- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 grudnia 2019, 15:45
Hej,
W sobotę mój facet ni z gruszki ni z pietruszki wyskoczył, że leci z kolegą na Sylwestra do Londynu (od 28.12 do 1.01), bo dostali bilety na mecze (dwa, 29.12 i 1.01). I że marzył o tym od kilku lat. Więc Sylwestra spędzimy osobno.
Myślę sobie - no spoko, marzenie, ale że tak bez uprzedzenia? I to gdy wie, że od jakiegoś czasu szukalam gdzie byśmy mogli polecieć tydzień po świętach, i gdy wie, jak bardzo mi zależało na spędzeniu tego czasu razem...
Jak Wy byście zareagowali na taką informację z ust partnera/partnerki?
2 grudnia 2019, 21:26
A ja bym sie zastanawiala, czy te bilety zalatwil duzo wczesniej (np. kilka tygodni temu wiedzial, ze wyleci na sylwtestra) i dopiero teraz ciebie o tym poinformowal? Czy moze nagle zlapali okazje z dnia na dzien? Bo jak to drugie, to na pewno bym sie nie wkurzala, tylko zyczyla mu milej zabawy i cieszyla sie, ze udalo mu sie dostac bilety :)
Edytowany przez Veggiefruit 2 grudnia 2019, 21:26
2 grudnia 2019, 21:37
Wspólnie mieszkanie czy małżeństwo ....również będą wolnymi ludźmi . Nie będą siedzieć w klatkach . A to że mają taki status związku nie znaczy " rób co chcesz " ..Cóż, dla mnie kluczowy jest fakt, że omawiana sytuacja dotyczy pary, która nie tylko nie jest małżeństwem, ale nawet razem nie mieszka. Uważam, że w takich związkach więcej wolno i nie czułabym - będąc poinformowana miesiąc wcześniej - że mam prawo robić fochy. To jednak jest w dużym stopniu nadal wolny człowiek.
Wyraziłam swoje zdanie, nie musisz go korygować, wystarczy, że przedstawisz swój punkt widzenia. ;)
MOIM ZDANIEM, jeśli ludzie nawet ze sobą nie mieszkają, to równie dobrze nie muszą spędzać ze sobą sylwestra. Brak konkretnych zobowiązań naturalnie stwarza większą przestrzeń i obie strony mają prawo z niej korzystać. W końcu z jakiegoś powodu nie mieszkają razem i nie są małżeństwem.
2 grudnia 2019, 21:49
Wyraziłam swoje zdanie, nie musisz go korygować, wystarczy, że przedstawisz swój punkt widzenia. ;)MOIM ZDANIEM, jeśli ludzie nawet ze sobą nie mieszkają, to równie dobrze nie muszą spędzać ze sobą sylwestra. Brak konkretnych zobowiązań naturalnie stwarza większą przestrzeń i obie strony mają prawo z niej korzystać. W końcu z jakiegoś powodu nie mieszkają razem i nie są małżeństwem.Wspólnie mieszkanie czy małżeństwo ....również będą wolnymi ludźmi . Nie będą siedzieć w klatkach . A to że mają taki status związku nie znaczy " rób co chcesz " ..Cóż, dla mnie kluczowy jest fakt, że omawiana sytuacja dotyczy pary, która nie tylko nie jest małżeństwem, ale nawet razem nie mieszka. Uważam, że w takich związkach więcej wolno i nie czułabym - będąc poinformowana miesiąc wcześniej - że mam prawo robić fochy. To jednak jest w dużym stopniu nadal wolny człowiek.
Szanuję Twoje zdanie - mam nadzieję że Ty moje też :)
Obie inaczej patrzymy na życie - ale to tez dobrze :) Nie musimy być takie same :)
2 grudnia 2019, 21:57
Ja bym powiedziała "Super, baw się dobrze!" i zajęła się w tym czasie sobą. Ostatniego sylwestra też spędziliśmy osobno, a jesteśmy małżeństwem;)
2 grudnia 2019, 22:02
Ludzie, to tylko Sylwester! Możecie go sobie odbić później. Zajmij się sobą. A swojemu facetowi pozwól zrealizować marzenie. Przy wypadzie z kumplem, dziewczyna jest piątym kołem u wozu. Coś jak dla Ciebie babski wieczór.
2 grudnia 2019, 22:20
Z jednej strony rozumiem że marzył i się spelnia ale byłoby mi przykro że mnie zostawia. Też zależy jak to ci powiedział...
