- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
7 lipca 2022, 06:55
Aż do pewnego dnia, kiedy spokojnie ćwiczyłam sobie na siłowni i moim oczom ukazał się on. Gdybym nie rzuciła "hej" w jego stronę, to pewnie udałby, że mnie nie widzi. Od tej pory stara rana się otworzyła, a ja zaczęłam rozmyślać.
Moja oaza w postaci siłowni stała się miejscem, w którym czuję się niekomfortowo.
Niedawno miał urodziny i zdjęcia wskazują, że cały czas ma świetny kontakt ze znajomymi z liceum, ze swoich studiów - tylko ze mnie zrezygnował.
Bardzo zabolało. Dodam, że od ostatniego kontaktu minęło kilka lat.
Niech mnie ktoś pocieszy.
8 lipca 2022, 12:09
Są trzy wyjścia.
1. Robisz łapankę na faceta, zmuszasz go do rozmowy i ma ci wyjaśnić, do dna, DLACZEGO!!!........głupie wyjście, bo jakim prawem masz go zmuszać?
2. Spuszczasz wodę, zapominasz o relacji i żyjesz swoim życiem, nie jesteś w końcu samotna.........rozsądne wyjście.
3. Wracasz do terapeuty, wcale nie przepracowałaś tematu. To była z twojej strony bezinteresowna uczuciowo przyjaźń?..........wyjście trudne, ale również rozsądne.
8 lipca 2022, 17:54
Jak w temacie...Sprawa bardzo trudna. Byliśmy nierozłączni od liceum, ciągły kontakt i spotkania podczas studiów. Ja przez cały czas byłam w związku, on wciąż szukał...Każdy jego nowy związek powodował pogorszenie naszego kontaktu, aż w końcu po studiach wyprowadził się na drugi koniec kraju i przestał się odzywać zupełnie. Po czasie przestałam się walczyć i narzucać.Potem w moim życiu dużo się działo: praca, ślub, kupno i wykańczanie mieszkania. Przeszło mi z czasem, zaakceptowałam ten stan a znajomość wspominałam z sentymentem.Myślałam, że przepracowałam temat, przez jakiś czas pomagał mi w tym terapeuta.Aż do pewnego dnia, kiedy spokojnie ćwiczyłam sobie na siłowni i moim oczom ukazał się on. Gdybym nie rzuciła "hej" w jego stronę, to pewnie udałby, że mnie nie widzi. Od tej pory stara rana się otworzyła, a ja zaczęłam rozmyślać.
Moja oaza w postaci siłowni stała się miejscem, w którym czuję się niekomfortowo.
Niedawno miał urodziny i zdjęcia wskazują, że cały czas ma świetny kontakt ze znajomymi z liceum, ze swoich studiów - tylko ze mnie zrezygnował.
Bardzo zabolało. Dodam, że od ostatniego kontaktu minęło kilka lat.
Niech mnie ktoś pocieszy.
Mam wrażenie ,że to Ty chyba jesteś w nim zakochana ...chyba się nie mylę ...
8 lipca 2022, 18:47
Witaj,
Podam Ci jedno i najprościejsze rozwiązanie- jego kobieta. Pewnie bardzo się jej to nie podobało, że chłopak z którym jest, ma przyjaciółkę. Dała mu ultimatum i tak to się skończyło.
Wiem to z autopsji. Też miałam dawno temu przyjaciela. Mój mąż był bardzo zazdrosny o niego, twierdził, że on mnie kocha. Nie chciał więcej tego znosić i musiałam dokonać trudnego wyboru. Też przestałam mu odpisywać. Tak to się skończyło.
Sprawa tutaj wygląda trochę inaczej, gdyż związał się z kimś, kiedy nasz kontakt już się urwał.
