Temat: nie wiem co mam robić...

.

Użytkownik4709114 napisał(a):

Nie wiem od czego zacząć więc może zacznę od słów "mam romans". 

Poza tym- 34 lata, dzieci brak, jedną przyjaciółkę, z którą ciężko się spotkać, potrzebuję po prostu z kimś pogadać. Wiem, to nieco żałosne, żeby być samotnym w wieku trzydziestu paru lat...

Mam też męża, po ślubie 4 lata. Mój mąż to człowiek bardzo zamknięty w sobie, dość zimny i obojętny. Nigdy nie był zbyt wylewny, nigdy nie potrafił powiedzieć, że ładnie wyglądam czy przytulić jak było źle i wiecie co? Nie przeszkadzało mi to. Siebie też uważam za dość zimną kobietę, która nie potrzebuje wielu czułości i lubi być sama. Nie potrzebny mi był ślub, dom, dzieci. Tak zawsze myślałam. I tak żyliśmy, trochę razem, trochę "obok siebie". Jakiś czas temu mąż zmienił pracę, ciągle go nie ma, popołudnia, wieczory, święta spędzam sama i z dnia na dzień stajemy się sobie coraz bardziej obcymi ludźmi. Od jakiegoś czasu próbuję z nim rozmawiać, mówić, że zaczęło mi to przeszkadzać, że nie mamy ze sobą o czym rozmawiać, a jak jesteśmy razem nie umiemy tego czasu spędzić wspólnie. Klasyka- pojawił się ktoś inny, kto pokazał mi, że to, czego nigdy nie lubiłam może być fajne, że może być ktoś, kto przytuli gdy Ci smutno, kto powie, że wyglądam super i kto pokazał mi, że siłą jest być "razem". Klasyczne od przyjaźni do uczucia. Na ten moment czuję się strasznie, żyję w dwóch różnych światach i nie umiem sobie z tym poradzić. Romans trwa już jakiś czas, znam tego człowieka od dawna, zawsze mogłam na niego liczyć i bardzo mu ufam. Wiecie, czasem myślę, że to właśnie on jest osobą, przy której pierwszy raz w życiu pomyślałam, że chciałabym mieć dzieci, psa, dom z ogrodem... Nie jestem głupią nastolatką, wiem jak to brzmi i wiem, że zaraz "dobre dusze" powiedzą, że jestem obłudną dziewuchą, że zdradzam męża i mam kochanka na boku. Nie wiem co mam robić, czuję się źle. Chciałam odejść od męża, chciałam zacząć żyć na nowo, ale wiecie co? Boję się. Reakcji rodziny, znajomych. Rozmawiałam z nim o tym nie raz, mówiłam, że może nie pasujemy do siebie i powinniśmy zacząć nowe życie. Usłyszałam wtedy, że ślub jest na zawsze, a on "ma tylko mnie". Nie chcę nikogo zranić choć wiem, że już na to za późno, jakakolwiek decyzja nie zapadanie, ktoś będzie cierpiał, nie wiem czy najbardziej nie ja.. ale ja chcę tylko być szczęśliwa, czy to źle, że w wieku 34 lat chciałabym mieć dziecko i fajnego faceta u boku, który z okazji dnia matki kupi mi kwiaty, bo urodziłam mu owoc naszej miłości... wiem, że mój mąż nigdy tego nie zrobi, że to jaki jest, nie zmieni się, za wiele razy próbował.W zasadzie to nie wiem po co to wszystko piszę, mam łzy w oczach, bo nie wiem czego oczekuję, może po prostu opinii z boku?

przeczytaj to i zastanow sie jak bedzie wygladalo wasze dalsze zycie. w zasadzie sama juz zdecydowalas wchodzac w nowa znajomosc i teraz musisz zebrac sie w sobie i stawic czola sytuacji. Ja podjelam decyzje po 20 latach - nie zaluje ze po 20, nie zaluje ze podjelam, musisz porozmawiac z mezem i zakonczyc udawanie ze jest ok. On byc moze z kim innym bedzie tez inny, moze od poczatku w jakis sposob do siebie nie pasowaliscie i stad oboje zyliscie tak jak zyliscie. Zaloz sobie ze on jest tak samo mlody i ma tez szanse zyc z kims z kim bedzie szczesliwy.

