Temat: Miłość w czasach zarazy

Za kilka miesięcy ślub, zaczęłam przeglądać nasze pamiątki i tak sentymentalnie się zrobiło ;) 

Chętnie poczytam jakieś pozytywne historie w czasach tej zarazy więc pytam - jak się poznaliście? Ile mieliście lat? Czy długo "chodziliście" ze sobą? Pewnie były te wątki ale jak ktoś ma ochotę po raz kolejny podzielić się swoją historią to czekam! :)

My poznaliśmy się przez znajomych, zaiskrzyło od razu i w zasadzie rozmawialiśmy tylko ze sobą (mało kulturalnie, wiem). Znajomi się rozeszli a my rozmawialiśmy praktycznie do rana. Mieliśmy po 27 lat, niecały rok się spotykaliśmy a później razem zamieszkaliśmy i niedługo później były zaręczyny. Wymarzone, piękne, we dwoje :) 

Poznaliśmy się przez Internet mając 16 lat, na forum związanym z telefonami (chore, wiem). Ja na śląsku, on na podkarpaciu. Nie myśleliśmy nawet o tym, żeby się spotkać, mieliśmy tam (na forum) fajną ekipę do rozmów. Potem przenieśliśmy się na gadu gadu (wspomnienia z ery kamienia łupanego). I takie pierdu pierdu trwało z rok. Okazało się, że będzie miał wycieczkę z liceum do mojego miasta. I tak spotkaliśmy się po raz pierwszy. Zaiskrzyło. Ale po pół roku uznałam, że związek na taką odległość nie ma sensu. I się rozeszło. Zmiana numeru telefonu skutecznie ograniczyła nam kontakt. Co więcej, wymiana komputera, brak hasła do starego GG... I tak znajomość padła na łeb. Czas imprez, studiów, nowych miłości skutecznie dały zapomnieć.

Po kilku latach człowieka naszło na rachunek sumienia - obiecałam rozprawić się ze wszystkimi starymi błędami. Takie tam, postanowienie noworoczne. W tym naprawienia TEGO BŁĘDU - urwania kontaktu z nim w zasadzie z dnia na dzień. Ale jak to zrobić nie mając żadnych namiarów? Przejrzałam pocztę i znalazłam jakiś stary adres e-mail. Wysłałam. Nie wnikałam czy jest aktualny, ważne, że sumienie miałam czyste. Na odpowiedź nie czekałam długo. Aaa że to typ romantyka to się naczytałam, że byłam miłością jego życia, że był w kilku związkach, ale nie mógł zapomnieć, chciał przyjechać do mnie (no, no, powodzenia, nie mając adresu😁). Dalej tłumaczyłam mu, że to bez sensu, mimo że coś tam do niego czułam (ja, babka bez serca). 

On wziął sprawy w swoje ręce, rzucił ostatni etap rekrutacji do pracy w straży granicznej i wyjechał do Krakowa, żeby być bliżej. Bez oszczędności, bez pracy zamieszkał w Krakowie. Przyjeżdżał co weekend, po kilku miesiącach prosił, żebym rekrutowała na studia w Krakowie. Założyłam papiery, dostałam się, zamieszkaliśmy razem, a dzisiaj jesteśmy małżeństwem od 2017 roku. Jakby było mało romantycznie to chajtnęliśmy się na plaży, na wyspie Korfu. Sama w to nie wierzę. Ja, człowiek bez krzty romantyzmu, z lodowatym sercem. 😂

Pasek wagi

Perceptive - swietna história:) na poprawe humorú:)

U nas to tak całkiem obiektywnie - nuda. Po prostu spotkaliśmy się, zakochaliśmy i jesteśmy razem. 

