- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 stycznia 2020, 08:29
W tamtym temacie życzyłam Ci, żebyś nie przeszła przez to co ja, a niewiele Cię ominęło....
Położne zmuszają do ruchu, bo jak się odpowiednio wcześnie nie rozrusza, to potem może być bardzo nieciekawie. Druga sprawa, że czasem empatia to ostatnie czym się wykazują w kontaktach z położnicą.
Ale najważniejsze, że już się poznałyście z malutką. Dużo zdrowia, cierpliwości i wsparcia :)
30 stycznia 2020, 08:32
Gratulacje!! :)
30 stycznia 2020, 09:00
Gratuluję, życzę Wam dużo zdrowia, dziewczyny! 😊💐
30 stycznia 2020, 09:57
Biedna:/ ale najwazniejsze ze jestescie cale i zdrowe.Zgłosiłam się z samego rana w sobotę i od razu podłączyli mi oksytocyne. Rodziłam prywatnie, więc miałam na sali porodowej telewizor:D generalnie nie pozwalali mi jeść nic poza śniadaniem (bo nie wiadomo jak to bedzie).. jedynie około 12:00 dostałam kisiel:p jeśli o same skurcze chodzi to wyczytałam że te oksycotynowe są gorsze od naturalnych , ale niestety nie mam porównania bo mój porod sam się nie zaczal mimo 41 pełnych tygodni, pierwsze 2h były znosne bo dostalam mala dawke "testowa" i te skurcze bym porownala do mocnych okresowych plus napiecie macicy. Zostalam poinformowana, ze bym dostala znieczulenie musze miec rozwarcie chociaz na 2cm. Polozna badala mnie co 2h czy te rozwarcie sie robi. No i te kolejne 5h to byl hardkor. Naprawde, skurcze tak silne ze nie moglam oddychac mniej wiecej co 3-5min. Polozna powiedziala ze to sa 'fest' skurcze, a progresu zadnego nie bylo:( wiekszosc czasu lezalam na lozku porodowym bo musialam byc stale monitorowana pod ktg, więc gdzieś z 1,5h chodziłam z kroplowka skakalam na pilce itd. a rozwarcia nic, glowka corki nie wstawiala sie do kanalu rodnego.. i okolo godz 16 zaczely sie spadki tetna na ktg.. na poczatku chwilowe i nieduze,ale pozniej coraz dluzsze i grozniejsze.. moj lekarz prowadzacy regularnie ogladal ten zapis w czasie wywolania i powiedzial ze nie mamy postepu a on w tych spadkach widzi juz zagrozenie zycia dla corki.. no i ze nie ryzykowalby kolejnego wywolania, szczerze mowiac przy braku progresu i ja stracilam motywację nie ma co, ale najważniejszym argumentem za cc było spadające tętno. No i co było spoko jak zapadła decyzja o cesarce to nie zwlekali z tym. Jak szłam na salę operacyjną to nie bałam się za bardzo ale byłam obolala po wywołaniu i nawet na stole operacyjnym miałam jeszcze te bolesne skurcze po oksytocynie mimo że była odlaczona z 45 min wcześniej.. sama cesarka- Dziwne uczucie, bo jest się przytomnym, ja czułam szarpanie brzucha, uderzenia gorąca, ogrom ciśnienia na żebra,ale poszło sprawnie, anestezjolog cały czas mnie zagadywal by odwrócić uwagę i to był z jego strony zajebisty ruch. Po operacji działało mega znieczulenie, więc byłam nazwijmy to całkiem w ok humorze natomiast pierwsze doby po cesarce sa do dupy . Jak musiałam wstać z łóżka to miałam ochotę się zaplakac, siadalam z ogromnym bólem. Leki przeciwbólowe mało mi pomagały.. mam też po dziś dzień bardzo bolesne skurcze obkurczajacej się macicy które nasilają się przy karmieniach.. polozne mimo że była to prywatna placówka-podle. Próbowały mnie prawie zmusić do przewijania dziecka w drugiej sobie po operacji ( teraz jestem w czwartej) nie mam pojęcia za co tam zapłaciliśmy. Jeśli kiedykolwiek jeszcze będę rodzic to publicznie natomiast na ten moment główna myśl to taka że nigdy więcej :p no ale zobaczymy. Generalnie chyba nic tak