2 grudnia 2019, 22:31
Szanuję Twoje zdanie - mam nadzieję że Ty moje też :)Obie inaczej patrzymy na życie - ale to tez dobrze :) Nie musimy być takie same :)Wyraziłam swoje zdanie, nie musisz go korygować, wystarczy, że przedstawisz swój punkt widzenia. ;)MOIM ZDANIEM, jeśli ludzie nawet ze sobą nie mieszkają, to równie dobrze nie muszą spędzać ze sobą sylwestra. Brak konkretnych zobowiązań naturalnie stwarza większą przestrzeń i obie strony mają prawo z niej korzystać. W końcu z jakiegoś powodu nie mieszkają razem i nie są małżeństwem.Wspólnie mieszkanie czy małżeństwo ....również będą wolnymi ludźmi . Nie będą siedzieć w klatkach . A to że mają taki status związku nie znaczy " rób co chcesz " ..Cóż, dla mnie kluczowy jest fakt, że omawiana sytuacja dotyczy pary, która nie tylko nie jest małżeństwem, ale nawet razem nie mieszka. Uważam, że w takich związkach więcej wolno i nie czułabym - będąc poinformowana miesiąc wcześniej - że mam prawo robić fochy. To jednak jest w dużym stopniu nadal wolny człowiek.
Oczywiście, że szanuje i to właśnie miałam na myśli - prawo do własnego zdania. :) Tym bardziej, że w takich kwestiach nie istnieje pojęcie RACJI, a jedynie subiektywne spojrzenie na daną sprawę.
2 grudnia 2019, 22:32
Tak sobie analizuję sytuację :) Spędzenie Sylwestra w Londynie z dziewczyną to duży wydatek. Do pubu nie wypada jej zaprosić w taką noc a wybrać i zamówić imprezę w lokalu nie jest prosto. Z kumplem można załatwić tańszą miejscówkę do spania, nawet łóżko w hostelu, dlatego koszty wyjazdu we trójkę gwałtownie rosną.
Wejście na stadion trwa czasem dwie godziny, potem czas trwania meczu i wyjście nawet godzinę. Jak doliczyć dojazd z miejsca pobytu i powrót to wszystko zajmie mu sporo czasu. Wróci skonany i będzie chciał odpocząć a potem obgadać z kumplem wrażenia , najlepiej przy piwie. Chłopaki potrafią godzinami mówić o piłce i meczu, tym bardziej, że nie co dzień ma okazję do takich atrakcji i emocji. Na zwiedzanie Londynu z dziewczyną i zajmowanie się nią w tym czasie może nie mieć ochoty. Wszystko będzie połowiczne i nikt nie będzie zadowolony. Jeśli marzył o tym od lat to lepiej niech na mecz jedzie z kolegą i odda się całkowicie swojej pasji. We dwoje dobrze jechać wtedy, gdy cały czas i uwagę można poświęcić tylko sobie.
2 grudnia 2019, 22:56
Dla mnie to żaden problem. Mam skomplikowaną sytuację życiową i zawodową. Często odwołuję wiele rzeczy na ostatnią chwilę, bo wypada sprawa życia i śmierci, jakiś nagły wypad na sor lub L4 w pracy i ściągają najlepszych, czyli mnie ;-) wcześniej miałam do siebie wiele żalu, że ciągle kogoś wystawiam, więc przepracowalam sytuację i przestałam się umawiać na jakieś wyjścia/wyjazdy. W obecnej chwili nie mogę pozwolić sobie na takie rozrywki. Poprzestalam na spontanicznych wypadach na piwo/spacer/do kina, które ja inicjuje. Sytuacja w moim związku wygląda więc tak, że każde z nas organizuje sobie czas samo. Mój partner oczywiście zawsze pyta czy może jechać (co mnie osobiście zawsze mocno bawi, ale też rozczula), a ja zawsze powtarzam mu, że i tak nie wiem co będę robić w sobotę, więc niech mnie w swoich planach nie uwzględnia. Niech po prostu idzie/jedzie i się bawi. I to robi. Wyjeżdża często i gęsto. Nie daje mi powodów do zazdrości albo podejrzeń czy tam w inny sposób nie wzbudza moich podejrzeń. Wszystko jest ok. Ja jestem szczęśliwa, bo mam przestrzeń, on trochę mniej, bo chciałby wyjeżdżać ze mną, ale nie jest to możliwe z mojej strony. Finalnie nie mam żadnych problemów z tym, że spędza czas beze mnie. Sama go zachęcam. Nie wyobrażam sobie, że nakazuje mu siedzieć w domu, bo ja nie mogę nigdzie się ruszyć i funkcjonuje w systemie praca-dom. Nie jego wina, nie on jest tego przyczyną. Tak samo zrobiłabym z Twoim facetem - zamiast bluszczowac i mieć pretensje pozwól mu jechać i spełniać marzenia a sama dla siebie zrób to samo - spraw sobie przyjemność i ogarnij dla siebie super sylwestra ;-)
2 grudnia 2019, 23:24
Miałabym problem, gdybyśmy my już tego sylwestra mieli ustalonego a on by wtedy wyskoczył z wyjazdem z kolegą. W sytuacji gdy żadnych konkretnych planów nie bylo - nie. Nie chciałabym też być piątym kołem u wozu na wyjeździe mojego partnera i jego kumpla, tak samo jak nie chciałabym, żeby moja przyjaciółka zabierała na nasz babski wyjazd swojego faceta. Ale dla mnie sylwester nie jest jakimś niezwykłym wydarzeniem, może to dlatego.