Temat: Brak szczęścia

Witam. Nie czuję się szczęśliwa mimo, iż teoretycznie nie mam powodów żeby być nieszczęśliwą. 1,5 roku temu mąż mnie zdradził po 10 latach związku i zostawił z pół rocznym wtedy synem. Bardzo to przeżyłam. Do dnia dzisiejszego boli. Tym bardziej że ze względu na małego widuje go regularnie. On nadal żyje z tą z którą mnie zdradził. Ja mieszkam sama. Od 9 miesięcy jestem w związku ale widujemy się w weekendy bo mieszka kawałek ode mnie. Jest przeciwieństwem byłego. Za byłym to ja zawsze się uganialam, prosiłam o uwagę, o czułość. W tym związku partner daje mi to wszytko czego nie miałam a ja nie potrafię tego docenić przez to co dalej we mnie siedzi. Każdego dnia wstaje bez humoru. Nic mi się nie chce. Cieszy mnie jedynie jedzenie i momentami syn gdy się cieszy, robimy coś razem, gdy czuję się jemu potrzebna. Żal mi obecnego partnera bo oddaje całe serce mnie i mojemu dziecku. Świetnie się dogadują, bardzo dużo się przy nim udziela. Ale tak jak mówię ja nie potrafię tego docenić. Teraz miał 2 tygodnie urlopu. Był u nas. Codzienna obecność, to że muszę poświęcić komuś uwagę, on lubi się często przytulać więc i to że musiałam się ciagle przytulać zaczęło mnie męczyć więc myśl o wspólnym zamieszkaniu szybko odeszła bo widocznie to jeszcze nie czas. Nie wiem jak sobie pomóc. Były mąż co rusz gdy przyjeżdża po małego ma do mnie jakieś ale, co do opieki nad małym czy inne wymysły. Ewidentnie boli go fakt,że małym zajmuje się ktoś inny. Jego związek to rozstania i powroty. Wielokrotnie chciał wrócić lub robił zaloty ale ja wiem,że to bez sensu choć bardzo za nim tęsknię ale własnie za czym ? Za uganianiem się za nim, za pojedynczymi dniami gdzie rzucał mi kawałkami miłości. Proszę powiedzcie co jest ze mną nie tak i jak mogę sobie pomóc. Może ktoś miał podobną sytuację 

Pasek wagi

Sama siebie sabatujesz.

koczko. napisał(a):

Moznamozna napisał(a):

Lemonade. napisał(a):

Wuelokrotnie miałaś rady by iść na terapię bo coś jest z Tobą nie tak. Pisaalysmy też, że krzywdzisz nowego partnera i krzywdzisz własne dziecko bo się na nim wyżywasz do czego tu się przyznałaś. Czego Ty oczekujesz od nas poza kolejną krytyką i sugestią o terapii? 

Kiedy mam pójść na tą terapię ? Pracuje na cały etat, zajmuje się synem, ojciec pojawia się sporadycznie na dodatek jeżdżę teraz jeszcze do matki do szpitala psychiatrycznego. 

Z synem jest lepiej. Ogarnęłam to ?? 

sama wymyślasz problemy by nic nie robić. jak ojciec się pojawia sporadycznie to należy uregulować kontakty - przed notariuszem jeśli jesteście zgodni lub sądownie. wtedy jeśli były nie będzie realizował kontaktów to najpierw sad zagrozi mu nakazaniem zapłaty, a potem nakaże zapłatę za każdy niezrealizowany kontakt. palcem sobie tego dziecka nie zrobiłaś i nie jesteś sama za nie odpowiedzialna. jak ojciec dziecka ma jakieś wąty do ciebie o opiekę nad dzieckiem to idźcie w opiekę naprzemienną - wtedy ty będziesz miała czas dla siebie i terapie, a były będzie się opiekował tak dzieckiem jak on uznaje za słuszne.

sady nie są takie chetne w orzekaniu zagrożenia nakazaniem zapłaty za niezrealizowany kontakt

dwa opieka naprzemienna jest w większości przypadków szkodliwa dla dziecka i odchodzi się od takiego rozwiązania zwłaszcza w przypadku mniejszych dzieci 

Piszesz to samo od wielu miesięcy. 

Nadal jesteś nieszczęśliwa, nadal narzekasz na obecnego partnera, nadal tęsknisz za byłym. Najwyższa pora zakończyć ten związek, bo marnujesz czas tego człowieka, marnujesz też swój, a i dziecko niepotrzebnie przyzwyczaja się do mężczyzny, z którym nie widzisz wspólnej przyszłości. 

powiedz wszystko partnerowi, a dwa idź na terapię, znajdź takiego terapeutę który pozwoli ci że sobą zabrać dziecko... Myślę że jest to do ogarnięcia.. 


