Temat: Sylwester osobno?

Hej, 

W sobotę mój facet ni z gruszki ni z pietruszki wyskoczył, że leci z kolegą na Sylwestra do Londynu (od 28.12 do 1.01), bo dostali bilety na mecze (dwa, 29.12 i 1.01). I że marzył o tym od kilku lat. Więc Sylwestra spędzimy osobno. 

Myślę sobie - no spoko, marzenie, ale że tak bez uprzedzenia? I to gdy wie, że od jakiegoś czasu szukalam gdzie byśmy mogli polecieć tydzień po świętach, i gdy wie, jak bardzo mi zależało na spędzeniu tego czasu razem...

Jak Wy byście zareagowali na taką informację z ust partnera/partnerki?

Pasek wagi

Koszalik napisał(a):

EgyptianCat napisał(a):

Koszalik napisał(a):

bridetobee napisał(a):

Używanie argumentu "normalny mężczyzna" jest czymś z czym już dyskutować nie ma sensu. Tobie się wydaje ze jesteś mądrzejsza uogólniając a mnie się z tym dyskutować nie chce.
Dla Ciebie nie ma sensu, dla kogoś innego może mieć sens  Dyskusja  polega na tym by wymieniać argumenty a nie na tym by udowadniać kto jest mądrzejszy. Ja nie lubię opisywać jak to u mnie jest w domu i stawiać siebie za przykład przy każdej możliwej okazji. Pisząc chcę zgłębiać temat a nie stawiać siebie za wzór i chwalić się że u mnie jest najlepiej.
Naprawdę uważasz, że można wprowadzić wspólne normy dla wszystkich mężczyzn i wszystkich kobiet? Że można zaprzeczać indywidualnym upodobaniom i potrzebom oraz negować istnienie typów osobowości, wprowadzając pojęcia NORMALNY mężczyzna, NORMALNA kobieta? Przecież z tym faktycznie, ze względu na poziom absurdu, ciężko jest dyskutować. Pisanie o sobie ma jakiś sens i jest wiarygodne. Wypowiadanie się za całe grupy obcych ludzi - nie bardzo. 
Pewne  ludzkie zachowania są normalne a inne nie. To że istnieją wyjątki od reguły nie przekreślają zasad. Zawsze istnieli samotnicy ale to nie zmienia faktu że człowiek jest istotą stadną i żył w gromadach. Tysiące lat ludzkiej historii pokazują, że mężczyźni  mieli potrzebę gromadzić się w swoich grupach i razem spędzać czas. Preferencje decydowały jak często to robią i co wtedy robią - grają w karty czy jeżdżą konno. Normalna kobieta dba o swoje potomstwo. Trudno tego nie uznawać za normę nawet gdy zdarzają się dzieciobójczynie. Preferencje decydowały w jaki sposób o nie dba. To są prawdy ogólne i nie ma potrzeby pisać jak moja mama okazywała mi swoją troskę a tatuś spotykał się z sąsiadami bo bardzo się lubili i dobrze się dogadywali.

Rzecz w tym, że zarówno introwertycy, jak i ekstrawertycy są uważani za normalnych. A oba te typy mają zupełnie różne potrzeby. Zarówno ja, jak i mój mąż jesteśmy introwertykami, czyli z Twojego punktu widzenia coś jest z nami nie całkiem ok. ;) Temat nie jest o nas, więc nie będę się wdawała w szczegóły. W rozmowie o konkretnych jednostkach generalizowanie nie ma żadnego sensu i z mojego punktu widzenia nic w ten temat nie wniosło. A stawiając samotników w jednym rzędzie z dzieciobójczyniami przeszłaś samą siebie i granice absurdu. 

Koszalik, to uwaga, ja ciebie zaskocze.... moj maz CHCE chodzic ze mna na mecze (smiech) Chociaz ja wielkim kibicem nie jestem, to mecze na zywo lubie, zawsze dobrze sie bawie i kibicuje jakby chodzilo o smierc i zycie ;) Z kolegami byl na meczach kilka razy, ze mna i kolegami kilka razy, a tylko ze mna kilkanascie razy :P

Z reszta przeciez w dyskusji nie chodzi o jakis mecz, tylko o to, ze z gory zalozyl, ze leci bez dziewczyny, nawet nie pytajac jej o to czy nie pojechalaby z nim. Ona moze z checia by pozwiedzala, oni poszliby na mecze, a wieczorami razem na imprezy czy do knajpy. A jak ktos ma tak kiepski zwiazek, ze musi kombinowac jak wyleciec gdzies, by dziewczyna nie poleciala z nim, to nie rozumiem zwiazku (smiech)

A bym na 100% nie robila problemu, gdyby maz chcial pojechac z kolegami na mecz, wakacje, wyjazd w weekend (co mialo juz kilka razy miejsce) i ja bym sie nie wciskala. Ale on, jak moim zdaniem kazdy facet w szczesliwym zwiazku, najczesciej chce bym jechala z nim. Kilka razy chcial zrezygnowac z wyjazdu, gdy powiedzialam, ze mam inne plany lub nie mam ochoty. 

