Temat: Związek z maminsynkiem

.

.nonszalancja. napisał(a):

tak się zastanawiam , czy jesteś trollem

Najpierw opisujesz jaka tragedia w życiu cie spotkała , potem wspominasz, że facet mimo twoich próśb zostawił cię w potrzebie, dlatego czujesz się straszliwe pokrzywdzona  , a na końcu wysyłasz facetowi linki do wspólnego mieszkania 

o co tutaj chodzi, albo o co ci w życiu chodzi ? 

Wysyłam bo we wrześniu mamy się wprowadzać razem a nie mamy żadnego mieszkania na oku, co w tym złego 

Użytkownik4304346 napisał(a):

Powiedz mu bez fochów co czujesz, bez oskarzania, może do czegoś dojdziecie. Może on się otworzy, bo skoro pojechał do matki to znaczy, że to było dla niego ważne. 

Obserwuj go uważnie, i jasno komunikuj czego od niego oczekujesz. Jeśli takie sytuacje w których będziesz niezadowolona będą się powtarzały to się z nim rozstań. Drugiego człowieka ciężko zmienić, raczej trzeba wybierać kogoś kto nam pasuje, a u kogo te wady które nam nie pasują jesteśmy w stanie zaakceptować. Coś tam oczywiście ludzie się zmieniają, ale niekoniecznie w stronę w którą nam pasuje, a już takie zależności rodzinne to bardzo ciężko rozluźnić. 

No i zastanów się też nad sobą, może ty też jesteś jak ta jego mama, chcesz zeby był na każde twoje skinienie. Ja zapytałam co to za tragedia bo też mnie zastanowiło, że tak cierpisz, a szukasz mieszkań. 

szukam mieszkań żebyśmy mieli dach nad głowa jak się zaczną studia,a we wrześniu mamy się wprowadzać. to normalne ze myśle o tym


.nonszalancja. napisał(a):

tak się zastanawiam , czy jesteś trollem

Najpierw opisujesz jaka tragedia w życiu cie spotkała , potem wspominasz, że facet mimo twoich próśb zostawił cię w potrzebie, dlatego czujesz się straszliwe pokrzywdzona  , a na końcu wysyłasz facetowi linki do wspólnego mieszkania 

o co tutaj chodzi, albo o co ci w życiu chodzi ? 

Bo życie toczy się dalej, ma całe dnie siedzieć i się zamartwiać? Przecież to wszystko nie zdarzyło się jednego dnia. 

Pasek wagi

Po jednej sytuacji ciężko określić czy on jest maminsynkiem. Na pewno czujesz się źle, że w tak cieżkim dla Ciebie okresie czasu pojechał do matki, która choć była w jakiś sposób fizycznie poszkodowana, to nie było to na tyle cieżkie, żeby rzucać wszystko i pędzić. Ale też nie wiemy jak matka mu to przedstawiła - są matki "szantażujące" dziecko, że już już umiera i trzeba lecieć na złamanie karku. Może też być tak, że facetowi cięższa wydawała się w danym momencie ułomność fizyczna niż rozterki psychiczne - na zasadzie, że wiadomo że jak ktoś umrze bliski to jest smutno, ale to normalne i w końcu minie - nic nadzwyczajnego i każdy tak ma a tu mama nie może chodzić, trzeba ją dźwigać a ojciec nie da rady (wiemy że tak źle nie było, ale kto wie co on w tamtym momencie usłyszał). Trudno stwierdzić co sobie myślał. W mojego meża rodzinie było trochę podobnie. Mój mąż i jego brat od dziecka byli "szkoleni" w uzależnieniu od matki i nauczeni że jak ich siostra potrzebie pomocy to trzeba rzucić swoje sprawy i lecieć jej pomagać. Na początku nie zwracałam uwagi na to, potem z czasem zaczęłam to widzieć, zaczęło mnie to irytować i zaczęłam też o tym mówić otwarcie jemu - nie w formie focha, tylko własnie żeby mu pokazać że to nie jest normalne, że dorosły chłop rzuca wszystko bo mama kazała. I tak samo to nie jest normalne, że matka patrzy w córkę jak w obraz i wszystko robi pod nią i wciaga w to synów. Jak wykańczaliśmy pierwsze mieszkanie 11 lat temu, to niczego nie mozna było kupić dopóki mama nie zatwierdziła, że jej się podoba. Z czasem mój mąż zaczął dostrzegać to, że czesto jest wykorzystywany przez starszą siostrę, bo tak byli nauczeni (nie wiem czy celowo to było robione, czy podświadomie - ale do dziś córka mojej tesciowej oraz jej dzieci są zawsze na pierwszym miejscu jak przychodzi co do czego). Różnica taka, że z czasem jak maż zaczął dostrzegać te wszystkie niuanse i fochy teściowej jak coś było nie po jej myśli, to zaczął się odcinać od tego. Mamy dobre relacje z tesciami, ale on już nie leci na każde skinienie - owszem pomoże jak jest potrzeba i jak faktycznie tylko on daną rzecz moze zrobić, ale nigdy kosztem siebie i nas. Jak mamy plany to mamy plany i ich nie zmieniamy bo np mamie trzeba zmienić opony w aucie na letnie czy coś w tym stylu - bez przesady. Mąż potrafi powiedzieć "Sorry, nie mam czasu" albo "Jest u ciebie siostra i jej mąż, to niech ci to zrobią, bo bez sensu żebym ja jechał specjalnie skoro oni są na miejscu". Potrzeba było na to czasu i uświadomienia mu, że nie może dawać się wykorzystywać nikomu, nawet własnej mamie. Ale też nigdy nie nastawiałam go przeciwko niej - to jego mama i powinni miec dobre relacje. Chodziło tylko i wyłacznie o wyplenienie pewnych zachowań a nie o nią jako o osobę.

