- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
4 listopada 2020, 22:01
Moim zdaniem wszystko zależy od tego jakiego typu to jest związek. Co prawda mieszkamy razem dopiero drugi miesiąc, ale gdzieś tam w planach mamy ślub i wspólne życie? Czy mieszkamy razem drugi miesiąc, jak nam coś nie wyjdzie, to c'est la vie, wystawi mu się walizki za drzwi. W pierwszym przypadku bym oczekiwała, że będziemy spłacać razem - a nie że będę miała w domu utrzymanka. No chyba, że jest jakiś szczególny powód, żebyś to na razie wzięła na siebie (ustaliliście, że on się dokształca na przykład i mniej pracuje). W drugim spłacałabym sama, żeby w razie ewentualnego rozstania nie musieć się potem z nim rozliczać i go spłacać. Niezależnie od sytuacji uważam, że czynsz, rachunki, jedzenie, chemię i jakieś drobne rzeczy do domu najlepiej podzielić po połowie. W końcu gdyby mieszkał ze współlokatorami, to też by mu nikt przecież za darmo lodówki nie zaopatrywał, ani za niego rachunków nie płacił.
4 listopada 2020, 22:10
Moim zdaniem wszystko zależy od tego jakiego typu to jest związek. Co prawda mieszkamy razem dopiero drugi miesiąc, ale gdzieś tam w planach mamy ślub i wspólne życie? Czy mieszkamy razem drugi miesiąc, jak nam coś nie wyjdzie, to c'est la vie, wystawi mu się walizki za drzwi. W pierwszym przypadku bym oczekiwała, że będziemy spłacać razem - a nie że będę miała w domu utrzymanka. No chyba, że jest jakiś szczególny powód, żebyś to na razie wzięła na siebie (ustaliliście, że on się dokształca na przykład i mniej pracuje). W drugim spłacałabym sama, żeby w razie ewentualnego rozstania nie musieć się potem z nim rozliczać i go spłacać. Niezależnie od sytuacji uważam, że czynsz, rachunki, jedzenie, chemię i jakieś drobne rzeczy do domu najlepiej podzielić po połowie. W końcu gdyby mieszkał ze współlokatorami, to też by mu nikt przecież za darmo lodówki nie zaopatrywał, ani za niego rachunków nie płacił.
Wcześniej wynajmowaliśmy prawie rok mieszkanie. Opłaty po ok. 800 zł na osobę.
Niewiele planujemy. Brak zaręczyn... trudno cokolwiek planować. On ma trudną sytuacje w firmie. Z resztą, kto teraz ma łatwo.
Mój poprzedni partner był bardziej zaradny życiowo i to dzięki niemu się zawzięłam (mijają pełne dwa lata od rozstania, a ja nie mając wtedy nic teraz mam. HIPOTEKĘ...). Obecnie czuję się trochę jakbym odgrywała jego rolę w moim związku.
4 listopada 2020, 22:19
nuta napisał(a):Dla mnie facet lát 31 bez oszczednosci, tó troche slabo... Wiesz ile zarabia? Kryzs czy lekkoduch? Albo moze ma jakies dlugi? Ráta kredytu - tó Twoja sprawa. Za tó czynsz, rachunki - do podzialu, niekoniecznie 50:50. Ja dziele proporcjonalnie do dochodow. Wydatki na zarcie, chemie - nie ma rozliczac sie Co do grosza, ale zeby przy kasie na zmiane Z Toba placil. Jezeli placisz za chate, rachunki, zarcie, chemie - a on czasami polowe czynszu--- tó cos jest nie tak. Kiedys wprowadzilam sie do chlopaka, ktory mial mieszkanie na kredyt. Dodam, ze ja robie duze rachunki, bő duzo pieke, spa w wannie itd. Zaproponowal 300zeta za mieszkanie (juz bez wyliczania rachunkow). Dla mnie bylo tó OK. Zakupy do domu robilam duzo mniejsze, ale ale téz mialam gest na wspolne wyjscia. Tó byl czas kiedy w Polsce byly modne grupony:) Nawet nie wiesz jak mnie boli jego brak oszczędności... Mam 28 lat, sama zarobilam na wkład własny, bo kiedyś dostałam kopa od życia. Już pa licho ta rata kredytu. Mogę ją spłacać. Byłam jej świadoma. Niejednokrotnie wspominam mu o rozpieszczaniu. Mówię żartobliwie, że chciałabym to, czy to. Zero reakcji. Nie jestem zachłanna, w żadnym wypadku. (zero prezentów! zero zaskoczenia... związek raptem 1,5 roku). Zero rodzinnych wyjść, zero zaangażowania, planów, marzeń. A marzenia jeśli są, to o świetnym aucie za pół miliona... Czy lekkoduch? mówi, że gdy mnie nie znał, to fakt, nie oszczędzał. Ale teraz jestem. Nie ma żadnych wydatków, wydaje na bieżące swoje utrzymanie. Chemia i jedzenie raczej po pół...
