- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 listopada 2020, 23:04
Uwazacie, że jak on się będzie dokładał do jej "raty", to jest to niesprawiedliwe, ale jeśli on się nie dokłada, to wg mnie on na tym korzysta zbyt duzo. Bo jeśli by wynajmowali, to oboje płacili by po 1000 zł za mieszkanie i opłaty, a skoro ona była na tyle zaradna, żeby wziąć mieszkanie na kredyt, to teraz ona ma płacić 1300 zł raty + 350 za czynsz i rachunki, a on jedyne 350 zl (po połowie)... W takim razie ona niech wynajmie swoje mieszkanie, żeby się "samo" spalacalo i wynajmie z nim u kogoś, żeby było sprawiedliwie po 1000 zł płacone... Mowicie, że raty są jej, więc niech sobie sama spłaca, ale w takim razie mieszkanie też jest jej, więc niech facet płaci jak za wynajem, a nie się ślizga... Poza tym mieszkanie wzięte na kredyt jeszcze długo nie będzie jej. Przez pierwsze 8 lat to ona same odsetki splaca (czyli daje kasę nie na swoje mieszkanie, tylko daje zarobić BANKOWI), więc on łaski nie robi, że będzie płacił bankowi za możliwość mieszkania, to jest póki co nadal jak wynajem, tylko z większym ryzykiem...
W sedno.
4 listopada 2020, 23:07
W takiej sytuacji bym spłacała ten kredyt sama, licząc się z tym, że świetlana wspólna przyszłość może nie nastać. Co innego gdyby nagle spadła na niego ciężka sytuacja (bo ma firmę, której się przez wirusa oberwało) - ale byłoby to niezależne od niego, a co innego jak ktoś jest lekkoduchem, ma zerowe oszczędności, a zamiast myśleć o mieszkaniu, myśli o autach za pół miliona. W takiej sytuacji problemy firmy ja bym odebrała tylko jako dodatkową wymówkę (bo tak czy siak by się nie ogarnął, ale ładniej to brzmi, że nastały dla wszystkich ciężkie czasy, niż że jest Piotrusiem Panem).
Temat wyjść, prezentów, robienia czegoś wspólnie i dbania o tą drugą osobę, to moim zdaniem zupełnie odrębny temat. Też do przegadania, ale ja bym tego nie wrzucała do jednego worka z kredytem i podziałem opłat w domu.
Ja jestem zdania , że facet, który kocha kobietę, dba o nią. Dba, to znaczy rozpieszcza, zaprasza przynajmniej raz w miesiącu (!) Na kolację, A jeśli wyjazd, to jego autem.
A ja jestem zdania,ze jeśli ludzie się kochają to dbają o siebie nawzajem. I to jest niezależne od płci :) Ty chciałabyś rozpieszczania, zaproszeń itd. Sama to robisz? U nas się to rownowazylo
u nas nie ma co się równoważyć. Obecnie rownowazaca się stagnacja.
4 listopada 2020, 23:08
W sedno.Uwazacie, że jak on się będzie dokładał do jej "raty", to jest to niesprawiedliwe, ale jeśli on się nie dokłada, to wg mnie on na tym korzysta zbyt duzo. Bo jeśli by wynajmowali, to oboje płacili by po 1000 zł za mieszkanie i opłaty, a skoro ona była na tyle zaradna, żeby wziąć mieszkanie na kredyt, to teraz ona ma płacić 1300 zł raty + 350 za czynsz i rachunki, a on jedyne 350 zl (po połowie)... W takim razie ona niech wynajmie swoje mieszkanie, żeby się "samo" spalacalo i wynajmie z nim u kogoś, żeby było sprawiedliwie po 1000 zł płacone... Mowicie, że raty są jej, więc niech sobie sama spłaca, ale w takim razie mieszkanie też jest jej, więc niech facet płaci jak za wynajem, a nie się ślizga... Poza tym mieszkanie wzięte na kredyt jeszcze długo nie będzie jej. Przez pierwsze 8 lat to ona same odsetki splaca (czyli daje kasę nie na swoje mieszkanie, tylko daje zarobić BANKOWI), więc on łaski nie robi, że będzie płacił bankowi za możliwość mieszkania, to jest póki co nadal jak wynajem, tylko z większym ryzykiem...