8 lipca 2022, 18:50
Jak w temacie...Sprawa bardzo trudna. Byliśmy nierozłączni od liceum, ciągły kontakt i spotkania podczas studiów. Ja przez cały czas byłam w związku, on wciąż szukał...Każdy jego nowy związek powodował pogorszenie naszego kontaktu, aż w końcu po studiach wyprowadził się na drugi koniec kraju i przestał się odzywać zupełnie. Po czasie przestałam się walczyć i narzucać.Potem w moim życiu dużo się działo: praca, ślub, kupno i wykańczanie mieszkania. Przeszło mi z czasem, zaakceptowałam ten stan a znajomość wspominałam z sentymentem.Myślałam, że przepracowałam temat, przez jakiś czas pomagał mi w tym terapeuta.Aż do pewnego dnia, kiedy spokojnie ćwiczyłam sobie na siłowni i moim oczom ukazał się on. Gdybym nie rzuciła "hej" w jego stronę, to pewnie udałby, że mnie nie widzi. Od tej pory stara rana się otworzyła, a ja zaczęłam rozmyślać.
Moja oaza w postaci siłowni stała się miejscem, w którym czuję się niekomfortowo.
Niedawno miał urodziny i zdjęcia wskazują, że cały czas ma świetny kontakt ze znajomymi z liceum, ze swoich studiów - tylko ze mnie zrezygnował.
Bardzo zabolało. Dodam, że od ostatniego kontaktu minęło kilka lat.
Niech mnie ktoś pocieszy.
Mam wrażenie ,że to Ty chyba jesteś w nim zakochana ...chyba się nie mylę ...
Trochę daleko posunięta nadinterpretacja :)
Od naszych ostatnich normalnych spotkań minęło ok. 6 lat. Potem spotykałam go sporadycznie, przypadkowo na mieście i już wtedy udawał, że mnie nie widzi.
Nie boli mnie już tak ta strata, jak brak wyjaśnienia o co chodzi i dlaczego tak to się potoczyło.
8 lipca 2022, 18:51
Z tym podawaniem powodu, to śliska sprawa. Z jednej strony można nie chcieć tego zrobić ze strachu, przed czyjąś reakcją. Z jeszcze innej można tego nie robić, by np. nie zranić kogoś szczerością. W sumie można "skłamać w słusznej sprawie", ale jaki podać powód, by brzmiał wiarygodnie i do tego zamknął sprawę? Do tego powiedz komuś, z kim Cię kiedyś coś fajnego łączyło, że np. kontakt z nim jest już bardziej balastem, niż przyjemnością. Pewnie można to tak sformułować, by wyszło w miarę elegancko. Nie każdy jest jednak mistrzem dyplomacji, a czasem łagodne określenia nie oddają faktycznej przyczyny zerwania kontaktów. Ja bym spytała wprost i poprosiła o szczerość, ale tylko wtedy, gdybym była na tę szczerość faktycznie gotowa.
8 lipca 2022, 18:55
Są trzy wyjścia.
1. Robisz łapankę na faceta, zmuszasz go do rozmowy i ma ci wyjaśnić, do dna, DLACZEGO!!!........głupie wyjście, bo jakim prawem masz go zmuszać?
2. Spuszczasz wodę, zapominasz o relacji i żyjesz swoim życiem, nie jesteś w końcu samotna.........rozsądne wyjście.
3. Wracasz do terapeuty, wcale nie przepracowałaś tematu. To była z twojej strony bezinteresowna uczuciowo przyjaźń?..........wyjście trudne, ale również rozsądne.
1. Dla mnie chyba opcja nie do przejścia.
2. Takie właśnie miało być wyjście, działało kilka lat...
3. Chyba jedyne słuszne wyjście.
Czy to była bezinteresowna przyjaźń? Tak.
Z moim facetem jestem od gimnazjum, w zasadzie większość mojego życia. Osobę, której dotyczy post, poznałam później i od razu postawiłam sprawę jasno. Z mojej strony była to czysta przyjaźń, kochałam go jak brata.
Wiele poświęciłam dla tej przyjaźni.
8 lipca 2022, 19:04
Jeżeli nic złego mu nie zrobiłaś (nie obgadywałaś za plecami, nie oklamywałaś, nie oszukiwałaś, nie olewałaś i tak dalej), a z innymi ma kontakt i nie jest to kwestia tego, że się odciął zupełnie po tej przeprowadzce, to ja widzę tylko trzy opcje. Był zakochany, nie chce kontaktu bo tak zamknął ten rozdział, może go wkurza że nigdy tego nie dostrzegłaś i czuje się jakbyś temat olała. Jego dziewczyna mu robi jakieś jazdy i jest bardzo zazdrosna, i to uciecie kontaktu to wynik tkwienia w toksycznej relacji gdzie nawet zagadać z kimś nie można. Albo ma jakieś problemy psychiczne, depresję i tak dalej. Może nie chciał żeby ktokolwiek wiedział, a znajomych z którymi się raz na jakiś czas spotkasz na piwie łatwiej nabrać niż przyjaciółkę. Znaczy scenariuszy to ja widzę więcej możliwych, ale reszta to już jak z telenoweli.
