Temat: Mój facet mnie irytuje

Mój facet coraz bardziej mnie irytuje. Czy to zapowiedź końca związku?

Mam 28lat. Wcześniej nie byłam z nikim w związku (byłam gruba, czułam się nieatrakcyjna, miałam trądzik, zaburzenia odżywiania). Uporałam się z tym wszystkim i po jakimś czasie poznałam obecnego partnera (nazwijmy go Marek). 

Od początku wydawał mi się zabawny, miły, przyjemnie spędzało się z nim czas. Długo traktowałam go jak przyjaciela, ale gdy zrozumiałam co do niego czuję powiedziałam mu o tym, a on odwzajemnił moje uczucie. Jesteśmy razem ponad 3 lata jednak nie mieszkamy razem. Do końca roku mam zwolnić się z obecnej pracy i poszukać czegoś u niego w mieście. Ale coraz bardziej zastanawiam się nad słusznością tej decyzji. Tu mam dobrze płatną pracę na fajnym stanowisku, pracuję w zawodzie i mam cudownych współpracowników. A z Markiem coraz więcej mnie dzieli (?). Zaczynają mnie w nim denerwować drobne rzeczy. Chyba wstydzę się go przed rodziną. Gdy jesteśmy sami jets okej, ale gdy przyprowadzam go do rodziny/znajomych stale go obserwuję i gdy powie coś co uznam za niepotrzebne to się irytuję, a potem mam na niego focha chociaż nie zrobił nic złego. 

Kolejny przykład. Ostatnio wspominałam mu coś, że dawno nie byłam w kinie, bo pandemia, a teraz znów otwarte to fajnie byłoby pójść. Któregoś weekendu jak do niego przyjechałam (dzieli nas 120km) zabrał mnie do kina. Super, w końcu o tym mówiłam? Otóż nie. Zdenerwowałam się, bo nie widzieliśmy się 3tygodnie, a przyjechałam tylko na jedno popołudnie, a ten zabiera mnie do kina gdzie nie pogadamy ani nic i to jeszcze na jakiś horror (nie lubię takich filmów). Wkurzyłam się i potem się nie odzywałam chociaż on nic nie zrobił. 

Coraz bardziej zaczyna mnie denerwować jego charakter, zostawianie rzeczy na ostatnią chwilę. Ciągle mówi, że jest introwertykiem, ale jeździ na zloty starych aut gdzie sam zagaduje obcych ludzi, daje im do siebie kontakt, a potem nawet się z nimi spotyka. Na tych zlotach to on jest w centrum uwagi, a nie jego auto. 

Odkrył też ostatnio pasję do biegania. No i napisał na grupie w mieście, że szuka chętnych na wspólne biegi. Dla mnie to jakaś abstrakcja (w sensie, że on introwertyk umawia się z obcymi ludźmi z neta i spotyka się z nimi nawet na weekendowe wycieczkj). A z drugiej strony na uroczystościach rodzinnych itp ciągle chce iść gdzieś na ubocze i siedzieć tam ze mną, bo on nie lubi tłumów i takie imprezy go męczą, on nie tańczy i inne takie tam. No nie czaję tego kompletnie. 

Przypomina mi twz bardziej dziecko niż mężczyznę. Rozumiem wyskoczyć sobie na męski weekend, iść na bilard czy kręgle albo cokolwiek innego w tygodniu. Ale umawiam się z nim np w środę. We wtorek mówię Do zobaczenia jutro, a ten że jak to jutro, on myślał że w czwartek, bo jutro idzie oglądać konsolę która kupił jego kumpel. No i okej, niech idzie, ale czemu nie pamięta o spotkaniu że mną? Wiem, że potrafi przełożyć kumpli żeby spotkać się ze mną, ale irytuje mnie samo to, że nie pamięta. Kilka razy byłam sama u grillu u znajomych, bo on miał wizytę u dentysty chociaż najpierw wiedział o grillu a dopiero potem umawiał się do lekarza. A dużo ważniejszych rzeczy zapomina (ostatnio jeździł bez ważnego przeglądu). 

Mogę tak w nieskończoność wymieniać, ale nie będę przedłużaćl. 

Może problem tkwi we mnie, nie mówię, że nie. Ale czy wy też tak mieliście? Czy taki związek ma sens? Czy to przeminie? 

