Temat: Sylwester osobno?

Hej, 

W sobotę mój facet ni z gruszki ni z pietruszki wyskoczył, że leci z kolegą na Sylwestra do Londynu (od 28.12 do 1.01), bo dostali bilety na mecze (dwa, 29.12 i 1.01). I że marzył o tym od kilku lat. Więc Sylwestra spędzimy osobno. 

Myślę sobie - no spoko, marzenie, ale że tak bez uprzedzenia? I to gdy wie, że od jakiegoś czasu szukalam gdzie byśmy mogli polecieć tydzień po świętach, i gdy wie, jak bardzo mi zależało na spędzeniu tego czasu razem...

Jak Wy byście zareagowali na taką informację z ust partnera/partnerki?

Pasek wagi

andorinha napisał(a):

Koszalik napisał(a):

Tak sobie analizuję  sytuację :) Spędzenie Sylwestra w Londynie z dziewczyną to duży wydatek. Do pubu nie wypada jej zaprosić w taką noc a  wybrać i zamówić imprezę w lokalu nie jest prosto. Z kumplem można załatwić tańszą miejscówkę do spania, nawet łóżko w hostelu, dlatego koszty wyjazdu we trójkę gwałtownie rosną. Wejście na stadion trwa czasem dwie godziny, potem czas trwania meczu i wyjście nawet godzinę. Jak doliczyć  dojazd z miejsca pobytu i powrót to wszystko zajmie mu sporo czasu. Wróci skonany i będzie chciał odpocząć a potem obgadać z kumplem wrażenia , najlepiej przy piwie. Chłopaki potrafią godzinami mówić o piłce i meczu,  tym bardziej, że nie co dzień ma okazję do takich atrakcji i emocji. Na zwiedzanie Londynu z dziewczyną i zajmowanie się nią w tym czasie może nie mieć ochoty. Wszystko będzie połowiczne i nikt nie będzie zadowolony. Jeśli marzył o tym od lat to lepiej niech na mecz jedzie z kolegą i odda się całkowicie swojej pasji. We dwoje dobrze jechać wtedy, gdy cały czas i uwagę można poświęcić tylko sobie.
Ja jestem z tych dziewczyn, które potrafią spać w lesie nawet bez namiotu, bez prysznica, przez dwa, trzy tygodnie, więc hostel to byłby pałac w porównaniu z tym jak zwykle lubię spędzać wolny czas ;) Co za okropna generalizacja i szukanie usprawiedliwień dla jego zachowania. Koleś wiedział, że autorka planuje różne opcje na sylwestra, a sam w sekrecie zorganizował sobie wyjazd. Być może jej nie powiedział, bo na podstawie poprzednich doświadczeń uważał, że ona go nie puści, ale też nie spróbował zapytać, czy nie chciałaby pojechać (mimo że musiałaby spędzieć te kilka godzin sama). Dla mnie to jest kłamstwo, cwaniactwo, i nic tego nie usprawiedliwia.

Też jestem z  tych dziewczyn co w lesie i namiocie, ale jednak nie na przełomie grudzień/styczeń :D Nie wiem w czym widzisz generalizację, bo w żaden sposób nie oceniłam postawy dziewczyny. Nie piszę że wymaga od niego apartamentu czy balu sylwestrowego w najlepszym hotelu. Wzięłam pod uwagę aspekty obiektywne. Może nie każdego tak jak Ciebie stać na zafundowanie dziewczynie zabawy sylwestrowej w Londynie i opłaceniu pokoju hotelowego. To też trzeba wziąć pod uwagę. Tak naprawdę nic o obojgu nie wiemy, więc kierowanie się własnymi preferencjami może dać fałszywy obraz sytuacji. Oni lepiej się znają i każde z nich dobrze wie na czym mu zależy i czego się spodziewać. 

W tym wypadku rozminęły się im marzenia. Ona chciała wyjazdu we dwoje, on zamarzył o wyjeździe z kumplem na mecz. Oba marzenia są równoprawne.

