17 maja 2011, 14:05
Na jakie wiele można pozwolić mężczyznie w stosunku do was? Chodzi mi o to, czy zdarzyło się Waszemu partnerowi nakrzyczeć na Was, zwyzywać Was od najgorszych? Chciałabym poznać Wasze zdanie na ten temat, Wasze historie. Potem Wam powiem czemu o to pytam...
Zapraszam do dyskusji!
- Dołączył: 2010-06-24
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 5502
17 maja 2011, 15:37
Bardzo potrzebny temat. Za mało się mówi o przemocy wobec kobiet. Ubliżanie też jest formą przemocy, jest to słowna napaść, często element psychicznego znęcania się. Nawet najbardziej impulsywny człowiek musi się nauczyć kontrolować odruchy, także te werbalne. W moim związku zdarzają się ostrzejsze wymiany zdań, niekoniecznie kłótnie z prawdziwego zdarzenia. Oboje staramy się stosować do zasady: "zero agresji". Nie używamy w stosunku do siebie obraźliwego słownictwa, nawet tego najsłabszego: "ty idioto", "ty debilko". W ogóle unikamy zwracania się do siebie "nominalnie". Bezpieczniej mówić o czynach np: "zachowałeś się głupio". Co do rękoczynów - nie wyobrażam sobie tego, mój mężczyzna również. Oświadczył mi, że jeżeli kiedykolwiek uderzę go w twarz bez powodu, poważnie się obrazi. Rozumiem go w 100%, oboje potrzebujemy szacunku.
- Dołączył: 2009-09-22
- Miasto: Mordor
- Liczba postów: 2145
17 maja 2011, 15:46
nikt na nikogo nie powinien krzyczec, ani tym bardziej ublizac. Nie zdarzyla mi sie nigdy taka sytuacja, ani ja nikogo w ten sposb nie potraktowalam. Uwazam, ze takie zachowanie dotyczy osob ktore nie radza sobie z wlasnymi emocjami i z samymi soba. Kazda niejasna sytaucje mozna wyjasnic rzeczowo, bez epitetow i wrzaskow.
Hipotetycznie gdyby ktos (moj partner) zachowal sie tak wobec mnie, odwrocilabym sie i wyszla. Informujac wczesniej, ze jestem gotowa porozmawiac jak ochlonie i zacznie zachowywac sie jak dorosly czlowiek, a nie gowniarz.
Generalnie; jakakolwiek przemoc - fizyczna czy werbalna jest nieakceptowalna, ale niestety kobiety - moze dlatego, ze wydaje im sie ze sa slabsze- czesto sie na to godza. Dla mnie jest to niezrozumiale i nic nie tlumaczy godzenia sie na taki stan rzeczy.
Edytowany przez funnynickname 17 maja 2011, 15:50
- Dołączył: 2009-10-19
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 4384
17 maja 2011, 15:51
czasami na siebie pokrzyczymy, przez tyle lat razem ciężko być zawsze potulnym jak aniołek, zdarzają się nawet i te złe emocje, ale gdyby tylko mnie wyzwał, uderzył itp już by nie był moim mężem... potrafię dużo wybaczyć, wybaczyłam zdradę, ale poniżania nie wybaczę...
17 maja 2011, 15:58
> Staffka yyy... mimo wszystko jeśli nie potrafić
> nad sobą panować to jest raczej kiepsko:o i tu nie
> chodzi o to czy ktoś jest nerwowy czy nie... tak
> jak byś powiedziała ktoś ma w charakterze tak, że
> lubi sobie zabijać... no co przecież zdarza się :D
Przecież mówię, że są granice. Jak ktoś na kogoś nakrzyczy raz na x miesięcy kiedy naprawdę ma powody to ja nie widzę sensu do wielkiego aj waj - no chyba że ktoś się drze na ludzi dzień w dzień, to przegięcie.
Ale trzeba też przyjąć do wiadomości, że ludzie to nie roboty, popełniają błędy, posiadają emocje nad którymi czasami nie do końca panują i w skrajnej sytuacji podnoszą głos, po prostu. Jeśli tak jak piszesz ktoś kto krzyczy na drugą osobę bo puściły mu nerwy (krzyczy, nie bije czy ubliża) jest nikim, to cóż, ze świecą szukać kogoś, kto nie popełnia błędów i jest "kimś"...
17 maja 2011, 16:11
Mój obecny nigdy na mnie nie nakrzyczał, ani tym bardziej nie zwyzywał :) Często się na mnie złości, ale do porozumienia dochodzimy na spokojnie zawsze :) Inna historia z moim byłym..ciągle na mnie krzyczał, cały czas mówił, że jestem jak dziecko, potrafił zwyzywać, w ogóle go nie ruszały moje łzy. Byłam z nim 2 lata - nie wiem jak mogłam tak długo wytrzymać, gdzie ja miałam oczy? :o
17 maja 2011, 16:54
moi byli faceci tylko płakali. żadnemu nie zdarzyło się na mnie nakrzyczeć. i muszę przyznać, że wolałabym to drugie. cóż - przyciągam totalne życiowe niedojdy. wolę już być sama.
- Dołączył: 2007-11-01
- Miasto: Raj
- Liczba postów: 37828
17 maja 2011, 17:08
oj u nas różnie bywało - krzyki, wyzwiska, ciche dni itp
przez 14 lat znajomości naprawdę można się przetestować
- Dołączył: 2010-07-16
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2624
17 maja 2011, 17:09
Nakrzyczeć na mnie? A co to ja , dziecko jestem?
Ja poważna babka, kompetentna i konkretna, jeden taki wywijas i się żegnamy. Zresztą moi faceci zwykle wywodzili się z kulturalnych kręgów, gdzie wyzywanie kogokolwiek, o innych zniewagach nie wspomnę, nie wchodziło w rachubę, i ja nie wyobrażam sobie inaczej. Mój Miś spokojne stworzenie, jak coś nie tak, to raczej się nadyma, a nie wybucha, i dobrze, bo z nadymaniem wiem co zrobić, negocjować, wyciągnąć ze skorupy, a z wybuchem to tylko bym także wybuchnęła.
Swoje w życiu przeszłam i wiem, że nie ma co tkwić w tego typu szarpanych relacjach, gdzie cię ktoś jak szmatę zwymyśla, a potem do kolan pada, rozgrzeszenia szukając. Życie krótkie, szkoda go na niewygodne, destrukcyjne sytuacje.
- Dołączył: 2011-04-29
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 55
17 maja 2011, 18:04
My się prawie zabijamy czasami, lecą wyzwiska, krzesła, ale po kilku minutach dociera do nas że to bez sensu i zawsze któreś wyciąga rękę ;)