Temat: Nie chce przedstawić mnie rodzinie

Długo się zastanawiałam, czy pisać ten wątek, ale chyba potrzebuję spojrzenia osób z boku. Sprawa wygląda tak. Mam 23 lata. W październiku 2018 roku poznałam chłopaka 4 lata starszego i od tamtej pory jesteśmy razem. Zarówno ja, jak i K nie mieliśmy przedtem poważnego związku. On mieszka z rodzicami i starszym bratem. Ja w wynajmowanym mieszkaniu ze wspołokatorką. Od początku spotykamy się tylko i wyłącznie u mnie. Przez kilka pierwszych tygodni nie przeszkadzało mi to, bo z natury jestem dość wstydliwa i nie chciałam na początku związku poznawać od razu jego rodziny. No ale tak mijały tygodnie, miesiące.. W lipcu poznał całą moją rodzinę - przyjechali do mnie z okazji urodzin (rodzice i moje starsze rodzeństwo z rodzinami - ja mieszkam w mieście studenckim).  Jesteśmy całkiem zgraną rodziną, możemy na sobie polegać i jesteśmy zawsze za sobą. Polubili się, spotkanie "zapoznawcze" wyszło całkiem nieźle. Od tamtej pory parę razy jeszcze się widzieli (wesele u mnie w rodzinie, odwiedziny). No, ale przejdźmy do sedna. Jesteśmy z K razem już prawie 1,5 roku. Ja, mimo że jego rodzina mieszka w tym samym mieście, dalej ich nie poznałam.. Wiem, to wygląda jakby koleś prowadził podwójne życie. Ale zapewniam że tak nie jest. Relacje między jego rodzicami są dość napięte - ciągle się kłócą, żyją razem ale jednak osobno, ciągle się kłócą. Dodatkowo wydaje się, że jego mama jest aż nadto opiekuńcza. Jego rodzina nie wygląda tak jak moja - nie spędzają razem czasu, nie jedzą wspólnie posiłków, nie wyjeżdżają razem. K często mówi jak go wkurzą, że najchętniej to by urwał z nimi kontakt. Ale to tylko takie gadanie w złości. Nie ukrywam, po kilku miesiącach zaczęło mi to przeszkadzać, że nie znam ani jego rodziców, ani brata ani nawet znajomych (znajomych poznałam na sylwestrze, polubiliśmy się). Kilkukrotnie poruszyłam ten temat, ale za każdym razem wychodziła z tego "kłótnia". Nie rozumiałam, dlaczego nie chce mnie z nimi zapoznać. Ostatnim razem poruszyłam ten temat w związku z kwarantanną - jako że ja siedziałam w mieszkaniu sama, a on pracował zdalnie, zażartowałam że przyjadę do niego - on będzie sobie pracował, a ja będę głaskać jego psy. Zaśmiał się i zmienił temat. Nie wytrzymałam i powiedziałam, że już bardziej chamsko nie mogłam się wprosić do niego. No i zaczęliśmy rozmawiać.. za każdym razem powtarzał że on nikogo nie przyprowadza do domu, ani kolegów, ani dziewczyny. Powiedziałam, że ja nie jestem zwykłym kolegą, a przede mną nie miał kogo zapraszać. W końcu wydusił z siebie, że pewnie by mnie polubili, ale na pewno mama dzwoniłaby do każdej koleżanki i opowiadała o mnie, a gdyby mnie jednak nie polubili, to mogłabym być pewna że urwałby z nimi kontakt. (Swoją drogą, nie wiem czemu mieliby mnie nie polubić..) Poza tym, nigdy nie przyprowadzał dziewczyny do domu i nie bardzo wie, jakby to miało wyglądać. No bo nie wyjdziemy razem na obiad (z moją rodziną wyszliśmy), bo oni nigdy nigdzie razem nie wychodzą. Nie przyjdę na obiad, bo nie jedzą wspólnie. I co, mam przyjść i razem oglądać TV? Wiedzą o moim istnieniu - jego mama czasem zapyta co u mnie, każe mnie pozdrowić.. hitem było to, jak dostałam od niej prezent - szkatułkę na biżuterię. Ostatnio zapytała nawet kiedy w końcu mnie przyprowadzi - K odparł, że "no niedługo będzie trzeba" (mnie tak zbywał od początku mojego czepialstwa).