Koszalik napisał(a):

andorinha napisał(a):

Koszalik napisał(a):

Tak sobie analizuję  sytuację :) Spędzenie Sylwestra w Londynie z dziewczyną to duży wydatek. Do pubu nie wypada jej zaprosić w taką noc a  wybrać i zamówić imprezę w lokalu nie jest prosto. Z kumplem można załatwić tańszą miejscówkę do spania, nawet łóżko w hostelu, dlatego koszty wyjazdu we trójkę gwałtownie rosną. Wejście na stadion trwa czasem dwie godziny, potem czas trwania meczu i wyjście nawet godzinę. Jak doliczyć  dojazd z miejsca pobytu i powrót to wszystko zajmie mu sporo czasu. Wróci skonany i będzie chciał odpocząć a potem obgadać z kumplem wrażenia , najlepiej przy piwie. Chłopaki potrafią godzinami mówić o piłce i meczu,  tym bardziej, że nie co dzień ma okazję do takich atrakcji i emocji. Na zwiedzanie Londynu z dziewczyną i zajmowanie się nią w tym czasie może nie mieć ochoty. Wszystko będzie połowiczne i nikt nie będzie zadowolony. Jeśli marzył o tym od lat to lepiej niech na mecz jedzie z kolegą i odda się całkowicie swojej pasji. We dwoje dobrze jechać wtedy, gdy cały czas i uwagę można poświęcić tylko sobie.
Ja jestem z tych dziewczyn, które potrafią spać w lesie nawet bez namiotu, bez prysznica, przez dwa, trzy tygodnie, więc hostel to byłby pałac w porównaniu z tym jak zwykle lubię spędzać wolny czas ;) Co za okropna generalizacja i szukanie usprawiedliwień dla jego zachowania. Koleś wiedział, że autorka planuje różne opcje na sylwestra, a sam w sekrecie zorganizował sobie wyjazd. Być może jej nie powiedział, bo na podstawie poprzednich doświadczeń uważał, że ona go nie puści, ale też nie spróbował zapytać, czy nie chciałaby pojechać (mimo że musiałaby spędzieć te kilka godzin sama). Dla mnie to jest kłamstwo, cwaniactwo, i nic tego nie usprawiedliwia.
Też jestem z  tych dziewczyn co w lesie i namiocie, ale jednak nie na przełomie grudzień/styczeń :D Nie wiem w czym widzisz generalizację, bo w żaden sposób nie oceniłam postawy dziewczyny. Nie piszę że wymaga od niego apartamentu czy balu sylwestrowego w najlepszym hotelu. Wzięłam pod uwagę aspekty obiektywne. Może nie każdego tak jak Ciebie stać na zafundowanie dziewczynie zabawy sylwestrowej w Londynie i opłaceniu pokoju hotelowego. To też trzeba wziąć pod uwagę. Tak naprawdę nic o obojgu nie wiemy, więc kierowanie się własnymi preferencjami może dać fałszywy obraz sytuacji. Oni lepiej się znają i każde z nich dobrze wie na czym mu zależy i czego się spodziewać. W tym wypadku rozminęły się im marzenia. Ona chciała wyjazdu we dwoje, on zamarzył o wyjeździe z kumplem na mecz. Oba marzenia są równoprawne.

Nie rozumiem czemu on miałby jej to fundować, ale mógł obgadać, zamiast stawiać przed faktem dokonanym.

andorinha napisał(a):

Nie rozumiem czemu on miałby jej to fundować, ale mógł obgadać, zamiast stawiać przed faktem dokonanym.

Jeśli obgadać znaczy zapytać ją czy się godzi na jego wyjazd, to przepraszam, ale nie musi prosić o pozwolenie na każdy wyjazd bez niej, zwłaszcza o tak spektakularny, o którym marzył od lat. Nawet w małżeństwie partnerzy mają prawo realizować swoje marzenia. Jego wyjazd  jej nie krzywdzi. Pozbawia ją pewnych przyjemności ale nie krzywdzi. Dziewczyna nie pisze że jej obiecywał wspólny wyjazd, pisze że mu pokazywała propozycje wspólnego wyjazdu. To zasadnicza różnica. 