Tez sie zgadzam, u mnie mieszkal narzeczony. Placil1000 zl jakby za wynajem i czynsz plus 150 zl na prad i internet. Studiowalismy wtedy, mieszkanie kupione przez moich rodzicow i oni splacali kredyt. Ale to mieszkanie prawie 70m, nowiutkie.
4 listopada 2020, 23:10
Moim zdaniem powinien płacić połowę za mieszkanie i tyle- i całość dla mnie to nie tylko czynsz/rachunki, ale też kredyt. Tutaj większość pisze czemu miałby spłacać nieswoje mieszkanie- gdybyś tego kredytu nie wzięła to nie miałby gdzie mieszkać, a tak to załapał się jeszcze na okazje że nie musi płacić za wynajem i do tego ludzie będą mu przyklaskiwac. Jak od początku układ będzie taki to potem wszystko będzie finansowo na Twojej głowie, przyzwyczai się że jako facet nic nie musi Wcześniejsze mieszkanie wynajmowaliście? Jak wyglądała sprawa finansów i płacenia wtedy? Trzeba brać pod uwagę roznicę w zarobkach i realne możliwości oczywiście, ale jeśli był w stanie płacić za wynajem to nie chcąc spłacać Twojego kredytu niech weźmie na siebie w większej mierze niż Ty finansowo chociażby zakupy do domu i nie będzie miał poczucia że spłaca nie swój kredyt;)
Edit: już przeczytałam wyżej i mam mieszane uczucia. Piszesz że ma problemy w firmie i kto ich teraz nie ma- się mnie partner jest osobą na której można polegać w takich chwilach i jeśli to u niego taka sytuacja to teraz pieniądze nie powinny być problemem jeśli je masz a rozmowa o kosztach powinna mieć miejsce w momencie jak on wyjdzie na prostą.
Poza tym piszesz o nim tak niefajnie, porównujesz do byłego który był fajniejszy, może on to czuje? Skoro tak o nim myślisz to po co z nim jesteś? Brzmisz też trochę jak wychowana na bajkach Disneya o księżniczce i księciu na białym koniu. Jak chcesz dostawać to dawaj też od siebie- ja tutaj nie wyczuwam po Twoich wypowiedziach fajnej partnerki po prostu. Wręcz jak pustak- "jak wyjazd do jego atutem"- spytalabym ile masz lat ale wnioskuje że jesteś dorosła skoro wzięłas kredyt. Natomiast chyba nie masz za dużego pojęcia o związkach.
Wrażliwa jestem na tego typu porównania.
Brzmię jak pustak pisząc, że moim oczekiwaniem jest kolacja raz w miesiącu? Że halo, mieszka u mnie facet, może w związku z tym on zadba o sprawne auto?
4 listopada 2020, 23:16
W takiej sytuacji bym spłacała ten kredyt sama, licząc się z tym, że świetlana wspólna przyszłość może nie nastać. Co innego gdyby nagle spadła na niego ciężka sytuacja (bo ma firmę, której się przez wirusa oberwało) - ale byłoby to niezależne od niego, a co innego jak ktoś jest lekkoduchem, ma zerowe oszczędności, a zamiast myśleć o mieszkaniu, myśli o autach za pół miliona. W takiej sytuacji problemy firmy ja bym odebrała tylko jako dodatkową wymówkę (bo tak czy siak by się nie ogarnął, ale ładniej to brzmi, że nastały dla wszystkich ciężkie czasy, niż że jest Piotrusiem Panem).
Temat wyjść, prezentów, robienia czegoś wspólnie i dbania o tą drugą osobę, to moim zdaniem zupełnie odrębny temat. Też do przegadania, ale ja bym tego nie wrzucała do jednego worka z kredytem i podziałem opłat w domu.
Ja jestem zdania , że facet, który kocha kobietę, dba o nią. Dba, to znaczy rozpieszcza, zaprasza przynajmniej raz w miesiącu (!) Na kolację, A jeśli wyjazd, to jego autem.