Kocham go i zależy mi na nim. Pomógł mi w trudnych chwilach, gdzie inni odwrócili się ode mnie, ale coraz bardziej czuję, że oddałam się od niego i nie wiem jak to zmienić. Czy może to jzu tylko przyzwyczajenie. Może boję się, że zostawię swoje dotychczasowe życie, a ten związek nie wypali... Widzę też jego zaangażowanie i to jak się stara ale różowe okulary już zdjęte i widzę to teraz w czarnych barwach 

nikt - tym bardziej faceci nie czytaja w myslach :P z jednej strony widze ze troche chyba wyolbrzymiasz chociz z drugiej strony jak sie takie male rzeczy pietrza i pietrza to te juz potem wszystko jest wkurzajace. nikt tu Ci nie powrozy i powie co masz robic ale jak dla mnie dwa wyjscia - pogadac z facetem na porzadnie bo typ naprawde jakis nieogarniety zyciowo albo probuje wymuszac twoje wycieczki do jego miasta jak z tym garniturem - nie przyjechals, Ciebie nie bylo i on sam nie mogl tak jakby oczekiwal ze tam z nim wiecej bedziesz ( z drugiej strony mogl tylko mu sie pewnie nie chcialo) albo jak z tym kinem co na pewno chcial dobrze ale tez jakies takie bezmysle  jednej strony - bo kto wiedzial ze ty zechcesz pogadac? musisz sama sie ogarnac i tak samo ten zwiazek, macie byc partnerami na dobre i na zle a tu zgrzyty przy takich blahostkach juz

Pasek wagi

No z tym garniturem to faktycznie mógł sam ogarnąć. Ale biorąc pod uwagę resztę przedstawionych przez autorkę sytuacji, może bał się że kupi nie taki jaki autorka by chciała? ;)

prawiejakchuda napisał(a):

Ja widzę początek konca. Było fajnie bo były miłe spotkania niezobowiązujące, było do kogo pojechać i spędzić miło czas. W obliczu życiowej decyzji nagle otworzyły Ci się oczy ze to jest nie tak, to jest nie tak itd. Nie ma co rozpatrywać czy Ty przesadzasz, czy faktycznie on ma jakieś nieodpowiednie podejście : fakt jest taki ze gdybys go kochała to po trzech latach życia na odległość skakalabys z radości ze zamieszacie razem, a Tobie właśnie spadają zamiast tego różowe okulary. Odpuść. Albo zostaniesz w związku z przyzwyczajenia. Albo sie rozstaniesz i tak - później, marnując sobie i jemu kilka lat przy okazji. Ja nie widzę tu ani trochę milosci skoro widzisz problem w za dużym kwiatku albo bieganiu z innymi itd itp. 

Dlatego nigdy w życiu nie nazywałam związkiem żadnych relacji na odległość, spotkań z doskoku czy sporadycznych weekendów. To zwykle przyjemna przygoda a tak naprawdę, mało o sobie wiecie. Codzienne/częste spotykanie się (nie wspominając już o zamieszkaniu) bardzo to weryfikuje. Dla mnie to bliska znajomość i teraz o ile się przeprowadzisz może nastąpić jej weryfikacja. Ale czytając te słowa po roku góra dwóch, może równie dobrze okazać się bolesna. Twoja decyzja czy "sprawdzasz znajomość" czy odpuszczasz. 

Pasek wagi

Gdybyś go lubiła, to srałabyś ze szcześcia w tym kinie i w powodu kwiatka, a akcje z garniturem wspominała z mieszaniną czułości i politowania, jako uroczą niedoskonałość. Może jak przestaniesz zaprzeczać swoim uczuciom, to przestaniesz się też buntować i widzieć winę w człowieku, któremu żadnej winy przypisać sie nie da. 

=Blueberry= napisał(a):

A mi to Ty bardziej przypominasz dziecko i to rozkapryszone. Daj facetowi sposkoj, niech znajdzie kobiete, ktora chce z nim byc, akceptuje go jakim jest i nie wstydzi sie go

Więcej nie trzeba pisać. Facet wydaje się bardzo rozsądnym i fajnym gościem poza jedną wpadką i ten post bardziej kompromituje i stawia w złym świetle ciebie nie jego. Wydajesz się rozkapryszona, zagubiona i jakbyś sama nie wiedziała co chcesz i tu jest problem chyba.

