnaś zrobić wszystko, co możliwe, żeby się odciąć.

Co z tego, że kiedyś było inaczej? Teraz jest, jak jest. Czujesz się za mało skrzywdzona, że próbujesz zrozumieć psychopatę?

Dziekuje że otworzyłas mi na to oczy. Chcę go zrozumieć , by wiedzieć czego się spodziewać. Najgorsze wtedy dla mnie było zaskoczenie , bo nie spodziewałam się tego, byłam w takim szoku , że nie podjęłam walki. Teraz jak by zrobić chciał coś mojemu dziecku musiała bym go bronić a nie być bierną jak wtedy. I często fantazjuje, że mu coś robię, że go za... A nie chcę być taka jak on, nie chcę tego nigdy zrobić. Dawniej to uczucie nienawiści tak mnie zatruwało, że nie mogłam wstać z łóżka albo się zapowietrzalam, nie chcę by to wróciło, by Antek to widział.

czy ty jesteś pewna, że chodziłaś na terapię...? 

z calego tego komentarza, wynika, że ty owniniasz siebie za to, że nie podjęłaś walki, że byłaś bierna !!!! 

co to za terapeuta, który nie potrafił dotrzeć do ciebie i uświadomić ci, że ty nikomu , a już SZCZEGÓLNIE sobie, nie musisz udowadniać... 

być może 'bawię się' w analizatora teraz, ale dla mnie ten komentarz to bardzo czerwona flaga ... wydaje się, że ty, nie zdając sobie z tego sprawy, podświadomie dążysz do konfrontacji, żeby sobie samej udowodnić, że teraz nie byłabyś taka bezbronna... najgorsze jest to, że włączasz (powtarzam, że to jest podświadome, nie celowe myślenie!) w to swojego synka - jeśli choć raz w wizualizacji swojej widzisz że gwałciciel zagraża synkowi, to jest to niezwykle poważny stan, proszę cię, proś o pomoc porządengo terapeutę, ja niestety nie znam nikogo w okolicy Łodzi, kto mógłby polecić jakiegoś lub grupę wsparcia, ale to jest naprawdę bardzo ważne, żebyś wreszcie dostała wsparcie...

edit: na czym twoja terapia polegała? Czy nie przypadkiem na tym, że wałkowałaś ten sam temat przez 10 lat? Wciąż powracając do tych przeżyć, zamiast zastąpić je innymi, zdrowymi, zamiast przerobić to co się stało i wybaczyć samej sobie, że wtedy byłaś bezbronna (wiem jak to brzmi - wybaczyć sobie, ale najczęściej osoby zaatakowane, mają same do siebie największy żal, że wg nich same zawiniły bo nie potrafiły się obronić...) i ułożyć z pomocą terapeuty nowy wzór życia... 

wstyd się przyznać , ale na początku uczyłam się wstać z łóżka, nawet tego nie potrafiłam, potem jeść bez wymiotowania, zajmowania synem, wyjścia do ludzi, wybaczyłam sobie już, nawet pozbyłam się niszczącej mnie wewnątrz nienawiści, oczywiście rozmowy były wałkowane cały czas . Było na prawdę dobrze, żyłam normalnie . Poza tatuażami na bliznach i bólu w sercu żyłam normalnie , teraz on wyszedł, tamci się uaktywnili i wrócił niepokój, wrócił wstyd , strach , strach przed walka o syna, wałkowanie scenariuszy w głowie. Nawet nie o mnie mi chodzi, że zrobi to co już zrobił , tylko żeby Antek nie doświadczył ani jednego procenta z tego bólu. A nie wiem co on chce czy coś planuje i ta myśl mnie męczy cały czas gdybym wiedziała siedziała w jego głowie, wiedziała bym czy Antek jest bezpieczny.

ty tego nie widzisz....

to jest to co nie powinno mieć miejsca dzięki terapii, powinnaś teraz właśnie wiedzieć co robić, a ty się boisz

nic tylko się boisz i całe te 10 lat spędziłaś czekając na powrót tego właśnie strachu

Ej, ej, ej. Jakie masz kompetencje, żeby tak mówić do człowieka po traumie, zapewne z PTSD? 

klaudia19klaudia napisał(a):