bolesnego mnie w życiu nie spotkało ale byłam i zmęczona końcówka ciąży i indukcja, rozczarowana tym że nie rodze naturalnie i dobił mnie ból po operacji . Gdyby nie pomoc teściowej to nie poradzilabym sobie w pierwszych dniach.No i jak bylo, chodzi mi o skurcze i ogólnie wyobrazenia przed i po, miałas zdac relacje :phej Dziewczyny miło że się interesujecie:D tak, urodziłam w sobotę, bardzo chciałam naturalnie ale się nie udało po całodziennym wywołaniu porodu pod wieczor zdecydowano o cesarskim cięciu, ale Mała jest zdrowa ma 10/10 i z tego się cieszę najbardziej:D
To mialas skurcze jak u mnie, ja 2 h tych mocnych okresowych i 2 h tych hardkorowych, co tchu nie zlapiesz gdzieś co 1-2 minuty. Ja to juz w trakcie mówiłam, zeze nigdy więcej dzieci :) a pielęgniarki tez byly nieczule, kazały przewijac, kiedy ja zielona, ale przyleciala taka mloda stazystka i pokazała. Ogolnie to płakać się przez to chcialo, bo hormony szalaly. Tez mi nikt nie pomógł przy dostawianiu dzeiecka (sutki wklęsłe) w efekcie byl tylko dokarmiany a wpisali mi w ksiazeczce, ze karmiony piersia (statystyki). Ja polecam do pomocy (psychicznej) jakas ogarnieta kuzynke/szwagierke/kolezanke, mame, która wesprze, bo na personel raczej nie ma co liczyc. Zreszta tyle jest kobiet po porodzie, ze nie maja czasu.
30 stycznia 2020, 10:27
To mialas skurcze jak u mnie, ja 2 h tych mocnych okresowych i 2 h tych hardkorowych, co tchu nie zlapiesz gdzieś co 1-2 minuty. Ja to juz w trakcie mówiłam, zeze nigdy więcej dzieci :) a pielęgniarki tez byly nieczule, kazały przewijac, kiedy ja zielona, ale przyleciala taka mloda stazystka i pokazała. Ogolnie to płakać się przez to chcialo, bo hormony szalaly. Tez mi nikt nie pomógł przy dostawianiu dzeiecka (sutki wklęsłe) w efekcie byl tylko dokarmiany a wpisali mi w ksiazeczce, ze karmiony piersia (statystyki). Ja polecam do pomocy (psychicznej) jakas ogarnieta kuzynke/szwagierke/kolezanke, mame, która wesprze, bo na personel raczej nie ma co liczyc. Zreszta tyle jest kobiet po porodzie, ze nie maja czasu.Biedna:/ ale najwazniejsze ze jestescie cale i zdrowe.Zgłosiłam się z samego rana w sobotę i od razu podłączyli mi oksytocyne. Rodziłam prywatnie, więc miałam na sali porodowej telewizor:D generalnie nie pozwalali mi jeść nic poza śniadaniem (bo nie wiadomo jak to bedzie).. jedynie około 12:00 dostałam kisiel:p jeśli o same skurcze chodzi to wyczytałam że te oksycotynowe są gorsze od naturalnych , ale niestety nie mam porównania bo mój porod sam się nie zaczal mimo 41 pełnych tygodni, pierwsze 2h były znosne bo dostalam mala dawke "testowa" i te skurcze bym porownala do mocnych okresowych plus napiecie macicy. Zostalam poinformowana, ze bym dostala znieczulenie musze miec rozwarcie chociaz na 2cm. Polozna badala mnie co 2h czy te rozwarcie sie robi. No i te kolejne 5h to byl hardkor. Naprawde, skurcze tak silne ze nie moglam oddychac mniej wiecej co 3-5min. Polozna powiedziala ze to sa 'fest' skurcze, a progresu zadnego nie bylo:( wiekszosc czasu lezalam na lozku porodowym bo musialam byc stale monitorowana pod ktg, więc gdzieś z 1,5h chodziłam z kroplowka skakalam na pilce itd. a rozwarcia nic, glowka corki nie wstawiala sie do kanalu rodnego.. i okolo godz 16 zaczely sie spadki tetna na ktg.. na poczatku chwilowe i nieduze,ale pozniej coraz dluzsze i grozniejsze.. moj lekarz prowadzacy regularnie ogladal ten zapis w czasie wywolania i powiedzial ze nie mamy postepu a on w tych spadkach widzi juz