Edit: aha, i ja nigdzie mojego meza "nie puszczam" jak ty (bo tak napisalas) :) Moj jest wolnym czlowiekiem i jak chce gdzies jechac to jedzie nie pytajac sie o pozwolenie, tylko informujac mnie od razu, gdy wie o sytuacji - nie po to, zebym ja sie wcskala w jego plany, bo tego nie robie, tylko po to, bym wiedziala. No nie wiem jak u innych, ale u mnie w zwiazku rozmowy sa podstawa xd

Pasek wagi

Koszalik napisał(a):

it.girl napisał(a):

Powinnaś się spotkac z chłopakiem autorki, bo chyba potrafiłabys dostarczyć mu większej liczby wymówek na to, dlaczego ją olał, niż on sam. Teksty o łasce, kastrowaniu, wydawanie sądów na temat tego, czego potrzebuje "normalny facet" już sobie daruj. Albo w zasadzie możesz nadal tłumaczyć tak fakt, że ktoś nie chce  z Tobą spędzać czasu i wymyślać miliony powodów, by analogiczne zachowanie jakoś usprawiedliwiać. Jednak ja, jak już napisała wyżej jedna z użytkowniczek, również chyba mam to szczęście, że mojemu facetowi moja obecność nie przeszkadza. ;) I lepiej, by tak pozostało, niż miałby się wpasowywać w czyjeś kanony normalności, np. zostawiając mnie samą w Sylwestra.
Nie potrzebuje sobie tłumaczyć dlaczego ktoś nie chce ze mną spędzać każdej wolnej chwili swojego życia, bo nie mam aspiracji by mu wystarczać za cały świat. I w żadnym razie nie chciałabym by on swój świat ograniczył wyłącznie do mnie. Potrzebuję marginesu swobody i prywatności i przyznaje go innym osobom. Dla mnie marzenia człowieka którego kocham mają większą wartość niż kolejny w życiu Sylwester. Potrafię na chwilę postawić jego przyjemność przed swoją i nie czuję się przez to  olana ani zaniedbana, bo sama potrafię o siebie zadbać.

Ograniczanie świata do jednej osoby to w mojej opinii jedno, olewanie i nieuwzględnianie w planach typu Sylwester, wyjazd, wakacje, to zupełnie coś innego. 

Pasek wagi

Veggiefruit napisał(a):

Koszalik, to uwaga, ja ciebie zaskocze.... moj maz CHCE chodzic ze mna na mecze  Chociaz ja wielkim kibicem nie jestem, to mecze na zywo lubie, zawsze dobrze sie bawie i kibicuje jakby chodzilo i smierc i zycie ;) Z kolegami byl na meczach kilka razy, ze mna i kolegami kilka razy, a tylko ze mna kilkanascie razy :PZ reszta przeciez w dyskusji nie chodzi o jakis mecz, tylko o to, ze z gory zalozyl, ze leci bez dziewczyny, nawet nie pytajac ja o to czy nie pojechalaby z nim. Ona moze z checia by pozwiedzala, oni poszliby na mecze, a wieczorami razem na imprezy czy do knajpy. A jak ktos ma tak kiepski zwiazek, ze musi kombinowac jak wyleciec gdzies, by dziewczyna nie poleciala z nim, to nie rozumiem zwiazku A bym na 100% nie robila problemu, gdyby maz chcial pojechac z kolegami na mecz, wakacje, wyjazd w weekend (co mialo juz kilka razy miejsce) i ja bym sie nie wciskala. Ale on, jak moim zdaniem kazdy facet w szczesliwym zwiazku, najczesciej chce bym jechala z nim. Kilka razy chcial zrezygnowac z wyjazdu, gdy powiedzialam, ze mam inne plany lub nie mam ochoty. Edit: aha, i ja nigdzie mojego meza "nie puszczam" jak ty (bo tak napisalas) :) Moj jest wolnym czlowiekiem i jak chce gdzies jechac to jedzie nie pytajac sie o pozwolenie, tylko informujac mnie od razu, gdy wie o sytuacji - nie po to, zebym ja sie wcskala w jego plany, bo tego nie robie, tylko po to, bym wiedziala. No nie wiem jak u innych, ale u mnie w zwiazku rozmowy sa podstawa xd

Taaaa, jasne. Pewnie go wykastrowałaś i dlatego. Normalni mężczyźni chodzą z innymi normalnymi mężczyznami, bo piłka nożna to męski sport, a Ty tam tylko przeszkadzasz!  