Dziękuję za wszystkie rady. Wiem że s noku to wygląda że ja nie chcę nic robić , wiecznie czekam. Ciężko mi tak zadzwonić i mówić od razu. Jeszcze z synem u boku, który usłyszy.  Wiem że wyprowadzka to dobra opcja, na prawdę to wiem , tylko jest kolejny strach, który mnie tu trzyma , że sobie nie dam rady sama, nie wiem jak zacząć szukać pracy na drugim końcu kraju, jak znaleźć mieszkanie on linę bez oglądania, jak zapisać Antka nagle do innej szkoły. Trzymam się też blisko , bo boję się utraty kontroli. Wiem że jak mnie gdzieś najdzie jeden telefon sygnał nawet i mama będzie mnie szukać , przyjedzie do mnie , tam będę sama. Całkiem. Dużo strachów mnie jeszcze trzyma , które mnie ograniczają. Z rodzicami umówiłam się na sobotę, dało mi do myślenia to że oni też są zagrożeni spróbuję im powiedzieć , nie wiem czy się na to zdobędę czy nie , ale spróbuję na pewno. Mamy nie oszukam. Ona i tak już pyta widzi, tatę brata jeszcze oszukam , ale ja nigdy. Ona zawsze wszystko widzi po mnie.

Nie musisz sie od razu wyprowadzac na drugi koniec kraju. Jak wolisz zostac w swoim miescie, gdzie masz rodzicow, brata i moze inne wsparcie, to zostan. Zacznij od niebieskiej linii, rozmowy z rodzicami i tak krok po kroku idz. Rozumiem, ze wszystko to kosztuje cie wiele energii i nerwow. Ale widze, ze sie starasz i jestem przekonana, ze dasz rade. Tylko szukaj wsparcia, razem zawsze latwiej. Nie musisz z tym byc sama i nie musisz ze wszystkim sie uporac sama. Czy to rodzina, czy ktos z fundacji, zawsze sie ktos znajdzie. 

Użytkownik4761420 napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

Z niebieskiej linii na pewno skorzystam, bardzo potrzebuje rozmowy. Jeśli chodzi o terapię. Jestem już po 10 latach . Więcej już z siebie nie wycisnę i też muszę zacząć odkładać na przyszłość syna. Z takich rozmów bardzo chętnie skorzystam, nawet tu jak napiszę zawsze mi raźniej. Boję się go mówiąc wprost .boję bo go nie rozumiem . I czułam do niego coś więcej niż przyjaźń i nie rozumiem , że mógł się taki stać, że go bawi to że się martwię o siebie i syna. Chciała bym by ktoś mi to wytłumaczył, pomógł zrozumiec ale nikt tego nie rozumie, pewnie tylko on wie o co mu chodzi. Ta niewiedza jest najgorsza. Wolała bym znać jego najgorsze plany, by wiedzieć jak się bronić. I czego się spodziewać.

Ludzie się zmieniają. Albo inaczej, nie zmieniają, tylko ujawniają swoje najgorsze strony wtedy, kiedy czują, że mogą. POwiem Ci, co on planuje.

Planuje Cię upokorzyć, omotać, zniszczyć, ubezwłasnowolnić, krzywdzić, być może zabić - w imię dobra dziecka. Chce tobą manipulować, chce uzyskać dla siebie korzyści, chce, żebyś płakała, żebyś się bała. Chce poczucia władzy nad tobą, twoim życiem, dzieckiem. Nie powinno cię to obchodzić, on w ogóle nie powinien być dla ciebie istotny. Powinnaś zrobić wszystko, co możliwe, żeby się odciąć.

Co z tego, że kiedyś było inaczej? Teraz jest, jak jest. Czujesz się za mało skrzywdzona, że próbujesz zrozumieć psychopatę?