zagrozenie zycia dla corki.. no i ze nie ryzykowalby kolejnego wywolania, szczerze mowiac przy braku progresu i ja stracilam motywację nie ma co, ale najważniejszym argumentem za cc było spadające tętno. No i co było spoko jak zapadła decyzja o cesarce to nie zwlekali z tym. Jak szłam na salę operacyjną to nie bałam się za bardzo ale byłam obolala po wywołaniu i nawet na stole operacyjnym miałam jeszcze te bolesne skurcze po oksytocynie mimo że była odlaczona z 45 min wcześniej.. sama cesarka- Dziwne uczucie, bo jest się przytomnym, ja czułam szarpanie brzucha, uderzenia gorąca, ogrom ciśnienia na żebra,ale poszło sprawnie, anestezjolog cały czas mnie zagadywal by odwrócić uwagę i to był z jego strony zajebisty ruch. Po operacji działało mega znieczulenie, więc byłam nazwijmy to całkiem w ok humorze natomiast pierwsze doby po cesarce sa do dupy . Jak musiałam wstać z łóżka to miałam ochotę się zaplakac, siadalam z ogromnym bólem. Leki przeciwbólowe mało mi pomagały.. mam też po dziś dzień bardzo bolesne skurcze obkurczajacej się macicy które nasilają się przy karmieniach.. polozne mimo że była to prywatna placówka-podle. Próbowały mnie prawie zmusić do przewijania dziecka w drugiej sobie po operacji ( teraz jestem w czwartej) nie mam pojęcia za co tam zapłaciliśmy. Jeśli kiedykolwiek jeszcze będę rodzic to publicznie natomiast na ten moment główna myśl to taka że nigdy więcej :p no ale zobaczymy. Generalnie chyba nic tak bolesnego mnie w życiu nie spotkało ale byłam i zmęczona końcówka ciąży i indukcja, rozczarowana tym że nie rodze naturalnie i dobił mnie ból po operacji . Gdyby nie pomoc teściowej to nie poradzilabym sobie w pierwszych dniach.No i jak bylo, chodzi mi o skurcze i ogólnie wyobrazenia przed i po, miałas zdac relacje :phej Dziewczyny miło że się interesujecie:D tak, urodziłam w sobotę, bardzo chciałam naturalnie ale się nie udało po całodziennym wywołaniu porodu pod wieczor zdecydowano o cesarskim cięciu, ale Mała jest zdrowa ma 10/10 i z tego się cieszę najbardziej:D
Ją pierwsze co zrobiłam jak spotkałam moja siostrę po wyjściu że szpitala to powiedziałam jej że jak urodzi dziecko to będę z nią w szpitalu i po wyjściu jeśli zechce. Ta bezradność i niemoc zrozumie tylko inna kobieta, która już rodziła i ja na pewno innej bliskiej kobiety w takiej sytuacji samej nie zostawię.
30 stycznia 2020, 11:04
aż mi się płakać zachciało jak to czytam, dziecko to piękna sprawa ale wyobrażam sobie to poczucie bezradności i pozostawienia samej sobie, bardzo przykre że opieka w szpitalu po porodzie tak wygląda :( Polska to zacofany kraj pod wieloma względami, tutaj widać pozostałości z prl-u w zakresie podejścia do pacjenta i klienta w niektórych instytucjach
30 stycznia 2020, 11:17
Współczuje przeżyć z personelem. U mnie były super babki, pokazały jak przewijać, jak karmić itp.
Ps. Gratulacje :)
30 stycznia 2020, 11:32
Ją pierwsze co zrobiłam jak spotkałam moja siostrę po wyjściu że szpitala to powiedziałam jej że jak urodzi dziecko to będę z nią w szpitalu i po wyjściu jeśli zechce. Ta bezradność i niemoc zrozumie tylko inna kobieta, która już rodziła i ja na pewno innej bliskiej kobiety w takiej sytuacji samej nie zostawię.
Pozazdrościć takiej siostry ❤ ja nawet na mamę liczyć nie mogłam, przecież "wyjęli mi dziecko", co za problem...
30 stycznia 2020, 11:49
Gratuluję! I łączę się w tych wszystkich dolegliwościach poporodowych, też jestem świeżo po indukcji. Byłaś dzielna 😊 teraz dużo cierpliwości życzę 😉