Pasek wagi

Szkoda chłopa, po czasie zostanie z ręką w nocniku

Moznamozna napisał(a):

Lemonade. napisał(a):

Wuelokrotnie miałaś rady by iść na terapię bo coś jest z Tobą nie tak. Pisaalysmy też, że krzywdzisz nowego partnera i krzywdzisz własne dziecko bo się na nim wyżywasz do czego tu się przyznałaś. Czego Ty oczekujesz od nas poza kolejną krytyką i sugestią o terapii? 

Kiedy mam pójść na tą terapię ? Pracuje na cały etat, zajmuje się synem, ojciec pojawia się sporadycznie na dodatek jeżdżę teraz jeszcze do matki do szpitala psychiatrycznego. 

Z synem jest lepiej. Ogarnęłam to ?? 

no to sie mecz dalej jak masz tak ustwaione priorytety. Sorry, ale godzina terapii raz na jakis czas, zeby sobie pomoc to nie jest miesiac w psychiatryku. No ale to byu bylo trzeba chciec sobie pomoc zamiast plawic sie w swoim niechciejstwie i marazmie i oczekiwac ze vitalia zalatwi to za Ciebie. No nie zalatwi. Potrzebujesz terapii i im szybciej sie do tego sama przed soba przyznasz tym lepiej dla Ciebie, dla nowego faceta i dla dziecka. Bo facet w koncu tez straci cierpliwosc a i dzieciak bedzie potrzebowal w koncu terapii... 

Pasek wagi

aster1987 napisał(a):

Szkoda chłopa, po czasie zostanie z ręką w nocniku

bo?

Pasek wagi

Szkoda tego faceta. Angazuje sie w zwiazek z kims komu na nim nie zalezy i kto wszedl w zwiazek nieprzygotowany na nowy zwiazek.

Terapia na poczatek. Tez mam wrazenie, ze Ty ciagle masz problemy i sciagasz na siebie kolejne (lub wymyslasz). Nie widzialam watkow sprzed lat, ale kojarze te pojawiajace sie od jakiegos czasu. Nie radzisz sobie, bo niewlasciwie ustalasz priorytety. Idz na terapie (tylko nie mow ze godzina tygodniowo rozwali Ci grafik calego tygodnia) i zacznij sie ogarniac. 

wiesz ze choroby psychicznie są dziedziczone ?

Moznamozna napisał(a):

Witam. Nie czuję się szczęśliwa mimo, iż teoretycznie nie mam powodów żeby być nieszczęśliwą. 1,5 roku temu mąż mnie zdradził po 10 latach związku i zostawił z pół rocznym wtedy synem. Bardzo to przeżyłam. Do dnia dzisiejszego boli. Tym bardziej że ze względu na małego widuje go regularnie. On nadal żyje z tą z którą mnie zdradził. Ja mieszkam sama. Od 9 miesięcy jestem w związku ale widujemy się w weekendy bo mieszka kawałek ode mnie. Jest przeciwieństwem byłego. Za byłym to ja zawsze się uganialam, prosiłam o uwagę, o czułość. W tym związku partner daje mi to wszytko czego nie miałam a ja nie potrafię tego docenić przez to co dalej we mnie siedzi. Każdego dnia wstaje bez humoru. Nic mi się nie chce. Cieszy mnie jedynie jedzenie i momentami syn gdy się cieszy, robimy coś razem, gdy czuję się jemu potrzebna. Żal mi obecnego partnera bo oddaje całe serce mnie i mojemu dziecku. Świetnie się dogadują, bardzo dużo się przy nim udziela. Ale tak jak mówię ja nie potrafię tego docenić. Teraz miał 2 tygodnie urlopu. Był u nas. Codzienna obecność, to że muszę poświęcić komuś uwagę, on lubi się często przytulać więc i to że musiałam się ciagle przytulać zaczęło mnie męczyć więc myśl o wspólnym zamieszkaniu szybko odeszła bo widocznie to jeszcze nie czas. Nie wiem jak sobie pomóc. Były mąż co rusz gdy przyjeżdża po małego ma do mnie jakieś ale, co do opieki nad małym czy inne wymysły. Ewidentnie boli go fakt,że małym zajmuje się ktoś inny. Jego związek to rozstania i powroty. Wielokrotnie chciał wrócić lub robił zaloty ale ja wiem,że to bez sensu choć bardzo za nim tęsknię ale własnie za czym ? Za uganianiem się za nim, za pojedynczymi dniami gdzie rzucał mi kawałkami miłości. Proszę powiedzcie co jest ze mną nie tak i jak mogę sobie pomóc. Może ktoś miał podobną sytuację 

Nie podjęłaś wewnętrznie decyzji o emocjonalnym rozstaniu z poprzednim partnerem, więc obecnemu nie dajesz szansy. Poza tym chyba w związkach zbyt się dopasowujesz, aby spełnić oczekiwania innych, a potem czujesz się uwięziona i tylko gdy jesteś sama, to możesz być sobą.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.