- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
29 stycznia 2020, 20:39
Gratulacje :) szybkiego dojscia do siebie po cesarce, podejrzewam ze latwo nie jest. Malutka 10/10 :D pieknie
29 stycznia 2020, 20:41
Jeszcze raz gratuluje!!
29 stycznia 2020, 21:51
No i jak bylo, chodzi mi o skurcze i ogólnie wyobrazenia przed i po, miałas zdac relacje :phej Dziewczyny miło że się interesujecie:D tak, urodziłam w sobotę, bardzo chciałam naturalnie ale się nie udało po całodziennym wywołaniu porodu pod wieczor zdecydowano o cesarskim cięciu, ale Mała jest zdrowa ma 10/10 i z tego się cieszę najbardziej:D
Zgłosiłam się z samego rana w sobotę i od razu podłączyli mi oksytocyne. Rodziłam prywatnie, więc miałam na sali porodowej telewizor:D generalnie nie pozwalali mi jeść nic poza śniadaniem (bo nie wiadomo jak to bedzie).. jedynie około 12:00 dostałam kisiel:p jeśli o same skurcze chodzi to wyczytałam że te oksycotynowe są gorsze od naturalnych , ale niestety nie mam porównania bo mój porod sam się nie zaczal mimo 41 pełnych tygodni, pierwsze 2h były znosne bo dostalam mala dawke "testowa" i te skurcze bym porownala do mocnych okresowych plus napiecie macicy. Zostalam poinformowana, ze bym dostala znieczulenie musze miec rozwarcie chociaz na 2cm. Polozna badala mnie co 2h czy te rozwarcie sie robi. No i te kolejne 5h to byl hardkor. Naprawde, skurcze tak silne ze nie moglam oddychac mniej wiecej co 3-5min. Polozna powiedziala ze to sa 'fest' skurcze, a progresu zadnego nie bylo:( wiekszosc czasu lezalam na lozku porodowym bo musialam byc stale monitorowana pod ktg, więc gdzieś z 1,5h chodziłam z kroplowka skakalam na pilce itd. a rozwarcia nic, glowka corki nie wstawiala sie do kanalu rodnego.. i okolo godz 16 zaczely sie spadki tetna na ktg.. na poczatku chwilowe i nieduze,ale pozniej coraz dluzsze i grozniejsze.. moj lekarz prowadzacy regularnie ogladal ten zapis w czasie wywolania i powiedzial ze nie mamy postepu a on w tych spadkach widzi juz zagrozenie zycia dla corki.. no i ze nie ryzykowalby kolejnego wywolania, szczerze mowiac przy braku progresu i ja stracilam motywację nie ma co, ale najważniejszym argumentem za cc było spadające tętno. No i co było spoko jak zapadła decyzja o cesarce to nie zwlekali z tym. Jak szłam na salę operacyjną to nie bałam się za bardzo ale byłam obolala po wywołaniu i nawet na stole operacyjnym miałam jeszcze te bolesne skurcze po oksytocynie mimo że była odlaczona z 45 min wcześniej.. sama cesarka- Dziwne uczucie, bo jest się przytomnym, ja czułam szarpanie brzucha, uderzenia gorąca, ogrom ciśnienia na żebra,ale poszło sprawnie, anestezjolog cały czas mnie zagadywal by odwrócić uwagę i to był z jego strony zajebisty ruch. Po operacji działało mega znieczulenie, więc byłam nazwijmy to całkiem w ok humorze natomiast pierwsze doby po cesarce sa do dupy . Jak musiałam wstać z łóżka to miałam ochotę się zaplakac, siadalam z ogromnym bólem. Leki przeciwbólowe mało mi pomagały.. mam też po dziś dzień bardzo bolesne skurcze obkurczajacej się macicy które nasilają się przy karmieniach.. polozne mimo że była to prywatna placówka-podle. Próbowały mnie prawie zmusić do przewijania dziecka w drugiej sobie po operacji ( teraz jestem w czwartej) nie mam pojęcia za co tam zapłaciliśmy. Jeśli kiedykolwiek jeszcze będę rodzic to publicznie natomiast na ten moment główna myśl to taka że nigdy więcej :p no ale zobaczymy. Generalnie chyba nic tak bolesnego mnie w życiu nie spotkało ale byłam i zmęczona końcówka ciąży i indukcja, rozczarowana tym że nie rodze naturalnie i dobił mnie ból po operacji . Gdyby nie pomoc teściowej to nie poradzilabym sobie w pierwszych dniach.
Aha dodatkowo lekarz powiedział mi że córka była owinięta nie tylko za szyję ale i za bark (pisałam gdzieś że obracala się nadal w 37 tyg ciąży).. I nie miałabym szansy urodzić naturalnie.