Pasek wagi

Wynajdujesz jego słabości, bo facet Ci się po prostu nie podoba. Jak ktoś jest zakochany, to takich rzeczy nie widzi albo je po prostu akceptuje.

Generalnie nie warto się męczyć, najlepiej skończ znajomość i poszukaj kogoś, kogo będziesz pewna. Aha, i nie wmawiaj sobie, że go kochasz, bo zakochanie w kimś wygląda (a przynajmniej powinno wyglądać) inaczej.

Tu chyba nigdy miłości nie było tylko wdzięczność.

Wdzięczność, czy litość, to nie jest dobra podstawa relacji. Znam kobitkę, która miała w dniu ślubu wątpliwości, czy to ten, a niedawno mieli 35 rocznicę ślubu i ona nie wyobraża sobie, żeby nie byli razem, ale na ogół problemy sprzed tylko potęgują się. Daj Wam może jeszcze jedną szansę choćby po to, by potem nie żałować, że tego nie zrobiłaś...

Ja mu tych spotkań nie bronię. Cieszę się, że biega. Ale jeśli mówi mi, że nie chce iść na dożynki/wesele/jakieś wydarzenie typu festiwal kolorów czy baniek mydlanych itp, bo tam są ludzie a on nie lubi tłumów, no i obcy będą się na niego patrzeć, a zaraz potem umawia się z obcymi ludźmi z neta na strzelanie z wiatrówki chociaż nigdy nie strzelał to wzbudza to we mnie sprzeczne sygnały. Najwidoczniej jestem innym typem introwertyka. Wolę iść dmuchać banki wśród tłumu gdzie stoję obok dwójki znajomych niż umawiać się z dziesięcioma obcymi ludźmi do kawiarni na gadanie o roślinach. 

Faktycznie z tym kwiatkiem się przyjebałam, bo w koncu wie jak bardzo kocham rośliny chociaż nadal nie wiem jak można dać komuś prezent o szerokosci 120cm gdy żyje na 20m2. Nie wiem jak go do niego przewiozę, ale się ucieszył ze "już zaczynam swoje rzeczy do niego wnosić".


Co do tego, że wstydzę się go przed rodzina to bez przesady. Wysuwacie nie wiadomo jakie wnioski po zdaniu, że "chyba się go wstydzę"? Z rodziną mam słabe kontakty, staramy się je naprawić. Ojczym miał kiedyś problemy z alkoholem o czym Markowi mówiłam, a gdy pierwszy raz przyprowadziłam go do rodziców to Marek wziął nalewkę zrobiona przez siebie. Mama była potem na mnie zła. Ojczym też ma swoje polityczne poglądy różniące się mocno od Marka i często dochodzi do niezręcznej ciszy. A ja czuję się temu winna, bo jak przychodzę do rodziców sama to o polityce nie rozmawiamy. 


Chyba jednak za dużo analizuję i się wybielam w niektórych sytuacjach. Kino było spoko skoro tyle o tym gadałam, a że akurat wołałam wtedy posiedzieć z nim w samotności, mogłam mu o tym powiedzieć. Jak ktos napisał, nie czyta mi w myślach. Chyba muszę częściej wyrażać to co myślę i mu o tym mówić, a nie się od razu obrażać. 

Dziękuję wam za odpowiedzi.

Ja tam go rozumiem, jako samozwańczy introwertyk. Nie jestem nieśmiała, nie mam problemu dużo gadać nawet w nowym towarzystwie. Nie mam problemu spotkać się z ludźmi z sieci. Nie lubię za to tłumów, tłoku, hałasu, sytuacji, gdzie nie jestem wstanie wyjść, kiedy mam ochotę i muszę udawać zainteresowanie rozmówcą, który mnie szczere nudzi (imprezy rodzinne...). Więc owszem, również wybrałabym spotkanie z przypadkową grupą znajomych z internetu, z którymi coś mnie łączy i których w każdej chwili mogę opuścić, niż np. imprezy plenerowe i festiwale, gdzie natychmiast czuję się przytłoczona nadmiarem bodźców. Ludzie są różni, jego zachowanie dla mnie przynajmniej jest totalnie normalne.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.