Nie no szacun, ze w wieku 28lat odlozylas kase na wklad wlasny.
Szczerze uwazam, ze kása i podjescie do kásy jest wazne.
Ty odkladasz na splate kredytu, ön marzy o super furze i nic wiecej. Kása sie rozchodzi.
Dla mnie tó zly znak, Ják na poczatku zwiazku umiera inicjatywa. Ráz na jakis czas kwiaty (bez okazji) czy wyjscie na miasto - tó nie sa duze koszty.
Nie wiem, moze dobra okazja pogadac dokad zmierza ten zwiazek? Jezeli ön chce byc wspollokatorem bez wiekszych planow I zobowiazan, tó chyba marnujesz czas.
Nie uwazam abys byla materialista albo oczekiwala niewiadomo czego.
4 listopada 2020, 22:30
W takiej sytuacji bym spłacała ten kredyt sama, licząc się z tym, że świetlana wspólna przyszłość może nie nastać. Co innego gdyby nagle spadła na niego ciężka sytuacja (bo ma firmę, której się przez wirusa oberwało) - ale byłoby to niezależne od niego, a co innego jak ktoś jest lekkoduchem, ma zerowe oszczędności, a zamiast myśleć o mieszkaniu, myśli o autach za pół miliona. W takiej sytuacji problemy firmy ja bym odebrała tylko jako dodatkową wymówkę (bo tak czy siak by się nie ogarnął, ale ładniej to brzmi, że nastały dla wszystkich ciężkie czasy, niż że jest Piotrusiem Panem).
Temat wyjść, prezentów, robienia czegoś wspólnie i dbania o tą drugą osobę, to moim zdaniem zupełnie odrębny temat. Też do przegadania, ale ja bym tego nie wrzucała do jednego worka z kredytem i podziałem opłat w domu.
4 listopada 2020, 22:35
W takiej sytuacji bym spłacała ten kredyt sama, licząc się z tym, że świetlana wspólna przyszłość może nie nastać. Co innego gdyby nagle spadła na niego ciężka sytuacja (bo ma firmę, której się przez wirusa oberwało) - ale byłoby to niezależne od niego, a co innego jak ktoś jest lekkoduchem, ma zerowe oszczędności, a zamiast myśleć o mieszkaniu, myśli o autach za pół miliona. W takiej sytuacji problemy firmy ja bym odebrała tylko jako dodatkową wymówkę (bo tak czy siak by się nie ogarnął, ale ładniej to brzmi, że nastały dla wszystkich ciężkie czasy, niż że jest Piotrusiem Panem).
Temat wyjść, prezentów, robienia czegoś wspólnie i dbania o tą drugą osobę, to moim zdaniem zupełnie odrębny temat. Też do przegadania, ale ja bym tego nie wrzucała do jednego worka z kredytem i podziałem opłat w domu.
Ja jestem zdania , że facet, który kocha kobietę, dba o nią. Dba, to znaczy rozpieszcza, zaprasza przynajmniej raz w miesiącu (!) Na kolację, A jeśli wyjazd, to jego autem.
4 listopada 2020, 22:44
W takiej sytuacji bym spłacała ten kredyt sama, licząc się z tym, że świetlana wspólna przyszłość może nie nastać. Co innego gdyby nagle spadła na niego ciężka sytuacja (bo ma firmę, której się przez wirusa oberwało) - ale byłoby to niezależne od niego, a co innego jak ktoś jest lekkoduchem, ma zerowe oszczędności, a zamiast myśleć o mieszkaniu, myśli o autach za pół miliona. W takiej sytuacji problemy firmy ja bym odebrała tylko jako dodatkową wymówkę (bo tak czy siak by się nie ogarnął, ale ładniej to brzmi, że nastały dla wszystkich ciężkie czasy, niż że jest Piotrusiem Panem).
Temat wyjść, prezentów, robienia czegoś wspólnie i dbania o tą drugą osobę, to moim zdaniem zupełnie odrębny temat. Też do przegadania, ale ja bym tego nie wrzucała do jednego worka z kredytem i podziałem opłat w domu.
Ja jestem zdania , że facet, który kocha kobietę, dba o nią. Dba, to znaczy rozpieszcza, zaprasza przynajmniej raz w miesiącu (!) Na kolację, A jeśli wyjazd, to jego autem.