Dziekuje że otworzyłas mi na to oczy. Chcę go zrozumieć , by wiedzieć czego się spodziewać. Najgorsze wtedy dla mnie było zaskoczenie , bo nie spodziewałam się tego, byłam w takim szoku , że nie podjęłam walki. Teraz jak by zrobić chciał coś mojemu dziecku musiała bym go bronić a nie być bierną jak wtedy. I często fantazjuje, że mu coś robię, że go za... A nie chcę być taka jak on, nie chcę tego nigdy zrobić. Dawniej to uczucie nienawiści tak mnie zatruwało, że nie mogłam wstać z łóżka albo się zapowietrzalam, nie chcę by to wróciło, by Antek to widział.

czy ty jesteś pewna, że chodziłaś na terapię...? 

z calego tego komentarza, wynika, że ty owniniasz siebie za to, że nie podjęłaś walki, że byłaś bierna !!!! 

co to za terapeuta, który nie potrafił dotrzeć do ciebie i uświadomić ci, że ty nikomu , a już SZCZEGÓLNIE sobie, nie musisz udowadniać... 

być może 'bawię się' w analizatora teraz, ale dla mnie ten komentarz to bardzo czerwona flaga ... wydaje się, że ty, nie zdając sobie z tego sprawy, podświadomie dążysz do konfrontacji, żeby sobie samej udowodnić, że teraz nie byłabyś taka bezbronna... najgorsze jest to, że włączasz (powtarzam, że to jest podświadome, nie celowe myślenie!) w to swojego synka - jeśli choć raz w wizualizacji swojej widzisz że gwałciciel zagraża synkowi, to jest to niezwykle poważny stan, proszę cię, proś o pomoc porządengo terapeutę, ja niestety nie znam nikogo w okolicy Łodzi, kto mógłby polecić jakiegoś lub grupę wsparcia, ale to jest naprawdę bardzo ważne, żebyś wreszcie dostała wsparcie...

edit: na czym twoja terapia polegała? Czy nie przypadkiem na tym, że wałkowałaś ten sam temat przez 10 lat? Wciąż powracając do tych przeżyć, zamiast zastąpić je innymi, zdrowymi, zamiast przerobić to co się stało i wybaczyć samej sobie, że wtedy byłaś bezbronna (wiem jak to brzmi - wybaczyć sobie, ale najczęściej osoby zaatakowane, mają same do siebie największy żal, że wg nich same zawiniły bo nie potrafiły się obronić...) i ułożyć z pomocą terapeuty nowy wzór życia... 

wstyd się przyznać , ale na początku uczyłam się wstać z łóżka, nawet tego nie potrafiłam, potem jeść bez wymiotowania, zajmowania synem, wyjścia do ludzi, wybaczyłam sobie już, nawet pozbyłam się niszczącej mnie wewnątrz nienawiści, oczywiście rozmowy były wałkowane cały czas . Było na prawdę dobrze, żyłam normalnie . Poza tatuażami na bliznach i bólu w sercu żyłam normalnie , teraz on wyszedł, tamci się uaktywnili i wrócił niepokój, wrócił wstyd , strach , strach przed walka o syna, wałkowanie scenariuszy w głowie. Nawet nie o mnie mi chodzi, że zrobi to co już zrobił , tylko żeby Antek nie doświadczył ani jednego procenta z tego bólu. A nie wiem co on chce czy coś planuje i ta myśl mnie męczy cały czas gdybym wiedziała siedziała w jego głowie, wiedziała bym czy Antek jest bezpieczny.

ty tego nie widzisz....

to jest to co nie powinno mieć miejsca dzięki terapii, powinnaś teraz właśnie wiedzieć co robić, a ty się boisz

nic tylko się boisz i całe te 10 lat spędziłaś czekając na powrót tego właśnie strachu

Ej, ej, ej. Jakie masz kompetencje, żeby tak mówić do człowieka po traumie, zapewne z PTSD? 

wczesniej napisałam od razu, że nie jestem psychoanalitykiem i nie piszę tego o Klaudii, tylko o jej terapii... 

wiem jak terapeuci pracują czasami, niestety, zamiast pomóc, każą osobie straumatyzowanej przeżywać wszystko raz po razie i nazywają to terapią... Są też dobrzy, którzy oczywiście, że pozwalają na wyrzucenie emocji, strachu i niemocy, ale przez 10 lat, zwykle ta poszkodowana osoba jest wyposażona w taktyki radzenia sobie ze strachem,niepewnością i brakiem kontroli nad swoim życiem,bo o to chodzi w terapii

tak, terapeutką nie jestem, ale to nie znaczy, że nie mogę rozpoznać, że w jakimś momencie, terapia Klaudii nie osiągnęła celu.... 