staram_sie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

staram_sie napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Cóż, dla mnie kluczowy jest fakt, że omawiana sytuacja dotyczy pary, która nie tylko nie jest małżeństwem, ale nawet razem nie mieszka. Uważam, że w takich związkach więcej wolno i nie czułabym - będąc poinformowana miesiąc wcześniej - że mam prawo robić fochy. To jednak jest w dużym stopniu nadal wolny człowiek. 
wiem, ze to Twoje zdanie jednak chciałabym się do niego odnieść. Tak - jest wolnym człowiekiem - podobnie jak ludzie posiadający mężów i żony. Ale mimo wszystko jeśli jest się z drugą osobą w związku - to niezależnie od poziomu zaawansowania tego związku warto się liczyć ze zdaniem drugiej połówki.I tu nie chodzi o fakt, że on nie może wyjechać z kolegą - raczej o to jak potraktował swoją kobietę.
Po przemyśleniu zmieniłam zdanie. Nawet, gdyby sytuacja miała miejsce w małżeństwie to nie widzę problemu. Widziałabym, gdyby chodziło o wypad z kumplami na clubbing w Londynie, ale tu chodzi o wielkie marzenie tego chłopaka i o głupiego sylwestra, który jest każdego roku. Czułabym się jak dziecinna egoistka, gdybym miała - nawet własnemu mężowi - za złe, że tak mu się poszczęściło. Liczenie się ze zdaniem drugiej osoby oznacza, że dajemy jej prawo zablokowania opcji takiego wyjazdu. Dobrze rozumiem? Bo inaczej jaki to ma sens? A ja tego typu sprawy uważam za niepodlegające pod dyskusję. Gdybym (hipotetycznie - z przyczyn oczywistych) miała szanse być na koncercie Freddiego Mercury'ego (w którymkolwiek miejscu świata) to też bym się nie liczyła ze zdaniem mojego męża. Nie dlatego, że go nie kocham i nie szanuję, ale z tego powodu, że zakładam, iż nie stajemy sobie na drodze w takich przypadkach. Zakładam i oczekuję, że cieszyłby się razem ze mną. Byłabym wściekła, gdyby chciał mi zepsuć radość swoimi fochami, bo chyba oczywiste jest, że mój wyjazd nie byłby złośliwością wymierzoną w niego.
Jak już odwołujesz się do "głupiego sylwestra co jest co roku" no to przecież mecze są jeszcze częściej :D (a przecież chyba nie marzył kilka lat o tym jednym konkretnym meczu?) I jakbyś przeczytała do końca moją wypowiedź to mi nawet nie chodziło o sam fakt wyjazdu samemu ale o potraktowanie autorki. Nawet jeśli chciał jechać z kolegą to nie powinien tego załatwić w taki sposób. Jak się jest razem to powinno się liczyć z czyimś zdaniem, a jeśli ta druga osoba ma jakieś obiekcje to ROZMAWIAĆ i dojść do wspólnych wniosków a nie "każdy sobie rzepkę skrobie". A jak dogadać się nie można no to nie męczyć się i rozstać po prostu.Nie chciałabym żeby mąż nie liczył się z moim zdaniem w jakiejkolwiek sprawie. Tak jak nie wyobrażam sobie, że on coś do mnie mówi a ja mam to w nosie.

Nie ma dwoch takich samych meczy....

Akurat sie spyknely w rozgrywkach dwie takie a nie innw druzyny w takiej a nie innej formie. 

Pasek wagi

Koszalik napisał(a):

andorinha napisał(a):

Nie rozumiem czemu on miałby jej to fundować, ale mógł obgadać, zamiast stawiać przed faktem dokonanym.
Jeśli obgadać znaczy zapytać ją czy się godzi na jego wyjazd, to przepraszam, ale nie musi prosić o pozwolenie na każdy wyjazd bez niej, zwłaszcza o tak spektakularny, o którym marzył od lat. Nawet w małżeństwie partnerzy mają prawo realizować swoje marzenia. Jego wyjazd  jej nie krzywdzi. Pozbawia ją pewnych przyjemności ale nie krzywdzi. Dziewczyna nie pisze że jej obiecywał wspólny wyjazd, pisze że mu pokazywała propozycje wspólnego wyjazdu. To zasadnicza różnica. 