Serio uważasz, że dbanie o siebie to zapraszanie na kolacje i wycieczki czyimś samochodem? Ale podejście... Ja tam wolę mniej materialistyczną wersję, to że mój TŻ przyniesie mi w weekend śniadanie do łóżka, jak źle się czuję to mi pomaga, jak potrzebuję relaksu, to robi masaż, jak mam leniwy dzień, to robi wszystko za mnie. A jak Ty dbasz o partnera? Gdzie go zapraszasz i co kupujesz ?
Szczerze mówiąc nie mam pojęcia co Ci doradzić jeśli chodzi o koszty, nigdy nie przyszloby mi do glowy brac kredytu bez mojego TŻ - planuje z nim przyszlosc i to co moje, to tez jego. Chcę stworzyć z nim rodzinę i dom, czuć się jak u siebie, a nie że wprowadzam się do kogoś... i chce, żeby on też tak się czuł. Wy chyba nie jesteście na takim etapie zaangażowania i raczej nie będziecie.
Edytowany przez Ichigo000Emmey 4 listopada 2020, 23:19
4 listopada 2020, 23:19
co wyście dziewczyny oszalały, czy co ??
przeciez on nie jest z autorką, żeby mieć jakieś lokum i to nie jest umowa cywilnoprawna o najem, więc co to za argumenty, że jakby nie mieszkał w kredytowany mieszkaniu dziewczyny to nie miałby gdzie mieszkac, albo musiałby komuś płacić najem
zreszta to autorka chciała kupić mieszkanie i przecież musiała go zaprosić do wspólnego mieszkania
nie musiała tego mieszkania kupować, albo mogła wziąć z nim ten kredyt na pół , czy cokolwiek innego
Kupiła sama będąc w związku z nim to niech sobie płaci za swoje mieszkanie, w ogóle co to za związek gdzie nie ma wspólnych planów i decyzji , gdzie ktoś kupuje mieszkanie dla siebie , może trzeba było powstrzymać się z decyzją o wspólnym mieszkaniu jak to bardziej wygląda jak zabawa
Edytowany przez Noma_ 4 listopada 2020, 23:22
4 listopada 2020, 23:27
co wyście dziewczyny oszalały, czy co ?? przeciez on nie jest z autorką, żeby mieć jakieś lokum i to nie jest umowa cywilnoprawna o najem, więc co to za argumenty, że jakby nie mieszkał w kredytowany mieszkaniu dziewczyny to nie miałby gdzie mieszkac, albo musiałby komuś płacić najem zreszta to autorka chciała kupić mieszkanie i przecież musiała go zaprosić do wspólnego mieszkania nie musiała tego mieszkania kupować, albo mogła wziąć z nim ten kredyt na pół , czy cokolwiek innego Kupiła sama będąc w związku z nim to niech sobie płaci za swoje mieszkanie, w ogóle co to za związek gdzie nie ma wspólnych planów i decyzji , gdzie ktoś kupuje mieszkanie dla siebie , może trzeba było powstrzymać się z decyzją o wspólnym mieszkaniu jak to bardziej wygląda jak zabawa
Wiem że to brzmi słabo, bo partner nie wynajmuje mieszkania u partnera, a jeśli tak w związku jest to dla mnie chory związek. Ale tak samo chory jest jeśli jeden bierze na siebie wszystkie koszta związane z mieszkaniem, bo drugi nie będzie partnerowi kredytu spłacał, więc "a co tam, niech mi dziewczyna zapewni dach nad głową i jeszcze płaci". Są obecnie jakieś koszta tego że mają obecnie dach nad głową i powinny je oboje ponosić. Co innego gdyby ona wymyśliła sobie że zarabiając kilka razy więcej kupi dom i weźmie 4 miliony kredytu, a niech spłacają razem, a co innego jeśli to normalny, standardowy kredyt i normalna rata która zastąpiła kwotę najmu w dawnym mieszkaniu.
Ona napisała wyżej że on nie mógł wziąć kredytu, więc wnioskuje że nie miał zdolności.
