- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
14 lutego 2022, 23:26
Do osób po rozstaniach - skąd wiadomo, że taką decyzję należy podjąć? Że jest ona właściwa? W którym momencie ją podjąć? Czy to przychodzi łatwo? Oczywiście, nie mam na myśli sytuacji, gdzie powodem rozstania jest przemoc/używki/zdrada... Bardziej chodzi o niespełnianie oczekiwań, rozczarowanie, może nudę, inne priorytety?
15 lutego 2022, 00:11
Do osób po rozstaniach - skąd wiadomo, że taką decyzję należy podjąć? Że jest ona właściwa? W którym momencie ją podjąć? Czy to przychodzi łatwo? Oczywiście, nie mam na myśli sytuacji, gdzie powodem rozstania jest przemoc/używki/zdrada... Bardziej chodzi o niespełnianie oczekiwań, rozczarowanie, może nudę, inne priorytety?
U mnie decyzja było definitywne zakończenie związku gdy koledzy i puby stały się ważniejsze niż ja. Razem 3 lata. Szybko weszłam w nowy związek i jedt cudownie. Plus fakt że nie umiał zrozumieć ze nie zawsze mam ochotę na seks. Obrażanie się o byle co. Nie widziałam sensu zdby dalej ten wózek ciągnąć
Edytowany przez lucylllaa 15 lutego 2022, 00:13
15 lutego 2022, 01:19
Moj poprzedni prawie 4letni zwiazek mial miejsce, kiedy bylam bardzo mloda 14.5-18.5
Tak po 2.5 roku juz tak czulam, ze to chyba nie to. Szczerze to nic mu nie moge zarzucic, no moze oprocz tego, ze ja dojrzewalam, mimo, ze byl sporo starszy - tak srednio (nie byl zbyt ograniety zyciowo i ogolnie byl dla mnie za spokojny) za to do malzenstwa byl pierwszy (mnie malzenstwo nie interesuje)
Generalnie zrywalam z nim pare razy w przeciagu ostatniego 1.5 roku, w miedzyczasie spotykalam sie z 2 facetami. Kochal, wybaczal, walczyl. To spowodowalo, ze coraz bardziej tracil moj szacunek i te wieczne przynoszenie kwiatkow w zebach (do dzisiaj nienawidze dostawac kwiatow)...
Ja, wtedy, troche moze nie wiedzialam czego chce, troche nie bylam pewna czy to tak zawsze jest po paru latach zwiazku (choc jednoczesnie wiedzialam, ze nie wyobrazam sobie z nim zycia) i dawalam sie "namowic", ze to milosc, ze tylko my bla bla bla.
No i ktoregos razu, po przeczytaniu Alchemika, i tuz po wspolnym zamieszkaniu, po prostu zerwalam raz na zawsze.
Ze swojej strony powiem wiec - to sie po prostu czuje. I jesli nie jest to chwilowe, to nie ma sensu marnowac sobie (i tej osobie) czasu
Nigdy nie zalowalam tej decyzji, moze jedynie tego, ze tak pozno to sie faktycznie stalo.
Po rozstaniu mimo, ze chcialam byc sama, swietnie sie bawilam i czulam wysmienicie jako singielka, zakochalam sie po paru miesiacach i do teraz (czyli ponad 15 lat) jestem z ta osoba.
Edytowany przez sweeetdecember 15 lutego 2022, 01:21
15 lutego 2022, 07:21
dojrzewam do tej dezycji juz dwa lata i nadal sie jej chyba po prostu boje. 18 lat razem, dwoje dzieci, kredyt itd. Mam poczucie ze jestem z tym sama, nie mam wsparcia od nikogo (nawet moja mama, ktora w sumie za zieciem srednio przepada, swierdzila ze ojejku jejku, taki majątek, taki piekny dom, no co za pomysly, trzeba wybaczyc i przymknac oko). A ja sie dusze, jade na antydepresantach.
15 lutego 2022, 07:48
Powód nigdy nie powinien być zewnetrzny, bo łatwo się zmanipulować, ale nie zmieni to uczuć. Ty wymieniłaś same powody zewnetrzne: przemoc/uzywki/zdrada, a tu nie o to chodzi. Powodem dla zakonczenia związku jest to, że nie chce się w nim juz dłużej być, a co sie do tego przyczyniło jest bez znaczenia, stanowi okoliczności a nie powód.
15 lutego 2022, 07:58
moment to po prostu brak milosci. Kolezanka jak odchodzila od partnera to mowila, ze w pewnym momencie juz sie nawet nie klocili. Po prostu siedzieli w oddzielnych pokojach. Kiedy czujesz, ze partner to wspollokator tzn ze moment na rozstanie juz jakis czas temu byl..
15 lutego 2022, 08:23
moment to po prostu brak milosci. Kolezanka jak odchodzila od partnera to mowila, ze w pewnym momencie juz sie nawet nie klocili. Po prostu siedzieli w oddzielnych pokojach. Kiedy czujesz, ze partner to wspollokator tzn ze moment na rozstanie juz jakis czas temu byl..
Bez przesady, ja tak nie uważam. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że po momencie ‚wspollokatora’ jeszcze da się wszystko naprawić, o ile obie osoby chcą walczyć o to - bo to ogrom pracy jest. Pytanie czy chcecie.
15 lutego 2022, 08:45
moment to po prostu brak milosci. Kolezanka jak odchodzila od partnera to mowila, ze w pewnym momencie juz sie nawet nie klocili. Po prostu siedzieli w oddzielnych pokojach. Kiedy czujesz, ze partner to wspollokator tzn ze moment na rozstanie juz jakis czas temu byl..
Bez przesady, ja tak nie uważam. Na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że po momencie ?wspollokatora? jeszcze da się wszystko naprawić, o ile obie osoby chcą walczyć o to - bo to ogrom pracy jest. Pytanie czy chcecie.
No właśnie, tutaj już potem zależy od tego, jak duże będą konsekwencje zerwania relacji. Jak nie ma wspólnych zobowiązań (dzieci, kredytów, wspólnej własności, przy czym na kasę lepiej się nie oglądać, bo to tylko kasa - relacje w związku są ważniejsze), to prawdopodobnie lepiej jest uciąć sprawę, bo - nie ukrywajmy - zwykle w obliczu problemów czy większej liczby obowiązków relacja nie rozkwita, tylko traci na jakości. Lepiej nie będzie, a każde z Was po zerwaniu będzie miało szansę na znalezienie kogoś lepiej dopasowanego.
Ale jeżeli w grę wchodzą dzieci, to warto próbować naprawiać za wszelką cenę. Oczywiście jeżeli mówimy o wypaleniu związku, a nie np. przemocy.
Edytowany przez 15 lutego 2022, 08:46
15 lutego 2022, 10:57
Powód nigdy nie powinien być zewnetrzny, bo łatwo się zmanipulować, ale nie zmieni to uczuć. Ty wymieniłaś same powody zewnetrzne: przemoc/uzywki/zdrada, a tu nie o to chodzi. Powodem dla zakonczenia związku jest to, że nie chce się w nim juz dłużej być, a co sie do tego przyczyniło jest bez znaczenia, stanowi okoliczności a nie powód.
no jak jest przemoc to nic dziwnego że nie chce się razem byc