Ale ja nic nie napisałam o wyrażaniu zgody. Raczej miałam na myśli to że mógłby ją marzeniu uwzględnić i może dać jej wybór, czy ją to interesuje, bo mnie na przykład nie interesuje formuła 1, którą mój mąż kocha, i czasem jeździ sam, a czasem jednak mam ochotę się dołączyć, i nie ma tu kwestii zgody, tylko kwestia informowania i planowania. Jak dla mnie to on nie widzi w niej poważnej partnerki.

Dziewczyny, spójrzcie na to z innej strony, postawcie się na miejscu tego faceta. Kumpela znajduje okazję, jakieś bilety w fajnej cenie na wydarzenie , w którym zawsze marzylyscie aby brać udział. Serio przyszłoby wam do głowy zapytać się partnera czy konsultować się z nim ???? Bo ja myślę , że to byłoby na zasadzie oznajmienia nowiny -  pełnego radości, euforii i czego tam jeszcze... 

andorinha napisał(a):

Koszalik napisał(a):

andorinha napisał(a):

Nie rozumiem czemu on miałby jej to fundować, ale mógł obgadać, zamiast stawiać przed faktem dokonanym.
Jeśli obgadać znaczy zapytać ją czy się godzi na jego wyjazd, to przepraszam, ale nie musi prosić o pozwolenie na każdy wyjazd bez niej, zwłaszcza o tak spektakularny, o którym marzył od lat. Nawet w małżeństwie partnerzy mają prawo realizować swoje marzenia. Jego wyjazd  jej nie krzywdzi. Pozbawia ją pewnych przyjemności ale nie krzywdzi. Dziewczyna nie pisze że jej obiecywał wspólny wyjazd, pisze że mu pokazywała propozycje wspólnego wyjazdu. To zasadnicza różnica. 
Ale ja nic nie napisałam o wyrażaniu zgody. Raczej miałam na myśli to że mógłby ją marzeniu uwzględnić i może dać jej wybór, czy ją to interesuje, bo mnie na przykład nie interesuje formuła 1, którą mój mąż kocha, i czasem jeździ sam, a czasem jednak mam ochotę się dołączyć, i nie ma tu kwestii zgody, tylko kwestia informowania i planowania. Jak dla mnie to on nie widzi w niej poważnej partnerki.

Mamy różne spojrzenie na tą  sprawę. Rozumiem że w związku należy uwzględniać potrzeby partnera. Gdyby chłopak chciał myśleć wyłącznie o swoich marzeniach nie licząc się z dziewczyną to marny z niego towarzysz. Natomiast w tym przypadku uważam, że sprawa jest szczególnej wagi i ma określony charakter. Do Londynu nie lata się często, normalnie ludzie z Polski nie latają tam na zakupy. Na takie mecze może już nigdy więcej nie polecieć a to jego marzenie od lat. I ma prawo marzyć aby ten czas spędzić z kumplem. Wyjazd z dziewczyną ma już inny charakter, trzeba się liczyć z jej potrzebami, ponadto chłopaki w towarzystwie kobiet nie czują się już tak swobodnie. Dziewczyny inaczej się zachowują i o czym innym rozmawiają gdy sa sama a inaczej gdy jest z nimi chłopak. W drugą stronę to jeszcze bardziej działa.Zrozum - to ma być męski wypad na męski sport. Z dziewczyną to już nie to samo. Porównywanie do Twojego małżeństwa nic nie daje bo każdy związek jest inny.

