Temat: Młoda, ale...

Hej, ostatnio było parę tematów o stażu związku i małżeństwa, gdzie przewaga odpowiedzi wskazywała na rozpoczęcie związku we wczesnej młodości. 

Przyznam, że na osłodę potrzebuję odwrotnych przykładów. Jestem tuż przed 30, niedawno rozstałam się z partnerem, z którym planowałam sprawdzić resztę życia. Czy są tu jakieś vitalijki, które drugą półówkę poznały mając 28 i więcej lat i są w długich i szczęśliwych związkach?

Ps. wiem, że zawsze można spotkać miłość niezależnie od wieku (moja babcia swoją miłość życia poznała mając 68 lat), ale potrzebuję trochę historii na wzmocnienie wiary w ludzkość :) 

Moja macocha w wieku 51 lat wyszla po raz pierwszy za mąż - za mojego Tatę ;)))

Czyli doznałaś nieprzyjemnego dysonansu poznawczego zestawiając ze sobą swój wiek oraz informacje wskazujące, że najlepsze związki są zawierane wcześnie? A teraz postanawiasz dokonać cherry pickingu celowo wywołując historie udanych związków zawartych w późniejszym wieku, żeby poczuć się lepiej?

 XDDDDDDD

Zamiast się oszukiwać dla poprawy samopoczucia, bądź martwić się zasłyszanymi historyjkami, poszukaj po prostu możliwie rzetelnych informacji o zależności wieku do szans zawarcia trwałego związku. Informacji oczywiście statystycznych, a nie pojedynczych historii, które nic nie mówią. 

Następnie zastanów się jakimi sposobami możesz zwiększyć swoje szanse na rynku matrymonialnym i szanse na zbudowanie trwałej relacji, zamiast narzekać na brak faceta w wieku 30 lat.

Dokładnie tak! Ale Twoja rada jest bez sensu. Nie mam zamiaru "zwiększać swoich szans" bo nie jestem desperstką, dla której szczęście zależy od bycia w związku. Pozdrawiam ; - ) 

Mialam 35 lat i od 13 jestesmy malzenstwem

Pasek wagi

Ja miałam 24 lata, za to mój mąż 39, jesteśmy razem 5 lat. W każdym wieku można znaleźć miłość.

No mam nadzieje, ze jeszcze poznam miłość swojego życia 🤪

Meghan wyszła za Harrego w wieku 37 lat (albo coś koło tego), więc się da :)

KsiezniczkaSniezka napisał(a):

Dokładnie tak! Ale Twoja rada jest bez sensu. Nie mam zamiaru "zwiększać swoich szans" bo nie jestem desperstką, dla której szczęście zależy od bycia w związku. Pozdrawiam ; - ) 

Czyli ludzie dzielą się na desperatów oraz takich, których szczęście jest uniezależnione od bycia w związku?

Poza tym sama sobie przeczysz. Gdybyś faktycznie potrafiła uniezależnić szczęście od związku, nie prosiłabyś o pocieszenie, bo zwyczajnie miałabyś w dupie czy jeszcze sobie kogoś znajdziesz, czy nie. 

A co do "zwiększania szans", to polega ono również na takich rzeczach jak szeroko rozumiany samorozwój, dbanie o zdrowie, wygląd, zarobki, kontakty społeczne, dojrzałość emocjonalną czy komunikację interpersonalną. Zaiste desperacka rzecz mieć te rzeczy na uwadze...

Proszę o nie analizować mnie na forum, mam od tego specjalistów ;) Jeśli nie masz nic do powiedzenia w tym temacie to dziękuję za troskę.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.