A musza to byc problemy tego kalibru, moze po prostu wyrosl z tej znajomosci.
No dla mnie to dziwne. Myślę, że gdyby o to chodziło, to by się to stopniowo wykruszało i wiadomo by było o co chodzi. A takie urwanie kontaktu nagle i zostawienie dziewczyny w takim stanie, że płacze, nie wie co się dzieje i nie ma pomysłu o poszło, to zupełnie coś innego niż takie powolne wypalanie się relacji, gdzie się po prostu coraz rzadziej gada. Sama mam takich dobrych znajomych ze studiów, powyjeżdżali, każdy poszedł w swoją stronę, nie bardzo jest czas żeby się spotkać i jechać set kilometrów. Ale jakbyśmy gdzieś na siebie wpadli, to normalnie gadamy, że super się zobaczyć, czy masz czas na kawkę i tak dalej. A nie, że ledwo sobie odburkiemy cześć i każdy ucieka jak najdalej.
Wilena, ale Ty cale zycie mieszkasz w Krakowie, nie? To nie jest zarzut czy cos, ale tez inaczej kontakty wygladaja, jak ludzie wyjezdzaja gdzies na studia a potem sie rozjezdzaja po swiecie, czy czesc wyjezdza a czesc zostaje. Wtedy ten kontakt sie jakos utrzymuje, ale z biegiem czasu on sie wlasnie tak nagle urywa. Inaczej to wyglada, jak sie zostaje na miejscu i sie zerwie kontakt, a inaczej, jak sie wyjedzie.
No ja tak. Całe życie w jednym miejscu. Ale u mnie dużo ludzi przyjechało tutaj tylko na studia, a potem się rozjechali po świecie. I kontakt w pewnym sensie tak, urwał się. Każdy ma na miejscu bliższych przyjaciół, czy rodzinę, nie mamy potrzeby dzwonić do siebie co chwilę i relacjonować ze szczegółami a co tam w robocie, a na co idziesz do kina, a co robisz w weekend i tak dalej. Ale raz na jakiś czas się zgadamy, że "hej, nie uwierzysz kogo dzisiaj spotkałam", albo sobie życzenia złożymy na urodziny. Jak ktoś przyjeżdża do Krakowa, czy ja jestem w ich mieście, to czasami się zgadamy na kawę/piwo i wspominanie "starych czasów". Z nikim nie mam tak, że jakbyśmy na siebie wpadli gdzieś tam, to będziemy się unikać. Serio myślałam, że tak to normalnie działa. Moi rodzice też mają znajomych jeszcze z liceum, albo ze studiów, z którymi na co dzień nie mają kontaktu, ale jak gdzieś na siebie wpadną to zawsze się cieszą, poplotkują i chociaż jakimiś podstawowymi informacjami się wymienią, że temu to się wnusia urodziła, a tamten to w xyz teraz pracuje. Jak ja z nimi byłam, to mnie też zawsze przedstawiali i ze strony ich znajomych mogłam zawsze liczyć na jakąś opowieść w stylu "a wiesz jaki twój tata numer kiedy odstawil". Nikt nie uciekał udając że się nie widzi. Generalnie so czego zmierzam, że jak się na siebie wpadnie, czy z życzeniami zadzwoni, to takie ciepłe są te spotkania, serdeczne. Napewno nie jest to dla nikogo, mimo braku stałego kontaktu, powód do płaczu, ani zastanawiania się o co poszło i co się stało.
Ale o to chodzi, ze nawet, jak sie kontakt urwie, bo ktos wyjechal, to nie wpadasz az w taka depresje, ze idziesz na terapie. A autorka poszla. Dlatego nie rozumiem komentarzy, ze facet pewnie ja kochal albo dziewczyny mu zabranialy - owszem, sa to mozliwe scenariusze, ale tu to autorka ma problem z nadmierna reakcja. Na silowni mogl jej zwyczajnie nie zauwazyc. A jesli ja zauwazyl i zignorowal, to moze powodem byc rowniez to, ze to jej uczucia sa nieadekwatne do statusu przyjazni.