Uwzględnianie jej w tym wyjeździe może sprawić, że to już nie będzie wyjazd marzeń

Koszalik napisał(a):

andorinha napisał(a):

Koszalik napisał(a):

andorinha napisał(a):

Nie rozumiem czemu on miałby jej to fundować, ale mógł obgadać, zamiast stawiać przed faktem dokonanym.
Jeśli obgadać znaczy zapytać ją czy się godzi na jego wyjazd, to przepraszam, ale nie musi prosić o pozwolenie na każdy wyjazd bez niej, zwłaszcza o tak spektakularny, o którym marzył od lat. Nawet w małżeństwie partnerzy mają prawo realizować swoje marzenia. Jego wyjazd  jej nie krzywdzi. Pozbawia ją pewnych przyjemności ale nie krzywdzi. Dziewczyna nie pisze że jej obiecywał wspólny wyjazd, pisze że mu pokazywała propozycje wspólnego wyjazdu. To zasadnicza różnica. 
Ale ja nic nie napisałam o wyrażaniu zgody. Raczej miałam na myśli to że mógłby ją marzeniu uwzględnić i może dać jej wybór, czy ją to interesuje, bo mnie na przykład nie interesuje formuła 1, którą mój mąż kocha, i czasem jeździ sam, a czasem jednak mam ochotę się dołączyć, i nie ma tu kwestii zgody, tylko kwestia informowania i planowania. Jak dla mnie to on nie widzi w niej poważnej partnerki.
Mamy różne spojrzenie na tą  sprawę. Rozumiem że w związku należy uwzględniać potrzeby partnera. Gdyby chłopak chciał myśleć wyłącznie o swoich marzeniach nie licząc się z dziewczyną to marny z niego towarzysz. Natomiast w tym przypadku uważam, że sprawa jest szczególnej wagi i ma określony charakter. Do Londynu nie lata się często, normalnie ludzie z Polski nie latają tam na zakupy. Na takie mecze może już nigdy więcej nie polecieć a to jego marzenie od lat. I ma prawo marzyć aby ten czas spędzić z kumplem. Wyjazd z dziewczyną ma już inny charakter, trzeba się liczyć z jej potrzebami, ponadto chłopaki w towarzystwie kobiet nie czują się już tak swobodnie. Dziewczyny inaczej się zachowują i o czym innym rozmawiają gdy sa sama a inaczej gdy jest z nimi chłopak. W drugą stronę to jeszcze bardziej działa.Zrozum - to ma być męski wypad na męski sport. Z dziewczyną to już nie to samo. Porównywanie do Twojego małżeństwa nic nie daje bo każdy związek jest inny.Uwzględnianie jej w tym wyjeździe może sprawić, że to już nie będzie wyjazd marzeń

Ty też porównujesz do swoich doświadczeń, że z dziewczyną to nie jest już to samo, chociaż to nie ma związku z sednem sprawy, że zapomniało mu się o niej.

andorinha napisał(a):

Ty też porównujesz do swoich doświadczeń, że z dziewczyną to nie jest już to samo, chociaż to nie ma związku z sednem sprawy, że zapomniało mu się o niej.

Nie do porównuję do swoich doświadczeń bo wcale o nich nie piszę. Ty zakładasz, że na pewno będzie się tak  samo czuł i zachowywał gdy pojedzie z kumplem albo kumplem i dziewczyną. Że w obu przypadkach tak samo będzie się bawił i swobodnie zachowywał. Ja zakładam, że może to mieć dla niego duże znaczenie. I jeśli ma znaczenie, to w tej wyjątkowej sytuacji miał prawo zdecydować o samotnym wyjeździe. Obie kierujemy się wyłącznie przypuszczeniem. Mogłabym w tym miejscu powołać się na swój przykład, tylko że mój przykład niczego nie dowiedzie :)

Krummel napisał(a):

Dziewczyny, spójrzcie na to z innej strony, postawcie się na miejscu tego faceta. Kumpela znajduje okazję, jakieś bilety w fajnej cenie na wydarzenie , w którym zawsze marzylyscie aby brać udział. Serio przyszłoby wam do głowy zapytać się partnera czy konsultować się z nim ???? Bo ja myślę , że to byłoby na zasadzie oznajmienia nowiny -  pełnego radości, euforii i czego tam jeszcze... 

Jakby to był kilkudniowy wyjazd w Sylwestra to tak, zapytałabym męża co o tym myśli. Bo jeśli wiem, że on spodziewa się Sylwestra wspòlnego (i ja o tym dobrze wiem), to nie wystawiam go do wiatru.

Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.