Klaudia czyta nasze komentarze i być może dzięki niebieskiej linii i grupom wsparcia będzie jej dane odnaleźć praktyczną, konkretną pomoc

jesli Klaudia czuje się urażona moimi komentarzami, to Klaudio, wybacz😍, moim założeniem jest dodać ci wigoru i wiary, że możesz mieć kontrolę nad tym co się dzieje w twoim życiu i w życiu twojego synka


Neverthinktwice napisał(a):

Użytkownik4761420 napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

Neverthinktwice napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

krolowamargot napisał(a):

klaudia19klaudia napisał(a):

Z niebieskiej linii na pewno skorzystam, bardzo potrzebuje rozmowy. Jeśli chodzi o terapię. Jestem już po 10 latach . Więcej już z siebie nie wycisnę i też muszę zacząć odkładać na przyszłość syna. Z takich rozmów bardzo chętnie skorzystam, nawet tu jak napiszę zawsze mi raźniej. Boję się go mówiąc wprost .boję bo go nie rozumiem . I czułam do niego coś więcej niż przyjaźń i nie rozumiem , że mógł się taki stać, że go bawi to że się martwię o siebie i syna. Chciała bym by ktoś mi to wytłumaczył, pomógł zrozumiec ale nikt tego nie rozumie, pewnie tylko on wie o co mu chodzi. Ta niewiedza jest najgorsza. Wolała bym znać jego najgorsze plany, by wiedzieć jak się bronić. I czego się spodziewać.

Ludzie się zmieniają. Albo inaczej, nie zmieniają, tylko ujawniają swoje najgorsze strony wtedy, kiedy czują, że mogą. POwiem Ci, co on planuje.

Planuje Cię upokorzyć, omotać, zniszczyć, ubezwłasnowolnić, krzywdzić, być może zabić - w imię dobra dziecka. Chce tobą manipulować, chce uzyskać dla siebie korzyści, chce, żebyś płakała, żebyś się bała. Chce poczucia władzy nad tobą, twoim życiem, dzieckiem. Nie powinno cię to obchodzić, on w ogóle nie powinien być dla ciebie istotny. Powinnaś zrobić wszystko, co możliwe, żeby się odciąć.

Co z tego, że kiedyś było inaczej? Teraz jest, jak jest. Czujesz się za mało skrzywdzona, że próbujesz zrozumieć psychopatę?

Dziekuje że otworzyłas mi na to oczy. Chcę go zrozumieć , by wiedzieć czego się spodziewać. Najgorsze wtedy dla mnie było zaskoczenie , bo nie spodziewałam się tego, byłam w takim szoku , że nie podjęłam walki. Teraz jak by zrobić chciał coś mojemu dziecku musiała bym go bronić a nie być bierną jak wtedy. I często fantazjuje, że mu coś robię, że go za... A nie chcę być taka jak on, nie chcę tego nigdy zrobić. Dawniej to uczucie nienawiści tak mnie zatruwało, że nie mogłam wstać z łóżka albo się zapowietrzalam, nie chcę by to wróciło, by Antek to widział.

czy ty jesteś pewna, że chodziłaś na terapię...? 

z calego tego komentarza, wynika, że ty owniniasz siebie za to, że nie podjęłaś walki, że byłaś bierna !!!! 

co to za terapeuta, który nie potrafił dotrzeć do ciebie i uświadomić ci, że ty nikomu , a już SZCZEGÓLNIE sobie, nie musisz udowadniać... 

być może 'bawię się' w analizatora teraz, ale dla mnie ten komentarz to bardzo czerwona flaga ... wydaje się, że ty, nie zdając sobie z tego sprawy, podświadomie dążysz do konfrontacji, żeby sobie samej udowodnić, że teraz nie byłabyś taka bezbronna... najgorsze jest to, że włączasz (powtarzam, że to jest podświadome, nie celowe myślenie!) w to swojego synka - jeśli choć raz w wizualizacji swojej widzisz że gwałciciel zagraża synkowi, to jest to niezwykle poważny stan, proszę cię, proś o pomoc porządengo terapeutę, ja niestety nie znam nikogo w okolicy Łodzi, kto mógłby polecić jakiegoś lub grupę wsparcia, ale to jest naprawdę bardzo ważne, żebyś wreszcie dostała wsparcie...