Ja tez przyjezdzam raz na 2 msc do rodzinnego miasta i nie mam sily spotykac sie ze wszystkimi znajomymi. Nie chce mi sie po prostu. Z niektorymi nam sie drogi rozjechaly, jak ktos mentalnie tkwi gdzies indziej, no to szkoda mi czasu. I mam taka dawna bliska przyjaciolke, ktora wyjechala do Warszawy i jej odbilo. A naprawde jeszcze cale liceum jak wyjechalam pisalysmy codziennie. Ale jak sie z nia spotykam i slysze o imprezach, koncertach i zyciem licealisty w wieku 33 lat, no to serio, nie chce mi sie, wole sie wyspac. Oczywiscie nie odwrocilabym wzroku na ulicy, zeby nie bylo ;-)
Tak, poszłam na terapię, bo nie umiałam poradzić sobie z brakiem ważnej do mnie osobie. Ludzie chodzą na terapię po rozstaniach, po śmierci osoby bliskiej, czy terapia po stracie kogoś, kto po prostu był od lat obecny w naszym życiu jest czymś dziwnym?
Jestem osobą wysoko wrażliwą, przez długi czas ten temat ciągnął się za mną, więc nie widziałam powodu, aby nie skorzystać z pomocy specjalisty.
Po tym czasie po prostu to wróciło, to nie jest znajomy ze szkoły, tylko osoba, która wiedziała o mnie WSZYSTKO. Jest mi zwyczajnie przykro, że zostałam tak potraktowana.
8 lipca 2022, 20:06
Nie ma przyjaźni szlachetnej i czystej między kobietą i mężczyzną, jeśli oboje są hetero. zawsze taki przyjaciel myśli o Tobie w kontekście seksualnym, jest to naturalne i tyle. Może ty myślałaś że to przyjaciel a on chciał czegoś wiecej ?Na to wskazuje jego zachowanie. Przykro mi. Też to przechodziłam. Jak masz partnera to on niech będzie Twoim przyjacielem i to jest najlepszy układ. Teraz mam przyjaciółki a z przyjacielem od liceum nie mam kontaktu. Mój mąż też miał przyjaciółkę od liceum i również nie mają kontaktu. Każdy ma swoje życie. Jest to czyste i uczciwe.
8 lipca 2022, 20:57
Nie ma przyjaźni szlachetnej i czystej między kobietą i mężczyzną, jeśli oboje są hetero. zawsze taki przyjaciel myśli o Tobie w kontekście seksualnym, jest to naturalne i tyle. Może ty myślałaś że to przyjaciel a on chciał czegoś wiecej ?Na to wskazuje jego zachowanie. Przykro mi. Też to przechodziłam. Jak masz partnera to on niech będzie Twoim przyjacielem i to jest najlepszy układ. Teraz mam przyjaciółki a z przyjacielem od liceum nie mam kontaktu. Mój mąż też miał przyjaciółkę od liceum i również nie mają kontaktu. Każdy ma swoje życie. Jest to czyste i uczciwe.
Potrzebowałam tej odpowiedzi, dziękuję.
8 lipca 2022, 21:18
Nie ma przyjaźni szlachetnej i czystej między kobietą i mężczyzną, jeśli oboje są hetero. zawsze taki przyjaciel myśli o Tobie w kontekście seksualnym, jest to naturalne i tyle. Może ty myślałaś że to przyjaciel a on chciał czegoś wiecej ?Na to wskazuje jego zachowanie. Przykro mi. Też to przechodziłam. Jak masz partnera to on niech będzie Twoim przyjacielem i to jest najlepszy układ. Teraz mam przyjaciółki a z przyjacielem od liceum nie mam kontaktu. Mój mąż też miał przyjaciółkę od liceum i również nie mają kontaktu. Każdy ma swoje życie. Jest to czyste i uczciwe.
Chyba jej zachowanie na to wskazuje, facet po prostu zerwal kontakt, a ona x lat pozniej wciaz przezywa. Skad Wy w ogole bierzecie te wnioski, ze on byl w niej zakochany, serio...