- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 listopada 2020, 23:33
Jak ja nie rozumiem tego świata czytając komentarze. Każdy jakiś wkład w życie od siebie-ok. Ale tak ustalać ją pół czynszu, Ty pół czynszu, kredyt ja bo to moje - kurde dziwne to, jeśli to jakiś dłuższy związek to tym bardziej.
Przecież w takich związkach nie ma zaufania.
4 listopada 2020, 23:34
wyydatki na wspólne życie i rachunki po połowie, a kredyt plac sobie sama zawsze mogliście wziąć ślub i wspólnie spłacać kredyt ? nie rozumiem w ogóle tej koncepcji albo jesteście razem i robicie coś razem , albo ten związek to zabawa i każdy ma swoje zabawki Poza tym w akcie notarialnym można wpisać , że np wkład własny pochodzi od ciebie a kredyt jest wspólnie zaciągnięty i wwspólnie spłacany, można ustalić wspolwlasnosc w ułamkach w związku to akurat nie znaczenia kto ile zarabia j na co kogo stać , chyba że to nic poważnego i proszę cię masz problem o materialne dopieszczanie .... Bez komentarza
Brać ślub, żeby wziąć kredyt na mieszkanie? Serio? :D
4 listopada 2020, 23:36
(o taką burzę mi chodziło)
Mi ulzylo. Dało mi ponownie poprawne podejście, które czasem wymyka się spod kontroli.
Temat finansów To bardzo trudny temat. Jak widzicie, to dopiero początek mojej (i tylko mojej drogi )z hipoteką i nie dziwota, że miewam chwile niepokoju.
4 listopada 2020, 23:37
Na pewno im szybciej ustalicie kwestie finansowe tym lepiej.
Wg mnie. Związek wydaje się świeży /niezbyt zaawansowany(brak planów typu ślub etc). Kupno mieszkania samodzielnie to rozsądną decyzja-powinnas być z siebie dumna ze ci się to udało.
Ale ponieważ to jest twoje mieszkanie to ty musisz ustalić zasady. A przynajmniej zainicjować dyskusje o nich:). Ponieważ partner oszczędza na wynajmie to przynajmniej czynsz powinnien płacić. Ewentualnie także rachunki /ich część. Jedzenie po połowie.
Co do oczekiwań "materialnych" to ja to rozumiem. Każdy ma inne -ale od róży co jakiś czas nikt nie zbankrutował...czy od jakichś drobnych gestow...powiedzmy romantyczna kolacja w domu zamiast restauracji...przypuszczam że i drobnych gestow brakuje...
Z moich obserwacji wynika że jak początek relacji jest letni/taki sobie to i potem nie będzie lepiej...
4 listopada 2020, 23:39
sacria napisał(a):Noma_ napisał(a):co wyście dziewczyny oszalały, czy co ?? przeciez on nie jest z autorką, żeby mieć jakieś lokum i to nie jest umowa cywilnoprawna o najem, więc co to za argumenty, że jakby nie mieszkał w kredytowany mieszkaniu dziewczyny to nie miałby gdzie mieszkac, albo musiałby komuś płacić najem zreszta to autorka chciała kupić mieszkanie i przecież musiała go zaprosić do wspólnego mieszkania nie musiała tego mieszkania kupować, albo mogła wziąć z nim ten kredyt na pół , czy cokolwiek innego Kupiła sama będąc w związku z nim to niech sobie płaci za swoje mieszkanie, w ogóle co to za związek gdzie nie ma wspólnych planów i decyzji , gdzie ktoś kupuje mieszkanie dla siebie , może trzeba było powstrzymać się z decyzją o wspólnym mieszkaniu jak to bardziej wygląda jak zabawa Wiem że to brzmi słabo, bo partner nie wynajmuje mieszkania u partnera, a jeśli tak w związku jest to dla chory związek. Ale tak samo chory jest jeśli jeden bierze na siebie wszystkie koszta związanego z mieszkaniem, bo nie będzie partnerowi kredytu spłacał, więc "a co tam, niech mi dziewczyna zapewni dach nad głową i jeszcze płaci". Są obecnie jakieś koszta tego że mają obecnie dach nad głową i powinny je oboje ponosić. Co innego gdyby ona wymyśliła sobie że zarabiają kilka razy więcej kupi dom i weźmie 4 miliony kredytu, a niech spłacają razem, a co innego jeśli to normalny, standardowy kredyt i normalna rata która zastąpiła kwotę najmu w dawnym mieszkaniu. Ona napisała wyżej że on nie mógł wziąć kredytu, więc wnioskuje że nie miał zdolności. Jeśli dzieliliby się, czynszem i rachunkami na pół to dzieła się kosztami użytkowania mieszkania. Kredyt to koszt wlasnosci
Kredyt to koszt dachu nad głową. Bez tego by go nie miał.
4 listopada 2020, 23:41
Nie wiem jak Wasze relacje się kształtują na co dzień, jakie macie plany na przyszłość, jaka jest aktualna sytuacja finansowa Wasza. Wydaje mi się, że koszty życia codziennego powinniście ponosić po połowie, przynajmniej z założenia? Proporcjonalnie do uzyskiwanych dochodów? Ciężko mi ocenić, my jesteśmy w trakcie budowy, ale bez kredytu, natomiast do utrzymania domu chciałabym dokładać połowę, przynajmniej z założenia, ewentualnie procent zarobków taki sam jak mój partner.
4 listopada 2020, 23:47
Na pewno im szybciej ustalicie kwestie finansowe tym lepiej.