Edytowany przez sacria 4 listopada 2020, 23:38
4 listopada 2020, 23:30
Uwazam, skoro to jest zwiazek, to naprawde nie powinno sie wynajmowac partnerowi 'mieszknia, a raczej dogadac przy podziale rachunkow (i tez zaznaczam, nie mam na mysli 50:50 -tylko raczej proporcjonalnie do dochodow, uwzgledniajac dana sytuacje)
Moj facet splacil swoje kredyty, ale zna ceny rynkowe i realia na rynku nieruchomosci
. Obcym ludziom tez wynajmuje, wiec dla mnie pewnie bylaby jakas rozsadna cena najmu ze znizka po znajomosci.
:D nie, no padlabym za taka propozycje :D
To moze jeszcze umowe i kaucje????
U nas caly czas sa jakies gesty. I tez bez burzuazji czy wyliczania, kto co komu. Mamy wspolne wyjscia, czekoladki, niespodzianki, wyjazdy weekendowe (to raczej po polowie, chyba ze jest to prezent z jakiejs okazji).
Malym kosztem tez mozna cos zrobic i ucieszyc druga strone. Ale trzeba chciec. I dla mnie to minimum. Nie chcialabym zwiazku w typie wspollokatorow.
Generalnie popieram postulaty Autorki :D i zazdraszczam mieszkania:) za to faceta juz nie zazdroszcze.
Edytowany przez nuta 4 listopada 2020, 23:33
4 listopada 2020, 23:30
co wyście dziewczyny oszalały, czy co ?? przeciez on nie jest z autorką, żeby mieć jakieś lokum i to nie jest umowa cywilnoprawna o najem, więc co to za argumenty, że jakby nie mieszkał w kredytowany mieszkaniu dziewczyny to nie miałby gdzie mieszkac, albo musiałby komuś płacić najem zreszta to autorka chciała kupić mieszkanie i przecież musiała go zaprosić do wspólnego mieszkania nie musiała tego mieszkania kupować, albo mogła wziąć z nim ten kredyt na pół , czy cokolwiek innego Kupiła sama będąc w związku z nim to niech sobie płaci za swoje mieszkanie, w ogóle co to za związek gdzie nie ma wspólnych planów i decyzji , gdzie ktoś kupuje mieszkanie dla siebie , może trzeba było powstrzymać się z decyzją o wspólnym mieszkaniu jak to bardziej wygląda jak zabawaWiem że to brzmi słabo, bo partner nie wynajmuje mieszkania u partnera, a jeśli tak w związku jest to dla chory związek. Ale tak samo chory jest jeśli jeden bierze na siebie wszystkie koszta związanego z mieszkaniem, bo nie będzie partnerowi kredytu spłacał, więc "a co tam, niech mi dziewczyna zapewni dach nad głową i jeszcze płaci". Są obecnie jakieś koszta tego że mają obecnie dach nad głową i powinny je oboje ponosić. Co innego gdyby ona wymyśliła sobie że zarabiają kilka razy więcej kupi dom i weźmie 4 miliony kredytu, a niech spłacają razem, a co innego jeśli to normalny, standardowy kredyt i normalna rata która zastąpiła kwotę najmu w dawnym mieszkaniu.
Ona napisała wyżej że on nie mógł wziąć kredytu, więc wnioskuje że nie miał zdolności.
Jeśli dzieliliby się, czynszem i rachunkami na pół to dzieła się kosztami użytkowania mieszkania. Kredyt to koszt wlasnosci
4 listopada 2020, 23:33
dziewczyny pisza ze mieszkanie Twoje kredyt Twoj reszta po polowie, ja natomiast uwazam ze facet powinien oplacac calosc rachunkow czynsz i reszte a mysle tak dlatego ze gdyby wynajmowal u kogos mieszkanie/pokoj musialby za to zaplacic i to znacznie wiecej niz koszta
Jeśli mówimy o poważnym związku, gdzie obie strony mają wobec siebie konkretne plany, jestem tego samego zdania. Gdy jedno z nas miałoby kredyt na nasze wspólne mieszkanie, to logicznym dla mnie jest, że druga osoba również ma w to wspólne życie wkład. Niekoniecznie taki sam, ale proporcjonalny.
Natomiast u was mam wrażenie, że to nie idzie w żadna stronę, tylko sobie razem mieszkacie. W takim wypadku wydatki i rachunki po połowie a kredyt jest Twój.
A rozpieszczać się i dbać o siebie wzajemnie powinny obie strony, nie tylko facet.