Powiedziałam, że ostatni raz poruszyłam ten temat i będę czekać aż będzie w końcu na to gotowy, bo nie ma sensu za każdym razem się o to kłócić - powiedziałam, że męczy mnie ta sytuacja, bo czuję, jakby izolował mnie od wszystkich - znajomych też poznałam po ponad roku bycia razem.. No i dałam spokój.. Ale męczyć dalej mnie to nie przestało.. 

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 

Dzieci z dziadkami też przez tel ? Jak teściowie zachorują to też się wypniesz ? Pamiętaj że żona według prawa jest rodzina męża i ma także obowiązek alimentacyjny.

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 
Dzieci z dziadkami też przez tel ? Jak teściowie zachorują to też się wypniesz ? Pamiętaj że żona według prawa jest rodzina męża i ma także obowiązek alimentacyjny.

Ja to co najwyżej będę konkubiną, także problem z głowy ;)

Bez przesady z tą rodzinnością, naprawdę.  Globalizacja jest. Ludzie podróżują, przeprowadzają się, mieszkają w różnych krajach Europy i świata i jakoś teściowie muszą sobie radzić, a wnuki z dziadkami i dzieci z rodzicami kontaktować przez komunikatory. Mnóstwo ludzi tak żyje. 

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 
Dzieci z dziadkami też przez tel ? Jak teściowie zachorują to też się wypniesz ? Pamiętaj że żona według prawa jest rodzina męża i ma także obowiązek alimentacyjny.
Ja to co najwyżej będę konkubiną, także problem z głowy ;)Bez przesady z tą rodzinnością, naprawdę.  Globalizacja jest. Ludzie podróżują, przeprowadzają się, mieszkają w różnych krajach Europy i świata i jakoś teściowie muszą sobie radzić, a wnuki z dziadkami i dzieci z rodzicami kontaktować przez komunikatory. Mnóstwo ludzi tak żyje. 
z powodu siły wyższej, a nie dlatego, że ma samolubnych rodziców. Obowiązkiem rodzica jest zapewnić kontakt dziecku z dziadkami, a nie skazywać dziecko na brak rodziny z powodu swoich kaprysów. I rodzina też jest od tego, aby sobie pomagać,  przekazywać wartości, a nie wypinać d...  Rodzice chłopaka autorki nie mieszkają za granicą, więc nie odwracaj kota ogonem. 

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 
Dzieci z dziadkami też przez tel ? Jak teściowie zachorują to też się wypniesz ? Pamiętaj że żona według prawa jest rodzina męża i ma także obowiązek alimentacyjny.
Ja to co najwyżej będę konkubiną, także problem z głowy ;)Bez przesady z tą rodzinnością, naprawdę.  Globalizacja jest. Ludzie podróżują, przeprowadzają się, mieszkają w różnych krajach Europy i świata i jakoś teściowie muszą sobie radzić, a wnuki z dziadkami i dzieci z rodzicami kontaktować przez komunikatory. Mnóstwo ludzi tak żyje. 
z powodu siły wyższej, a nie dlatego, że ma samolubnych rodziców. Obowiązkiem rodzica jest zapewnić kontakt dziecku z dziadkami, a nie skazywać dziecko na brak rodziny z powodu swoich kaprysów. I rodzina też jest od tego, aby sobie pomagać,  przekazywać wartości, a nie wypinać d...  Rodzice chłopaka autorki nie mieszkają za granicą, więc nie odwracaj kota ogonem. 

Teoria teorią, ale prawda jest taka, że sporo z nas ma fatalne relacje z rodzicami i fatalnie wychodzi na wszelkich działaniach typu 'rodzina powinna sobie pomagać'. Ile na Vitalii było postów o kiepskich relacjach w rodzinie, własnej rodzinie, niekoniecznie nawet z teściami, dlatego też każdy powinien według siebie oceniać swoje relacje z rodziną i to jak bardzo się dla rodziny poświęci lub nie bez całej tej presji społecznej i grożenia alimentami. Wiesz ile ludzi chętnie zapłaciłoby swoim toksycznym rodzicom te alimenty, byle tylko ich nie oglądać? Nie gloryfikujmy więc rodziny. Każdy ma jaką ma, z takim, a nie innym bagażem i musi sam określić swój stosunek do tego wszystkiego. 

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 

Ale problem tu jest taki, że on nie ma tej rodziny daleko, tylko z nimi mieszka. Po 1,5 roku związku z dorosłym człowiekiem nie wiedzieć, gdzie i jak mieszka chłopak i nie widzieć na oczy jego rodziny, z którą mieszka, wydaje mi się bardzo dziwne.