edit: na czym twoja terapia polegała? Czy nie przypadkiem na tym, że wałkowałaś ten sam temat przez 10 lat? Wciąż powracając do tych przeżyć, zamiast zastąpić je innymi, zdrowymi, zamiast przerobić to co się stało i wybaczyć samej sobie, że wtedy byłaś bezbronna (wiem jak to brzmi - wybaczyć sobie, ale najczęściej osoby zaatakowane, mają same do siebie największy żal, że wg nich same zawiniły bo nie potrafiły się obronić...) i ułożyć z pomocą terapeuty nowy wzór życia... 

wstyd się przyznać , ale na początku uczyłam się wstać z łóżka, nawet tego nie potrafiłam, potem jeść bez wymiotowania, zajmowania synem, wyjścia do ludzi, wybaczyłam sobie już, nawet pozbyłam się niszczącej mnie wewnątrz nienawiści, oczywiście rozmowy były wałkowane cały czas . Było na prawdę dobrze, żyłam normalnie . Poza tatuażami na bliznach i bólu w sercu żyłam normalnie , teraz on wyszedł, tamci się uaktywnili i wrócił niepokój, wrócił wstyd , strach , strach przed walka o syna, wałkowanie scenariuszy w głowie. Nawet nie o mnie mi chodzi, że zrobi to co już zrobił , tylko żeby Antek nie doświadczył ani jednego procenta z tego bólu. A nie wiem co on chce czy coś planuje i ta myśl mnie męczy cały czas gdybym wiedziała siedziała w jego głowie, wiedziała bym czy Antek jest bezpieczny.

ty tego nie widzisz....

to jest to co nie powinno mieć miejsca dzięki terapii, powinnaś teraz właśnie wiedzieć co robić, a ty się boisz

nic tylko się boisz i całe te 10 lat spędziłaś czekając na powrót tego właśnie strachu

Ej, ej, ej. Jakie masz kompetencje, żeby tak mówić do człowieka po traumie, zapewne z PTSD? 

wczesniej napisałam od razu, że nie jestem psychoanalitykiem i nie piszę tego o Klaudii, tylko o jej terapii... 

wiem jak terapeuci pracują czasami, niestety, zamiast pomóc, każą osobie straumatyzowanej przeżywać wszystko raz po razie i nazywają to terapią... Są też dobrzy, którzy oczywiście, że pozwalają na wyrzucenie emocji, strachu i niemocy, ale przez 10 lat, zwykle ta poszkodowana osoba jest wyposażona w taktyki radzenia sobie ze strachem,niepewnością i brakiem kontroli nad swoim życiem,bo o to chodzi w terapii

tak, terapeutką nie jestem, ale to nie znaczy, że nie mogę rozpoznać, że w jakimś momencie, terapia Klaudii nie osiągnęła celu.... 

Klaudia czyta nasze komentarze i być może dzięki niebieskiej linii i grupom wsparcia będzie jej dane odnaleźć praktyczną, konkretną pomoc

jesli Klaudia czuje się urażona moimi komentarzami, to Klaudio, wybacz?, moim założeniem jest dodać ci wigoru i wiary, że możesz mieć kontrolę nad tym co się dzieje w twoim życiu i w życiu twojego synka

nie, nie czuje się urażona. Wszystkie jestedbie tu dla mnie cudowne . Będę czytać tę posty kilka razy , jak zawsze i wierzę że będą one motorem napędowym do działania. Bo nic tak nie motywuje jak rozmowa z ludźmi. Nie czuję się sama z dzieckiem zamknięta w swoim świecie . Terapia zadziałała, byłam dawniej inna. Teraz się zmieniłam od kad on wyszedł i zaczęło się to nękanie. Sądzę że nigdy nie byłam i nie będę przygotowana na coś takiego bo dla mnie to jest nie do ogarnięcia rozumem. Od psychologa mnie i Antka odbiera już koleżanka lub mama, do szkoły go zawożę ja lub mój brat , staram się go chronić , nie wiem ile sesji jeszcze będzie potrzebnych by mu powiedzieć część prawdy bo jest wrażliwym chłopcem , ale do tego też staram się powoli dojść. Najgorszy jest czas który on mi zabiera , bo mam z tyłu głowy że może nam coś zrobić już jutro.