-

Ja np. lubię piłkę nożną. :) Na żywo nie chodzę zbyt często, rozgrywki ligowe mnie nie interesują, ale wszystkie Mundiale i ME śledzę na bieżąco, a mecze oglądamy najczęściej w barze pod chmurką, w towarzystwie mieszanym :) Tzn. no nie wiem, czy takim mieszanym, bo wygląda na to, że wszyscy moi koledzy są nienormalni tudzież wykastrowani :D 

Pasek wagi

it.girl napisał(a):

Veggiefruit napisał(a):

Koszalik, to uwaga, ja ciebie zaskocze.... moj maz CHCE chodzic ze mna na mecze  Chociaz ja wielkim kibicem nie jestem, to mecze na zywo lubie, zawsze dobrze sie bawie i kibicuje jakby chodzilo i smierc i zycie ;) Z kolegami byl na meczach kilka razy, ze mna i kolegami kilka razy, a tylko ze mna kilkanascie razy :PZ reszta przeciez w dyskusji nie chodzi o jakis mecz, tylko o to, ze z gory zalozyl, ze leci bez dziewczyny, nawet nie pytajac ja o to czy nie pojechalaby z nim. Ona moze z checia by pozwiedzala, oni poszliby na mecze, a wieczorami razem na imprezy czy do knajpy. A jak ktos ma tak kiepski zwiazek, ze musi kombinowac jak wyleciec gdzies, by dziewczyna nie poleciala z nim, to nie rozumiem zwiazku A bym na 100% nie robila problemu, gdyby maz chcial pojechac z kolegami na mecz, wakacje, wyjazd w weekend (co mialo juz kilka razy miejsce) i ja bym sie nie wciskala. Ale on, jak moim zdaniem kazdy facet w szczesliwym zwiazku, najczesciej chce bym jechala z nim. Kilka razy chcial zrezygnowac z wyjazdu, gdy powiedzialam, ze mam inne plany lub nie mam ochoty. Edit: aha, i ja nigdzie mojego meza "nie puszczam" jak ty (bo tak napisalas) :) Moj jest wolnym czlowiekiem i jak chce gdzies jechac to jedzie nie pytajac sie o pozwolenie, tylko informujac mnie od razu, gdy wie o sytuacji - nie po to, zebym ja sie wcskala w jego plany, bo tego nie robie, tylko po to, bym wiedziala. No nie wiem jak u innych, ale u mnie w zwiazku rozmowy sa podstawa xd
Taaaa, jasne. Pewnie go wykastrowałaś i dlatego. Normalni mężczyźni chodzą z innymi normalnymi mężczyznami, bo piłka nożna to męski sport, a Ty tam tylko przeszkadzasz!  -Ja np. lubię piłkę nożną. :) Na żywo nie chodzę zbyt często, rozgrywki ligowe mnie nie interesują, ale wszystkie Mundiale i ME śledzę na bieżąco, a mecze oglądamy najczęściej w barze pod chmurką, w towarzystwie mieszanym :) Tzn. no nie wiem, czy takim mieszanym, bo wygląda na to, że wszyscy moi koledzy są nienormalni tudzież wykastrowani :D 

No widzisz, to dopiero musi byc szok dla Koszalika :P 

Pasek wagi

Dla Koszalika świat jest czarno-biały - piłkę nożną i piwo i gadanie o meczu lubią tylko mężczyźni, a kobietom zostają pokazy mody, no tak jest NORMALNIE. Nie psujcie dziewczynie Świąt swoimi wywrotowymi opiniami ;)

Edit - przepraszam zapomniałam - kobiety nie śpią w tanich hostelach i trzeba im wszystko fundować.

Koszalik nie doznała żadnego szoku, bo atakowanie odmiennego zdania to na Vitalii norma. Pokazy Mody były cyniczną odpowiedzią na przechwałki Formułą 1. Napisałam też że odnoszenie się do własnego przykładu nic nie daje i wtedy włączyła się EgyptianCat, która w każdej bez wyjątku wypowiedzi musi, no po prostu musi opisywać swoje życie z Panamie i wielogodzinne codzienne rozmowy z mamą. Czytałam już tyle razy jej relacje z rodzinnego życia ze mogłabym cytować z pamięci. Okazji do pochwalenie się nadzwyczajnym chłopakiem nie przepuściła kolejna Vitalijka bo przecież jest okazja napisać, ze jej chłopak potrafi rozmawiać z nią o meczu i nawet ją na ten mecz zabierze. Nawet jeśli inne nie mają takiej potrzeby to niech zazdroszczą.