Zgadzam się z Nomą - jeśli oboje traktujecie ten związek poważnie i myślicie o jakiejś wspólnej przyszłości, to oboje powinniście poznać swoje rodziny.

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 
Dzieci z dziadkami też przez tel ? Jak teściowie zachorują to też się wypniesz ? Pamiętaj że żona według prawa jest rodzina męża i ma także obowiązek alimentacyjny.
Ja to co najwyżej będę konkubiną, także problem z głowy ;)Bez przesady z tą rodzinnością, naprawdę.  Globalizacja jest. Ludzie podróżują, przeprowadzają się, mieszkają w różnych krajach Europy i świata i jakoś teściowie muszą sobie radzić, a wnuki z dziadkami i dzieci z rodzicami kontaktować przez komunikatory. Mnóstwo ludzi tak żyje. 
z powodu siły wyższej, a nie dlatego, że ma samolubnych rodziców. Obowiązkiem rodzica jest zapewnić kontakt dziecku z dziadkami, a nie skazywać dziecko na brak rodziny z powodu swoich kaprysów. I rodzina też jest od tego, aby sobie pomagać,  przekazywać wartości, a nie wypinać d...  Rodzice chłopaka autorki nie mieszkają za granicą, więc nie odwracaj kota ogonem. 
Teoria teorią, ale prawda jest taka, że sporo z nas ma fatalne relacje z rodzicami i fatalnie wychodzi na wszelkich działaniach typu 'rodzina powinna sobie pomagać'. Ile na Vitalii było postów o kiepskich relacjach w rodzinie, własnej rodzinie, niekoniecznie nawet z teściami, dlatego też każdy powinien według siebie oceniać swoje relacje z rodziną i to jak bardzo się dla rodziny poświęci lub nie bez całej tej presji społecznej i grożenia alimentami. Wiesz ile ludzi chętnie zapłaciłoby swoim toksycznym rodzicom te alimenty, byle tylko ich nie oglądać? Nie gloryfikujmy więc rodziny. Każdy ma jaką ma, z takim, a nie innym bagażem i musi sam określić swój stosunek do tego wszystkiego. 

Dlatego autorka ma prawo poznać rodzinę chłopaka i wiedzieć w co się pakuje oraz jakie tam są relacje, a on jako szczery facet traktujący poważnie swoją ukochaną powinien wyjawić jej prawdę , a jak nie umie stanąć twarzą w twarz z czymś takim to po co jej dzieciuch.

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie?Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
Widzisz, ja akurat preferuję mniej tradycyjne podejście i wolę facetów, którzy mają rodzinę daleko i ich kontakt opiera się bardziej na dzwonieniu do siebie niż spotykaniu się. Każdy lubi co innego. Trzeba tak szukać, żeby znaleźć to, co nam opowiada, a nie pasuje do ogólnie przyjętego schematu, w który akurat się nie wpisujemy. 
Dzieci z dziadkami też przez tel ? Jak teściowie zachorują to też się wypniesz ? Pamiętaj że żona według prawa jest rodzina męża i ma także obowiązek alimentacyjny.
Ja to co najwyżej będę konkubiną, także problem z głowy ;)Bez przesady z tą rodzinnością, naprawdę.  Globalizacja jest. Ludzie podróżują, przeprowadzają się, mieszkają w różnych krajach Europy i świata i jakoś teściowie muszą sobie radzić, a wnuki z dziadkami i dzieci z rodzicami kontaktować przez komunikatory. Mnóstwo ludzi tak żyje. 
z powodu siły wyższej, a nie dlatego, że ma samolubnych rodziców. Obowiązkiem rodzica jest zapewnić kontakt dziecku z dziadkami, a nie skazywać dziecko na brak rodziny z powodu swoich kaprysów. I rodzina też jest od tego, aby sobie pomagać,  przekazywać wartości, a nie wypinać d...  Rodzice chłopaka autorki nie mieszkają za granicą, więc nie odwracaj kota ogonem. 
Teoria teorią, ale prawda jest taka, że sporo z nas ma fatalne relacje z rodzicami i fatalnie wychodzi na wszelkich działaniach typu 'rodzina powinna sobie pomagać'. Ile na Vitalii było postów o kiepskich relacjach w rodzinie, własnej rodzinie, niekoniecznie nawet z teściami, dlatego też każdy powinien według siebie oceniać swoje relacje z rodziną i to jak bardzo się dla rodziny poświęci lub nie bez całej tej presji społecznej i grożenia alimentami. Wiesz ile ludzi chętnie zapłaciłoby swoim toksycznym rodzicom te alimenty, byle tylko ich nie oglądać? Nie gloryfikujmy więc rodziny. Każdy ma jaką ma, z takim, a nie innym bagażem i musi sam określić swój stosunek do tego wszystkiego. 

ale autorka nawet nie wie gdzie on mieszka!