Musisz, musisz zgłosić się po poradę do stowarzyszeń pomagających ofiarom przemocy. Zwłaszcza pomocy kobietom. Nie znam Twojej całej historii. Z tego co piszesz, wynika że Ty i Twoje dziecko, macie do czynienia z brutalnym, agresywnym, nieobliczalnym chłopem. Zdolnym do wszystkiego. Takie zaburzone typy, prawdopodobnie z osobowością psychopatyczną mogą dręczyć i zastraszać latami, na różne sposoby. Lubią robić swojej ofierze, swojej "własności", z życia piekło. Jeśli stwierdzi że ofiara wymyka się jemu z rąk, może ją okaleczyć, zniszczyć majątek, a nawet zabi.ć.  Takie historie jak ta, są często w aktach kryminalnych, o zabójstwo. Albo o samobójstwie udręczonej ofiary. Jeśli agresywny koleś uważa Ciebie za swoją własność, to jest gotowy na wszystko by Ciebie i innych o tym przekonać. Robienie tajemnicy przed bliskimi, otoczeniem, ze swoich dramatycznych przeżyć i codzienności pełnej samotnego strachu, to też częsty element opowieści o tragicznym końcu ofiar. Nikt normalny nie gwałci. Nikt normalny nie zastrasza, ani nie traktuje ludzi jako własność o której losach i życiu może decydować. Ten facet jest nieobliczalny i możesz ze 100% pewnością założyć, że nie będzie mieć problemu z pokazaniem Tobie, jak bardzo jest niebezpieczny. Wiele kobiet straciło życie, bo zbagatelizowało zagrożenie. Nie wierzysz? Posluchaj podcastów kryminalnych. Będzie tam pełno historii podobnych do tej. Masz jeszcze szansę by uniknąć takiego losu. Ale zamiast płakać nad rozlanym mlekiem i pytać "Dlaczego? Dlaczego? Chcę zapytać dlaczego?", trzeba zdecydowanie działać, by on nie zmarnował, lub nie odebrał Wam życia. Jeśli trzeba będzie, to się przeprowadź. Czasem ucieczka jest najlepszym wyjściem. Nie zawsze policja lub instytucje potrafią ochronić ofiary takich typów. Czasem nie doceniają niebezpieczeństwa, czasem kobieta sobie wmawia, że skoro go przytulałam, całowałam, mamy dziecko, to on "tylko tak mówi"... A może nie tylko tak mówi? Może dostajesz od losu szansę, by się ratować i to jest poważne ostrzeżenie? Wielka, czerwona flaga, że czas zdecydowanie działać. Zająć się tym co tu i teraz. Nie płakać nad krzywdą, bo teraz nie czas. Nie roztkliwiać się nad tym "a ja tak go kochałam, całowałam, a on był taki..." Jeśli sama nie wiesz co i jak zrobić, to bierz pomoc od specjalistów w kwestii ochrony ofiar przemocy. Nie wiesz ile masz czasu, więc go nie marnuj. Chyba że chcesz osierocić dziecko, lub je stracić? Takich tragicznych historii są tysiące. Tysiące ofiar zaburzonych, zaborczych, agresywnych psycholi na całym świecie. Psychopatów, którzy domagają się uległości od "swojej własności". By żyła pod jego dyktando i pod jego kontrolą. A jeśli nie, to... krótka piłka. Nie będzie się patyczkować. P. S. Co chcesz powiedzieć synowi? Że to był gwałt? Przed niebezpiecznym ojcem na pewno powinnaś go ostrzec i jego szkołę, rodziców kolegów. Odbierz mu prawa rodzicielskie. Uważaj tylko, byś nie zniszczyła dziecku życia. Tak jak można je traumatyzować, gdy dowiaduje się że był gwałt, albo że był niechcianym dzieckiem.