Poznaliśmy się przez wspólną koleżankę. Ja wtedy jakoś nie myślałam o związkach bo miałam jeden długi na koncie i jakoś stałam się trochę cyniczna. No bo skoro tamten miał być tak na zawsze a tu po 6 czy tam prawie 7 latach okazało się zupełnie bez sensu to po co? A on jakoś zauroczył się w mojej paplaninie. Po jakimś czasie znów spotkaliśmy się przez przypadek i wtedy już zaczęliśmy bardzo dużo rozmawiać we dwoje choć nie na żadne poważne tematy. Skończyło się tak, że u niego nocowałam (do niczego nie doszło, żeby nie było). Ale pamiętam to jak się obudziłam i czułam się tak bezpiecznie. To jest chyba pierwsze uczucie związane z mężem, które pamiętam - bezpieczeństwo.
Później wyjechałam na kilka dni ale mieliśmy kontakt non stop, po powrocie umówiliśmy się na pierwszą prawdziwą randkę i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni praktycznie. Przychodził do mnie po pracy, wychodził rano. Raz na jakiś czas jeżdżąc do siebie po kolejne ubrania. Po 3 miesiącach stwierdziliśmy, że i tak razem mieszkamy więc możemy zrobić to oficjalnie, bez współlokatora i tak wynajęliśmy mieszkanie już tylko dla nas. Ja wciąż byłam trochę przerażona tym wszystkim, wciąż mimo szaleńczego zakochania starałam się myśleć racjonalnie więc umowę tak skonstruowałam, żeby w razie czego wiadomo było kto się wyprowadza. Co chyba trochę śmieszyło męża, że tak się wzbraniam :)
Ostrożność nie była potrzebna. Po 1,5 roku oświadczył się choć myślał już o tym wcześniej to poczekał do naszej największej podróży. To wspomnienie jest chyba najpiękniejszym - udało mu się tak jak chciałam i jeszcze całkiem mnie zaskoczył bo byłam zaaferowana czymś zupełnie innym. 
Teraz już jesteśmy małżeństwem z króciutkim stażem. I tak sobie się śmiejemy jak zgranie czasowe jest ważne - nasze drogi mogły się skrzyżować wiele lat wcześniej bo chodziliśmy do jednego liceum. Mieliśmy wielu wspólnych znajomych. Mogły się skrzyżować też kiedy byłam w związku albo tuż po rozstaniu. A tu całkowity przypadek w idealnym momencie. A te wszystkie nasze doświadczenia sprawiają tylko, że potrafimy naprawdę docenić to co mamy więc zostaliśmy parą słodkopierdzącą i romantyczną do bólu (ale tylko we dwoje, w towarzystwie zachowujemy się przyzwoicie). 

poznaliśmy się przez koleżankę w pubie, mieliśmy po 21 lat, po 4 latach zaręczyny, po kolejnych 2 ślub, jeszcze 4 lata później dziecko :) po 10 latach razem:) jesteśmy nadal bardzo szczęśliwi i zakochani mimo jakichś mniejszych nieporozumień od czasu do czasu ;)

Poznaliśmy się na koncercie, w piątek trzynastego. Przez pół roku udało się nam spotkać 3 razy, bo mieszkaliśmy w różnych krajach. Po 3 randkach zamieszkaliśmy razem, rok później wzięliśmy ślub, niedługo 13. rocznica tego wiekopomnego wydarzenia.

A my przez internet. Po 2 miesiącach przeprowadziłam się 250 km od domu, zabrałam do busa cały swój dobytek i srru. Po roku się zaręczyliśmy, ślub, 2 dzieci i tak już 10 lat będzie.

Miałam 18 lat, mąż 20. Poznaliśmy się przez portal w gazecie. Przez dwa lata spotykaliśmy się tylko w weekendy, po 2-óch zamieszkaliśmy razem, po 7 wzięliśmy ślub i już 15-ty rok leci jak jesteśmy szczęśliwi razem. 

Pasek wagi

Poznaliśmy się przez wspólną koleżankę na studiach. Zupełny banał w sumie;). Ja wtedy jeszcze byłam w innym związku, który powoli umierał, nic się więc nie działo między nami przez kilka miesięcy (myślałam w ogóle, że jest bucem i mnie nie lubi;). A jak tylko się rozstałam z poprzednim chłopakiem, zaczęliśmy się spotykać i jakoś poszło. Po niecałym roku wprowadziłam się do niego (a zaproponował mi to już po pół roku), dwa lata temu wzięliśmy ślub, a w sumie jesteśmy razem już prawie 13 lat.

znajome malzenstwo nas poznalo. ale ja z imprezy wszylam z innych chlopakiem :) troche trwalo zanim spotkalismy sie ponownie, ale jak poznalam go blizej to strasznie szybko poszlo. planujemy slub (po 3latach zwiazku), ale zaraza przeszkadza nam w zorganizowaniu wesela w Polsce (mieszkamy w UK). 

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.