Pasek wagi

Noma_ napisał(a):

Askadasunaa napisał(a):

Chyba nigdy nie zrozumiem parcia na poznawanie rodziny partnera, bo i po co? Z facetem będę żyła, a nie z jego rodziną. Jestem totalnie antyrodzinna, mam swoją rodzinę, która dostarcza mi wystarczająco wrażeń i nie chcę brać sobie na głowę rodziny mojego faceta, mimo że są całkiem sensowni i mają fajne relacje. Jesteśmy razem 3 lata i raz byłam u jego babci, bo mnie dosłownie podszedł i wziął pod włos, a jego mamę poznałam na ulicy podczas przedświątecznych zakupów i trwało to może z 5 minut. Dla mnie wystarczy, więcej mi nie potrzeba.Zresztą zależy w jakim kręgu się obracasz. Większość moich znajomych mieszka sama lub w mieszkaniach z innymi osobami i ich relacje z rodzicami nie są tak zażyłe, że jeżdżą do siebie na obiadki kilka razy w tygodniu. Raczej bardziej przez telefon/komunikatory ewentualnie syn/córka odwiedza ich sam.Natomiast mój znajomy, też z bardzo toksycznej i kłótliwej rodziny ma taką dziewczynę, która nie ogarnia, że on po prostu ma beznadziejne relacje z rodzicami i nie ma ochoty obnażać się przed nimi swoim życiem prywatnym i wplątywać ją w całą tą sytuację. Ona ciągle i ciągle wierci mu dziurę w brzuchu o tych rodziców, u których on mieszka w sumie z braku laku, bo z kasą mu się nie układa i żywcem nie ma się za co wynieść. Serio, niektórzy mają totalnie fatalne relacje z rodzicami i nie mają ochoty wpuszczać rodziców w swoją prywatę typu związki, znajomi, itp. Szanujmy to, zamiast wpychać się z buciorami. 
Dziewczyna tworząca poważny związek ma prawo wiedzieć w jaką rodzinę się ładuje , jakich dziadków będzie miało jej dziecko, jakiej teściowej będzie pomagać na starość, jakie są tradycje w rodzinie. Faceta bierze się z całym majdanem, jego rodzina, tradycja, relacjami i wspomnieniami. Co dziewczyna ma poznać teściów na ślubie? Może wladuje się w rodzinę z długami, a jej facet będzie cały czas sponsorował kredyty rodziców, a ona i dziecko będą tynk gryzli. Ma prawo wiedzieć.Po co taki związek jak facet traktuje dziewczynę jak koleżankę ? Co to za związek jak facet nie chce się otworzyć i zwierzyć?
zgadzam się

Noma_ napisał(a):

soraka napisał(a):

Na Boga on ma 27lat a nie 17... Facet powinien stawić czoła trudnej sytuacji i raz chociaż przedstawić swoją partnerkę rodzinie. Poza tym... Skoro oni są tacy źli i niedobrzy to co 27latek jeszcze robi mieszkając u nich?
?
no dobra, nie zauważyłam, że mieszka u nich. Ale - jak ktoś powiedział - może chcę, bo im pomaga czy coś. Nie chce się zwierzać, bo autorka jest napastliwa i jej nie ufa?

Półtora roku to wcale nie musi być jakis poważny związek...

Pasek wagi

LessLessLess napisał(a):

Noma_ napisał(a):

soraka napisał(a):

Na Boga on ma 27lat a nie 17... Facet powinien stawić czoła trudnej sytuacji i raz chociaż przedstawić swoją partnerkę rodzinie. Poza tym... Skoro oni są tacy źli i niedobrzy to co 27latek jeszcze robi mieszkając u nich?
?
no dobra, nie zauważyłam, że mieszka u nich. Ale - jak ktoś powiedział - może chcę, bo im pomaga czy coś. Nie chce się zwierzać, bo autorka jest napastliwa i jej nie ufa?

Takie coś to można do koleżanki mówić, a nie że dziewczynie się nie ufa. 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.