Jesteś twarda, pamiętaj o tym, że masz dla kogo się starać, mimo że masz już dość i psychicznie jesteś wrakiem :( zadzwoń na tę linię jak dziewczyny radzą. Nie dziwię Ci się, że chcesz chronić dzieciaka przed złem tego świata, ale jak już zauważyłaś - on zaczyna rozumieć, że coś się dzieje, pytać... Dobrze, że załatwiłaś mu psychologa. Trzymaj się mocno :*

Cargulena napisał(a):

Musisz, musisz zgłosić się po poradę do stowarzyszeń pomagających ofiarom przemocy. Zwłaszcza pomocy kobietom. Nie znam Twojej całej historii. Z tego co piszesz, wynika że Ty i Twoje dziecko, macie do czynienia z brutalnym, agresywnym, nieobliczalnym chłopem. Zdolnym do wszystkiego. Takie zaburzone typy, prawdopodobnie z osobowością psychopatyczną mogą dręczyć i zastraszać latami, na różne sposoby. Lubią robić swojej ofierze, swojej "własności", z życia piekło. Jeśli stwierdzi że ofiara wymyka się jemu z rąk, może ją okaleczyć, zniszczyć majątek, a nawet zabi.ć.  Takie historie jak ta, są często w aktach kryminalnych, o zabójstwo. Albo o samobójstwie udręczonej ofiary. Jeśli agresywny koleś uważa Ciebie za swoją własność, to jest gotowy na wszystko by Ciebie i innych o tym przekonać. Robienie tajemnicy przed bliskimi, otoczeniem, ze swoich dramatycznych przeżyć i codzienności pełnej samotnego strachu, to też częsty element opowieści o tragicznym końcu ofiar. Nikt normalny nie gwałci. Nikt normalny nie zastrasza, ani nie traktuje ludzi jako własność o której losach i życiu może decydować. Ten facet jest nieobliczalny i możesz ze 100% pewnością założyć, że nie będzie mieć problemu z pokazaniem Tobie, jak bardzo jest niebezpieczny. Wiele kobiet straciło życie, bo zbagatelizowało zagrożenie. Nie wierzysz? Posluchaj podcastów kryminalnych. Będzie tam pełno historii podobnych do tej. Masz jeszcze szansę by uniknąć takiego losu. Ale zamiast płakać nad rozlanym mlekiem i pytać "Dlaczego? Dlaczego? Chcę zapytać dlaczego?", trzeba zdecydowanie działać, by on nie zmarnował, lub nie odebrał Wam życia. Jeśli trzeba będzie, to się przeprowadź. Czasem ucieczka jest najlepszym wyjściem. Nie zawsze policja lub instytucje potrafią ochronić ofiary takich typów. Czasem nie doceniają niebezpieczeństwa, czasem kobieta sobie wmawia, że skoro go przytulałam, całowałam, mamy dziecko, to on "tylko tak mówi"... A może nie tylko tak mówi? Może dostajesz od losu szansę, by się ratować i to jest poważne ostrzeżenie? Wielka, czerwona flaga, że czas zdecydowanie działać. Zająć się tym co tu i teraz. Nie płakać nad krzywdą, bo teraz nie czas. Nie roztkliwiać się nad tym "a ja tak go kochałam, całowałam, a on był taki..." Jeśli sama nie wiesz co i jak zrobić, to bierz pomoc od specjalistów w kwestii ochrony ofiar przemocy. Nie wiesz ile masz czasu, więc go nie marnuj. Chyba że chcesz osierocić dziecko, lub je stracić? Takich tragicznych historii są tysiące. Tysiące ofiar zaburzonych, zaborczych, agresywnych psycholi na całym świecie. Psychopatów, którzy domagają się uległości od "swojej własności". By żyła pod jego dyktando i pod jego kontrolą. A jeśli nie, to... krótka piłka. Nie będzie się patyczkować. P. S. Co chcesz powiedzieć synowi? Że to był gwałt? Przed niebezpiecznym ojcem na pewno powinnaś go ostrzec i jego szkołę, rodziców kolegów. Odbierz mu prawa rodzicielskie. Uważaj tylko, byś nie zniszczyła dziecku życia. Tak jak można je traumatyzować, gdy dowiaduje się że był gwałt, albo że był niechcianym dzieckiem.

Cargulena, Klaudia opisała co się stało 10 lat temu, tutaj w Vitalii, możesz sobie wejść na jej profil i sprawdzić przeszłe posty, będziesz wiedziała o co chodzi, bo mówisz że nie znasz jej historii

jej synek nie zna ojca, a i ona nie ma pewności że to jest akurat ojciec jej synka, poczytaj jej historię sama, żeby nie musiała wspominać znowu

Bardzo się z tobą zgadzam, żeby ona ostrzegła rodziców swoich i szkołę też, żeby pod żadnym pozorem szkoła nie zezwoliła na wejście tego kryminalisty oraz żeby, w razie ewentualnego spóźnienia z odebraniem synka, pod żadnym pozorem nie pozwalano mu pójść do domu samemu...