Nie roztkliwiaj się nad sobą. Zdrowe podejście jest takie, że zanim się wejdzie w nową relację, kończy się starą. Granie na dwa fronty jest sytuacją moralnie nie do zaakceptowania. Nie masz z mężem dzieci, więc sprawa to tak na prawdę kwestia podjęcia męskiej decyzji  z kim chcesz spędzić najbliższe lata.

menot napisał(a):

Nie roztkliwiaj się nad sobą. Zdrowe podejście jest takie, że zanim się wejdzie w nową relację, kończy się starą. Granie na dwa fronty jest sytuacją moralnie nie do zaakceptowania. Nie masz z mężem dzieci, więc sprawa to tak na prawdę kwestia podjęcia męskiej decyzji  z kim chcesz spędzić najbliższe lata.

Dzieci nie, ale kredyt na długie lata. To też łączy.

Użytkownik4709114 napisał(a):

menot napisał(a):

Nie roztkliwiaj się nad sobą. Zdrowe podejście jest takie, że zanim się wejdzie w nową relację, kończy się starą. Granie na dwa fronty jest sytuacją moralnie nie do zaakceptowania. Nie masz z mężem dzieci, więc sprawa to tak na prawdę kwestia podjęcia męskiej decyzji  z kim chcesz spędzić najbliższe lata.

Dzieci nie, ale kredyt na długie lata. To też łączy.

No ale trzeba podjąć decyzję w pewnym momencie, nie? Albo rybka albo śledź. Czy liczysz na to, że nie wiem, wpadniesz i samo się rozwiąże i nie będziesz musiała podejmować żadnej decyzji?

to może zacznij od przeglądania wspólnych zdjęć i zastanów się, czy i kiedy były momenty kiedy byliście ze sobą szczęśliwi? 

jezeli tak, to kiedy to było, w jakich okolicznościach, i dlaczego to się zmieniło? 

i przede wszystkim może warto pójść na wspólną terapię? 

Pasek wagi

nie ma co marnowac zycia i zyc byle jak. A tekst, ze on nie ma nikogo poza Toba? no litosci, dorosły facet, a jak dziecko. Płyń z prądem i nawet sie nie wahaj, jesli masz pewnośc, a widzę że masz, że to będzie szczęśliwe życie. Tak jak jest , na dłuższą metę sie nie da, powinnas wybrać. 

Pasek wagi

Odeszłabym, ale nie dlatego że jest Ten inny.... odeszłabym dla samej siebie,  bo z tego co opisujesz po prostu (będąc na Twoim miejscu) byłabym nieszczęśliwa. Skoro piszesz że mąż od zawsze taki był, to nie wiem czemu w ogóle był ślub, ale może po prostu był potrzebny żebyś otworzyła oczy i zobaczyła czego ci brakuje. Nie macie dzieci, więc jest trochę prościej. Tak jest kredyt, ale ludzie się rozwodzą z kredytem na głowie i jakoś jest to rozwiązane. Mieszkanie/dom można sprzedać i spłacić kredyt... Zawsze jest jakieś wyjście, trzeba tylko odwagi. 

Może żal ci Męża, bo powiedział że ma tylko ciebie, ale z innej strony pomimo ze mu komunikujesz problemy i czego Tobie brakuje w relacji, On nic z tym nie robi, nie pracuje nad waszym małżeństwem (przynajmniej nie napisałaś nic na ten temat), a nawet jest go coraz mniej w Twoim życiu.

Byłam w relacji z takim "mrukiem", ale się wycofałam. Niby facet w ogólnym znaczeniu był dobry, ale Mi brakowało uczyć, okazywanie jakichkolwiek emocji... po prostu stwierdziłam ze nie można ciągle mówić do ściany 🤷‍♀️

 


Pasek wagi

gordita2021 napisał(a):

to może zacznij od przeglądania wspólnych zdjęć i zastanów się, czy i kiedy były momenty kiedy byliście ze sobą szczęśliwi? 

jezeli tak, to kiedy to było, w jakich okolicznościach, i dlaczego to się zmieniło? 

i przede wszystkim może warto pójść na wspólną terapię? 

Terapia nic nie da. Kiedyś o tym wspomniałam, ale mój mąż twierdzi, że on jest szczęśliwy, a ja szukam problemów na siłę i wymyślam tylko powody do kłótni.

gordita2021 napisał(a):

to może zacznij od przeglądania wspólnych zdjęć i zastanów się, czy i kiedy były momenty kiedy byliście ze sobą szczęśliwi? 

jezeli tak, to kiedy to było, w jakich okolicznościach, i dlaczego to się zmieniło? 

i przede wszystkim może warto pójść na wspólną terapię? 

na ogladanie zdjec to byl czas zanim nie zostal zrobiony krok w strone rozstanie, bo w zasadzie to juz fakt, jedynie zostala trudna formalnosc oficjalnego oswiadczenia. Trzeba poniesc konsekwencje decyzji.

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.