Wg mnie. Związek wydaje się świeży /niezbyt zaawansowany(brak planów typu ślub etc). Kupno mieszkania samodzielnie to rozsądną decyzja-powinnas być z siebie dumna ze ci się to udało.
Ale ponieważ to jest twoje mieszkanie to ty musisz ustalić zasady. A przynajmniej zainicjować dyskusje o nich:). Ponieważ partner oszczędza na wynajmie to przynajmniej czynsz powinnien płacić. Ewentualnie także rachunki /ich część. Jedzenie po połowie.
Co do oczekiwań "materialnych" to ja to rozumiem. Każdy ma inne -ale od róży co jakiś czas nikt nie zbankrutował...czy od jakichś drobnych gestow...powiedzmy romantyczna kolacja w domu zamiast restauracji...przypuszczam że i drobnych gestow brakuje...
Z moich obserwacji wynika że jak początek relacji jest letni/taki sobie to i potem nie będzie lepiej...
piękna odpowiedź, dziękuję. Twoje obserwacje na podstawie posta są trafne. Gdzieś dawno temu wszystko się zatrzymało. Czyżby na zeszłorocznych świętach ? Może stąd ta nostalgia.
każdy ma inne oczekiwania od życia. Są dziewczyny, które twierdzą, że róża raz na kwartał to juz pustostan w głowie.
Dziękuję, że zauważyłaś długość stażu związku. Wyobraź sobie, że wynajmujesz mieszkanie, wydajesz niemale pieniądze i przez to stoisz w miejscu.
zaproponowałam pożyczkę, której przyjąć nie chciał. Stąd decyzja o samodzielnym zakupie mieszkania i wspólnej przeprowadzki.
To było moje marzenie.
4 listopada 2020, 23:51
Jak ja nie rozumiem tego świata czytając komentarze. Każdy jakiś wkład w życie od siebie-ok. Ale tak ustalać ją pół czynszu, Ty pół czynszu, kredyt ja bo to moje - kurde dziwne to, jeśli to jakiś dłuższy związek to tym bardziej. Przecież w takich związkach nie ma zaufania.
Jezeli to nie maz ani narzeczony (z konkretnymi planami slubnymi), to nie placilabym jego kredytu ani oplat zwiazanych z samochodem. Inne koszty - tak. Naprawde mamy tu kobiety, ktore pomagaja splac kredyt partnerowi, kiedy nie ma konkretnych planow odnosnie wspolnej przyszlosci>?? Nie znam takiego przypadku.
4 listopada 2020, 23:52
Coz, my mamy 13 lat stazu i dziecko, bez slubu, ale samochod splacam ja. Bo to moj samochod i ja nim jezdze. QDziwi mnie, ze nie omowiliscie takiej fundamentalnej sprawy przed zakupem i przeprowadzka. Powinien placic polowe za rachunki i czynsz, a reszta to Twoja broszka, skoro to Twoje mieszkanie. Bylby naiwniakien splacajac je.
Z jednej strony racja, a z drugiej - teraz może odkładać to, co by wydał na wynajem? :D Czyli wychodzi na to, że teraz ona jest frajerką, bo ma lokatora, który mieszka „za darmo”. W dodatku z reguły to kobiety (wychowane w duchu patriarchatu) mają większy wkład „fizyczny” w prowadzenie domu, niestety... :/ Chyba jedyna rada w takiej sytuacji to znaleźć faceta o podobnym statusie majątkowym, ale chyba nie o to autorce chodzi. 🙈
4 listopada 2020, 23:56
Kaliaaaaa napisał(a):Na pewno im szybciej ustalicie kwestie finansowe tym lepiej. Wg mnie. Związek wydaje się świeży /niezbyt zaawansowany(brak planów typu ślub etc). Kupno mieszkania samodzielnie to rozsądną decyzja-powinnas być z siebie dumna ze ci się to udało. Ale ponieważ to jest twoje mieszkanie to ty musisz ustalić zasady. A przynajmniej zainicjować dyskusje o nich:). Ponieważ partner oszczędza na wynajmie to przynajmniej czynsz powinnien płacić. Ewentualnie także rachunki /ich część. Jedzenie po połowie. Co do oczekiwań "materialnych" to ja to rozumiem. Każdy ma inne -ale od róży co jakiś czas nikt nie zbankrutował...czy od jakichś drobnych gestow...powiedzmy romantyczna kolacja w domu zamiast restauracji...przypuszczam że i drobnych gestow brakuje... Z moich obserwacji wynika że jak początek relacji jest letni/taki sobie to i potem nie będzie lepiej... piękna odpowiedź, dziękuję. Twoje obserwacje na podstawie posta są trafne. Gdzieś dawno temu wszystko się zatrzymało. Czyżby na zeszłorocznych świętach ? Może stąd ta nostalgia. każdy ma inne oczekiwania od życia. Są dziewczyny, które twierdzą, że róża raz na kwartał to juz pustostan w głowie. Dziękuję, że zauważyłaś długość stażu związku. Wyobraź sobie, że wynajmujesz mieszkanie, wydajesz niemale pieniądze i przez to stoisz w miejscu. zaproponowałam pożyczkę, której przyjąć nie chciał. Stąd decyzja o samodzielnym zakupie mieszkania i wspólnej przeprowadzki. To było moje marzenie.
Czyli wtedy miałby dług, jakieś zobowiązanie uczące odpowiedzialności, a teraz może mieszkać u Ciebie za free, słabo to wypada moim zdaniem. Tzn. w złym świetle go to stawia jako faceta, ale może to ja jestem zbyt roszczeniowa. :D