A ja jestem zdania,ze jeśli ludzie się kochają to dbają o siebie nawzajem. I to jest niezależne od płci :) Ty chciałabyś rozpieszczania, zaproszeń itd. Sama to robisz? U nas się to rownowazylo
4 listopada 2020, 22:45
dziewczyny pisza ze mieszkanie Twoje kredyt Twoj reszta po polowie, ja natomiast uwazam ze facet powinien oplacac calosc rachunkow czynsz i reszte a mysle tak dlatego ze gdyby wynajmowal u kogos mieszkanie/pokoj musialby za to zaplacic i to znacznie wiecej niz koszta
4 listopada 2020, 22:45
dziewczyny pisza ze mieszkanie Twoje kredyt Twoj reszta po polowie, ja natomiast uwazam ze facet powinien oplacac calosc rachunkow czynsz i reszte a mysle tak dlatego ze gdyby wynajmowal u kogos mieszkanie/pokoj musialby za to zaplacic i to znacznie wiecej niz koszta
4 listopada 2020, 22:49
W takiej sytuacji bym spłacała ten kredyt sama, licząc się z tym, że świetlana wspólna przyszłość może nie nastać. Co innego gdyby nagle spadła na niego ciężka sytuacja (bo ma firmę, której się przez wirusa oberwało) - ale byłoby to niezależne od niego, a co innego jak ktoś jest lekkoduchem, ma zerowe oszczędności, a zamiast myśleć o mieszkaniu, myśli o autach za pół miliona. W takiej sytuacji problemy firmy ja bym odebrała tylko jako dodatkową wymówkę (bo tak czy siak by się nie ogarnął, ale ładniej to brzmi, że nastały dla wszystkich ciężkie czasy, niż że jest Piotrusiem Panem).
Temat wyjść, prezentów, robienia czegoś wspólnie i dbania o tą drugą osobę, to moim zdaniem zupełnie odrębny temat. Też do przegadania, ale ja bym tego nie wrzucała do jednego worka z kredytem i podziałem opłat w domu.
Ja jestem zdania , że facet, który kocha kobietę, dba o nią. Dba, to znaczy rozpieszcza, zaprasza przynajmniej raz w miesiącu (!) Na kolację, A jeśli wyjazd, to jego autem.
Nie, to pod tym się nie podpiszę. Jak dla mnie to brzmi jak wstęp do książki pod tytułem "Poradnik antyfeminisyki, czyli jak zrobić z siebie księżniczkę". Dbanie o siebie działa w obydwie strony i nie obowiązuje cennik jak na plebani u chytrego proboszcza, że raz w miesiącu kolacja i raz na rok wyjazd jego autem. Jeżeli Tobie sprawia przyjemność akurat chodzenie po knajpach, to fajnie by było żeby on to zauważał i gdzieś Cię zaprosił. Ale nie na zasadzie, że każdy facet w związku na taki obowiązek.
4 listopada 2020, 22:50
Moim zdaniem powinien płacić połowę za mieszkanie i tyle- i całość dla mnie to nie tylko czynsz/rachunki, ale też kredyt. Tutaj większość pisze czemu miałby spłacać nieswoje mieszkanie- gdybyś tego kredytu nie wzięła to nie miałby gdzie mieszkać, a tak to załapał się jeszcze na okazje że nie musi płacić za wynajem i do tego ludzie będą mu przyklaskiwac. Jak od początku układ będzie taki to potem wszystko będzie finansowo na Twojej głowie, przyzwyczai się że jako facet nic nie musi Wcześniejsze mieszkanie wynajmowaliście? Jak wyglądała sprawa finansów i płacenia wtedy? Trzeba brać pod uwagę roznicę w zarobkach i realne możliwości oczywiście, ale jeśli był w stanie płacić za wynajem to nie chcąc spłacać Twojego kredytu niech weźmie na siebie w większej mierze niż Ty finansowo chociażby zakupy do domu i nie będzie miał poczucia że spłaca nie swój kredyt;)
Edit: już przeczytałam wyżej i mam mieszane uczucia. Piszesz że ma problemy w firmie i kto ich teraz nie ma- się mnie partner jest osobą na której można polegać w takich chwilach i jeśli to u niego taka sytuacja to teraz pieniądze nie powinny być problemem jeśli je masz a rozmowa o kosztach powinna mieć miejsce w momencie jak on wyjdzie na prostą.
Poza tym piszesz o nim tak niefajnie, porównujesz do byłego który był fajniejszy, może on to czuje? Skoro tak o nim myślisz to po co z nim jesteś? Brzmisz też trochę jak wychowana na bajkach Disneya o księżniczce i księciu na białym koniu. Jak chcesz dostawać to dawaj też od siebie- ja tutaj nie wyczuwam po Twoich wypowiedziach fajnej partnerki po prostu. Wręcz jak pustak- "jak wyjazd do jego atutem"- spytalabym ile masz lat ale wnioskuje że jesteś dorosła skoro wzięłas kredyt. Natomiast chyba nie masz za dużego pojęcia o związkach.
Edytowany przez sacria 4 listopada 2020, 22:59