Edytowany przez Despacitoo 29 stycznia 2020, 21:57
29 stycznia 2020, 21:57
Zgłosiłam się z samego rana w sobotę i od razu podłączyli mi oksytocyne. Rodziłam prywatnie, więc miałam na sali porodowej telewizor:D generalnie nie pozwalali mi jeść nic poza śniadaniem (bo nie wiadomo jak to bedzie).. jedynie około 12:00 dostałam kisiel:p jeśli o same skurcze chodzi to wyczytałam że te oksycotynowe są gorsze od naturalnych , ale niestety nie mam porównania bo mój porod sam się nie zaczal mimo 41 pełnych tygodni, pierwsze 2h były znosne bo dostalam mala dawke "testowa" i te skurcze bym porownala do mocnych okresowych plus napiecie macicy. Zostalam poinformowana, ze bym dostala znieczulenie musze miec rozwarcie chociaz na 2cm. Polozna badala mnie co 2h czy te rozwarcie sie robi. No i te kolejne 5h to byl hardkor. Naprawde, skurcze tak silne ze nie moglam oddychac mniej wiecej co 3-5min. Polozna powiedziala ze to sa 'fest' skurcze, a progresu zadnego nie bylo:( wiekszosc czasu lezalam na lozku porodowym bo musialam byc stale monitorowana pod ktg, więc gdzieś z 1,5h chodziłam z kroplowka skakalam na pilce itd. a rozwarcia nic, glowka corki nie wstawiala sie do kanalu rodnego.. i okolo godz 16 zaczely sie spadki tetna na ktg.. na poczatku chwilowe i nieduze,ale pozniej coraz dluzsze i grozniejsze.. moj lekarz prowadzacy regularnie ogladal ten zapis w czasie wywolania i powiedzial ze nie mamy postepu a on w tych spadkach widzi juz zagrozenie zycia dla corki.. no i ze nie ryzykowalby kolejnego wywolania, szczerze mowiac przy braku progresu i ja stracilam motywację nie ma co, ale najważniejszym argumentem za cc było spadające tętno. No i co było spoko jak zapadła decyzja o cesarce to nie zwlekali z tym. Jak szłam na salę operacyjną to nie bałam się za bardzo ale byłam obolala po wywołaniu i nawet na stole operacyjnym miałam jeszcze te bolesne skurcze po oksytocynie mimo że była odlaczona z 45 min wcześniej.. sama cesarka- Dziwne uczucie, bo jest się przytomnym, ja czułam szarpanie brzucha, uderzenia gorąca, ogrom ciśnienia na żebra,ale poszło sprawnie, anestezjolog cały czas mnie zagadywal by odwrócić uwagę i to był z jego strony zajebisty ruch. Po operacji działało mega znieczulenie, więc byłam nazwijmy to całkiem w ok humorze natomiast pierwsze doby po cesarce sa do dupy . Jak musiałam wstać z łóżka to miałam ochotę się zaplakac, siadalam z ogromnym bólem. Leki przeciwbólowe mało mi pomagały.. mam też po dziś dzień bardzo bolesne skurcze obkurczajacej się macicy które nasilają się przy karmieniach.. polozne mimo że była to prywatna placówka-podle. Próbowały mnie prawie zmusić do przewijania dziecka w drugiej sobie po operacji ( teraz jestem w czwartej) nie mam pojęcia za co tam zapłaciliśmy. Jeśli kiedykolwiek jeszcze będę rodzic to publicznie natomiast na ten moment główna myśl to taka że nigdy więcej :p no ale zobaczymy. Generalnie chyba nic tak bolesnego mnie w życiu nie spotkało ale byłam i zmęczona końcówka ciąży i indukcja, rozczarowana tym że nie rodze naturalnie i dobił mnie ból po operacji . Gdyby nie pomoc teściowej to nie poradzilabym sobie w pierwszych dniach.No i jak bylo, chodzi mi o skurcze i ogólnie wyobrazenia przed i po, miałas zdac relacje :phej Dziewczyny miło że się interesujecie:D tak, urodziłam w sobotę, bardzo chciałam naturalnie ale się nie udało po całodziennym wywołaniu porodu pod wieczor zdecydowano o cesarskim cięciu, ale Mała jest zdrowa ma 10/10 i z tego się cieszę najbardziej:D
Biedna:/ ale najwazniejsze ze jestescie cale i zdrowe.
29 stycznia 2020, 22:16
Despacito Twoj opis porodu to mój kropka w kropkę z tym, że mi dość szybko przyszły mocne skurcze, no a nic poza tym. Współczuję utraty tętna przez dziecko bo też przez to przechodziłam... Ten obraz na ktg...dobrze, że lekarz ogarnięty bo u mnie gdyby nie zmiana warty i ordynator, który od razu mnie wziął na stół to niewiadomo, jakby się skończyło. Bo zrobili mi cesarkę po 24h męczarni.
Edytowany przez cancri 29 stycznia 2020, 22:17
29 stycznia 2020, 22:18
Gratulacje:-) szybko zapomnisz kochana. A po 2 tyg juz wogole nie boli:-). Oby to przetrwać. Miałam 3 cesarki:-)
29 stycznia 2020, 22:56
Despacito Twoj opis porodu to mój kropka w kropkę z tym, że mi dość szybko przyszły mocne skurcze, no a nic poza tym. Współczuję utraty tętna przez dziecko bo też przez to przechodziłam... Ten obraz na ktg...dobrze, że lekarz ogarnięty bo u mnie gdyby nie zmiana warty i ordynator, który od razu mnie wziął na stół to niewiadomo, jakby się skończyło. Bo zrobili mi cesarkę po 24h męczarni.
Już w takiej sytuacji jak widać jak te tętno leci w dół nie wyobrażam sobie by lekarz przeciagal.. dzielna jesteś bardzo, ja po 7h miałam dość szczerze mówiąc..