Szkoła już jest poinformowana. Papiery od psychologa mam też donieść i opinie funkcjonalna od szkoły do psychologa. To już ogarnęłam. Nie wydadzą mu  syna nigdy i ma być na świetlicy dopóki ktoś go nie odbierze.Na razie mam psychiczną blokadę przed dzwonieniem. Jak wyjdę z pracy o 14 to spisze na kartce co chce powiedzieć i wtedy zadzwonię na niebieska linie. Dziękuję że mnie tak popychacie do działań . Mam bierny charakter i takie popychanie daje mi ogromnąmotywacje.

klaudia19klaudia napisał(a):

Szkoła już jest poinformowana. Papiery od psychologa mam też donieść i opinie funkcjonalna od szkoły do psychologa. To już ogarnęłam. Nie wydadzą mu  syna nigdy i ma być na świetlicy dopóki ktoś go nie odbierze.Na razie mam psychiczną blokadę przed dzwonieniem. Jak wyjdę z pracy o 14 to spisze na kartce co chce powiedzieć i wtedy zadzwonię na niebieska linie. Dziękuję że mnie tak popychacie do działań . Mam bierny charakter i takie popychanie daje mi ogromnąmotywacje.

No nie wiem, czy aż taki bierny masz charakter, sądząc z tego wpisu, zabrałaś się aktywnie do działania. 

Pewnie, spisz sobie na kartce, w ogóle sprawdź na stronie internetowej, czy można się z nimi skontaktować przez chat albo email, jeśli masz blokadę przed dzwonieniem (jejku jak ja to rzoumiem, nawet jak mam zadzwonić do dentysty to się pocę cała)

klaudia19klaudia napisał(a):

Witajcie kochane piszę ten post , ponieważ chciała bym Was zapytać po prostu o to, co robicie jak już na prawdę macie wszystkiego dość, jak już nachodzą was głupie myśli, jak już brakuje sił psychicznych, przez co nie funkcjonujecie już tak dobrze nawet fizycznie ? Chodzę obecnie z Antkiem do psychologa, sprawa na policji jest w toku, a on śmieje się mi , że jak się z nim prześpię to da spokój, że jestem teraz jego własnością i mamuśka, bo dziecko nas na zawsze połączylo. Nie wiem gdzie mogła bym to napisać , na jakiej grupie gdzie szukać pomocy, dlatego znowu do Was wracam , w zasadzie do mojej jedynej grupy wsparcia. Wszystko co mi radzilyscie załatwiam, tylko przez to, że tak to się ciągnie w czasie ja nie wiem jak funkcjonować na codzień , a muszę znaleźć jakiś sposób na to, bo już nawet syn ostatnio zapytał , czy jestem chora i umieram

Nie przeczytam odpowiedzi i nie będę szukać starych postów, by poznać całą Twoją historię. Sama mam swoje życie i nie wnikam już za głęboko w problemy obcych i lżej mi z tym. Jedyne, co się mi po tym wpisie nasuwa, to chodzić również samej do psychologa. Jeśli nie ma możliwości prywatnie, to szukać możliwości bezpłatnej, lub przystępnej cenowo terapii, czy grup wsparcia. Jeśli ktoś chce wymuszać seks za "spokój", to na policji, czy w sądzie bym też to zgłaszałam, o tym głośno mówiła. To jest próba wykorzystania, szantaż i obrzydliwość straszna. Jeśli chodzi o brak sił, to podstawowym motywatorem może być właśnie to, że masz dziecko. Odpuszczając siebie odpuściłabyś automatycznie dwie osoby... Inna sprawa, to wiara. Nie trzeba być jakiegoś wyznania, ale sama wiara w coś nad nami powoduje, że mamy w sobie siłę nie z tej ziemi. Modlitwa czasem pomaga znaleźć w sobie pokłady siły działającej cuda w naszym życiu bez cudu metafizycznego. Szukaj fundacji, stowarzyszeń, wspólnot, placówek wspierających samotne matki, ofiary przemocy i tak dalej. Dla siebie, dla Twego syna, który kiedyś będzie miał własną rodzinę i będzie miał Ciebie za swój wzór.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.