Pasek wagi

Oczywiście że dobrze że szukasz mieszkania-pomijajac fakt że gdzies mieszkać musisz( w końcu już prawie wrzesień) to w obliczu straty czasem dobrze skoncentrować się na konkretnych , codziennych zadaniach, oderwać mysli. Nie daj sobie wmówić że to źle o tobie świadczy czy cos.

Jesteście bardzo młodzi i myślę że 5 lat związku liczy się wtedy inaczej niż u np 30 latkow. Zwłaszcza że był to związek " na odległość"

Powiedziałabym spokojnie chłopakowi co czujesz. Jasno i wyraznie. I że od partnera oczekujesz wsparcia.

Bo jedno ze pojechal..drugie że się nie odzywal i nie zainteresował się Toba. A trzecie-ten brak zainteresowania mieszkaniem...Jestes pewna że zależy mu tak jak tobie? Na wspólnym mieszkaniu i przyszlosci... On nie przezywa tragedi-na spokojnie mógłby wykazać inicjatywe...a tego nie robi.

No i trzymaj się ciepło.

Pasek wagi

Szczerze? To po tym jednym wpisie ja nie jestem w stanie ocenić czy on jej mamisynkiem (może, wykluczyć też nie mogę). Za to już po paru paragrafach Ciebie odbieram jako rozhisteryzowaną i przesadnie melodramatyczną osobę, przez co musisz mieć poważne problemy z normalną komunikacją w związku i nie tylko (bo nawet na forum to wychodzi, w przecież dziewczyny Cię nie znają, a widzę że tak samo negatywnie odbierają to co piszesz). Tak okropnie Cię zranił, że nawet nie chciałaś z nim rozmawiać? A czymże tak okropnie Cię zranił? Tym, że chciał odwiedzić swoją chorą mamę jak ta go poprosiła żeby przyjechał? Piszesz o porzuceniu co najmniej tak jakby zostawił Cię z otwartą raną gdzieś na linii frontu. Ja bym chciała pojechać do domu nawet gdyby się nic nie działo z moimi rodzicami, bo bałabym się że mi w takiej toksycznej atmosferze psychika siądzie. Każdy inaczej przeżywa tragedię i śmierć bliskiej osoby. To jasne i nie ma co tego oceniać. Tylko pytanie czy Twoje zachowanie to wynik obecnej sytuacji? Czy zawsze taka jesteś? Bo mnie ciężko uwierzyć, że osoba tak melodramatyczna na co dzień się zachowuje inaczej. I wtedy się chłopakowi nie dziwię, że nawet nieświadomie się ewakuował. 


arcade. napisał(a):

.nonszalancja. napisał(a):

po 1 nie napisałaś cóż takiego wydarzyło się w twoim życiu 

po 2 jesteś dorosła masz buzie powiedziałaś facetowi , że nie dasz sobie rady sama i go potrzebujesz? Zapytałaś czy w tej wyjątkowej syt wyjazd do matki jest sprawą najwyższej wagi i czy mógłby zostać z tobą ? 

po 1 napisałam ze jwst to tragedia, powinno wystarczyć 

po 2 mam ta buzie i jej użyłam. powiedziałam mu ze go potrzebuje ale olał to i pojechał do matki

Nie, nie powinno wystarczyć i nie wystarczyło. Tragedia dla jednego to śmierć, dla innego zalane pole po powodzi i brak zarobku z tego powodu, spalony dom, złamany paznokieć (baby z tego też robią niezłą TRAGEDIĘ), utrata pracy, niepromowanie do kolejnej klasy itp. 
Sama musisz przepracować to wszystko w swojej głowie. 

Pasek wagi

Gdyby ktores z rodziców poprosiło zebym przyjechała, bo złamało nogę, to bym cię olała i pojechała. Wymagasz od chłopaka czegoś, czego sama bys nie zrobiła. Nie będzie olewał własnych rodziców, najwyzej uzna, ze jestes stuknieta i siejesz nienawisc.

Po jednej, opisanej zresztą pod wpływem emocji i to z punktu widzenia jednej strony ciężko ocenić, czy facet faktycznie jest maminsynkiem.

Odnoszę jednak wrażenie, że lubisz nadawać różnym rzeczom dramatyczny "look". Rozumiem, że było Ci ciężko. Twój chłopak pojechał z Tobą do domu i był przy Tobie przez 3 dni. Nie znamy powodu, dla którego wrócił i dlaczego matka wezwała go do siebie. Uważam również, że takie ocenianie "on nie ma z nią dobrych kontaktów, więc nie powinien jechać" jest bardzo niedojrzałe. Czy Twój chłopak oceniał i analizował kim była dla Ciebie zmarła osoba? Czy po prostu spakował gacie i pojechał do Twojego domu.

Zakładając, że matka wezwała do złośliwie lub, że pojechał mimo, że matka nie potrzebowała jego pomocy. Dorosłe życie to miliony kompromisów i przede wszystkim rozmowy i mówienie wprost o swoich emocjach. Nie strzelanie focha i zastanawianie się, czy się odezwać czy nadal karać drugą osobę brakiem kontaktu :) Masz prawo odbierać różne sytuacje po swojemu. Masz prawo być smutna, zła, zawiedziona. Ale poznaj również zdanie drugiej strony i nie umniejszaj jej wartości. 

Pasek wagi

Ja myślę, że on wypadek mamy potraktował jako wymówkę i sposób na ewakuację, gdyż sytuacja, która spotkała Twoja rodzinę najwidoczniej go męczyła i czuł, że nie sprosta. Świadczy o tym brak kontaktu po jego wyjeździe, bylebyś go z powrotem nie wezwała. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.