Na Vitalii  co wątek przez wszystkie przypadki ulega odmianie "JA". Ja, moje, mnie, u mnie, dla mnie itp, itd. Co jedna bardziej idealna, co druga jeszcze bardziej niezwykła. Każdy temat jest dobry by błysnąć własnym nadzwyczajnym przykładem.  Dyskusja na temat zamienia się w targowisko próżności.

Koszalik napisał(a):

Koszalik nie doznała żadnego szoku, bo atakowanie odmiennego zdania to na Vitalii norma. Pokazy Mody były cyniczną odpowiedzią na przechwałki Formułą 1. Napisałam też że odnoszenie się do własnego przykładu nic nie daje i wtedy włączyła się EgyptianCat, która w każdej bez wyjątku wypowiedzi musi, no po prostu musi opisywać swoje życie z Panamie i wielogodzinne codzienne rozmowy z mamą. Czytałam już tyle razy jej relacje z rodzinnego życia ze mogłabym cytować z pamięci. Okazji do pochwalenie się nadzwyczajnym chłopakiem nie przepuściła kolejna Vitalijka bo przecież jest okazja napisać, ze jej chłopak potrafi rozmawiać z nią o meczu i nawet ją na ten mecz zabierze. Nawet jeśli inne nie mają takiej potrzeby to niech zazdroszczą.Na Vitalii  co wątek przez wszystkie przypadki ulega odmianie "JA". Ja, moje, mnie, u mnie, dla mnie itp, itd. Co jedna bardziej idealna, co druga jeszcze bardziej niezwykła. Każdy temat jest dobry by błysnąć własnym nadzwyczajnykm przykładem.  Dyskusja na temat zamienia się w targowisko próżności.
Hahahaha. W każdym bez wyjątku? Dobrze, skoro to jest Twoj argument, wskaż mi więc proszę, w którym miejscu tego tematu poruszyłam te dwa wątki. Czekam. 

Nie pytałabym męża o zdanie, bo go znam i wiem, że to oczywista oczywistość, że "powoli mi" jechać i spełnić swoje marzenie. Wiem, że przez myśl by mu nie przeszło omawianie tego i robienie mi jakichkolwiek trudności.

EDIT. Gdyby chodziło o UFC to mąż by mnie na pewno uwzględnił w marzeniu, bo oglądamy razem i wie, że mnie to kręci. W przypadku biletów na Super Bowl przez myśl by mu to nie przeszło, bo wie, że męczyłabym się niemiłosiernie. To jest chyba najlepszy przykład dla mojego punkt widzenia. 

My zamieszkaliśmy ze sobą po miesiącu znajomości, ślub wzięliśmy trzy lata później. Bez ślubu nasz związek był nie tyle niepoważny, co po prostu inny. Chodzi głównie o emocjonalne aspekty. Małżeństwo nas zespoliło, umocniło i w zbiegło się w czasie z pomyślnie ukończonym procesem docierania się. 

Koszalik napisał(a):

Nie pytałabym męża o zdanie, bo go znam i wiem, że to oczywista oczywistość, że "powoli mi" jechać i spełnić swoje marzenie. Wiem, że przez myśl by mu nie przeszło omawianie tego i robienie mi jakichkolwiek trudności.EDIT. Gdyby chodziło o UFC to mąż by mnie na pewno uwzględnił w marzeniu, bo oglądamy razem i wie, że mnie to kręci. W przypadku biletów na Super Bowl przez myśl by mu to nie przeszło, bo wie, że męczyłabym się niemiłosiernie. To jest chyba najlepszy przykład dla mojego punkt widzenia. My zamieszkaliśmy ze sobą po miesiącu znajomości, ślub wzięliśmy trzy lata później. Bez ślubu nasz związek był nie tyle niepoważny, co po prostu inny. Chodzi głównie o emocjonalne aspekty. Małżeństwo nas zespoliło, umocniło i w zbiegło się w czasie z pomyślnie ukończonym procesem docierania się. 
Glupia jestes czy udajesz? Gdzie tu jest o zyciu w Panamie? Temat dotyczy zwiazkow wiec pisalam o zwiazku, ktory znam. Nie ma znaczenia gdzie toczy sie akcja. Autorka pytala nas o nasze spojrzenie na swoj problem wiec co Ciebie w osobistych wypowiedziach dziwi? Niepotrzebnie sie w ogole wdaje z Toba w dyskusje, ale juz tego bledu nie popelnie. ;)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.